Przemysł coraz więcej inwestuje w technologie ograniczające emisje przemysłowe. W rozmowie z BiznesAlert.pl Tomasz Ślęzak, członek zarządu i dyrektor Energii i Ochrony Środowiska ArcelorMittal Poland przekonuje, że unijne regulacje i zaostrzający się kurs polityki klimatycznej oznacza pogorszenie konkurencyjności produkcji względem producentów z państw gdzie nie obowiązują restrykcyjne przepisy środowiskowe. Jego zdaniem pozytywnym sygnałem jest propozycja wprowadzenia cła węglowego, które pozwoli na wyrównanie warunków konkurowania.
BiznesAlert.pl: Czy hutnictwo, a szerzej przemysł ciężki, mogą być zielone i nie kojarzyć się wyłącznie z dużymi kominami i dymem?
Tomasz Ślęzak: To zależy, co uważa się za zielone. Produkcja surowcowa zwykle oparta jest na procesach, które w różny sposób oddziałują na otoczenie i pomimo całego postępu technologicznego nie jest łatwo to oddziaływanie wyeliminować. W przypadku produkcji stali nie ma obecnie bezemisyjnych technologii i obawiam się, że całkowita hermetyzacja procesów pod względem emisji przemysłowych w krótkiej perspektywie nie jest możliwa. Niemniej jednak trzeba zauważyć, że dokonał się spory postęp w tej dziedzinie, który powoduje, że nowoczesna huta winna coraz mniej kojarzyć się z kominami. W praktyce wygląda to tak, że realizując coraz bardzie obostrzone wymogi regulacyjne, przemysł stopniowo redukuje swoje emisje przemysłowe. I tak dla przykładu, wielki piec w zakładzie w Krakowie, po remoncie w 2016 roku, w trakcie pracy generuje obecnie emisje pyłu na poziomie poniżej 8 mg/m3, co oznacza ogromną redukcję w stosunku do rozwiązań sprzed lat dwudziestu. Zresztą w skali całego zakładu w Krakowie od początku obecnego wieku ograniczyliśmy emisje pyłowe o ponad 90 procent, realizując to albo poprzez hermetyzację procesów albo poprzez wyłączanie instalacji najbardziej uciążliwych dla środowiska. Działa tam obecnie 57 urządzeń odpylających, w tym m.in. 27 filtrów tkaninowych i 5 elektrofiltrów. Nie oznacza to oczywiście, że nie mamy tam już co robić pod tym względem. Dymiące kominy również powoli znikają z krajobrazu huty, tak jak na przykład w elektrociepłowni TAMEH, po zmianie technologii.
W dąbrowskim oddziale z kolei zainwestowaliśmy 700 mln zł w modernizację trzech zakładów, która przyniosła znaczące redukcje emisji, w tym emisji niezorganizowanych znad stalowni. Działa tam już 71 urządzeń odpylających, z tego 4 nowoczesne filtry hybrydowe, 25 filtrów tkaninowych, 34 elektrofiltrów, a 12 to tzw. urządzenia mokre. Skuteczność ich odpylania jest wysoka np. spaliny z procesu konwertorowego oczyszczane są w oczyszczalniach mokrych, których skuteczność odpylania wynosi powyżej 99 procent. I tutaj jednak również mamy dalej coś do zrobienia.
Warto też zaznaczyć nasze wysiłki na rzecz zmniejszania emisji dwutlenku węgla. Tutaj warto za przykład postawić krakowską hutę, która w ciągu ostatnich 10 lat ograniczyła emisję CO2 o 70 procent. Dużą wagę przywiązujemy też do gospodarki obiegu zamkniętego. Przetwarzamy i zagospodarowujemy produkty uboczne, np. gazy hutnicze, które wykorzystujemy do produkcji energii, zamiast węgla. Oszczędzamy wodę i energię elektryczną wdrażając projekty pozwalające zwiększyć efektywność energetyczną procesów produkcyjnych. Chcielibyśmy również zainwestować w instalacje fotowoltaiczne na naszych poprzemysłowych terenach. I w tym sensie można powiedzieć, że zakład staje się bardziej zielony.
W jaki sposób regulacje środowiskowe np. dyrektywa IED wpływają na działalność przemysłu? To szansa czy zagrożenie dla Państwa działalności?
