icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

RAPORT: Ustawa odległościowa w ogniu

Koalicja Obywatelska i Polska 2050-Trzecia Droga przedstawiły projekt liberalizacji przepisów o lądowych farmach wiatrowych w Polsce. Zawiera on zapisy, które w ostatnich dniach wywołują liczne dyskusje na ten temat. 

Projekt liberalizacji przepisów o lądowych farmach wiatrowych autorstwa Koalicji Obywatelskiej i Polska 2050-Trzecia Droga wywołał burzę polityczną w Polsce. Projekt ustawy zakłada obniżenie odległości turbin wiatrowych z 700 do 500 metrów, a jeden z przepisów ulegających zmianie dotyczy gospodarowania nieruchomościami i według krytyków ma uwzględniać możliwość wywłaszczenia.

Scena polityczna wrze

Nowa propozycja, która ma być przedmiotem prac na następnym posiedzeniu Sejmu w grudniu 2023 roku, wzbudziła m.in. sprzeciw Prawa i Sprawiedliwości mającego niebawem oddać władzę nowemu rządowi.

– Brawo, Władysław Kosiniak-Kamysz (przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego – przyp. red.). Pana koledzy z Trzeciej Drogi wnieśli do Sejmu projekt ustawy, zakładający wywłaszczania ludzi pod farmy wiatrowe – napisała na Twitterze była premier a obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego Beata Szydło.

– Na gruntach klas IV – około 40 procent gruntów rolnych w Polsce – będzie można bez planu miejscowego realizować inwestycje w instalacje fotowoltaiczne – grzmiał Janusz Kowalski, były wiceminister rolnictwa ustępującego rządu. Ostrzega, że będzie można bez zgody resortu aktywów umiejscawiać panele fotowoltaiczne na gruntach klasy I-III.

– Niemiecki Siemens ma poważne kłopoty finansowe, być może chodzi o dodatkowe zamówienia na jego turbiny wiatrowe? – spekuluje poseł do Parlamentu Europejskiego Zbigniew Kuźmiuk. Rafał Bochenek, poseł PiS, nie przebiera w słowach i ocenia, że nowy projekt „przemyca przepisy, które mają stworzyć eldorado dla firm budujących farmy wiatrowe”. – Zmniejszenie odległości wiatraków od domów wielo- i jednorodzinnych, przymusowe wywłaszczenia prywatnych właścicieli nieruchomości to tylko niektóre ze szkodliwych zapisów w tej ustawie – ocenia.

Fundacja ostrzega

Fundacja Basta związana z aktywistą Bartłomiejem Staszewskim podkreśla, że projekt zakłada zmiany ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych w celu budowy elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE, ponieważ po wejściu w życie projektu budowa inwestycji OZE będzie celem publicznym. – To poważna ingerencja w prawo własności i prawa obywateli. […] Konsekwencją uznania inwestycji OZE za inwestycje celu publicznego będzie także zwolnienie ich z wszelkich zakazów obowiązujących w parkach krajobrazowych i obszarach chronionego krajobrazu – tym samym m.in. farmy wiatrowe i farmy fotowoltaiczne będą mogły powstawać na tych obszarach a organy ochrony przyrody nie będą mogły takich inwestycji powstrzymać – ostrzega fundacja.

– Mimo tak poważnej zmiany ustawie o gospodarce nieruchomościami w uzasadnieniu projektu w żaden sposób tego uzasadniono i nie omówiono konsekwencji dla obywateli i dla przyrody. Czy posłowie, którzy się podpisali pod tym projektem wiedzą w ogóle, co podpisali? Wiedzą, co proponują? – pyta Fundacja Basta. – Dodatkowo projekt przewiduje zmiany w ustawie z lipca br. nowelizującej ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która wprowadziła nowe instrumenty planowania, w tym zastąpiła studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego planami ogólnymi. Nowelizacja z lipca br. utrzymała w mocy istniejące studia uwarunkowań do 31 grudnia 2025 r. – projekt poselski wydłuża ich obowiązywanie o kolejne 2 lata, do 31 grudnia 2027 r., tym samym de facto wydłuża o 2 lata skutki lipcowej reformy planowania przestrzennego.

