icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kasprzak: Polska energetyka powinna dążyć do 100 procent OZE (ROZMOWA)

– 100 procent z OZE jest sporym wyzwaniem przy polskich warunkach, ale w dłuższej perspektywie czasowej jest to cel, do którego powinniśmy dążyć i który jest osiągalny – mówi Małgorzata Kasprzak z ośrodka analitycznego Ember w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Czy polska strategia energetyczna jest efektywna ekonomicznie? Czy i do jakiego stopnia powinna uwzględniać aspekt bezpieczeństwa, a jeśli tak, to jakie źródła je najlepiej zapewnią?

To zależy, co rozumiemy przez polską strategię energetyczną. Jeżeli definiujemy ją przez dokumenty strategiczne takie jak Politykę Energetyczną Polski do 2040 (PEP2040) albo Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK) to myślę, że nie ma sensu rozmawiać o efektywności ekonomicznej strategii, która bazuje na nierealistycznych założeniach. Model cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla są tylko jednym z przykładów tego, jak bardzo oderwana jest od rzeczywistości jest PEP2040. W KPEiK, które dało nieco więcej liczb i detali, w pewnym momencie padło założenie, że w 2025 roku nie będziemy uzależnieni od importu energii elektrycznej. Przy szybujących cenach uprawnień do emisji i obserwowanym tempie dekarbonizacji to założenie miażdżąco pokazuje, że strategii tak de facto nie ma.

Możemy też strategię definiować jako trajektorię obserwowanych zmian. W tym przypadku efektywność ekonomiczną najlepiej obrazuje apel najbardziej energochłonnych polskich biznesów, które w zeszłym roku wystosowały list do premiera Morawieckiego wykazując w jak dramatycznej sytuacji się znajdują w związku z cenami prądu. Jeden z portali internetowych skomentował ten list tytułem “Jest źle a może być jeszcze gorzej” co bardzo zgrabnie streszcza sytuację, w której się znajdujemy. Rosnące ceny uprawnień do emisji, przywiązanie do drogiego polskiego węgla, oraz niewielki udział OZE o zerowych kosztach krańcowych w dłuższej perspektywie tylko pogłębiają nieekonomiczność polskiej energetyki.

Aspekt bezpieczeństwa energetycznego jest oczywiście kluczowy na drodze do efektywnej dekarbonizacji. Na ten moment argument o bezpieczeństwie używany jest jednak zbyt często by usprawiedliwić skalę zużycia węgla a nie w kontekście zapewnienia bezpieczeństwa w zdekarbonizowanej rzeczywistości. Co do źródeł, które zapewnią bezpieczeństwo – odpowiedzią jest, i zawsze będzie, miks nieemisyjnych źródeł. Chcę jednak podkreślić, że z punktu widzenia klimatu najważniejsze jest to, by w tej dekadzie jak najmocniej i jak najszybciej ograniczyć emisję gazów cieplarnianych. Energia słoneczna i wiatrowa stanowią najlepszą odpowiedź na pilne zapotrzebowanie na wypchnięcie węgla z produkcji energii elektrycznej dlatego możemy się spodziewać że to one powinny stanowić kręgosłup miksu energetycznego w przyszłości.

Jakie są perspektywy wykorzystania atomu w Polsce w warunkach ekonomicznych opisanych przez Ember?

W przypadku Polski sprawa atomowa jest brutalnie prosta i nie trzeba nawet odnosić się do warunków ekonomicznych. Dyskusja o atomie jest upolityczniona, planowanie ciągnie się w nieskończoność, a pierwszą elektrownie budujemy już kilkadziesiąt lat. Jesteśmy mistrzami w podpisywaniu listów intencyjnych i składaniu deklaracji, które w żaden sposób nie przekładają się na konkretne kroki. Nietrudno więc o sceptycyzm czy rzeczywiście uda się włączyć energię jądrową do miksu energetycznego zgodnie z planem, w 2033 roku. Bardzo chciałabym się mylić w swojej prognozie, ale obawiam się że Polska nie zobaczy elektrowni jądrowej jeszcze długo.

