EnergetykaOZE

Mielczarski: „Mój Prąd”, czyli pogoda dla bogaczy

Greenpeace montuje panele na dachu słupskiej szkoły

Greenpeace montuje panele na dachu słupskiej szkoły

Rządowy program wsparcia mikroinstalacji OZE „Mój Prąd” to nic więcej jak finansowanie nowobogackich wizji przez mieszkańców biednych blokowisk – powiedział prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej w komentarzu dla BiznesAlert.pl.

Ministerstwo Energii we współpracy z Ministerstwem Środowiska przygotowało program dofinansowania instalacji fotowoltaicznych w Polsce – „Mój Prąd”. Program został ogłoszony 23 lipca 2019 roku przez Premiera Mateusza Morawieckiego w trakcie wspólnej konferencji z ministrami energii i środowiska – Krzysztofem Tchórzewskim i Henrykiem Kowalczykiem.

Głównym celem programu, o budżecie miliarda złotych, ma być zwiększenie produkcji energii z mikroinstalcji fotowoltaicznych. Dofinansowanie obejmuje 50 procent kosztów instalacji i wynosi nie więcej niż 5000 zł. Wsparciem mogą być objęte instalacje o 2-10 kW mocy zainstalowanej. Program skierowany jest do gospodarstw domowych. Celem jest objęcie wsparciem 200 tys. nowych prosumentów. Moc zainstalowana tych instalacji ma być równa 1 GW.

Rząd uruchamia program „Mój Prąd” i daje miliard złotych prosumentom

– „Mój Prąd” można skomentować bardzo krótko. Nawiązując do znanego amerykańskiego filmu można stwierdzić, że ten program to „pogoda dla bogaczy”. Wizje tworzenia zielonej energetyki będą finansowane przez biednie blokowiska i domy wielorodzinne. Będą one dopłacać do nowobogackich wizji – powiedział prof. Mielczarski.

Jesienią zeszłego roku Ministerstwo Energii przedstawiło projekt Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Wówczas ministerstwo przyjęło moc zainstalowaną o mocy 57,7 GW i 72,6 GW do odpowiednio 2030 i 2040 roku. Produkcja energii elektrycznej także została ustalona na poziomie prawie 200 TWh w 2030 roku i 231,8 TWh 10 lat później. Mimo, że plan nie został jeszcze zaakceptowany przez rząd, to przyjmując program „Mój Prąd” pojawia nowy 1 GW mocy, o którym nie wspomniano w projekcie strategii.

Taka moc zainstalowana to mniej więcej tyle, ile jeden duży blok węglowy. – Poprzez mikroinstalacje, dzięki programowi „Mój Prąd”, do systemu wejdzie 1 GW, który będzie pracować 900 godzin, a blok węglowy, na przykład mający powstać w Ostrołęce, jest w stanie pracować przez 7000 godzin rocznie – porównywał ekspert.

Profesor przypomniał, że już teraz sieci elektroenergetyczne nie przyjmują energii z fotowoltaiki. – Tylko w ubiegłym roku dystrybutorzy odmówili przyłączenia 150 instalacji, głównie fotowoltaicznych. – System nie jest w stanie ich pomieścić w porze, w której pracują. Instalacje fotowoltaiczne wytwarzają energię między godziną 10 a 16, a kiedy nadchodzi noc musimy posiłkować się elektrowniami węglowymi – powiedział prof. Mielczarski.

Mielczarski: OZE nie pokonają praw fizyki. Zostaje nam węgiel


Powiązane artykuły

Energa realizuje strategię Orlenu i planuje nowe bloki gazowe

Spółka w przyszłym roku ma zamiaru uruchomić dwa bloki gazowe, jeden w Grudziądzu, drugi w Ostrołęce. W planach ma jednak...
Ładowanie samochodu elektrycznego. Źródło: freepik.com

E-auta nie są dobre dla klimatu, ale Szwajcarzy chcieli to ukryć

Szwajcarski Federalny Urząd ds. Środowiska wstrzymał prezentację badania dotyczącego bilansu ekologicznego samochodów elektrycznych. Wyniki sugerowały, że elektromobilność nie zawsze jest...

Holendrzy testują morską fotowoltaikę. Fale jej niestraszne

Są wyniki testów, jakim poddano platformy, na których będą umieszczone morskie panele fotowoltaiczne. Badania przeprowadzono na Delta Flume, obiekcie, który...

Udostępnij:

Facebook X X X