(Interfax/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)
Gazprom sprzeda francuskiej Engie jeszcze 1 procent w akcjonariacie projektu Nord Stream 2 – informuje agencja Interfax, powołując się na oświadczenie spółki. W związku z tym udział Gazpromu w projekcie spadnie do 50 procent natomiast Engie wzrósł do 10 procent przez co zrówna się poziomem z pozostałymi akcjonariuszami gazociągu.
W opublikowanym 10 listopada raporcie Międzynarodowa Agencja Energetyczna wskazała na ryzyko finansowania dużych rosyjskich projektów naftowo-gazowych w tym także tych Gazpromu. Jak zwrócono uwagę w dokumencie szanse projektów związanych z eksportem są ograniczone przez niskie ceny węglowodorów oraz sankcje przeciwko Rosji. Agencja wskazuje, że Gazpromowi wystarczy środków tylko na jeden z megaprojektów, które zaplanował. Chociaż jeszcze w 2014 roku Rosjanie zapowiadali rychłe rozpoczęcie budowy gazociągów Siła Syberii do Chin i Turkish Stream do Turcji, przez problemy ekonomiczne oraz brak zaangażowania partnerów w Pekinie i Ankarze, projekty nie mają dynamiki, jaką posiadł Nord Stream 2. W odróżnieniu od wymienionych inwestycji, rozbudowa magistrali bałtyckiej ma wsparcie firm europejskich, które zostały jej akcjonariuszami. Nie udało się tego osiągnąć w przypadku projektu chińskiego i tureckiego.
Jednak problemem projektu bałtyckiego jest opór Komisji Europejskiej wobec rozwijania transportu gazu do Europy z pominięciem Ukrainy oraz krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Rosjanie, wraz ze stolicami europejskimi zaangażowanymi w projekt, przekonują, że Nord Stream 2 nie zaszkodzi, a wzmocni bezpieczeństwo dostaw na kontynent. Te argumenty dotąd nie trafiały do Brukseli.
Agencja Fitch nie wyklucza opóźnienia projektów Turkish Stream i Nord Stream 2. Powodem ma być wojna na Ukrainie i plany Unii Europejskiej. Agencja ocenia, że dążenia Europy do dywersyfikacji źródeł dostaw gazu oraz jej opór wobec projektów wobec agresji rosyjskiej na Ukrainie może zagrozić terminarzom konstrukcji. Bruksela uznaje Turkish Stream za projekt nierealny. Dostrzega problemy po stronie tureckiej i nie zamierza wesprzeć budowy ze względu na brak wartości projektu dla dywersyfikacji. Pomimo zainteresowania projektem Nord Stream 2 ze strony europejskich firm: Shell, OMV, E.on, BASF, Komisja utrzymuje wobec niego negatywne stanowisko.
Niska cena surowców blokuje także projekty wydobywcze. Spadek cen ropy naftowej zmniejsza rentowność inwestycji w nowe wydobycie w Rosji. Rywale na rynku: Gazprom, Rosnieft i Novatek, wspólnie apelują do Moskwy o wsparcie.
Chociaż rosyjskie firmy radzą sobie z ceną ropy naftowej poniżej 50 dolarów za baryłkę, to ten poziom wyklucza inwestycje w nowych obszarach poszukiwań na Syberii i pod dnem morskim. To uderzenie w plan uzupełniania istniejącego wydobycia surowca w Rosji, produkcją z nowych odwiertów. Z raportu ministerstwa energetyki dla prezydenta Władimira Putina ma wynikać, że duże firmy będą odkładać inwestycje w nowe złoża, z których mogłoby pochodzić nawet 26 mln ton ropy rocznie.
We wrześniu ministerstwo środowiska zezwoliło Gazpromowi oraz Rosnieftowi aby na dwa, trzy lata przesunąć termin rozpoczęcia odwiertów na szelfie. Zdaniem resortu rosyjskie spółki nie posiadają odpowiedniej ilości sprzętu a państwo jest w stanie samodzielnie zapewnić tylko prace sejsmograficzne. Nałożone na Rosję sankcję zakazują m.in. zachodnim spółkom sprzedaży dla Moskwy sprzętu oraz technologii.
Więcej:
Rosja czeka z Turkish Stream na Turcję
Gazprom nie może zbudować gazociągu do Chin, bo rzeka jest zbyt płytka