Znaczna część ponad siedmiomiliardowych wydatków inwestycyjnych poniesionych przez nas od początku działalności w Polsce, została przeznaczona na inwestycje środowiskowe. Tylko w okresie ostatnich trzech lat na wdrożenie projektów pozwalających spełnić wymagania dyrektywy IED wydaliśmy miliard złotych. To są potężne koszty, których nie muszą ponosić wszyscy producenci spoza UE, co w istocie musi oznaczać pogorszenie konkurencyjności naszych produktów. Każda inicjatywa Unii związana z ochroną środowiska oznacza dla przemysłu wzrost kosztów i taka właśnie jest cena poprawy ochrony środowiska. Skutki mogą być różne i musimy wszyscy zdawać sobie z tego sprawę.
W listopadzie pracę rozpoczyna nowa Komisja Europejska, której przewodnicząca duży nacisk kładzie na ochronę środowiska i ograniczanie emisji CO2. Czy obawiają się Państwo zaostrzenia obecnych przepisów dotyczących emisji?
Tak, wydaje się, że jest takie prawdopodobieństwo. Nowa formuła ETS na IV okres została wprawdzie zatwierdzona przez organy unijne, ale czuć w powietrzu rosnącą presję na dalsze zaciskanie gorsetu. Jednak coraz bardziej wyśrubowane obostrzenia dla producentów stali w UE oznaczają coraz mniejszą konkurencyjność na globalnym rynku, co powoduje wzrost tendencji do przenoszenia inwestycji poza granicę Unii. Zjawisko takie, poza utratą wartości i miejsc pracy w Unii, wpływa raczej negatywnie na stan klimatu, bo producenci w niektórych krajach świata za nic mają sobie takie sprawy. Bardzo dobrze, że Europa chce przodować w redukcji emisji CO2, ale trzeba to robić racjonalnie. Z zadowoleniem przyjęliśmy deklarację nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej w sprawie wprowadzenia cła węglowego, bo to daje szanse na wyrównanie warunków konkurowania, a także stanowić może silny instrument stymulujący producentów poza UE do inwestycji w ochronę klimatu.
Czy da się pogodzić funkcjonowanie przemysły ciężkiego z polityką klimatyczną Unii Europejskiej? A może najprostszym rozwiązaniem jest przeniesienie działalności do tych państw, które nie są objęte unijnymi regulacjami?
Sądzimy, że takie pogodzenie interesów jest możliwe, o ile oczywiście zwycięży rozsądek, który polega na stymulowaniu i wspieraniu producentów, a nie ich przegonieniu z kontynentu. Jak wspomniałem wcześniej, drugi scenariusz nie jest żadnym rozwiązaniem dla poprawy klimatu, a uważamy, że wręcz jego zaprzeczeniem, bo emisje w skali globalnej raczej wzrosną.
Polityka to jedno, ale ważny jest również aspekt środowiskowy. Co jakiś czas w mediach pojawiają się informacje o tym, że mieszkańcy Krakowa oraz ekolodzy skarżą się na to, że huta emituje wiele szkodliwych pyłów, które wpływają na pogorszenie jakości powietrza? W jaki sposób ArcelorMittal próbuje ograniczyć emisyjność swoich zakładów?
Na początku rozmowy wspominałem o naszych działaniach środowiskowych i to nie są opowieści wyssane z palca. Powtarzamy jak mantrę, że we wszystkich lokalizacjach zdecydowanie ograniczyliśmy emisje przemysłowe, jednak oczekiwania społeczne w tym względzie rosną bardziej dynamicznie niż jesteśmy je w stanie adresować. W zakładzie krakowskim poziom emisji pyłów spadł z niewyobrażalnego poziomu prawie 80 tysięcy ton rocznie pod koniec lat siedemdziesiątych do kilkuset ton rocznie. Tylko w tym roku ograniczyliśmy je o dalsze 150 ton w związku z zaprzestaniem spalania węgla w elektrociepłowni TAMEH. Proszę porównać to do ilości pyłów emitowanych przez transport, budownictwo czy gospodarstwa domowe na terenie miasta. Proszę sprawdzić odczyty z okolicznych stacji pomiarowych WIOŚ i porównać je z odczytami z innych rejonów miasta. Może bardziej poglądowo, proszę porównać pomiary z najbliższej stacji monitoringu powietrza w trzech miesiącach: maju, czerwcu i lipcu 2016 roku, czyli w czasie remontu wielkiego pieca, gdy cała cześć surowcowa huty była wyłączona, z odczytami z tych samych miesięcy w latach poprzednich i późniejszych. Prawie nie ma różnic i to chyba czegoś dowodzi. Robimy swoje i dalej będziemy hermetyzować nasze procesy, ale jak już wspominałem, póki co nie ma bezemisyjnej produkcji stali, więc z pewnym poziomem emisji przemysłowych musimy się raczej pogodzić.
Rozmawiał Piotr Stępiński