RAPORT: Węgiel ma swoje pięć minut. Czy Polska wykorzysta szansę na inwestycje?

26 sierpnia 2017, 07:30 Alert

Polskie górnictwo po latach strat zaczyna przynosić zyski. Jak wynika z danych katowickiej Agencji Rozwoju Przemysłu, sektor węgla kamiennego zarobił w pierwszej połowie tego roku blisko 1,5 mld zł. Działania restrukturyzacyjne, którym poddawane jest polskie górnictwo, to jeden z wielu czynników, który pozwolił kopalniom odbić się od dna. Podstawową przyczyną są rosnące ceny węgla. Te jednak, jak w każdym cyklu koniunkturalnym, lubią się zmieniać w zależności od uwarunkowań zewnętrznych.

JSW wyciąga polskie górnictwo z długów

Na początku tego tygodnia ARP w Katowicach poinformowała, że górnictwo węgla kamiennego miało 1,45 mld zł zysku w I półroczu 2017 roku. Po pierwszych sześciu miesiącach ub.r. branża miała stratę przekraczającą 800 mln zł. ARP monitoruje sytuację w sektorze węglowym na potrzeby Ministerstwa Energii.

Zysk wypracowany został przede wszystkim przez Jastrzębską Spółką Węglową. Po pierwszym półroczu 2017 roku JSW miała 1,43 mld zł zysku netto jednostki dominującej wobec 149,1 mln zł straty rok wcześniej. Przychody sięgnęły 2,317 mld zł. Rynek oczekiwał 2,19 mld zł przychodów. Jest to efekt rosnących cen węgla koksowego, którego głównym producentem jest UE. Ustalana raz na kwartał cena węgla koksowego najlepszej jakości wynosiła przez większą cześć 2016 roku 81-93 dol. za tonę. Pod koniec roku wzrosła ona do 200 dol., a w pierwszym kwartale 2017 roku – do 285 dol. Przełożyło się to na znaczny wzrost wartości akcji spółki. Jeszcze w styczniu 2016 roku jedna akcja była warta ledwie ponad 8 zł. Obecnie cena za tę samą akcję wynosi blisko 100 zł.

Polska Grupa Górnicza (PGG), która powstała w miejsce Kompanii Węglowej (KW), została powołana 1 maja 2016 roku. Składała się wówczas z 11 kopalń i 4 zakładów. Później utworzono 3 kopalnie zespolone, 2 samodzielne i 4 zakłady górnicze. 1 kwietnia br. PGG nabyła aktywa Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW). Teraz PGG liczy 9 kopalń i 4 zakłady specjalistyczne i zatrudnia 43 tys. osób. W 2014 roku spółka (jeszcze wówczas KW) zanotowała ponad 1 mld zł strat, w 2015 – 1,2 mld zł, a w 2016 – 320 mln zł, wobec planowanych 362 mln zł.

W trakcie pierwszych sześciu miesięcy br. część macierzysta spółki osiągnęła zysk wynoszący 83 mln zł (EBITDA 650 mln zł), natomiast kopalnie przejęte od KHW zakończyły pierwsze półrocze stratą w wysokości 75 mln zł (EBITDA była dodatnia i wyniosła 58 mln zł). Zdaniem Tomasza Rogali, prezesa PGG, tak korzystny wynik – wyższy od kwoty zapisanej w biznesplanie – udało się osiągnąć m.in. dzięki redukcji kosztów produkcji węgla, które w ciągu roku spadły o 101 mln zł do 1,455 mld zł. Na wynik wpłynęły działania restrukturyzacyjne, wykorzystanie efektu synergii oraz zaktywizowanie polityki sprzedażowej. Nie bez znaczenia było też zintensyfikowanie inwestycji i przygotowanie do eksploatacji nowych ścian wydobywczych.

Problemy z wydobyciem węgla PGG

Według biznesplanu prezentowanego przez szefów Grupy oraz potwierdzonego przez ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego (w odpowiedzi na poselską interpelację) PGG ma w 2017 roku dostarczyć ok. 32,4 mln ton węgla. To nieco więcej niż początkowo zakładano. W I półroczu wydobycie było jednak niższe od planowanego – w kopalniach PGG wydobyto łącznie 14 623,2 tys. ton węgla (z uwzględnieniem produkcji KHW S.A. w I kwartale br.). Przewidywany wynik to 15 144,7 tys. ton. To oznacza, że uzyskano 97 proc. planu na I półrocze.

