Morska energetyka wiatrowa staje się już trzecim, obok energetyki wiatrowej na lądzie i fotowoltaiki, opłacalnym odnawialnym źródłem energii. Ekspansja liderów branży offshore wind przenosi się na kontynent azjatycki, który dla zachodnich firm może być obiecującym rynkiem zleceń– pisze Patrycja Rapacka, redaktor BiznesAlert.pl.
Decydują koszty
Inwestorzy mówią wprost – MEW jest w tym momencie bardziej atrakcyjną opcją inwestycyjną niż np. lądowa energetyka wiatrowa. Taką sytuację można było zaobserwować chociażby w Niemczech. Dodatkowo w tym kraju dochodzą problemy związane z protestami lokalnych społeczności w związku z odległością instalacji od miejsca zamieszkania. Kraje azjatyckie także zaczęły dostrzegać zalety mniej problematycznych wiatraków na morzu, które mogą wspomóc dekarbonizację gospodarek. Inwestorzy wskazują, że przede wszystkich koszty projektów wiatrowych na morzu są coraz niższe, technologia rozwija się coraz szybciej, powiększa się łańcuch dostaw, a nowe modele finansowania są bardziej atrakcyjne dla inwestora. Wskazuje się także na „zdrowe” inwestycje międzynarodowe, które umożliwiają efektywną współpracę międzynarodową przy budowie farm wiatrowych na morzu. Niskie koszty inwestycyjne można dostrzec w niższych cenach energii elektrycznej pochodzącej z morza. Ceny te dramatycznie spadły po 2016 roku. Jeszcze kilka lat temu oscylowały one na poziomie 150-200 dolarów za 1 MWh. Tim Buckley i Kashish Shah z Instytutu IEEFA (ang. Institute for Energy Economics and Financial Analysis) zebrali informacje o poziomach taryf dla energetyki morskiej, pokazując, w jak szybkim tempie spadają. Dane dotyczą 2019 roku w porównaniu do taryf z 2017 roku dla Wielkiej Brytanii, oraz 2018 roku dla USA, Chin i Tajwanu.
Wykres: IEEFA
Należy także podkreślić, że w skali światowej wzrosły inwestycje w morską energetyką wiatrową. Wydatki te zwiększyły się z poziomu 29 miliardów dolarów w 2017 roku do 33 miliardów w 2018 roku. Najwięcej inwestują Brytyjczycy i Niemcy – do nich dołączyli już Chińczycy. Do 2030 roku szacuje się inwestycje w wysokości 700 miliardów dolarów obejmujących 190 GW mocy.
GWEC (ang. Global Wind Energy Coouncil) przewiduje, że do 2030 roku w Azji powstaną farmy wiatrowe o łącznej mocy 100 GW. Ten kontynent zaczyna doganiać Europę i USA pod względem instalowanych turbin wiatrowych na morzu. Dla przykładu w 2018 roku zainstalowanych zostało 4,5 GW nowych mocy w skali globalnej. Morskie moce stanowiły 10 procent nowo zainstalowanych instalacji wiatrowych na świecie. Liderem w przyroście elektrowni wiatrowych na morzu po raz pierwszy były Chiny, które dodały łącznie 1,8 GW nowych mocy wiatrowych. Wielka Brytania, jako dotychczasowy champion wiatrowy, zainstalowała 1,4 GW. MEW największą popularnością wśród azjatyckich inwestorów cieszy się w Chinach, Japonii, Tajwanie i Korei Południowej.
Chiny
W Chinach pracują już 44 farmy, 8 projektów czeka na podłączenie do sieci, 21 farm jest w trakcie budowy, dla 22 projektów została wyrażona zgoda na budowę lub złożony został wniosek o takie pozwolenie. Morskie inwestycje w Chinach są najbardziej popularne w prowincjach Guangdong i Jiangsu. Władze tej pierwszej przewidują instalację 12 GW mocy wiatrowych na morzu do 2020 roku. Zmieniło się także podejście władz Chin do inwestycji w OZE. Projekty morskie są objęte systemem aukcyjnym od 2019 roku. Energetyka morska ma być sukcesywnie rozwijana – oczekuje się, że same Chiny będą stanowiły prawie 40 procent globalnych mocy wiatrowych na morzu (około 70 GW).
W Państwie Środka projekty nie-chińskie zazwyczaj są realizowane przez Siemens Gamesa lub MHI Vestas. Chińskie firmy, takie jak Shanghai Electric, Mingyang, Goldwind. China Longyuan lub China Three Gorges, zaczynają doganiać zachodnich deweloperów. Chińskie firmy nie mogą prowadzić działalności na Tajwanie, ale mogą wchodzić na inne obiecujące rynki w regionie, takie jak Korea Południowa, Japonia czy Indie. Oczekuje się, że będą konkurować w Azji z Orsted i jego zachodnimi konkurentami, takimi jak RWE lub Vattenfall. Inżynierowie z tego kraju nie pozostają w tyle – chińskie firmy Dongfang Electric i CSIC Haizhuang Wind Power w 2019 roku zaprezentowały morskie turbiny wiatrowe o mocy 10 MW.
