Z analizy, którą przeprowadził szwedzki koncern energetyczny Vattenfall, opublikowanej na stronie internetowej firmy, wynika, że energia jądrowa zostawia mniejszy ślad węglowy niż energia wiatrowa i wodna.
W badaniu została wzięta pod uwagę emisja dwutlenku węgla podczas całego cyklu życia instalacji energetycznych, włączając w to ich budowę, eksploatację, demontaż i metody radzenia sobie z odpadami. – Wykonaliśmy analizę cyklu życia trzech podstawowych gałęzi energetyki w Szwecji – jądrowej, wodnej i wiatrowej. Wynika z niej, że energia jądrowa jest najbardziej przyjazna dla klimatu – mówi Anders Johansson, starszy doradca ds. energii jądrowej Vattenfall.
Cykl pracy elektrowni jądrowej wynosi około 60 lat, czyli znacznie dłużej niż turbin wiatrowych, które trzeba złomować najczęściej już po około 20-25 latach. Jeżeli chodzi o energetykę wodną, w analizie przyjęto okres eksploatacji 100 lat dla tam i 60 lat dla elektrowni wodnych, chociaż w Szwecji nadal działa wiele starszych elektrowni wodnych. Według wyliczeń Vattenfallu wytworzenie 1 kWh energii w elektrowni jądrowej powoduje emisję 2,5 g CO2, podczas gdy w przypadku energii wodnej jest to 4 g/kWh, a wiatrowej – 12 g/kWh. Johansson przypomina, że produkcja prądu z węgla i gazu oznacza emisję CO2 o wysokości odpowiednio 850 g/kWh i 500 g/kWh.
Vattenfall uważa, że entuzjaści energetyki wiatrowej nie pamiętają o jej problematycznych stronach, takich jak na przykład konieczność budowy dodatkowej infrastruktury wokół farm wiatrowych. – Często zapominamy również, że energetyka wiatrowa, podobnie jak i słoneczna, to niestabilne źródła energii, w odróżnieniu od wody i atomu. Jeżeli to na nich ma się opierać szwedzka energetyka, konieczna będzie budowa gigantycznych magazynów energii, co nie jest ani tanie, ani neutralne dla środowiska – mówi Anders Johansson.
Johansson podkreśla, że technologia jądrowa w ostatnim czasie bardzo się rozwinęła, a uran może być wykorzystywany znacznie bardziej efektywnie. Reaktory jądrowe nowej generacji mogą zużywać paliwo jądrowe wykorzystane wcześniej w starszych reaktorach. Najnowsze technologie pozwalają również stosować takie zużyte paliwo nawet w starszych reaktorach po procesie powtórnego wzbogacenia.
– Możemy wziąć już raz zużyty uran i wykorzystać go jeszcze raz – mówi Johansson. – Właśnie to sprawiło, że mogliśmy zejść z poziomu 4 gramów CO2 na kWh do 2,5 grama.
Nowe techniki stosowane są także w procesie wydobywania uranu. Powstaje teraz znacznie mniej masy odpadowej, która musi być wywożona ciężarówkami, których silniki emitują dwutlenek węgla. Jeżeli te ciężarówki oraz maszyny górnicze pracujące w kopalniach zostaną zelektryfikowane, to bilans emisyjny energii jądrowej będzie jeszcze korzystniejszy.
Johansson przypomina, że oprócz emisji CO2 istnieją jeszcze inne aspekty dotyczące różnych rodzajów energetyki, które nie zostały ujęte w badaniach. Chodzi o to, jaki teren trzeba przygotować pod poszczególne instalacje energetyczne. Oznacza to często wycinkę lasu i generalnie niszczenie środowiska naturalnego. Także tutaj zwycięża energia jądrowa, która potrzebuje znacznie mniejszej powierzchni niż farmy wiatrowe w przeliczeniu na jednostkę wyprodukowanej energii.
Według Johanssona energia jądrowa jest przyjazna także pod kątem ilości zużytych metali i innych surowców, które trzeba wydobyć, żeby zbudować instalacje energetyczne.
Będący własnością szwedzkiego państwa Vattenfall produkuje energię elektryczną z wielu różnych źródeł: wodną, jądrową, wiatrową, słoneczną, z biomasy, odpadów, węgla i gazu ziemnego. Z tych dwóch ostatnich źródeł energii szwedzki koncern w ostatnich latach systematycznie się wycofuje.
Vattenfall ma obecnie około 50 farm wiatrowych, onshore i offshore, w pięciu krajach – Szwecji, Danii, Niemczech, Holandii i Wielkiej Brytanii. Koncern jest również potentatem, jeśli chodzi o energetyką wodną (Szwecja, Finlandia, Niemcy).
Vattenfall jest większościowym właścicielem dwóch pozostałych w Szwecji elektrowni jądrowych: Forsmark (3 reaktory, 3275 MW) i Ringhals (2 reaktory, 3967 MW). Obydwie elektrownie odpowiadają obecnie za ok. 30 procent produkcji prądu w tym kraju.
Szwedzka firma stawia przed sobą ambitne cele ekologiczne, które nie umykają uwadze obserwatorów. Niedawno Vattenfall otrzymał najwyższą ocenę ”A” za swoją pracę na rzecz ograniczenia zmian klimatycznych, przyznawaną przez organizację ekologiczną Carbon Disclosure Project (CDP). Na 9 600 firm przeanalizowanych przez CDP tylko 270 otrzymało najwyższą notę.
Vattenfall, nie mogąc rozwijać energetyki jądrowej w kraju, robi to za granicą. Szwedzki koncern podpisał w listopadzie 2020 roku list intencyjny z estońską firmą Fermi Energia, która zamierza zbudować kilka małych modułowych elektrowni jądrowych (Small Modular Reactor – SMR). Na mocy porozumienia Vattenfall za sumę miliona euro ma nabyć 6 procent akcji Fermi Energia i uczestniczyć w planowaniu, przygotowaniach, budowie infrastruktury i eksploatacji reaktorów. Oprócz Vattenfallu w estoński projekt ma się zaangażować także kilka innych europejskich firm energetycznych.
Jedną z przyczyn postawienia na atom jest fakt, że Estonia ma współcześnie najwyższą w Unii Europejskiej emisję dwutlenku węgla w przeliczeniu na jedną kWh wytworzonej energii elektrycznej ze względu na to, iż 90 procent prądu w tym kraju wytwarza się z oleju łupkowego.
Według planów w Estonii do 2035 roku będzie działał jeden lub kilka reaktorów SMR. Technologia ta jest obecnie rozwijana w USA, Kanadzie i Wielkiej Brytanii.
Tadeusz Rawa
Lipka: Atom musi być priorytetem Polski, jeśli ma powstać do 2030 roku