Polska może przegłosować Niemcy i zyskać odroczenie wyroku na węgiel

19 czerwca 2023, 15:30 Alert

Mechanizm rynku mocy dofinansowujący energetykę węglową w Polsce może działać dłużej o kilka lat ze względu na kompromis zawarty z jej udziałem, którego potrzebuje przez lukę wytwórczą, to znaczy niedobór elektrowni. Wszystko zależy jednak od głosowania.

PGE Elektrownia Opole. Fot. PGE
PGE Elektrownia Opole. Fot. PGE

Ministrowie odpowiedzialni za energetykę w poszczególnych krajach unijnych zgodzili się na przedłużenie rynku mocy w Polsce do 2028 roku, choć pierwotnie miał obowiązywać tylko do końca 2025 roku. Polacy potrzebują jednak energetyki węglowej, gdyż za wolno rozwijają źródła odnawialne i jądrowe. Nie mogą zanadto polegać na gazie ze względu na kryzys energetyczny podsycany przez Gazprom.

Kompromis zawarty z udziałem prezydencji szwedzkiej zakłada według Financial Times wyłączenie Polski spod reformy rynku energii w Unii Europejskiej w obszarze związanym z rynkiem mocy. Dzięki temu polskie elektrownie (nie tylko węglowe) będą mogły liczyć dłużej na to wsparcie. Niemcy opowiedziały się przeciwko temu rozwiązaniu, jako hamującemu politykę klimatyczną, choć sami potrzebują węgla.

– Nie chodzi o to, że elektrownie węglowe nie powinny pracować – mówił minister gospodarki i klimatu Niemiec Robert Habeck. – To dotyczy także Niemiec, ale dawanie tym elektrowniom dodatkowego wsparcia idzie za daleko – dodał. Mimo to jego kraj zwiększa użycie węgla brunatnego przez to, że odchodzi od gazu, który pochodził przed kryzysem energetycznym i inwazją Rosji na Ukrainie w ponad połowie z Rosji.

Wyłączenie, które może zostać przyznane Polsce, ma dotyczyć paliw kopalnych w użytku przed lipcem 2019 roku, a przekroczenie limitu emisji wyznaczonego w rynku mocy na 550 gram na kilowatogodzinę nie powinno występować dłużej niż przez rok. – To kwestia zrozumienia potrzeb innych. Jeśli jeden nas jest bezpieczny, wszyscy jesteśmy bezpieczni. Dla niektórych z nas bezpieczeństwo równa się rynek mocy – powiedziała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.

Zgoda ministrów unijnych musi zostać jeszcze potwierdzona głosowaniem i po niej nastąpią rozmowy z Parlamentem Europejskim, a zmiany powinny wejść w życie w 2024 roku. To jedna z propozycji  składających się na inicjatywę reformy rynku energii w Unii Europejskiej zaproponowanej przez kryzys energetyczny podsycany przez Gazprom.

Luka wytwórcza w Polsce ma wynieść według Urzędu Regulacji Energetyki 4,7 GW w 2034 roku. Oznacza to niedobór elektrowni w stosunku do zapotrzebowania na energię, a co za tym idzie uzależnienie od importu. Polacy od lat planują rozwój energetyki jądrowej, na razie bez efektów. Ponadto wolno rozwijali OZE. To razem spowodowało, że muszą w latach dwudziestych polegać głównie na węglu zapewniającym 70 procent zapotrzebowania, w tym na starych blokach, których okres użyteczności technicznej będzie wydłużany.

Financial Times / Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Reforma handlu CO2 albo świt żywych trupów w energetyce