Pierwsza, historyczna aukcja w ramach rynku mocy za nami. Zdaniem ekspertów to pozytywny sygnał dla sektora energetycznego, który potrzebuje pieniędzy na inwestycje – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl
Na ten moment czekały przede wszystkim spółki energetyczne. W ubiegły czwartek Polskie Sieci Elektroenergetyczne przeprowadziły aukcję główną na dostawę mocy w 2021 roku, która miała przynieść odpowiedź na pytania o to, jak sprawdzi się ten mechanizm, ale także na ile gracze wycenią energię. Poznaliśmy tę wycenę: cena zamknięcia aukcji mieści się w przedziale 218,56 – 240,40 złotych/kW/rok. Spółki pozytywnie oceniły przebieg aukcji. Natomiast analitycy zgodnie twierdzą, że osiągnięta cena zamknięcia to więcej, niż można było się spodziewać.
Analitycy: Jest powód do optymizmu
– Poziom ceny za kW w aukcji na 2021 rok jest w mojej opinii jednoznacznie pozytywnym zaskoczeniem. Wspiera on przyszłe wyniki spółek energetycznych, posiadających duże moce wytwórcze – stwierdził Paweł Puchalski, kierownik Zespołu Analiz w biurze maklerskim Santander, w rozmowie z BiznesAlert.pl. Jego zdaniem, osiągnięta w aukcji cena jest na tyle wysoka, że spółki energetyczne powinny być z niej zadowolone.
Również zdaniem Kamila Kliszcza, dyrektora biura analiz giełdowych mBanku, rozstrzygnięcie aukcji to pozytywne zaskoczenie. – Oczekiwaliśmy niższych cen. Nasze prognozy były ostrożne, a obawy dość duże. Osiągnięte w aukcji ceny są na poziomie, który powinien stanowić zachętę do inwestowania w nowe elektrownie i zapewnić środki na projekty – uważa rozmówca naszego portalu.
Zaznaczył, że strumień przychodów wytwórców energii w 2021 roku będzie pochodził z dwóch źródeł: rynku mocy oraz ceny energii i handlu nią na rynku hurtowym. – Pełen obraz uzyskamy dopiero wówczas, gdy będziemy mieli jasność co do cen sprzedawanej energii oraz marż w 2021 roku. Wtedy będziemy mieli dwa kompletne elementy, które powiedzą, jaka jest rentowność sektora. Na razie mamy jeden element. Kontrakty na sprzedaż energii na 2021 rok nie są na razie zbyt płynne. Z obecnych poziomów cen trudno wyciągać wnioski. Można jednak powiedzieć, że po zakończonej aukcji mocowej są powody do optymizmu – stwierdził.
Zgodnie z założeniami rynek mocy ma pełnić rolę finansowego wsparcia dla spółek energetycznych, które otrzymają je z tytułu gotowości do dostarczenia i zapewnienia dostaw mocy w momencie, gdy wystąpią problemy z bilansem mocy. Za wspomnianą gotowość zapłacą konsumenci energii, którzy w ten sposób złożą się na inwestycje w sektor energetyczny. W aukcji zwyciężają natomiast te jednostki, które oferują najniższy koszt dostawy. Przy czym istotnym kryterium rynku mocy jest ich neutralność technologiczna. Kontrakty mocowe są udzielane odpowiednio na 1 rok, 5 i 10 lat. W pierwszym przypadku dotyczą one instalacji już istniejących, w pozostałych odpowiednio: modernizowanych oraz nowych jednostek.
PGE zgarnia większość
Zgodnie z rozporządzeniem ministra energii, zapotrzebowanie na moc w aukcji głównej dla okresu dostaw przypadającego na 2021 rok wynosi 22 732 MW. Najwięcej udało się zdobyć największej w Polsce spółce energetycznej – PGE, która zakontraktowała 11 651 MW, a więc 51,25 proc. wszystkich zakontraktowanych mocy. Pozostałe dwa miejsca na podium zajęły Enea i Tauron, które zakontraktowały odpowiednio 3 746 MW (15 proc.) oraz 2 673 MW (12 proc.).