Mój sceptycyzm potęguje też ogólnoeuropejski trend implementacji projektów atomowych. Wiele projektów jest nie tylko opóźnionych, ale też znacznie przekracza planowany budżet. Dlatego też od strony kampanijnej o wiele łatwiej skupić się na energii wiatrowej i słonecznej. Przede wszystkim dlatego, że te technologie są tańsze. Dodatkowo jednak, projekty wiatrowe i słoneczne mogą być zaimplementowane o wiele szybciej co jest kompatybilne zarówno z pilną potrzebą obniżenia cen prądu (przypominam że w 2020 roku polskie ceny hurtowe energii elektrycznej były najwyższe w Europie) jak i z palącymi celami klimatycznymi. Dyskusja o atomie nie powinna być jednak sprowadzana do bitwy OZE versus atom. Jestem przekonana, że projekty OZE i atomowe mogą iść ramię w ramię.

Jak ceny uprawnień do emisji CO2 będą zmieniać miksy energetyczne państw UE i do jakiego stopnia ich rządy będą miały na to wpływ?

Szybujące ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla dają bodziec, który przekonuje rządy krajów UE do uniknięcia ekspozycji na ich ekonomiczne skutki. W naszym ostatnim raporcie pokazaliśmy że w 2020 roku kraje europejskie po raz pierwszy wytworzyły więcej energii elektrycznej z OZE niż z paliw kopalnych. To bardzo znamienne bo jeszcze kilka lat temu trudno było uwierzyć, że to możliwe w tej perspektywie czasowej.

W niedalekiej przyszłości, reforma EU ETS w ramach przyjętego pakietu redukcji emisji gazów cieplarnianych ma szanse wywindować ceny emisji CO2 jeszcze bardziej. A to, w nieunikniony sposób, będzie prowadziło do osłabienia kompetytywności emisyjnych źródeł energii elektrycznej. Rządy które dostosują się do zmieniającej się rzeczywistości poprzez stworzenie żyznego otoczenia regulacyjnego do wzrostu OZE lub innych nieemisyjnych źródeł będą w o wiele lepszej pozycji niż te kraje, które mniej lub bardziej bezpośrednio będą transformację blokowały. W przypadku krajów opierających produkcję energii elektrycznej na węglu, inercja jest prawie równoznaczna z wpadnięciem w błędne koło, w którym zamiast finansowania projektów nieemisyjnych rządy będą przepalały pieniądze by subsydiować zużycie paliw kopalnych. Jest to najmniej wydajna opcja. Niestety Polska jest na dobrej trajektorii by w to błędne koło wpaść.

Jak osiągnąć miks 100 procent OZE bez uzależniania Polski od gazu z importu po drodze?

100 procent z OZE jest sporym wyzwaniem przy polskich warunkach, ale w dłuższej perspektywie czasowej jest to cel, do którego powinniśmy dążyć i który jest osiągalny. Oczywiście będą do tego potrzebne rozwinięte technologie magazynowania, zwiększenie elastyczności systemu wymiany transgranicznej, oraz, niewykluczone w okresie przejściowym, mądre projekty gazowe. Mówiąc mądre, mam na myśli na przykład takie, których infrastruktura z założenia będzie dostosowana do przekonwertowania na, na przykład, bloki używające zielony wodór gdy tylko będzie taka sposobność. Mądre projekty gazowe to też takie, które będą używane tylko w okresach szczytowego zapotrzebowania a nie będą stanowiły podstawy produkcji energii elektrycznej. Podkreślam jednak że gaz nie może być traktowany jako cel a tylko i wyłącznie jako ostateczność i przejściowe uzupełnienie by dokonać efektywnej transformacji. Nie może być mowy o wieloletnich wielkoskalowych gazowych projektach gdzie zwrotu inwestycji będzie można spodziewać się w perspektywie dłuższej niż te projekty będą rzeczywiście potrzebne w transformacji.

Warto tutaj zwrócić też uwagę na metan kopalniany wyciekający z Polskich kopalni a o którym nie było dotychczas wystarczająco głośno. Z naszych obliczeń wynika, że z polskich kopalni rokrocznie wycieka, przy bardzo konserwatywnych założeniach, około 5TWh metanu. Dla porównania jest to prawie jedna trzecia polskiej produkcji energii elektrycznej z gazu planowanej na 2025 rok. Na ten moment ten metan jest po prostu wypuszczany w powietrze co jest nie tylko nieekonomiczne ale też bardzo szkodliwe dla klimatu: metan jest 86 razy silniejszym gazem cieplarnianym niż dwutlenek węgla. Niestety metan wycieka z kopalni nawet po zaprzestaniu wydobycia węgla. Można jednak to zagrożenie przekuć w alternatywę do importu, przynajmniej częściowo zaspokajając krajowe zapotrzebowanie w okresie przejściowym. Wierzę, że odpowiednia strategia metanowa pomogłaby sprowokować zapobieganie bezmyślnemu wypuszczaniu metanu w powietrze gdzie ma on katastrofalny wpływ na klimat.

