Przedstawiciele PE i państw członkowskich kończą negocjacje dotyczące reformy kształtu rynku energii elektrycznej w UE. W przyszłym tygodniu odbędzie się ostatnia runda rozmów. Ważą się losy możliwości wsparcia dla takich elektrowni jak np. Ostrołęka.
„Chcemy zakończyć prace podczas austriackiej prezydencji (…) Możemy to zrobić, ale wiemy, że są dalej trudne kwestie do rozwiązania” – mówił w poniedziałek w Brukseli unijny dyplomata.
Dla Polski najważniejszą sprawą jest kwestia limitu emisji (550 gr CO2 na kWh), który wyklucza elektrownie węglowe z korzystania ze wsparcia państwa w ramach rynku mocy. Kraje członkowskie po długich negocjacjach przyjęły w zeszłym roku stanowisko przewidujące, że restrykcje miałyby obowiązywać dopiero po 2030 r. Celem przepisów ma być zablokowanie ukrytego subsydiowania elektrowni węglowych.
Przedstawiciele polskich władz byli zadowoleni z kompromisu wypracowanego w Radzie UE, ale teraz nie jest pewne, na ile te ustalenia zostaną zmienione w kierunku oczekiwań nastawionego proekologicznie europarlamentu.
Według rozmówców PAP w Brukseli, choć sama data 2030 r. nie jest zagrożona, to teraz gra toczy się o to, które elektrownie będą mogły korzystać z wyłączenia od restrykcji. W przepisach ważne będzie zdefiniowanie, jak są rozumiane istniejące moce wytwórcze. W przypadku już działających elektrowni nie ma z tym problemu, ale kłopot pojawia się przy blokach, które są w budowie.
To przypadek wartej ponad 6 mld złotych inwestycji Energi i Enei w elektrownię węglową Ostrołęka C. W połowie października rozpoczęły się pierwsze prace budowlane przy realizacji tej jednostki o mocy 1 tys. megawatów, więc zakończenie budowy przed wejściem w życie przepisów nie ma szans.
Zdaniem ekologów Ostrołęka C może emitować do 2063 r. 6 mln ton CO2 rocznie i przyniesie co najmniej 2,34 mld zł straty. Rządowi zależy na tym, by nowa jednostka, która ma zacząć działać w 2023 r., mogła korzystać ze wsparcia w ramach rynku mocy (czyli dopłat do produkcji).
Dyplomaci podkreślają, że Parlament Europejski chciałby, aby data graniczna, po której niemożliwe byłoby wsparcie dla elektrowni węglowych, była wcześniejsza niż 2030 r. „Ale musimy wziąć pod uwagę też bezpieczeństwo dostaw i musimy znaleźć właściwy kompromis” – mówił jeden z nich.
Zaplanowany na 18 grudnia trylog, czyli negocjacje z udziałem przedstawiciele PE, KE i państw UE, ma zająć się też innymi problematycznymi kwestiami. Dla części państw z Francją na czele problematyczna jest kwestia zakazu regulowania cen energii. W Polsce zajmuje się tym teraz Urząd Regulacji Energetyki (URE).
Część stolic obawia się, że wprowadzenie czysto rynkowych rozwiązań mogłoby oznaczać znaczne podwyżki dla klientów końcowych. Kompromisem w tym przypadku mogą być rozwiązania chroniące mniej zasobne gospodarstwa domowe. „Coś będziemy musieli w tej kwestii wymyślić” – przyznaje dyplomata zaangażowany w rozmowy.
Reforma przewiduje też wzmocnienie Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER), która miałby mieć prawo kontrolowania, czy podmioty w państwach członkowskich przestrzegają zapisów prawa UE. Tu również część stolic z Paryżem na czele ma obiekcje.
Negocjacje z PE przyniosły także rozwiązania, z których zadowolona jest Polska. Parlament Europejski musiał zrezygnować z forsowania zapisów ograniczających długość umów na wsparcie (chciał, by możliwe były tylko umowy na 1 rok). Ostateczny kształt przepisów będzie zależał od ostatniej rundy negocjacji, która odbędzie się 18 grudnia.
Polska Agencja Prasowa