Jak pisze redaktor portalu BiznesAlert.pl Teresa Wójcik, problemy z wydobyciem węgla to efekt zaniechań inwestycyjnych, rosnącej koniunktury na węgiel wysokiej jakości oraz polityki klimatycznej UE. – Po pierwsze mniej więcej przez osiem lat nie inwestowano w Polsce w nowe złoża. Pomimo dobrej koniunktury – popytu i dobrych cen węgla. Przychody z górnictwa węgla kamiennego zasilały wyłącznie budżet, jak w państwach surowcowych. Wskazuje na to m.in. raport NIK opublikowany w tym roku. Po drugie wymagania polityki klimatycznej Komisji Europejskiej prowadzą do fedrowania wyłącznie najlepszych ekologicznie rodzajów węgla i pozostawiania w wyrobisku tych gorszych. Tymczasem przepisy o ochronie złoża zakazują pozostawiania węgla w górotworze – podkreśla Teresa Wójcik.

Wójcik: Brakuje węgla w Polskiej Grupie Górniczej

Minister energii Krzysztof Tchórzewski zaznaczył raz jeszcze, że wydobycie węgla w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej w 2017 roku wyniesie 32,4 mln ton i przekroczy plan.

Także Polska Grupa Górnicza deklaruje, że w pełni zaspokoi zapotrzebowanie na węgiel ze strony swoich stałych partnerów – elektrowni i elektrociepłowni. Spółka podtrzymuje prognozowany na 2017 rok poziom produkcji węgla na poziomie nie mniejszym niż 32 mln ton.

Aby zrealizować plany na ten rok oraz na kolejne lata, PGG przeznacza w tym roku 890 mln zł na inwestycje służące m.in. udostępnieniu nowych pokładów węgla oraz podniesieniu jakości produkowanego surowca i efektywności wydobycia. W ubiegłym roku na te cele wydano 413 mln zł.

Wiceprezes PGG ds. produkcji Piotr Bojarski ocenił na początku lipca, że nawet jeżeli Grupa nie zrealizuje tegorocznego planu inwestycyjnego w całości, ale w ok. 80 proc. (np. z powodu przeciągających się procedur przetargowych), i tak zapewni jej to nie tylko odtworzenie frontów wydobywczych, ale i rozwój.

Na niekorzyść PGG działają także wydarzenia losowe. Pod koniec lipca doszło w kopalni Ziemowit w Lędzinach – część kopalni zespolonej Piast-Ziemowit – do obwału skał stropowych. Awaria sparaliżowała transport węgla i wymusiła wstrzymanie wydobycia oraz robót przygotowawczych. Kopalnia planuje do końca sierpnia odbudować wydobycie.

Jak pisze w komentarzu dla portalu BiznesAlert.pl dziennikarka Dziennika Gazety Prawnej Karolina Baca-Pogorzelska, węglowa dziura wydobywcza w tym roku będzie spora. Produkcja „czarnego złota” ma być o ok. 7 mln ton mniejsza niż w roku ubiegłym. To spadek o ok. 10 proc. Dziennikarka stwierdza, że koksownictwo i hutnictwo nie mają się o co martwić, bo Jastrzębska Spółka Węglowa wydobywa węgiel z nadwyżką, ale energetyka nie może spać spokojnie.

Baca-Pogorzelska: Rozpaczliwe próby łatania węglowej dziury

 

Eksport potrzebny?

Karolina Baca-Pogorzelska pisze w komentarzu dla portalu BiznesAlert.pl, że po pięciu miesiącach tego roku zagraniczne zakupy węgla przez Polskę wzrosły o 600 tys. ton w porównaniu do analogicznego okresu 2016 roku, a dostawy z Rosji wzrosły o 300 tys. ton.

Baca-Pogorzelska: Węglowe kłamstwa mają krótkie nogi

Co ciekawe, katowicki Węglokoks – największy polski eksporter węgla – angażuje się w międzynarodowy handel węglem. Spółka sprowadza próbną partię ze Stanów Zjednoczonych. Planuje wymieszać ją z polskim surowcem w celu otrzymania odpowiednich parametrów i sprzedać za granicą. Dla Polski ten surowiec zawiera zbyt dużo siarki. Aby mógł być u nas konsumowany, należałoby zmieszać go z innym sortem węgla. Tu pojawia się jednak pytanie o koszt takiej operacji oraz koszty importu. Podobne wątpliwości uwidaczniają się w przypadku węgla z Australii.

– Niską zawartością siarki charakteryzuje się węgiel kamienny z Kolumbii i Mozambiku. Są to kraje odległe, ale fracht nie jest aż tak drogi. Jednak i tak wyjdzie drożej niż z Rosji – podkreśla w komentarzu dla portalu BiznesAlert.pl dziennikarka Dziennika Gazety Prawnej Karolina Baca-Pogorzelska. Rosja dostarcza do Polski ponad połowę kupowanego przez nasz kraj zagranicznego węgla. Spełnia on wymogi polskich elektrowni oraz jest atrakcyjny cenowo.