– Projekt przewiduje także szereg zmian dotyczących rynku energii, kwestii podatkowych, które nie podlegały naszej analizie i ocenie, natomiast skala tego projektu i stopień skomplikowania wskazują, że projekt ten nie powinien być procedowany jako projekt poselski a projekt rządowy. Jest zupełnie niezrozumiałe, dlaczego tak ważne zmiany są ukryte w projekcie, który dotyczy zupełnie innej materii – oceniają autorzy komentarza fundacji.

Branża mówi: spokojnie

– Stanowisko branży wiatrowej jest jasne i nie zmienia się: nie postulujemy i nie będziemy postulować możliwość korzystania z instytucji celu publicznego dla lokalizacji farm wiatrowych. Te uproszczenia są przeznaczone dla infrastruktury energetycznej zapewniającej przesył energii elektrycznej i ciepła w Polsce – tłumaczy Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, które było konsultowane przy ustawie. – Nie ma potrzeby aby inwestycje w farmy wiatrowe korzystały ze specjalnych praw zarezerwowanych do tego dokładnie dobranego katalogu inwestycji. Zależy nam na pełnym procesie planistycznym z poszanowaniem strony społecznej i lokalnych społeczności.

– Postulowaliśmy i postulujemy wprowadzenie minimalnej odległości 500 m od zabudowy mieszkalnej jako wypracowanego wcześniej kompromisu z szerokim gronie interesariuszy samorządowym i ekologicznym – ocenia prezes PSEW. – Szczegółowo weryfikowana kwestia oddziaływania akustycznego w projekcie Tuska (Donalda, przewodniczącego Koalicji Obywatelskiej – przyp.red.) i Hołowni (Szymona, lidera Trzeciej Drogi – przyp. red.) stanowi jeszcze lepsze zabezpieczenie interesów lokalnych społeczności.

– Dziś nowoczesne turbiny wiatrowe ze względu na odziaływanie akustyczne nie będą lokalizowane bliżej niż 500 m od domów. Kierowanie się parametrem hałasu farmy wiatrowej oznaczać będzie w praktyce realizację inwestycji na poziomie 500-700 m czyli z zachowaniem już wcześniej wypracowanego kompromisu – ocenia prezes PSEW. – Te wartości mają również potwierdzenie w przygotowanym przez Polską Akademię Nauk opracowaniu dot. wpływu farm wiatrowych na zdrowie człowieka ustalające ze to właśnie akustyka jest tym ostatecznym wyznacznikiem odległości farm wiatrowych od zabudowań. Tym samym rekomendacja PAN jest jednoznaczna – 500 m gwarantuje pełne bezpieczeństwo mieszkańców – podkreśla.

Analiza ZEOP

– Chociaż nowa propozycja zmiany ustawy może wydawać się krokiem naprzód w rozwoju energetyki wiatrowej, rodzi ona również szereg potencjalnych wyzwań i kontrowersji. Kluczowym zagadnieniem jest sposób, w jaki nowe regulacje wpłyną na relacje między inwestorami a lokalnymi społecznościami. Obowiązkowe konsultacje społeczne, które są częścią procesu planistycznego, mogą okazać się areną sporów, szczególnie w kontekście zmniejszenia odległości od zabudowań. Z jednej strony, elastyczność w ustalaniu lokalizacji turbin może sprzyjać szybszemu rozwojowi projektów wiatrowych, ale z drugiej strony, może wywołać niepokój wśród mieszkańców gmin, obawiających się potencjalnych uciążliwości, co de facto może również negatywnie oddziaływać na rozwój energetyki wiatrowej – piszą Bartłomiej Kupiec i Aleksander Tretyn ze Stowarzyszenia „Z energią o prawie” w analizie propozycji nowelizacji ustawy.

– Zmiana zasad dotyczących planowania przestrzennego, choć wydaje się niezbędna w kontekście szybkiego rozwoju energetyki wiatrowej, rodzi pytania o konsekwencje dla obecnych planów zagospodarowania przestrzennego. Zastanawiające jest, jak nowe przepisy wpłyną na istniejące plany i studia, oraz czy mogą one spowodować ich unieważnienie lub konieczność znaczących modyfikacji. Zmiana ustawy o lokalizacji elektrowni wiatrowych bez wątpienia jesz potrzebna, jednak należy uważać, aby inwestorzy i deweloperzy nie “przeciągnęli liny” zbyt mocno na swoją stronę, gdyż może się to zakończyć ponownym rozpaleniem sporów ze społecznościami lokalnymi – czytamy.

