Marszałkowski: Putin gra ceną benzyny przed referendum

23 marca 2020, 07:30 Alert

Sektor paliwowy w Rosji szuka szans na ratowanie finansów poprzez zwiększenie eksportu produktów ropopochodnych. Takie działanie jednak zawsze odbijało się się na rynku wewnętrznym. Teraz z racji planowanego „referendum” konstytucyjnego ten jest dla Kremla bardzo istotny. Znów „godzić” wszystkich musi Władimir Putin – piszę redaktor BiznesAlert.pl Mariusz Marszałkowski 

Putin dyscyplinuje

Władimir Putin 17 marca 2020 roku odbył spotkanie z członkami rosyjskiego rządu. Głównymi tematami poruszanymi podczas spotkania były: walka z pandemią koronawirusa, sytuacja w rosyjskiej gospodarce oraz wiosenne prace polowe w rolnictwie.

Władimir Putin zadał pytanie ministrowi rolnictwa, prywatnie synowi sekretarza rady bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, Dimitrijowi Patruszewowi o przyczynę wzrostu cen paliw na stacjach benzynowych. – Ceny ropy naftowej spadły dwukrotnie. Dobrze by było, gdyby ceny na stacjach benzynowych pozostały na tym samym poziomie – powiedział Putin. Patruszew próbował na początku tłumaczyć, że maszyny rolnicze w większości nie tworzą wzrostu popytu na benzynę, jednak zorientował się, że nie jest to właściwy styl odpowiedzi. Zreflektował się i odparł, że zostaną przeprowadzone właściwe kontrole.

Kardaś: Koronawirus i wojna cenowa odcisną piętno na gospodarce rosyjskiej

 

Czynniki zewnętrzne wpływają na ceny paliw

Temat cen paliwa w Rosji jest istotny w zależności od kalendarza politycznego, np. podczas wyborów prezydenckich lub parlamentarnych. Teraz pojawił się ze względu na zbliżające się referendum konstytucyjne, które ma dać legitymacje dalszych rządów Władimira Putina jako prezydenta. Termin głosowania został zaplanowany na 22 kwietnia.

W ostatnim czasie można było zaobserwować wiele niespodziewanych wydarzeń na świecie, które bezpośrednio rzutują na Rosję. Na początku marca porozumienie naftowe nie zostało przedłużone. Przez ostatnie trzy lata regulowało światowy rynek ropy i godziło większość największych producentów ropy.

Upadek porozumienia spowodował, że ceny ropy gwałtownie spadły. W dniu 19 marca ceny ropy Brent na giełdach oscylują w okolicy 26 dolarów za baryłkę. Zważywszy na to, że dyferencjał ropy Brent do Urals wynosi ok. trzy dolary, o tyle mniej zarabiają rosyjscy producenci ropy. Dodatkowo Arabia Saudyjska wprowadziła bezprecedensowe zniżki dla klientów z Europy Zachodniej, która wynosi od sześciu do ośmiu dolarów względem ropy Brent. Oznacza to, że Saudowie sprzedają w Europie swoją ropę Arab Light i Arab Heavy już poniżej 20 dolarów za baryłkę. Jest to cios dla rosyjskich firm i budżetu, który w bieżącym roku został skonstruowany przy założeniu, że średnia cena ropy Urals będzie wynosić co najmniej 42,4 dolara za baryłkę.

Dodatkowym szokiem dla światowych gospodarek i rynku ropy jest szalejąca pandemia koronawirusa. W wyniku zakażeń, chorych na całym świecie jest ponad 300 tys. osób a liczba zmarłych sięga 13 tys. Ze względu na restrykcje wprowadzone przez wiele rządów m.in w ograniczaniu lotów, zmniejszył się popyt na ropę naftową, która jest bazą dla paliw wykorzystywanych w transporcie kołowym i lotniczym. Kolejnym kłopotem jest przedłużający się spór z Białorusią odnośnie zakupów surowca dla białoruskich rafinerii. Koncerny rosyjskie nie mogą dostarczać ok. 2 mln ton surowca, które według dokumentów rządowych, miały być realizowane od początku stycznia bieżącego roku. Być może z tego powodu 20 marca, po rozmowach premierów Białorusi i Rosji, pojawiła się szansa rozwiązania głównych problemów i powrotu do regularnych dostaw ropy naftowej przez głównych rosyjskich producentów.