Jak z punktu widzenia ekonomii rynku energii przeprowadzić reformę sektora energetycznego i węglowego w Polsce?

To bardzo obszerne pytanie, ale skupię się na kilku punktach wspólnych zarówno dla sektora energetycznego i węglowego. Po pierwsze, potrzebujemy na wczoraj solidnego, realistycznego, i ambitnego planu który uwzględniałby cele klimatyczne i prognozy ekonomiczne dotyczące chociażby, przykładowo, wcześniej wspomnianych cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Po drugie, gdy taki plan powstanie, potrzebne jest nam stabilne otoczenie regulacyjne. Na ten moment znakomitą większość dotychczasowych działań można określić eufemistycznie jako chaotyczne – co chwila słyszymy płonne deklaracje nie tylko w kwestii energii atomowej, ale też na przykład w sprawie odblokowania ustawy 10H która lata temu zablokowała rozwój farm wiatrowych na lądzie. Nie mogę sobie wyobrazić frustracji potencjalnych inwestorów, którzy co kilka miesięcy słyszą  plotki o tym, że ustawa 10H się zmieni. Stabilny plan jest też absolutnie kluczowy by można mówić o sprawiedliwej transformacji. Regiony górnicze zarówno węgla kamiennego jak i brunatnego nie mogą dłużej tkwić w niepewności jak będzie wyglądało odchodzenie od węgla, jak będą wyglądały systemy wsparcia, i jaka przyszłość czeka osoby zatrudnione w sektorze.

Mądry plan i stabilne otoczenie regulacyjne są niezbędne. W idealnym świecie te dwa czynniki wyróżniałaby jeszcze jedna cecha – prostota. Najlepsze programy które w znaczny sposób przyczyniły się do wzrostu mocy zainstalowanej z OZE wyróżnia właśnie prostota. I tak też np. program Mój Prąd doprowadził do prawdziwego boomu fotowoltaiki w Polsce w ostatnim roku. Nie ma wątpliwości że im prostszy i bardziej przejrzyste będą plan i przepisy, tym łatwiej będzie przeprowadzić reformę sektorów energetycznego i węglowego.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Gra o wodór. Nowy rozdział polityki energetycznej Polski i stary trylemat

– 100 procent z OZE jest sporym wyzwaniem przy polskich warunkach, ale w dłuższej perspektywie czasowej jest to cel, do którego powinniśmy dążyć i który jest osiągalny – mówi Małgorzata Kasprzak z ośrodka analitycznego Ember w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Czy polska strategia energetyczna jest efektywna ekonomicznie? Czy i do jakiego stopnia powinna uwzględniać aspekt bezpieczeństwa, a jeśli tak, to jakie źródła je najlepiej zapewnią?

To zależy, co rozumiemy przez polską strategię energetyczną. Jeżeli definiujemy ją przez dokumenty strategiczne takie jak Politykę Energetyczną Polski do 2040 (PEP2040) albo Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK) to myślę, że nie ma sensu rozmawiać o efektywności ekonomicznej strategii, która bazuje na nierealistycznych założeniach. Model cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla są tylko jednym z przykładów tego, jak bardzo oderwana jest od rzeczywistości jest PEP2040. W KPEiK, które dało nieco więcej liczb i detali, w pewnym momencie padło założenie, że w 2025 roku nie będziemy uzależnieni od importu energii elektrycznej. Przy szybujących cenach uprawnień do emisji i obserwowanym tempie dekarbonizacji to założenie miażdżąco pokazuje, że strategii tak de facto nie ma.

Możemy też strategię definiować jako trajektorię obserwowanych zmian. W tym przypadku efektywność ekonomiczną najlepiej obrazuje apel najbardziej energochłonnych polskich biznesów, które w zeszłym roku wystosowały list do premiera Morawieckiego wykazując w jak dramatycznej sytuacji się znajdują w związku z cenami prądu. Jeden z portali internetowych skomentował ten list tytułem “Jest źle a może być jeszcze gorzej” co bardzo zgrabnie streszcza sytuację, w której się znajdujemy. Rosnące ceny uprawnień do emisji, przywiązanie do drogiego polskiego węgla, oraz niewielki udział OZE o zerowych kosztach krańcowych w dłuższej perspektywie tylko pogłębiają nieekonomiczność polskiej energetyki.