Prawnicy: Nie będzie wywłaszczeń

Polscy mecenasi przekonują, że nowelizacja przepisów o lądowych farmach wiatrowych autorstwa przyszłej koalicji rządowej nie grozi wywłaszczeniami ani instalacją takich urządzeń w parkach. – Do dyskusji na temat projektu nowej ustawy wiatrakowej wkradło się dość dużo nieporozumień i błędnych interpretacji – mówi Małgorzata Banasik w BiznesAlert.pl, partner kancelarii BWW, ekspertka zajmująca się rynkiem energetycznym, w tym m.in. regulacjami i procesami inwestycyjnymi dot. OZE. – Nieprawdą jest, że elektrownie wiatrowe będą mogły powstawać na terenie parków krajobrazowych i stref ochrony krajobrazów. Zakazują tego wprost przepisy ustawy wiatrakowej (art. 4c ust. 1 ustawy wiatrakowej zakazuje lokalizacji elektrowni wiatrowych na terenach parków narodowych, rezerwatów przyrody, parków krajobrazowych i obszarów Natura 2000).

– Elektrownie wiatrowe nie mogą być lokalizowane na podstawie decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego, którą przepis ustawy wskazuje jako z podstaw wywłaszczenia (lex specialis art. 3 ust. 1 ustawy wiatrakowej). Nowelizacja wprowadza możliwość lokalizowania wiatraków na podstawie uchwały rady gminy o ustaleniu lokalizacji inwestycji, która również nie uprawnia do dokonania wywłaszczenia – wylicza nasza rozmówczyni.

– Nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z lipca 2023 roku, uniemożliwiła uchwalenie i zmianę Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego w przypadku braku planu ogólnego w danej gminie – ocenia Michał Sznycer, partner kancelarii MGS Law. – Wyjątek stanowią miejscowe plany, które dotyczą inwestycji celu publicznego. Z uwagi na fakt, że gminy już zgłaszają, iż nie uda im się uchwalić planów ogólnych w ustawowym terminie, lokalizowanie instalacji OZE oraz wielu innych inwestycji może zostać zablokowane. Dodanie instalacji OZE, w tym elektrowni wiatrowych, do katalogu celów publicznych ma umożliwić lokalizację takich inwestycji, do czasu przyjęcia planów ogólnych w gminach.

– Nieprawdą jest również, że nieruchomości osób prywatnych będą mogły być wywłaszczane na cele budowy elektrowni wiatrowych na życzenie inwestorów – kontynuuje Małgorzata Banasik. – Przepisy dotyczące wywłaszczenia funkcjonują w polskim porządku prawnym od wielu lat. Przepisy prawa dopuszczają wywłaszczanie tylko na rzecz Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego (art. 113 ust. 1 ustawy o gospodarce nieruchomościami) i jedynie wtedy, gdy cele publiczne nie mogą być zrealizowane w inny sposób (art. 112 ust. 3 ustawy o gospodarce nieruchomościami) – mówi Małgorzata Banasik.

– Projektowana ustawa nie wprowadza zmian w zakresie lokalizacji ewentualnych wywłaszczeń dotyczących inwestycji liniowych np. sieci elektroenergetycznych na podstawie decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego – podsumowuje mecenas Banasik.

Zgadza się z nią Michał Sznycer. – Projekt ustawy nie przewiduje możliwości wydania decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego dla elektrowni wiatrowych, a to z kolei wyklucza możliwość wywłaszczenia gruntów pod ich budowę – ocenia partner MGS Law. – Obecna ustawa o elektrowniach wiatrowych zachowuje zasadę 10H, wymagając ich lokalizacji w odległości co najmniej dziesięciokrotnie większej niż ich wysokość od budynków mieszkalnych, z wyjątkiem minimalnej odległości 700 metrów, gdy pozwala na to plan miejscowy gminy. Projekt nowelizacji ustawy wprowadza możliwość lokalizacji wiatraków bliżej zabudowań, w zależności od emitowanego przez nie hałasu, z zachowaniem minimalnej odległości 300 metrów – wylicza.

– Lokalizacja elektrowni wiatrowej będzie zależeć od indywidualnych uwarunkowań środowiskowych i decyzji gminy, z zachowaniem minimalnej odległości 300 metrów, ustalanej odrębnie dla każdej inwestycji. Decyzje o lokalizacji będą opierać się na miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, zintegrowanych planach inwestycyjnych lub uchwałach o ustaleniu lokalizacji inwestycji, z obowiązkowymi konsultacjami społecznymi – podkreśla prawnik MGS Law.

