(Bartosz Bieliszczuk)
Taki wniosek nasuwa się po lekturze niedawno opublikowanego raportu The Overseas Development Institute. Dokument analizuje wsparcie najbogatszych państw dla wydobycia paliw kopalnych. Konkluzje są dość jednoznaczne: największe gospodarki świata chcą jednocześnie wydobywać surowce emitujące CO2 i wspierać „niskoemisyjne technologie”.
Autorzy oszacowali średnią wysokość subsydiów państw G20 w latach 2013-2014 dla wydobycia paliw kopalnych. Przyjęli przy tym definicję subsydiów zgodną z definicjami World Trade Organization. Raport wyróżnia trzy kategorie:
Państwowe subwencje (National Subsidies) – bezpośrednie wydatki państwa i jego organów oraz ulgi podatkowe
Inwestycje (Investments by SOE) – inwestycje podmiotów z większościowym udziałem państwa (kraju i zagranica)
Pomoc państwowa (Public Finance) – wsparcie przez państwowe banki i instytucje finansowe (krajowe i międzynarodowe): granty, pożyczki, gwarancje
Wg obliczeń autorów, państwa G20 dostarczają w różnej formie średnio ok. 452 mld USD rocznie na wydobycie paliw kopalnych (dane za lata 2013 i 2014). Bez tego wiele projektów energetycznych nie mogłoby zostać zrealizowanych – np. rosyjski terminal LNG Jamał.
Dla przykładu, same tylko państwowe subwencje (patrz: powyższa definicja) wyniosły dla poszczególnych państw: Rosja – ok 23 mld USD rocznie; USA – ok. 20 mld USD; Wielka Brytania – ok. 9 mld USD; Chiny – ok. 3 mld USD.
Ilość CO2 „zawartego” w potwierdzonych złożach naturalnych kształtuje się następująco: 66% – złoża węgla; 22% – złoża ropy; 12% – złoża gazu. W celu zrealizowania celów klimatycznych deklarowanych przed konferencją w Paryżu, 75% tych złóż musiałoby pozostać w ziemi.
Łącznie w analizowanych latach państwowe subwencje w krajach G20 wyniosły łącznie 78 mld USD; inwestycje 286 mld USD, a pomoc państwowa 88 mld USD.