Marszałkowski: Trzy szlaki naftowe uniezależnienia Białorusi od Rosji

Koncerny szukają ratunku w eksporcie

Te czynniki mają wpływ na decyzję rosyjskich koncernów o przekierowaniu jak największego wolumenu paliw na eksport. Ceny przetworzonych produktów naftowych reagują z opóźnieniem na zmianę cen ropy. Ruchy te są więc ratunkiem dla budżetu wielu firm petrochemicznych, które posiadają duże zdolności wytwórcze na terytorium Rosji. Takie działania odbijają się jednak negatywnie na wewnętrznym rynku paliwowym w Rosji. Z racji zmniejszenia podaży paliw, rośnie jego cena dla konsumentów. Koncerny w ten sposób chcą też w pewien sposób przerzucić koszty złego zarządzania i nieudanych inwestycji na konsumentów w Rosji. Takie działanie ma charakter systemowy i trwa od kilku lat.

Prof. Agnieszka Legucka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa, że wzrost cen paliw dla rosyjskich kierowców trwa mniej więcej od 2009 roku. Ma on związek z niższym obłożeniem podatkowym eksportu produktów naftowych niż gdyby te same produkty miały trafić na rynek wewnętrzny. – Opodatkowanie paliw w Rosji jest na poziomie europejskim i znacznie wyższym niż w Stanach Zjednoczonych. O ile więc spadek cen ropy jest widoczny na stacjach benzynowych w USA, o tyle w przypadku Rosji jest nikły albo go w ogóle nie widać – podkreśla w komentarzu dla BiznesAlert.pl.

Ceny na stacjach benzynowych w Rosji rosły już wcześniej. W 2019 roku cena podstawowego gatunku benzyny tzw. 92 wzrosła o 10,5 procent. Był to ponad dwa razy wyższy wzrost niż pokazywał wskaźnik inflacji.

Plebiscyt w postaci referendum

Takie wzrosty, tuż przed ważnym wydarzeniem dla Kremla, którym jest referendum konstytucyjne,  niewątpliwie stanowią wizerunkowe problemy. Żaden obserwator nie traktuje tego referendum jako uczciwe badanie nastawienia Rosjan do władzy. Jednak liczna frekwencja ma pokazać, że mimo farsy reformy konstytucjonalnej widzianej za granicą, społeczeństwo rosyjskie ją akceptuje.

Samo referendum konstytucyjne nie jest jednak referendum według zachodnich nomenklatury i standardów. – To rodzaj plebiscytu, w którym Putin chce uzyskać aprobatę społeczeństwa do przeprowadzanych zmian w konstytucji. Zmiany te w efekcie mają dać Putinowe kolejne lata władzy – mówi prof. Agnieszka Legucka w  rozmowie z BiznesAlert.pl. To nie pierwszy raz w historii współczesnej Rosji, kiedy władza w obliczu spadającego poparcia społecznego wykorzystuję kartę cen paliw. Jednak według Agnieszki Leguckiej, próby regulacji rynku cen paliw nie przynoszą w dłuższej perspektywie pożądanych skutków.

W 2018 roku po wyborach prezydenckich, kiedy cena paliw na stacjach benzynowych gwałtownie rosła, rząd również musiał interweniować. Minister energetyki Aleksander Nowak i wicepremier ds. przemysłu wydobywczego i sektora paliwowego Dimitrij Kozak wymusili na producentach paliwowych zamrożenie cen w 2018 roku, a w 2019 roku podnoszenie ich maksymalnie o wysokość inflacji. Zgodnie z danymi, wzrosty były jednak wyższe w 2019 roku. Jeżeli sytuacja się nie zmieni do 22 kwietnia, możemy być świadkami kolejnych działań rosyjskich władz przy jednoczesnym niezadowoleniu sektora petrochemicznego. Ale to niezadowolenie  do momentu przeprowadzenia referendum nie będzie dla Kremla istotne.

S&P: Recesja już trwa. Zagrożenie dla eksporterów ropy jak Rosja