PSEW: Ustawa odległościowa to hamulcowy onshore

Z raportu Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), przedstawionego w połowie czerwca 2023 roku, wynika, że potencjał rozwoju lądowej energetyki wiatrowej jest bliski wyczerpania. Powodem jest właśnie ustawa odległościową, która narzuca konkretne odległości pomiędzy turbinami wiatrowymi.

Zgodnie z raportem, na koniec 2022 roku w Polsce działały elektrownie wiatrowe o mocy 8,25 GW, a w ciągu ubiegłego roku przybyło ponad 1,1 GW mocy. Wszystkie OZE dostarczyły 21 procent energii elektrycznej, z czego sam wiatr – 10,8 procent.

Polskie Sieci Elektroenergetyczne podają, że w 2022 roku produkcja energii elektrycznej z samej energetyki wiatrowej wyniosła niemal 19 TWh, co oznacza 15 procent wzrostu generacji w stosunku do 2021 roku. 4 stycznia 2023 roku między godz. 18.00 a 19.00 padł rekord generacji elektrowni wiatrowych, które pracowały z mocą̨ 7576 MW, bijąc poprzedni rekord z kwietnia 2022 roku na poziomie ok. 7200 MW.

Wojciech Sztuba z TPA ocenia, że aukcyjny model wsparcia OZE jest już w Polsce na wyczerpaniu, szczególnie w przypadku energetyki wiatrowej na lądzie.

– Nie ma już projektów gotowych do udziału w kolejnych aukcjach – wskazywał Sztuba, przypominając, że budżety wsparcia w ostatnich aukcjach zostały wykorzystane zaledwie w połowie. – To oznacza, że część inwestorów nie decyduje się już na aukcje, jako sposób zabezpieczenia rentowności projektu – ocenił Wojciech Sztuba.

Według danych, Polska realizuje obecnie projekty o mocy ok. 3 GW, które są na różnych etapach budowy. To oznacza, że docelowo moc farm wiatrowych przekroczy nieco 11 GW. W ocenie Sztuby, do końca dekady powstanie jeszcze 2-3 GW, jednak luka inwestycyjna będzie coraz bardziej widoczna. Nowe projekty, zgodne ze znowelizowaną ustawą odległościową z minimalną dopuszczalną odległością 400 m, będą wymagały kolejnych uzgodnień i przez to ich budowa będzie trwała dłużej.

Tretyn: OZE to zakładnicy własnego sukcesu w Polsce

 

Koalicja Obywatelska i Polska 2050-Trzecia Droga przedstawiły projekt liberalizacji przepisów o lądowych farmach wiatrowych w Polsce. Zawiera on zapisy, które w ostatnich dniach wywołują liczne dyskusje na ten temat. 

Projekt liberalizacji przepisów o lądowych farmach wiatrowych autorstwa Koalicji Obywatelskiej i Polska 2050-Trzecia Droga wywołał burzę polityczną w Polsce. Projekt ustawy zakłada obniżenie odległości turbin wiatrowych z 700 do 500 metrów, a jeden z przepisów ulegających zmianie dotyczy gospodarowania nieruchomościami i według krytyków ma uwzględniać możliwość wywłaszczenia.

Scena polityczna wrze

Nowa propozycja, która ma być przedmiotem prac na następnym posiedzeniu Sejmu w grudniu 2023 roku, wzbudziła m.in. sprzeciw Prawa i Sprawiedliwości mającego niebawem oddać władzę nowemu rządowi.

– Brawo, Władysław Kosiniak-Kamysz (przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego – przyp. red.). Pana koledzy z Trzeciej Drogi wnieśli do Sejmu projekt ustawy, zakładający wywłaszczania ludzi pod farmy wiatrowe – napisała na Twitterze była premier a obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego Beata Szydło.

– Na gruntach klas IV – około 40 procent gruntów rolnych w Polsce – będzie można bez planu miejscowego realizować inwestycje w instalacje fotowoltaiczne – grzmiał Janusz Kowalski, były wiceminister rolnictwa ustępującego rządu. Ostrzega, że będzie można bez zgody resortu aktywów umiejscawiać panele fotowoltaiczne na gruntach klasy I-III.

