Prezes Polskiej Grupy Górniczej (PGG) Tomasz Rogala w rozmowie z Business Insider powiedział, że spółka de facto „znajduje się w likwidacji”, pieniędzy wystarczy jej do końca roku, i niezbędna okaże się „finansowa kroplówka” ze strony państwa. – Do takiego stanu doprowadziły niechęć do podejmowania decyzji przez ostatnie 10-12 lat, zaklinanie rzeczywistości, nielikwidowanie kopalń, które powinny być poddane likwidacji, ze względu na wyjątkowo trudne warunki górniczo-geologiczne i wysokie koszty – ocenia były wicepremier Janusz Steinhoff.
– To efekt populizmu w świecie polityki, który nie dotyczy tylko obecnej władzy, ale również poprzedniej. Unikano jakichkolwiek decyzji, które byłyby trudne w społecznym odbiorze. Z wielkim smutkiem przypominam sobie wypowiedzi polityków – premier Tusk, który mówił, że nie będzie likwidował kopalń i decydował się na radykalne rozwiązania, potem były skrajnie nieodpowiedzialne wypowiedzi premier Szydło, która mówiła, że Polska węglem stoi i nie będzie zamykać żadnych kopalń, tylko otwierać nowe, potem była wypowiedź prezydenta Dudy, że Polsce wystarczy węgla na 200 lat, i on „nie pozwoli zamordować polskiego górnictwa”. Wtórował mu pan premier Morawiecki. Był to festiwal nieodpowiedzialności polityków za państwo – mówi Janusz Steinhoff.
Na ewentualne wsparcie PGG z budżetu państwa musiałaby wyrazić zgodę Komisja Europejska.
– Jeśli chodzi o tzw. pomoc publiczną, my jako kraj Unii Europejskiej musimy uzyskać zgodę KE na każdy akt pomocy publicznej udzielonej przedsiębiorstwu .. Mało tego – prawo, które obowiązuje w Unii Europejskiej mówi, że pomoc publiczna jest niedozwoloną formą pomocy i może być udzielana tylko wówczas, gdy służy na przykład restrukturyzacji, trwałej naprawy sytuacji w firmie itd. Z takich form pomocy górnictwo korzystało, za czasów rządu, w którym jako minister gospodarki, prowadziłem proces restrukturyzacji górnictwa.W efekcie tego procesu ( likwidacja 23 nierentownych kopalń ,redukcja zatrudnienia o 100 tys. osób ) górnictwo odzyskało wówczas rentowność Pomoc publiczna może służyć redukcji mo cy wydobywczych,, finansowaniu osłon socjalnych itd. Program odchodzenia od węgla do 2049 roku, który przyjął obecny rząd, jest nierealistyczny w sensie czasowym, ponieważ rozpisanie likwidacji kopalń na 30 lat nie ma uzasadnienia, bo zapotrzebowanie na węgiel będzie coraz mniejsze, w wielu kopalniach skończą się zasoby. Uwzględniając system emerytalny funkcjonujący w górnictwie – za 30 lat nie będzie ani jednego górnika, który pracuje w tej chwili. W tej sytuacji trzeba będzie przyjmować nowych ludzi, co byłoby totalnym absurdem. Przyjęty program zakłada likwidację wszystkich kopalń wydobywających węgiel energetyczny, bo z węglem koksującym sytuacja będzie inna. Na węgiel energetyczny będzie coraz mniejsze zapotrzebowanie, ponieważ produkcja energii elektrycznej i ciepła z węgla będzie nieopłacalna ze względu na wysokie ceny emisji CO2. Z kolei nauka odpowie czy za 30 lat będziemy nadal korzystać z węgla koksującego – jeżeli technologia bazująca na wodorze w hutnictwie będzie coraz bardziej powszechna i uzasadniona ekonomicznie – czyli inaczej mówiąc, hutnictwo nie będzie wytapiało stali w oparciu o redukcję węglem, tylko wodorem – zakończy to również żywot kopalń węgla koksującego. Nie znaczy to jednak, że kopalnie będziemy musieli zamykać nawet jeśli będą one rentowne – jeżeli sprzedadzą one na rynku swoją produkcję, to mogłyby one funkcjonować – mówił Janusz Steinhoff.
– Ceny węgla skoczyły z około 66 dolarów za tonę do około 225 dolarów za tonę. Tej ceny nie uzyskują polskie kopalnie, które mają długoterminowe umowy z energetyką. Przy rosnących cenach węgla i absurdalnie wysokich cenach gazu w Europie – prawie 900 dolarów za tysiąc m sześc. – kondycja kopalń się w efekcie nieuchronnego wzrostu cen węgla się poprawi. Uważam jednak, że wydobycie należy konsekwentnie redukować – być może w którymś roku koniunktura dla wydobycia będzie dobra, ale długofalowo perspektywy są złe. Koszty wydobycia coraz bardziej rosną, podobnie jak ceny uprawnień do emisji CO2. Trzeba również pamiętać o tym, że kopalnie mogą być obciążone w ramach reformy EU ETS opłatami za emisję metanu, a to jest kilka miliardów złotych rocznie. To , może to pogrążyć polskie kopalnie, z których większość to kopalnie metanowe – podkreślił były wicepremier.
– Stopniowo ceny węgla w Polsce będą się zbliżały do poziomów na rynkach europejskich. Będzie to oddziaływało na ceny energii elektrycznej. Tak jak ceny gazu, na którym oparte jest część mocy wytwórczych energii elektrycznej. Minister Naimski zapowiada, że do 2030 roku będziemy mieć 10 GW mocy opartych o gaz ziemny. Nie wiem jak długo utrzymają się aktualne ceny gazu, są one katastrofalnie wysokie, i uderzą one w konkurencyjność przemysłu europejskiego., W Polsce wysokie ceny energii elektrycznej znacząco obniżą konkurencyjność polskiego przemysłu. Jesteśmy drugim największym na świecie emitentem CO2 w przeliczeniu na 1 MWh energii elektrycznej, co wynika z naszego miksu energetycznego, który jest oparty na paliwach stałych, czyli węglu kamiennym i brunatnym. Uderzy to w gospodarkę i poziom życia obywateli i – zakończył Janusz Steinhoff.
Opracował Michał Perzyński
Wygaszanie kopalń w Polsce potrwa dłużej. Posłowie rekomendują zmianę ustawy górniczej