Podział kontraktów nie nie zaskakuje. Ponad 80 proc. z nich to roczne umowy dla starych bloków i na modernizację istniejących mocy. Mówimy o 15 843 MW mocy. Zaledwie 3 632 MW stanowią nowe moce wytwórcze. Kontrakty 15-letnie trafiły do trzech spółek: PGE, Tauronu i Enei. Oficjalnie jedynie Enea poinformowała, że otrzyma 15-letni kontrakt na 915 MW z nowego bloku w Kozienicach. W przypadku dwóch pierwszych mowa odpowiednio o 1 944 oraz 773 MW. Jeżeli chodzi o PGE, można przypuszczać, że 15-letnie kontrakty mogłyby otrzymać będące na ukończeniu bloki nr 5 i 6 w Elektrowni Opole, o łącznej mocy 1 800 MW. Warto jednak zaznaczyć, że są to szacunkowe dane. Dzisiaj PSE mają opublikować wstępne wyniki aukcji. Ostateczne rozstrzygnięcie będzie znane 6 grudnia.
Paweł Puchalski z biura maklerskiego Santander ocenił, że moce zgłoszone do zeszłotygodniowej aukcji są mniejsze niż te, którymi dysponują spółki. – Na przykład Enea otrzymuje środki w ramach innych mechanizmów, a w każdym razie w ten sposób spółka wyjaśniała, dlaczego nie wystawiła całości dostępnych mocy. Najważniejsze dla spółki kontrakty na 1GW na 15 lat (nowy blok) i na 2,4 GW na 5 lat (zmodernizowane bloki) otrzymały w mojej ocenie bardzo satysfakcjonującą cenę. Tauron wystawił zaledwie ok. 2.7GW mocy, pozostaje pytanie, jakimi mocami spółka zamierza dysponować po 2020 roku. Rzeczywiście, w porównaniu z dzisiejszymi mocami, wolumeny zgłoszone do aukcji są mniejsze, ale być może plan spółki zakłada startowanie (i wygrywanie) dodatkowych aukcji, zapowiedzianych na kolejne kwartały 2021 roku i kolejnych lat – stwierdził.
Kolejne aukcje są zapowiedziane na 5 grudnia (z dostawą energii na 2022 rok) oraz na 15 grudnia (z dostawą energii na 2023 rok). Na aukcji będą wystawione odpowiednio 23 003 MW mocy na 2022 rok i 23 292 MW mocy na 2023 rok. Największe emocje będzie jednak budziła aukcja z dostawami energii na 2023 rok, w której Enea i Energa chcą wystawić projekt ostatniego w Polsce, nowego bloku węglowego o mocy 1000 MW – Elektrownię Ostrołęka C. To właśnie wpływy z rynku mocy mają być głównym źródłem finansowania inwestycji. Od wyników grudniowej aukcji może zależeć przyszłość realizacji projektu. Blok w Ostrołęce nie jest jedyną instalacją, która ma pozyskać środki w ten sposób.
Według analityków ceny w grudniowych aukcjach mogą być zbliżone do osiągniętych w aukcji listopadowej. Zdaniem Kamila Kliszcza, analityka mBanku, wiele będzie zależało od strategii poszczególnych spółek. – Nie wydaje się jednak, żeby ceny różniły się od tych osiągniętych podczas ostatniej aukcji – stwierdził. Podobnie wypowiedział się Paweł Puchalski z biura maklerskiego Santander. – W 2022 roku będzie potrzebne tyle samo mocy, co w 2021 roku, a nawet nieco więcej. Na horyzoncie zaś nie widać nowych bloków energetycznych, oddawanych do użytku w 2022 roku. Dość naturalne zatem wydawałoby się, że ceny uzyskane w kolejnych aukcjach mogą być zbliżone do rezultatów pierwszej – mówił rozmówca BiznesAlert.pl
Niemniej jednak spółkom łatwiej byłoby układać strategie na kolejne aukcje, gdyby znana była strategia energetyczna, która jasno wskazałaby, jakie źródła wytwórcze mają być rozwijane w naszym kraju. Być może do grudniowych aukcji resort energii ujawni plany wobec miksu energetycznego Polski.
Stępiński: Skąd wziąć jeszcze 3 mld zł na rozbudowę Elektrowni Ostrołęka?