Shell nadal dostrzega duże możliwości zarabiania na ropie i gazie w najbliższych dziesięcioleciach. Nawet przy zwiększonej presji wobec koncernów energetycznych ze strony inwestorów oraz polityków. Całe to napięcie wynika z chęci przeciwdziałania zmianom klimatu.
W rozmowie z Reutersem, prezes Ben van Beurden wyraził jednak zaniepokojenie, że niektórzy akcjonariusze mogą wycofać się z Shella z powodu ,,demonizacji ropy i gazu” oraz obaw o ,,brak zrównoważenia modelu biznesowego”. W 2017 roku Shell, który obecnie dostarcza ok. 3 procent zapotrzebowania świata na energię, przedstawił plan 50 procentowej redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2050 roku. Mimo to między 2017 a 2018 rokiem emisje koncernu wzrosły o 2,5 procent. – Pomimo tego, co mówi wielu aktywistów, inwestowanie w ropę i gaz ma sens, ponieważ świat tego potrzebuje. Nie mamy wyboru, musimy inwestować w projekty o długiej żywotności – powiedział van Beurden.
Z prezentacji Shella, przedstawionej w czerwcu, do 2025 roku koncern chce zrealizować 35 nowych projektów węglowodorowych.
Obecnie głównym źródłem zysków Shella jest ropa i gaz. W przypadku wolnych przepływów pieniężnych stanowią one 100 procent. Spółka zakłada jednak stopniową dywersyfikację w ciągu najbliższych dwóch dekad. Shell zakłada, że ropa i gaz będą stanowić jedną trzecią wolnych przepływów pieniężnych, a reszta będzie pochodzić z energii i chemikaliów.
Reuters/Piotr Stępiński