KOMENTARZ
Dr Maciej Zblewski
Ekspert ds. energetyki
W najbliższych miesiącach poznamy zasadnicze kwestie dotyczące ogólnoświatowej polityki klimatycznej. Konferencja klimatyczna w Paryżu (30.11.-11.12.) może określić kierunki rozwoju energetycznego świata, determinując m.in. poziom redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Mając na uwadze wcześniejsze szczyty klimatyczne i ich relatywne wyniki należy ze spokojem podchodzić do pojawiających się informacji dotyczących zarówno założeń negocjacyjnych poszczególnych państw jak i do możliwych ogólnoświatowych konsekwencji z nich wynikających. Stanowisko Unii Europejskiej na konferencję klimatyczną w Paryżu (COP21) powinno być przez Polskę pozytywnie odbierane. Odejście od prawie dogmatycznego stanowiska w sprawie dekarbonizacji oraz możliwość zastąpienia kupowania uprawnień do emisji gazów cieplarnianych przez np. sadzenie drzew czy zastosowanie najnowszych technologii przechwytujących dwutlenek węgla jest w założeniu sukcesem.
Niemniej należy pamiętać, iż konceptualizacja polityki klimatycznej, prowadzonej przez Komisję Europejską, wychodziła z innych paradygmatów. W ostatnich latach polityka klimatyczna Unii Europejskiej była bardziej restrykcyjna niż wymagały tego ogólnoświatowe akty regulacyjne. Miało to oczywisty wpływ na przedsiębiorstwa w państwach członkowskich, które musiały wyasygnować konkretne środki finansowe na ograniczenie emisji gazów cieplarniach bądź kupno uprawnień do ich emisji. Z tego powodu nie należy wychodzić z założenia, iż Komisja Europejska nawet w przypadku końcowego sukcesu szczytu klimatycznego w Paryżu nie będzie dążyła do dalszego ograniczenia emisji dwutlenku węgla w ramach państw członkowskich Unii. Podchodząc ze spokojem do informacji dotyczącej stanowiska Unii Europejskiej na COP21 można stwierdzić, że Polsce udało się wygrać bitwę ale wojna o wykorzystanie węgla, jako nośnika energii, w dalszym ciągu nie jest rozstrzygnięta.
Można oczywiście wychodzić z założenia, że zastąpienie terminu „dekarbonizacja” terminem „neutralność węglowa” jest ogromnym sukcesem, ale należy pamiętać, że w polityce nie słowa są ważne tylko fakty. Wypowiedź komisarza UE ds. klimatu i energii Miguela Caneta, przywołana przez PAP zdaje się potwierdzać możliwe kierunki rozwoju:
Są kraje, które są bardzo wrażliwe na niektóre określenia. Jeśli zmienimy sformułowania, ale będziemy utrzymywać ambicje, to nie mamy z tym problemu.
Polska musi brać pod uwagę fakt, iż w Unii Europejskiej są państwa (np. Niemcy, Austria), które też z powodów politycznych (relatywnie znacząca siła partii zielonych) będą w dalszym ciągu lobbować w strukturach unijnych za bardziej restrykcyjnym podejście do kwestii emisji gazów cieplarnianych. Oprócz tego mogą one wychodzić z założenia, że ich działania polityczne i wyasygnowane środki finansowe na zmianę struktury miksu energetycznego, pozwalają im na cenzurowanie założeń polityk energetycznych innych państw członkowskich.
Nie można wykluczyć, iż stanowisko Unii Europejskiej na COP21 ma podłoże stricte polityczne: są to propozycje negocjacyjne na akceptowalnym poziomie dla np. Stanów Zjednoczonych, Chin i Rosji. Co jest warunkiem sine qua non, który dopuszcza sukces konferencji klimatycznej.
A zarówno pozycja Unii Europejskiej jak również Francji, jako gospodarza szczytu, wzrosłaby na arenie międzynarodowej gdyby COP21 zakończył się sukcesem.
Dla Polski, jako europejskiego potentata węglowego, zarówno pozytywny jak i negatywny wynik konferencji będzie miał drugorzędne znaczenie. O wiele ważniejszą kwestią będzie ewolucja unijnej polityki klimatyczno-energetycznej w najbliższych latach oraz niebezpieczeństwo ponownego wpisania założenia odejścia od węgla pod znanym już terminem dekarbonizacji, bądź innym, politycznie i propagandowo lepiej brzmiącym, a mającym takie same cele.
Podsumowując należy stwierdzić, iż błędem politycznym byłoby ze strony Polski epatowanie się tym stanowiskiem Unii Europejskiej. Nic bardziej nie zmobilizuje zarówno opinii publicznej, organizacji ekologicznych jak i niektórych państw członkowskich Unii Europejskiej do forsowania bardziej restrykcyjnych regulacji klimatycznych wewnątrz Unii, niż demonstracyjne podkreślanie przez Polskę osiągniętego sukcesu na arenie międzynarodowej.
W polityce nieraz sprawdziło się, że podejście z pokorą do decyzji, które są w założeniu po naszej myśli, jest właściwsze niż robienie z nich tematu o znaczeniu stricte politycznym zarówno w relacjach z innymi państwami jak i wykorzystywanie ich do celów wewnątrzpaństwowej walki partyjno-politycznej. Należy pamiętać o przysłowiu, że sukces ma wielu ojców a porażka jest sierotą. Jeśli konferencja klimatyczna w Paryżu zakończy się podpisaniem dokumentu, który będzie miał podobny wydźwięk jak stanowisko Unii Europejskiej w najważniejszych kwestiach, to nie będzie to sukcesem tylko Polski, ale całej UE. Dlatego należy tonować pozytywne nastroje dotyczące stanowiska unijnego oraz pamiętać, że Komisja Europejska może w dalszym ciągu na użytek wewnątrzunijny wychodzić z dogmatu dekarbonizacji oraz dążyć do bardziej rygorystycznych zapisów o redukcji gazów cieplarnianych. O jakości klasy politycznej świadczy, moim zdaniem, podejście i do porażki i przede wszystkim do sukcesu, które w drugim przypadku powinno być bardzo wyważone i stonowane. Należy pamiętać, iż stanowisko Unii Europejskiej jest stanowiskiem negocjacyjnym i tylko negocjacyjnym.