icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Głuszyński: Polska nie radzi sobie z kontrolą odpadów poprzemysłowych (ROZMOWA)

– W Polsce jest pełno fikcyjnych przedsiębiorstw, które deklarują możliwość unieszkodliwiania niebezpiecznych substancji, ale po odbiorze odpadów porzucają je w zwykłych magazynach, czy innych miejscach zupełnie do tego nieprzeznaczonych – mówi Paweł Głuszyński z Towarzystwa na Rzecz Ziemi w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Pożar hali z toksycznymi odpadami chemicznymi w Zielonej Górze wywołał ogromne poruszenie opinie publicznej. W całej Polsce odnajdowane są podobne niestrzeżone składowiska, które również grożą pożarem, co stwarza wielkie niebezpieczeństwo dla lokalnych mieszkańców.

Na przestrzeni lat w Polsce powstał proceder zakładania firm, zajmujących się zagospodarowaniem odpadów chemicznych, a następnie rozwiązywanie spółek, w efekcie czego nikt nie kontrolował przechowywania niebezpiecznych substancji.

BiznesAlert.pl: Jaka jest skala niestrzeżonych składowisk odpadów chemicznych w Polsce?

Paweł Głuszyński: Skala nie jest znana. Jest kilka dokumentów krajowych, które teoretycznie powinny pokazywać, ile takich odpadów jest wytwarzanych np. Krajowy Plan Gospodarki Odpadami i Wojewódzkie Plany Gospodarki Odpadami.

Każdy wytwórca odpadów, który wytwarza powyżej 100 kg odpadów niebezpiecznych rocznie ma obowiązek sprawozdania o nich do właściwego Urzędu Marszałkowskiego poprzez  Bazę Danych o Odpadach (BDO). Na podstawie tych danych sporządza się analizę o ilości wytworzonych odpadów, ich odbiorcach, miejscach przechowywania oraz instalacjach do unieszkodliwiania szkodliwych substancji.

Problemem jest to, że w Polsce cały proceder koncentruje się na 2 rodzajach odpadów: medycznych i polichlorowane bifenyli. Stosunkowo dobrze sobie radzimy z odpadami medycznymi, ale mamy szczątkowe informacje o tym, co się dzieje z pozostałymi odpadami niebezpiecznymi.

Co ważne, informacje o tylko tych dwóch rodzajach odpadów możemy znaleźć w dokumentach strategicznych. Niestety nie mamy żadnych informacji, jakie odpady i w jakich ilościach powstają w przemyśle chemicznym lub produkcyjnym.

Ponadto cały system Bazy Danych o Odpadach został wymieniony przez obecny rząd w 2019 roku i jest pełen wad. Zmiany teoretycznie miały usprawnić monitorowanie przepływu odpadów, ale zamiast bazy danych wprowadzono zwykły internetowy „płaski” formularz zbierania informacji.

Urzędy Marszałkowskie mają obowiązek weryfikacji tych sprawozdań, a w skali jednego województwa mówimy o kilkudziesięciu tysiącach podmiotów, co sprawia, że urzędy nie mają możliwości skutecznej weryfikacji informacji o odpadach, zwłaszcza gdy muszą ją przeprowadzać ręcznie, a nie poprzez typowe narzędzia przekrojowych kwerend i sortowania danych, obecne w bazach z prawdziwego zdarzenia.

Ministerstwo Klimatu powinno opracować moduł, który mógłby oszacować przybliżoną ilość odpadów, ale takich informacji nigdzie nie ma. Nie jesteśmy w stanie szybko i przekrojowo sprawdzić, jakie niebezpieczne substancje są wytwarzane i gdzie mogą finalnie trafić.

Jak można przeciwdziałać takim nielegalnym praktykom?

Pierwszym krokiem powinno być stworzenie sprawnego systemu bazy danych. Państwo powinno znać ilość odpadów z wytwarzaną w danym zakładzie przemysłowym i móc ściśle monitorować przepływ niebezpiecznych substancji.

Nitro-Chem jest tu dobry przykładem. Firma ta jako jedyna w Polsce wytwarza jeden rodzaj odpadów i powinna mieć własną instalację do neutralizowania niebezpiecznych substancji, ale takich urządzeń do tej pory nie ma.

Jeżeli przedsiębiorstwo chce zajmować się odbieraniem i zagospodarowaniem odpadów przemysłowych, musi uzyskać odpowiednia pozwolenia od starostów lub prezydentów miast. Jednak w tym aspekcie lokalne organy administracyjne nie weryfikują działalności firm, ich wiarygodności lub możliwości technicznych.