Aspekt bezpieczeństwa energetycznego jest oczywiście kluczowy na drodze do efektywnej dekarbonizacji. Na ten moment argument o bezpieczeństwie używany jest jednak zbyt często by usprawiedliwić skalę zużycia węgla a nie w kontekście zapewnienia bezpieczeństwa w zdekarbonizowanej rzeczywistości. Co do źródeł, które zapewnią bezpieczeństwo – odpowiedzią jest, i zawsze będzie, miks nieemisyjnych źródeł. Chcę jednak podkreślić, że z punktu widzenia klimatu najważniejsze jest to, by w tej dekadzie jak najmocniej i jak najszybciej ograniczyć emisję gazów cieplarnianych. Energia słoneczna i wiatrowa stanowią najlepszą odpowiedź na pilne zapotrzebowanie na wypchnięcie węgla z produkcji energii elektrycznej dlatego możemy się spodziewać że to one powinny stanowić kręgosłup miksu energetycznego w przyszłości.

Jakie są perspektywy wykorzystania atomu w Polsce w warunkach ekonomicznych opisanych przez Ember?

W przypadku Polski sprawa atomowa jest brutalnie prosta i nie trzeba nawet odnosić się do warunków ekonomicznych. Dyskusja o atomie jest upolityczniona, planowanie ciągnie się w nieskończoność, a pierwszą elektrownie budujemy już kilkadziesiąt lat. Jesteśmy mistrzami w podpisywaniu listów intencyjnych i składaniu deklaracji, które w żaden sposób nie przekładają się na konkretne kroki. Nietrudno więc o sceptycyzm czy rzeczywiście uda się włączyć energię jądrową do miksu energetycznego zgodnie z planem, w 2033 roku. Bardzo chciałabym się mylić w swojej prognozie, ale obawiam się że Polska nie zobaczy elektrowni jądrowej jeszcze długo.

Mój sceptycyzm potęguje też ogólnoeuropejski trend implementacji projektów atomowych. Wiele projektów jest nie tylko opóźnionych, ale też znacznie przekracza planowany budżet. Dlatego też od strony kampanijnej o wiele łatwiej skupić się na energii wiatrowej i słonecznej. Przede wszystkim dlatego, że te technologie są tańsze. Dodatkowo jednak, projekty wiatrowe i słoneczne mogą być zaimplementowane o wiele szybciej co jest kompatybilne zarówno z pilną potrzebą obniżenia cen prądu (przypominam że w 2020 roku polskie ceny hurtowe energii elektrycznej były najwyższe w Europie) jak i z palącymi celami klimatycznymi. Dyskusja o atomie nie powinna być jednak sprowadzana do bitwy OZE versus atom. Jestem przekonana, że projekty OZE i atomowe mogą iść ramię w ramię.

Jak ceny uprawnień do emisji CO2 będą zmieniać miksy energetyczne państw UE i do jakiego stopnia ich rządy będą miały na to wpływ?

Szybujące ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla dają bodziec, który przekonuje rządy krajów UE do uniknięcia ekspozycji na ich ekonomiczne skutki. W naszym ostatnim raporcie pokazaliśmy że w 2020 roku kraje europejskie po raz pierwszy wytworzyły więcej energii elektrycznej z OZE niż z paliw kopalnych. To bardzo znamienne bo jeszcze kilka lat temu trudno było uwierzyć, że to możliwe w tej perspektywie czasowej.

W niedalekiej przyszłości, reforma EU ETS w ramach przyjętego pakietu redukcji emisji gazów cieplarnianych ma szanse wywindować ceny emisji CO2 jeszcze bardziej. A to, w nieunikniony sposób, będzie prowadziło do osłabienia kompetytywności emisyjnych źródeł energii elektrycznej. Rządy które dostosują się do zmieniającej się rzeczywistości poprzez stworzenie żyznego otoczenia regulacyjnego do wzrostu OZE lub innych nieemisyjnych źródeł będą w o wiele lepszej pozycji niż te kraje, które mniej lub bardziej bezpośrednio będą transformację blokowały. W przypadku krajów opierających produkcję energii elektrycznej na węglu, inercja jest prawie równoznaczna z wpadnięciem w błędne koło, w którym zamiast finansowania projektów nieemisyjnych rządy będą przepalały pieniądze by subsydiować zużycie paliw kopalnych. Jest to najmniej wydajna opcja. Niestety Polska jest na dobrej trajektorii by w to błędne koło wpaść.

Jak osiągnąć miks 100 procent OZE bez uzależniania Polski od gazu z importu po drodze?