– Niemiecki Siemens ma poważne kłopoty finansowe, być może chodzi o dodatkowe zamówienia na jego turbiny wiatrowe? – spekuluje poseł do Parlamentu Europejskiego Zbigniew Kuźmiuk. Rafał Bochenek, poseł PiS, nie przebiera w słowach i ocenia, że nowy projekt „przemyca przepisy, które mają stworzyć eldorado dla firm budujących farmy wiatrowe”. – Zmniejszenie odległości wiatraków od domów wielo- i jednorodzinnych, przymusowe wywłaszczenia prywatnych właścicieli nieruchomości to tylko niektóre ze szkodliwych zapisów w tej ustawie – ocenia.

Fundacja ostrzega

Fundacja Basta związana z aktywistą Bartłomiejem Staszewskim podkreśla, że projekt zakłada zmiany ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych w celu budowy elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE, ponieważ po wejściu w życie projektu budowa inwestycji OZE będzie celem publicznym. – To poważna ingerencja w prawo własności i prawa obywateli. […] Konsekwencją uznania inwestycji OZE za inwestycje celu publicznego będzie także zwolnienie ich z wszelkich zakazów obowiązujących w parkach krajobrazowych i obszarach chronionego krajobrazu – tym samym m.in. farmy wiatrowe i farmy fotowoltaiczne będą mogły powstawać na tych obszarach a organy ochrony przyrody nie będą mogły takich inwestycji powstrzymać – ostrzega fundacja.

– Mimo tak poważnej zmiany ustawie o gospodarce nieruchomościami w uzasadnieniu projektu w żaden sposób tego uzasadniono i nie omówiono konsekwencji dla obywateli i dla przyrody. Czy posłowie, którzy się podpisali pod tym projektem wiedzą w ogóle, co podpisali? Wiedzą, co proponują? – pyta Fundacja Basta. – Dodatkowo projekt przewiduje zmiany w ustawie z lipca br. nowelizującej ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która wprowadziła nowe instrumenty planowania, w tym zastąpiła studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego planami ogólnymi. Nowelizacja z lipca br. utrzymała w mocy istniejące studia uwarunkowań do 31 grudnia 2025 r. – projekt poselski wydłuża ich obowiązywanie o kolejne 2 lata, do 31 grudnia 2027 r., tym samym de facto wydłuża o 2 lata skutki lipcowej reformy planowania przestrzennego.

– Projekt przewiduje także szereg zmian dotyczących rynku energii, kwestii podatkowych, które nie podlegały naszej analizie i ocenie, natomiast skala tego projektu i stopień skomplikowania wskazują, że projekt ten nie powinien być procedowany jako projekt poselski a projekt rządowy. Jest zupełnie niezrozumiałe, dlaczego tak ważne zmiany są ukryte w projekcie, który dotyczy zupełnie innej materii – oceniają autorzy komentarza fundacji.

Branża mówi: spokojnie

– Stanowisko branży wiatrowej jest jasne i nie zmienia się: nie postulujemy i nie będziemy postulować możliwość korzystania z instytucji celu publicznego dla lokalizacji farm wiatrowych. Te uproszczenia są przeznaczone dla infrastruktury energetycznej zapewniającej przesył energii elektrycznej i ciepła w Polsce – tłumaczy Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, które było konsultowane przy ustawie. – Nie ma potrzeby aby inwestycje w farmy wiatrowe korzystały ze specjalnych praw zarezerwowanych do tego dokładnie dobranego katalogu inwestycji. Zależy nam na pełnym procesie planistycznym z poszanowaniem strony społecznej i lokalnych społeczności.

– Postulowaliśmy i postulujemy wprowadzenie minimalnej odległości 500 m od zabudowy mieszkalnej jako wypracowanego wcześniej kompromisu z szerokim gronie interesariuszy samorządowym i ekologicznym – ocenia prezes PSEW. – Szczegółowo weryfikowana kwestia oddziaływania akustycznego w projekcie Tuska (Donalda, przewodniczącego Koalicji Obywatelskiej – przyp.red.) i Hołowni (Szymona, lidera Trzeciej Drogi – przyp. red.) stanowi jeszcze lepsze zabezpieczenie interesów lokalnych społeczności.

– Dziś nowoczesne turbiny wiatrowe ze względu na odziaływanie akustyczne nie będą lokalizowane bliżej niż 500 m od domów. Kierowanie się parametrem hałasu farmy wiatrowej oznaczać będzie w praktyce realizację inwestycji na poziomie 500-700 m czyli z zachowaniem już wcześniej wypracowanego kompromisu – ocenia prezes PSEW. – Te wartości mają również potwierdzenie w przygotowanym przez Polską Akademię Nauk opracowaniu dot. wpływu farm wiatrowych na zdrowie człowieka ustalające ze to właśnie akustyka jest tym ostatecznym wyznacznikiem odległości farm wiatrowych od zabudowań. Tym samym rekomendacja PAN jest jednoznaczna – 500 m gwarantuje pełne bezpieczeństwo mieszkańców – podkreśla.