Kiedy odpady zostaną przekazane z zakładu do firmy, to automatycznie właścicielem odpadów staje się firma, która je odebrała i to zwalnia zakład przemysłowy z odpowiedzialności za wytworzone odpady.

W Polsce jest pełno fikcyjnych przedsiębiorstw, które deklarują możliwość unieszkodliwiania niebezpiecznych substancji, ale po odbiorze odpadów porzucają je w zwykłych magazynach, czy innych miejscach zupełnie do tego nieprzeznaczonych.

Co ważne, lokalne organy administracyjne kompletnie zaniedbały sprawę weryfikacji i kontroli miejsc magazynowania tego rodzaju odpadów. Takie miejsca wymagają specjalnej konstrukcji – m.in. zabezpieczenia gruntu przed potencjalnymi wyciekami oraz systemów przeciwpożarowych i wentylacji, ale urzędnicy nie przykładali większej wagi do tej kwestii. W efekcie duża liczba tych magazynów znajduje się pod gołym niebem.

Zakłady przemysłowe mogą zadeklarować chęć lub plany utworzenia instalacji do neutralizacji odpadów, ale te muszą przejść przez dobrze prowadzone postępowania administracyjne, które dogłębnie zweryfikują zamierzenia inwestycyjne.

Czy można powiedzieć, że Polska stała się „chemicznym wysypiskiem Europy”?

Jest to wyolbrzymienie. W 99 procentach w Polsce mamy problemy z naszymi odpadami i rodzimymi przestępcami. W Unii Europejskiej też zdarzają się nielegalne wjazdy odpadów chemicznych i jest to niestety nieuniknione przy otwartych granicach.

Do Polski nie można sprowadzać odpadów z przeznaczeniem do magazynowania składowania lub spalenia, ale można importować odpady przeznaczone do recyklingu.

Do Polski importuje się legalnie odpady w postaci metali i tworzyw sztucznych oraz niewielkie ilości niebezpiecznych. Oczywiście można by lepiej kontrolować ich napływ, ale faktem jest, że za czasu obecnego rządu ilość tych odpadów zwiększyła się, gdy mamy problem z zagospodarowaniem tych, które sami wytwarzamy.

Rozmawiał Jacek Perzyński

PKN Orlen robi krok w stronę recyklingu chemicznego tworzyw sztucznych

– W Polsce jest pełno fikcyjnych przedsiębiorstw, które deklarują możliwość unieszkodliwiania niebezpiecznych substancji, ale po odbiorze odpadów porzucają je w zwykłych magazynach, czy innych miejscach zupełnie do tego nieprzeznaczonych – mówi Paweł Głuszyński z Towarzystwa na Rzecz Ziemi w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Pożar hali z toksycznymi odpadami chemicznymi w Zielonej Górze wywołał ogromne poruszenie opinie publicznej. W całej Polsce odnajdowane są podobne niestrzeżone składowiska, które również grożą pożarem, co stwarza wielkie niebezpieczeństwo dla lokalnych mieszkańców.

Na przestrzeni lat w Polsce powstał proceder zakładania firm, zajmujących się zagospodarowaniem odpadów chemicznych, a następnie rozwiązywanie spółek, w efekcie czego nikt nie kontrolował przechowywania niebezpiecznych substancji.

BiznesAlert.pl: Jaka jest skala niestrzeżonych składowisk odpadów chemicznych w Polsce?

Paweł Głuszyński: Skala nie jest znana. Jest kilka dokumentów krajowych, które teoretycznie powinny pokazywać, ile takich odpadów jest wytwarzanych np. Krajowy Plan Gospodarki Odpadami i Wojewódzkie Plany Gospodarki Odpadami.

Każdy wytwórca odpadów, który wytwarza powyżej 100 kg odpadów niebezpiecznych rocznie ma obowiązek sprawozdania o nich do właściwego Urzędu Marszałkowskiego poprzez  Bazę Danych o Odpadach (BDO). Na podstawie tych danych sporządza się analizę o ilości wytworzonych odpadów, ich odbiorcach, miejscach przechowywania oraz instalacjach do unieszkodliwiania szkodliwych substancji.

Problemem jest to, że w Polsce cały proceder koncentruje się na 2 rodzajach odpadów: medycznych i polichlorowane bifenyli. Stosunkowo dobrze sobie radzimy z odpadami medycznymi, ale mamy szczątkowe informacje o tym, co się dzieje z pozostałymi odpadami niebezpiecznymi.