Tajwan
Tajwan jest jednym z nowych rynków morskiej energii wiatrowej w 2018 roku, który upodobał sobie duński Ørsted. Kraj ten wprowadził mechanizm feed-in tariff (FiT) w 2017 roku, oferując 0,19 dolarów za 1 kWh przez 20 lat lub 0,23 dolarów za 1 kWh za przez pierwsze 10 lat funkcjonowania farmy morskiej. Do 2025 roku Tajwan przewiduje instalację 5,7 GW mocy. Władze kraju rozważają jednak zwiększenie ambicji i w latach 2026-2035 chcą instalować około 1 GW mocy rocznie. Po 2025 roku planowane są aukcje OZE. Do 2035 roku przewidzianych jest 15,5 GW mocy. Pomimo braku wspierającego łańcucha dostaw w kraju, dobra stawka FiT i otwarty rynek własności międzynarodowej sprawiły, że międzynarodowi deweloperzy zdominowali rynek. Ørsted określa Tajwan jako swoje centrum na terenie Azji Pacyfiku. Obecnie Duńczycy są zaangażowani w budowę Formosa 1 (128 MW) praz Changhua 1, 2 (a i b), 4 (łącznie 1820 MW).
Korea Południowa
Ten kraj planuje zainstalować 63,3 GW mocy w odnawialnych źródeł energii do 2030 roku. Koszyk z 18 GW ma przypaść na morską energetyką wiatrową. Największy projekt Southwest Offshore powstaje w prowincji Jeolla Północna. Łączna moc instalacji ma osiągnąć 2,5 GW. Współpracę z firmami z Korei Południowej nawiązali międzynarodowi deweloperzy: Equinor, Copenhagen Infrastructure Partners i Macquarie Capital. Duński Ørsted podpisał wcześniej kontrakty o wartości wielu miliardów dolarów z firmami z Korei Południowej, w tym POSCO i LS Cable & Systems Ltd., dostawcami swoich morskich projektów wiatrowych. Ograniczający wydaje się fakt, że w Korei deweloperzy offshore muszą zawrzeć spółkę joint venture z koreańską firmą, która obejmuje większość udziałów.
Japonia
Kraj kwitnącej wiśni ma ambitne plany w postaci 10 GW mocy na morzu do 2030 roku. Niestety, decydenci i inwestorzy walczą z utrudnieniami technicznymi, gdyż głębokość morza w Japonii nie dość, że przekracza 50 m, to częste tajfuny i trzęsienia ziemi mogą mieć wpływ na stałe instalacje wiatrowe. Obecnie Japończycy testują instalacje o mocy 3 MW, niedaleko miasta Kitakyushu. Dlatego rozwiązaniem mają być pływające farmy wiatrowe, o czym pisałam m.in. tutaj. Pod koniec 2018 roku została przyjęta ustawa o OZE, która przewiduje aukcje dające zakontraktowaną energię na 30 lat. W morskie farmy wiatrowe chce zainwestować J-Power we współpracy z Engie oraz TEPCO z duńskim Ørstedem.
Rozwój energetyki morskiej w Azji to szansa dla firm z Zachodu
To są tylko nieliczne informacje o rozwijających się rynkach offshore w krajach azjatyckich. Analitycy wskazują, że nie warto zapominać o rynkach wschodzących, dla których morska energetyka wiatrowa może dać wiele korzyści ekonomicznych. Raport przedstawiony przez Bank Światowy w ramach projektu ESMAP informuje o potencjalne energetyki morskiej m.in. Indii (195 GW), Filipin (178 GW), Sri Lanki (92 GW) czy Wietnamu (475 GW).
Przed MEW obfite lata inwestycji i rozwoju technologii w energetyce morskiej, szczególnie w Azji. Liderzy sektora MEW już wydeptują pierwsze ścieżki, zapewniając sobie długoletni rozwój i źródło zysków. Frost & Sullivan przewiduje, że skumulowany roczny wskaźnik wzrostu (CAGR) przychodów w regionie Azji i Pacyfiku w sferze produkcji turbin wiatrowych może wynieść nawet 27,5 procent do 2025 roku, podczas gdy np. w Europie – 18,2 procent. Jednak przed całym sektorem jeszcze dużo pracy. Aby skutecznie wykorzystać potencjał energetyki morskiej, kraje muszą przyjąć podejście „całościowe” do rozwoju sieci elektroenergetycznej i infrastruktury portowej, bez której nie ma szans na realizację inwestycji. Wskazuje się także na innowacyjne podejście do finansowania. Niezbędne są także stabilne ramy polityki państwowej względem rozwoju OZE. Nie wolno także negować kwestii związanej z łańcuchem dostaw, w którym mogą się znaleźć wszystkie firmy produkujące elementy do MEW.