100 procent z OZE jest sporym wyzwaniem przy polskich warunkach, ale w dłuższej perspektywie czasowej jest to cel, do którego powinniśmy dążyć i który jest osiągalny. Oczywiście będą do tego potrzebne rozwinięte technologie magazynowania, zwiększenie elastyczności systemu wymiany transgranicznej, oraz, niewykluczone w okresie przejściowym, mądre projekty gazowe. Mówiąc mądre, mam na myśli na przykład takie, których infrastruktura z założenia będzie dostosowana do przekonwertowania na, na przykład, bloki używające zielony wodór gdy tylko będzie taka sposobność. Mądre projekty gazowe to też takie, które będą używane tylko w okresach szczytowego zapotrzebowania a nie będą stanowiły podstawy produkcji energii elektrycznej. Podkreślam jednak że gaz nie może być traktowany jako cel a tylko i wyłącznie jako ostateczność i przejściowe uzupełnienie by dokonać efektywnej transformacji. Nie może być mowy o wieloletnich wielkoskalowych gazowych projektach gdzie zwrotu inwestycji będzie można spodziewać się w perspektywie dłuższej niż te projekty będą rzeczywiście potrzebne w transformacji.

Warto tutaj zwrócić też uwagę na metan kopalniany wyciekający z Polskich kopalni a o którym nie było dotychczas wystarczająco głośno. Z naszych obliczeń wynika, że z polskich kopalni rokrocznie wycieka, przy bardzo konserwatywnych założeniach, około 5TWh metanu. Dla porównania jest to prawie jedna trzecia polskiej produkcji energii elektrycznej z gazu planowanej na 2025 rok. Na ten moment ten metan jest po prostu wypuszczany w powietrze co jest nie tylko nieekonomiczne ale też bardzo szkodliwe dla klimatu: metan jest 86 razy silniejszym gazem cieplarnianym niż dwutlenek węgla. Niestety metan wycieka z kopalni nawet po zaprzestaniu wydobycia węgla. Można jednak to zagrożenie przekuć w alternatywę do importu, przynajmniej częściowo zaspokajając krajowe zapotrzebowanie w okresie przejściowym. Wierzę, że odpowiednia strategia metanowa pomogłaby sprowokować zapobieganie bezmyślnemu wypuszczaniu metanu w powietrze gdzie ma on katastrofalny wpływ na klimat.

Jak z punktu widzenia ekonomii rynku energii przeprowadzić reformę sektora energetycznego i węglowego w Polsce?

To bardzo obszerne pytanie, ale skupię się na kilku punktach wspólnych zarówno dla sektora energetycznego i węglowego. Po pierwsze, potrzebujemy na wczoraj solidnego, realistycznego, i ambitnego planu który uwzględniałby cele klimatyczne i prognozy ekonomiczne dotyczące chociażby, przykładowo, wcześniej wspomnianych cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Po drugie, gdy taki plan powstanie, potrzebne jest nam stabilne otoczenie regulacyjne. Na ten moment znakomitą większość dotychczasowych działań można określić eufemistycznie jako chaotyczne – co chwila słyszymy płonne deklaracje nie tylko w kwestii energii atomowej, ale też na przykład w sprawie odblokowania ustawy 10H która lata temu zablokowała rozwój farm wiatrowych na lądzie. Nie mogę sobie wyobrazić frustracji potencjalnych inwestorów, którzy co kilka miesięcy słyszą  plotki o tym, że ustawa 10H się zmieni. Stabilny plan jest też absolutnie kluczowy by można mówić o sprawiedliwej transformacji. Regiony górnicze zarówno węgla kamiennego jak i brunatnego nie mogą dłużej tkwić w niepewności jak będzie wyglądało odchodzenie od węgla, jak będą wyglądały systemy wsparcia, i jaka przyszłość czeka osoby zatrudnione w sektorze.

Mądry plan i stabilne otoczenie regulacyjne są niezbędne. W idealnym świecie te dwa czynniki wyróżniałaby jeszcze jedna cecha – prostota. Najlepsze programy które w znaczny sposób przyczyniły się do wzrostu mocy zainstalowanej z OZE wyróżnia właśnie prostota. I tak też np. program Mój Prąd doprowadził do prawdziwego boomu fotowoltaiki w Polsce w ostatnim roku. Nie ma wątpliwości że im prostszy i bardziej przejrzyste będą plan i przepisy, tym łatwiej będzie przeprowadzić reformę sektorów energetycznego i węglowego.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Gra o wodór. Nowy rozdział polityki energetycznej Polski i stary trylemat

Najnowsze artykuły