Co ważne, informacje o tylko tych dwóch rodzajach odpadów możemy znaleźć w dokumentach strategicznych. Niestety nie mamy żadnych informacji, jakie odpady i w jakich ilościach powstają w przemyśle chemicznym lub produkcyjnym.

Ponadto cały system Bazy Danych o Odpadach został wymieniony przez obecny rząd w 2019 roku i jest pełen wad. Zmiany teoretycznie miały usprawnić monitorowanie przepływu odpadów, ale zamiast bazy danych wprowadzono zwykły internetowy „płaski” formularz zbierania informacji.

Urzędy Marszałkowskie mają obowiązek weryfikacji tych sprawozdań, a w skali jednego województwa mówimy o kilkudziesięciu tysiącach podmiotów, co sprawia, że urzędy nie mają możliwości skutecznej weryfikacji informacji o odpadach, zwłaszcza gdy muszą ją przeprowadzać ręcznie, a nie poprzez typowe narzędzia przekrojowych kwerend i sortowania danych, obecne w bazach z prawdziwego zdarzenia.

Ministerstwo Klimatu powinno opracować moduł, który mógłby oszacować przybliżoną ilość odpadów, ale takich informacji nigdzie nie ma. Nie jesteśmy w stanie szybko i przekrojowo sprawdzić, jakie niebezpieczne substancje są wytwarzane i gdzie mogą finalnie trafić.

Jak można przeciwdziałać takim nielegalnym praktykom?

Pierwszym krokiem powinno być stworzenie sprawnego systemu bazy danych. Państwo powinno znać ilość odpadów z wytwarzaną w danym zakładzie przemysłowym i móc ściśle monitorować przepływ niebezpiecznych substancji.

Nitro-Chem jest tu dobry przykładem. Firma ta jako jedyna w Polsce wytwarza jeden rodzaj odpadów i powinna mieć własną instalację do neutralizowania niebezpiecznych substancji, ale takich urządzeń do tej pory nie ma.

Jeżeli przedsiębiorstwo chce zajmować się odbieraniem i zagospodarowaniem odpadów przemysłowych, musi uzyskać odpowiednia pozwolenia od starostów lub prezydentów miast. Jednak w tym aspekcie lokalne organy administracyjne nie weryfikują działalności firm, ich wiarygodności lub możliwości technicznych.

Kiedy odpady zostaną przekazane z zakładu do firmy, to automatycznie właścicielem odpadów staje się firma, która je odebrała i to zwalnia zakład przemysłowy z odpowiedzialności za wytworzone odpady.

W Polsce jest pełno fikcyjnych przedsiębiorstw, które deklarują możliwość unieszkodliwiania niebezpiecznych substancji, ale po odbiorze odpadów porzucają je w zwykłych magazynach, czy innych miejscach zupełnie do tego nieprzeznaczonych.

Co ważne, lokalne organy administracyjne kompletnie zaniedbały sprawę weryfikacji i kontroli miejsc magazynowania tego rodzaju odpadów. Takie miejsca wymagają specjalnej konstrukcji – m.in. zabezpieczenia gruntu przed potencjalnymi wyciekami oraz systemów przeciwpożarowych i wentylacji, ale urzędnicy nie przykładali większej wagi do tej kwestii. W efekcie duża liczba tych magazynów znajduje się pod gołym niebem.

Zakłady przemysłowe mogą zadeklarować chęć lub plany utworzenia instalacji do neutralizacji odpadów, ale te muszą przejść przez dobrze prowadzone postępowania administracyjne, które dogłębnie zweryfikują zamierzenia inwestycyjne.

Czy można powiedzieć, że Polska stała się „chemicznym wysypiskiem Europy”?

Jest to wyolbrzymienie. W 99 procentach w Polsce mamy problemy z naszymi odpadami i rodzimymi przestępcami. W Unii Europejskiej też zdarzają się nielegalne wjazdy odpadów chemicznych i jest to niestety nieuniknione przy otwartych granicach.

Do Polski nie można sprowadzać odpadów z przeznaczeniem do magazynowania składowania lub spalenia, ale można importować odpady przeznaczone do recyklingu.

Do Polski importuje się legalnie odpady w postaci metali i tworzyw sztucznych oraz niewielkie ilości niebezpiecznych. Oczywiście można by lepiej kontrolować ich napływ, ale faktem jest, że za czasu obecnego rządu ilość tych odpadów zwiększyła się, gdy mamy problem z zagospodarowaniem tych, które sami wytwarzamy.

Rozmawiał Jacek Perzyński

PKN Orlen robi krok w stronę recyklingu chemicznego tworzyw sztucznych

Najnowsze artykuły