Turcja chce zwiększyć bezpieczeństwo dostaw dzięki Turkish Stream

19 sierpnia 2016, 09:00 Alert

– W przypadku jeżeli budowa gazociągu Turkish Stream nie zostanie wznowiona, to z początkiem 2019 roku Turcja może doświadczyć poważnych problemów z zapewnieniem dostaw gazu – stwierdził w rozmowie z turecką agencją Anadolu prezes zarządu Bosphorus Gaz Ali Şen. Spółka jest jedną z siedmiu tureckich firm zajmujących się importem rosyjskiego gazu.

Magazyn gazu w Kosakowie. Fot. PGNIG
Magazyn gazu w Kosakowie. Fot. PGNIG

– Co roku poprzez tzw. zachodnią trasę, która biegnie przez Ukrainę, Rumunię i Bułgarię, Rosja dostarcza Turcji 14 mld m3 gazu – przypomniał. Şen zauważył również, że zgodnie z obowiązującą umową od 1 stycznia 2019 roku zostaną wstrzymane dostawy gazu przez terytorium Ukrainy.- Przepustowość gazociągu Blue Stream wynosi 16 mld m3 rocznie. Przy czym biegnie on po dnie Morza Czarnego na głębokości 2200 m. Nie wiemy jakie kroki będziemy podejmować w przypadku jego „uszkodzenia technicznego”. W związku z tym nadal aktualna pozostaje kwestia Turkish Stream, uważa prezes Bosphorus Gaz.

Według niego współpraca między Turcją a Rosją ma wielowymiarowy charakter.- Przejście w realizowanych transakcjach na rozliczenia w lirach oraz rublach jest korzystne dla obydwu stron. Obecnie jest to dla nas jeden z najpoważniejszych problemów. Sprzedajemy za liry, a kupujemy za dolary. Temat ten był wielokrotnie przedmiotem rozmów, przy czym nie osiągnięto znacznego postępu. Myślę jednak, że po tym jak w dyskusji wziął udział prezydent Erdogan, podjęcie decyzji zostanie przyśpieszone – powiedział Şen.W rozmowie z Anadolu szef Bosphorus Gaz mówił także o planach spółki dotyczących realizacji, z jedną z podlegających rosyjskiemu ministerstwu energetyki spółką, projektu budowy elektrowni gazowej o mocy 1000 MW, która zapewni dostawy energii do 800 rejonów w Turcji.

W kwestii Turkish Stream przypomnijmy, że po zestrzeleniu przez tureckie siły powietrzne rosyjskiego myśliwca Su-24 w listopadzie 2015 roku projekt został zawieszony przez Moskwę. Rozmowy na jego temat zostały wznowione podczas niedawnej wizyty prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana w Rosji, kiedt to spotkał się z Władimirem Putinem.

Budowa rurociągu miała się rozpocząć już na przełomie czerwca i lipca 2015 roku, a pierwsze molekuły gazu miały trafić do Turcji w grudniu 2016 roku. Jednak już wówczas pojawiła się informacja o redukcji projektu do dwóch nitek o łącznej przepustowości 31,5 mld m3.
Przypomnijmy też, że po wspomnianym spotkaniu Erdogana z Putinem rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak stwierdził, że bez gwarancji rozmowy o Turkish Stream ze strony Unii powstanie jedna nitka gazociągu. Jego zdaniem budowa trzeciej nitki jest teoretycznie możliwa, ale obecnie rozmowy dotyczą dwóch nitek. Pierwotnie projekt zakładał budowę czterech nitek o przepustowości 15,75 mld m3 rocznie każda.

Dla Gazpromu Turcja jest drugim co do wielkości, po Niemczech, rynkiem zbytu. Dostawy paliwa są realizowane przez Blue Stream oraz Gazociąg Transbałkański. W 2015 roku rosyjski monopolista dostarczył do Turcji 27,01 mld m3 gazu. Jest to wolumen mniejszy niż ten przesłany w 2014 roku (27,3 mld m3), ale według danych Vygon Consulting Rosja realizuje blisko 55 procent zapotrzebowania Ankary na gaz.

Anadolu/Piotr Stępiński