Spór o budżet unijny coraz mocniej wiąże się z dyskusją o finansowaniu realizacji celu neutralności klimatycznej. Polska jest w koalicji państw domagających się większych środków na zmiany.
Pieniądze na transformację, albo obniżka ambicji
– Poziom ambicji w nowych obszarach będzie zależał od pieniędzy. Jeżeli ich nie będzie, to trzeba przejść do planu B, czyli pogodzenia się z faktem, że Unia nie będzie miała tak ambitniej polityki – przekonuje minister ds. europejskich Konrad Szymański przed szczytem Rady Europejskiej.
– Rozwija się myślenie o tym, jak sfinansować transformację klimatyczną. Linie podziału pozostają tam gdzie były, jednak występujemy w szerokiej grupie państw, także pod względem budżetu spójności (szesnaście państw i jeden obserwator), a z drugiej strony osiemnastoosobowej grupie domagającej się wycofania systemu rabatowego, występujemy w szerokiej koalicji państw – powiedział. Jego zdaniem prezydencja fińska kończy się „bezprecedensowym stopniem kolizji interesów”. – Można mówić, że te negocjacje mają historycznie najtrudniejszy charakter – skwitował minister. W koalicji znajdują się „ci, co zawsze”, czyli państwa Europy Środkowo-Wschodniej. – Do tego dochodzą kraje południa, które postrzegają fundusze spójności jako narzędzie realizacji interesów ich celów.
– Polska nie będzie ulegała argumentowi czasu. W niektórych stolicach pojawia się myśl, że powinniśmy działać szybko i się nie zatrzymywać, bo upływ czasu zaburzy prace nad budżetem. To prawda, ale argument ten dotyczy każdej stolicy, nie tylko Warszawy – tłumaczył Szymański. – Te same kraje, które domagają się oszczędności są silnie związane ze wspólnym rynkiem i ich zyski z jego funkcjonowania są nawet do siedmiu razy wyższe od ich kontrybucji. Ich argument w debacie budżetowej powinien stanąć pod znakiem zapytania, bo niczego nie rozwiązuje.
– Aby robić dużo, potrzebujemy dużego budżetu. Jeśli budżet ma być mały, a nie zmusimy nikogo do większych kontrybucji, to będziemy robić mniej, szczególnie w politykach podsuwanych nam jako coś nowego. Robimy rewolucję wydatkową albo nie robimy rewolucji programowej – podsumował Szymański. Zapytany przez dziennikarzy o możliwość powstania klinczu w rozmowach budżetowych. – Nie mogę tego wykluczyć – ucina Szymański.
Weto albo błagania o dyskusję
– W czerwcu Polska nie zgodziła się na przyjęcie zobowiązania unijnego celu neutralności klimatycznej do 2050 roku. Nie zgodziła się po to, by otworzyć dyskusję o tym jak to zrobić. Gdyby nie było polskiego weta, nie byłoby konstruktywnej wymiany z Radą i innymi instytucjami unijnymi na temat tego, jak to zrobić, bo cel już by był. Zostałby ogłoszony z fanfarami w ONZ, a my bylibyśmy na zwykłej drodze apeli i błagań o uwzględnienie naszych racji. Otworzenie pola negocjacyjnego było możliwe tylko dzięki wetu polskiemu. Od tego czasu nasi partnerzy zrozumieli, że należy ustalić jak to zrobić tak, by było to akceptowalne – przekonywał minister.
– Hasłem neutralności klimatycznej powinna być sprawiedliwość. Pierwszą deklaracją z COP24 była deklaracja o sprawiedliwej transformacji energetycznej. Sprawiedliwość implikuje stworzenie środków kompensacyjnych dla najbardziej dotkniętych regionów Unii Europejskiej. Drugi element to ochrona konkurencyjności. To implikuje dyskusję o stworzeniu cła węglowego. Kolejny element to uwzględnienie różnych pozycji państw członkowskich. Unia składa się z różnych klocków, szczególnie pod względem odziedziczonego systemu energetycznego. Polska jest jedynym krajem bez energetyki jądrowej. To nie jest nasza decyzja, tak jak wiele innych decyzji wiszących nad nami. Są państwa członkowskie, które mają pełne prawo, by opierać miks energetyczny o inne paliwa. W polskim przypadku transformacja energetyczna nie może przechodzić od węgla do OZE z dnia na dzień. Rola paliw pośrednich jak gaz i atom powinna być zabezpieczona w tym procesie. Te przesłanki stwarzają oczywisty kontekst odnośnie do tego, co będzie potrzebne by dopiąć porozumienie w sprawie neutralności klimatycznej – powiedział dziennikarzom minister Szymański. – To musi być scenariusz ewolucyjny.
