– Należy rozdzielić Informację pokontrolną, czyli gotowy od sierpnia br. dokument, będący zbiorem ustaleń i wniosków z kontroli, od konferencji prasowej prezesa Kwiatkowskiego i tego, co na niej zaprezentowano. Jeżeli weźmiemy do ręki Informację pokontrolną oraz informację prasową (kolportowaną podczas konferencji i zamieszczoną na stronie internetowej NIK) to będziemy mieli wrażenie, że mówimy o dwóch różnych kontrolach. Lista zarzutów, dotyczących systemu viaTOLL, zawarta w tych dwóch dokumentach, znacząco się różni – mówi w wywiadzie dla Gazety Polskiej Codziennie prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski, odnosząc się do raportu Izby po kontroli Krajowego Systemu Poboru Opłat. Ustalenia NIK były przedmiotem specjalnej analizy, ogłoszonej przez Instytut Jagielloński.
Odnosząc się do wypowiedzi rzecznika NIK Pawła Biedziaka dla portalu BiznesAlert.pl, że Informacja pokontrolna adresowana jest głównie do specjalistów i posłów, a przekaz medialny, jako skierowany do opinii publicznej, musi zwracać uwagę na sprawy najważniejsze z punktu widzenia wszystkich obywateli, prezes IJ skomentował:
– A zatem co innego trafia do polityków, a co innego do opinii publicznej – tak przynajmniej rozumiem wypowiedź pana Biedziaka. Chcę wierzyć, że to jedynie przejęzyczenie, a nie nowe praktyki w NIK. Kwestie nieatestowanej stali i braku kontroli metrologicznej znalazły się w dokumencie pokontrolnym, ale nie jako główne zarzuty. Niestety, sposób, w jaki przedstawiono zwłaszcza ten pierwszy wątek na konferencji prasowej, sugeruje – w moim przynajmniej odczuciu – coś innego, niż można wyczytać w Informacji pokontrolnej.
Jak podkreślił Roszkowski, większość ustaleń NIK potwierdza to, co mówili i przedstawiciele Instytutu, i innych środowisk. Zastrzeżenia, na które zwrócono uwagę w analizie, dotyczą kilku punktów, które są jednak bardzo dyskusyjne. Sam raport zaś ocenia system viaTOLL jako udane przedsięwzięcie.
Komentując kwestię bezczynności Ministerstwa Transportu w kwestii zmiany systemu karania kierowców, prezes Instytutu zwrócił uwagę, że jesienią 2012 roku pod naciskiem mediów i przewoźników, ówczesny minister Nowak zapowiedział ekspresową nowelizację przepisów, która jednak dotąd nie ujrzała światła dziennego.
– Pani minister Bieńkowska ładnie zaczęłaby swoje urzędowanie, gdyby pokazała, że jednak problem można szybko i sprawnie rozwiązać – sugeruje Roszkowski.