Baca-Pogorzelska: Sorry, takie mamy złoża. Polska musi importować węgiel

Ciepłownictwo i energetyka potrzebują jak najmniej zasiarczonego węgla. Chodzi o ograniczenie emisji tlenku azotu i rtęci. Od 2021 roku, poprzez unijne konkluzje BAT (Best Available Technologies) do dyrektywy o emisjach przemysłowych (IED), europejska energetyka ma emitować mniej rtęci, chloru, związków azotu i siarki. Dla polskiej gospodarki będzie to koszt nawet 10 mld zł.

– Sama polska energetyka na filtry do odsiarczania, odchlorowania i ograniczenia emisji tlenków azotu i chloru będzie musiała wydać kilkanaście miliardów złotych. A ciepłownie albo zrobią to samo, albo kupią węgiel za granicą. Bo w Polsce nisko zasiarczonego węgla brakuje. Nasze kopalnie wydobywają go za mało i taka jest geologia polskich złóż – pisze Karolina Baca-Pogorzelska.

Chiny i Australia zdecydują o poziomie cen

Pekin zobowiązał się do obniżenia wydobycia węgla w ciągu najbliższych kilku lat, aby zmniejszyć roczną nadwyżkę możliwości wydobywczych w wysokości ponad 2 mld ton. Działania te są także częścią planów dotyczących zmniejszenia udziału węgla w bilansie energetycznym kraju. Ma to związek z podjętą przez Pekin walką ze smogiem, który zanieczyszcza miasta w północnej części Państwa Środka.

Zmiany w polityce energetycznej Chin mają przełożenie na sytuację na światowych rynkach energetycznych. Jak powiedział prezes kopalni Bogdanka Krzysztof Szlaga, Chiny są największym graczem na rynku. – Najwięcej konsumują oraz najwięcej wydobywają, więc każdy ruch, jaki wykonują, dotyczący importu, jego zwiększenia lub zmniejszenia, wpływa diametralnie na sytuację na rynku światowym – powiedział prezes Bogdanki podczas konferencji wynikowej za I kw. 2017 roku.

Od I kw. 2016 roku Chiny zdecydowały o redukcji liczby dni wydobywczych, co przełożyło się na mniejsze wydobycie w Państwie Środka, a większe zapotrzebowanie, jeśli chodzi o import. Przyczyniło się to do poprawy koniunktury w Polsce, dzięki wzrostowi ceny węgla, i złagodziło skutki reform polskiego sektora górniczego, które rozpoczęto w ubiegłym roku.

Jak pisał Puls Biznesu, na który powoływała się Polska Agencja Prasowa, kurs Jastrzębskiej Spółki Węglowej to pochodna cen węgla koksowego. Ustalana raz na kwartał cena benchmarkowa węgla najlepszej jakości (tzw. hard FOB Australia) wynosiła przez większą część 2016 roku 81-93 dol. za tonę. W końcówce roku skoczyła do 200 dol., a w pierwszym kwartale 2017 roku – do 285 dol.

Import australijskiego węgla koksowego do Europy ma wpływ na cenę, po jakiej może być on sprzedawany przez JSW. Ceny surowca z tamtejszych kopalni będą oddziaływać na sytuację JSW.

Strategia dla górnictwa

W 2030 roku polska gospodarka nadal będzie potrzebowała – w zależności od przyjętego scenariusza – od 56,5 mln ton do nawet 86 mln ton węgla kamiennego – wynika z prognoz zawartych w zaprezentowanym w poniedziałek „Programie dla sektora górnictwa węgla kamiennego w Polsce na lata 2016-2030”.

Narzędziem wspierającym działania w sektorze węglowym ma być nowa, kompleksowa ustawa o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego, która – jak zapisano w programie – powinna zostać przyjęta do 2020 roku. Ma ona m.in. określić możliwość finansowania dodatkowych zadań w sektorze węglowym po 2020 roku. Wcześniej, w latach 2016-2020, łączne zapotrzebowanie górnictwa na dotację budżetową, służącą sfinansowaniu zadań wynikających z już podjętych decyzji, oszacowano w programie na ponad 10 421,1 mld zł, z czego blisko 5,5 mld zł to koszty redukcji zdolności produkcyjnych, a ok. 3,5 mld zł to koszty roszczeń pracowniczych (w tym ponad 3,1 mld zł – osłony socjalne, głównie tzw. urlopy górnicze).

Ministerstwo Energii przedstawiło Program dla górnictwa węgla kamiennego do 2030 roku