– Nowe stanowisko Komisji Europejskiej to odpowiedź na bardzo negatywne podejście Polski do propozycji zapewnienia 5 mld euro na siedem lat na nieokreślone projekty transformacji energetycznej. Przesunęliśmy tę dyskusję do momentu, w którym Unia myśli o mechanizmie o środkach nawet 100 mld euro. Mówimy o perspektywie 30 lat i zabezpieczeniu także inwestycji prywatnych – zdradził Konrad Szymański.
– To pierwszy realistyczny sygnał. To pierwszy przypadek, w którym widzimy realistyczne podejście do wyzwań transformacji energetycznej. TO nie oznacza, że porozumienie jest parafowane i dojdzie do skutku. Aby do tego doszło, musimy mieć zapewniony odpowiedni poziom bezpieczeństwa gospodarki oraz społeczeństwa – dodał. Jego zdaniem po raz pierwszy „skończyła się dyskusja o drobnych”. Zdaniem ministra możliwe jest wykorzystanie środków Europejskiego Banku Inwestycyjnego lub funduszu sprawiedliwej transformacji energetycznej.
Minister Szymański zastrzegł, że polityka na rzecz neutralności klimatycznej musi być regularnie rewidowana w razie zastrzeżeń państw członkowskich. – To wiąże się z debatą o budżecie. Polska nie godzi się, by transformacja energetyczna przebiegała całkowicie kosztem środków spójności. Jeśli planujemy jakiś mechanizm, to musimy chronić obszar spójności – zastrzegł minister.
Minister uznał, że chociaż Polska walczyła z „chaosem inwestycyjnym” energetyki wiatrowej na lądzie, to pozwoliła na projektowanie „boomu inwestycyjnego” na Bałtyku poprzez plany rozwoju offshore. Jego zdaniem rząd wspiera rozwój fotowoltaiki. – Polska sama musi dokonać transformacji energetycznej i ma jej plan, który będzie przedstawiony w Krajowym Planie na rzecz Energii i Klimatu, który zaraz będzie uzgodniony – wskazał Szymański. – Jeśli ma do tego zostać dostawiony unijny dopalacz, takie przyspieszenie unijne, to zaczyna się dyskusja o środkach.
Dyskusja o neutralności klimatycznej będzie trwać
– Nie ma sensu koncentrować się na dacie, ale na tym co możemy zrobić pozytywnie w tej sprawie. Pytanie to nie kiedy, ale na jakich warunkach zgodzimy się na neutralność klimatyczną. Jeśli warunki będą odpowiednie, to nie wykluczamy poparcia. One jednak muszą dojrzeć, a to zajmie czas – ocenił minister.
Czy Polska jest w stanie zablokować neutralność klimatyczną? Wiosną ma ona zostać zapisana w prawie, ale według ministra Szymańskiego jest możliwość uzyskania konsensusu. – Gdyby ten scenariusz był taki prosty do zrealizowania, to nie spędzilibyśmy ostatnich tygodni i dziesiątek godzin na rozmowach z partnerami zagranicznymi o tym, w jaki sposób tego uniknąć poprzez wytyczenie ścieżki transformacji energetycznej w Radzie Europejskiej, przeglądów i mechanizmów weryfikacji. Nie chcemy zacząć realizacji flagowej polityki Komisji Europejskiej od wielkiej awantury. Ona ma swoją wartość, nikt nie chce negatywnego scenariusza. My również chcemy tego uniknąć, ale mamy swoje potrzeby. To nie jest nasze „widzi mi się” – odparł minister na pytanie BiznesAlert.pl.
– Nie spodziewamy się, że plan przedstawiony na Radzie Europejskiej wyczerpie tę dyskusję. Myślę, że to będzie trudna Rada. W budżecie nie powinno być dużej dyskusji, ale w klimacie będzie ona bardzo poważna. Wynik tych negocjacji nie jest przesądzony – zakończył. Jego zdaniem decyzje kluczowe dla Unii Europejskiej nie powinny być podejmowane inaczej niż jednomyślnie.
Opracował Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Neutralność klimatyczna to być albo nie być dla Polski