Analiza ZEOP

– Chociaż nowa propozycja zmiany ustawy może wydawać się krokiem naprzód w rozwoju energetyki wiatrowej, rodzi ona również szereg potencjalnych wyzwań i kontrowersji. Kluczowym zagadnieniem jest sposób, w jaki nowe regulacje wpłyną na relacje między inwestorami a lokalnymi społecznościami. Obowiązkowe konsultacje społeczne, które są częścią procesu planistycznego, mogą okazać się areną sporów, szczególnie w kontekście zmniejszenia odległości od zabudowań. Z jednej strony, elastyczność w ustalaniu lokalizacji turbin może sprzyjać szybszemu rozwojowi projektów wiatrowych, ale z drugiej strony, może wywołać niepokój wśród mieszkańców gmin, obawiających się potencjalnych uciążliwości, co de facto może również negatywnie oddziaływać na rozwój energetyki wiatrowej – piszą Bartłomiej Kupiec i Aleksander Tretyn ze Stowarzyszenia „Z energią o prawie” w analizie propozycji nowelizacji ustawy.

– Zmiana zasad dotyczących planowania przestrzennego, choć wydaje się niezbędna w kontekście szybkiego rozwoju energetyki wiatrowej, rodzi pytania o konsekwencje dla obecnych planów zagospodarowania przestrzennego. Zastanawiające jest, jak nowe przepisy wpłyną na istniejące plany i studia, oraz czy mogą one spowodować ich unieważnienie lub konieczność znaczących modyfikacji. Zmiana ustawy o lokalizacji elektrowni wiatrowych bez wątpienia jesz potrzebna, jednak należy uważać, aby inwestorzy i deweloperzy nie “przeciągnęli liny” zbyt mocno na swoją stronę, gdyż może się to zakończyć ponownym rozpaleniem sporów ze społecznościami lokalnymi – czytamy.

Prawnicy: Nie będzie wywłaszczeń

Polscy mecenasi przekonują, że nowelizacja przepisów o lądowych farmach wiatrowych autorstwa przyszłej koalicji rządowej nie grozi wywłaszczeniami ani instalacją takich urządzeń w parkach. – Do dyskusji na temat projektu nowej ustawy wiatrakowej wkradło się dość dużo nieporozumień i błędnych interpretacji – mówi Małgorzata Banasik w BiznesAlert.pl, partner kancelarii BWW, ekspertka zajmująca się rynkiem energetycznym, w tym m.in. regulacjami i procesami inwestycyjnymi dot. OZE. – Nieprawdą jest, że elektrownie wiatrowe będą mogły powstawać na terenie parków krajobrazowych i stref ochrony krajobrazów. Zakazują tego wprost przepisy ustawy wiatrakowej (art. 4c ust. 1 ustawy wiatrakowej zakazuje lokalizacji elektrowni wiatrowych na terenach parków narodowych, rezerwatów przyrody, parków krajobrazowych i obszarów Natura 2000).

– Elektrownie wiatrowe nie mogą być lokalizowane na podstawie decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego, którą przepis ustawy wskazuje jako z podstaw wywłaszczenia (lex specialis art. 3 ust. 1 ustawy wiatrakowej). Nowelizacja wprowadza możliwość lokalizowania wiatraków na podstawie uchwały rady gminy o ustaleniu lokalizacji inwestycji, która również nie uprawnia do dokonania wywłaszczenia – wylicza nasza rozmówczyni.

– Nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z lipca 2023 roku, uniemożliwiła uchwalenie i zmianę Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego w przypadku braku planu ogólnego w danej gminie – ocenia Michał Sznycer, partner kancelarii MGS Law. – Wyjątek stanowią miejscowe plany, które dotyczą inwestycji celu publicznego. Z uwagi na fakt, że gminy już zgłaszają, iż nie uda im się uchwalić planów ogólnych w ustawowym terminie, lokalizowanie instalacji OZE oraz wielu innych inwestycji może zostać zablokowane. Dodanie instalacji OZE, w tym elektrowni wiatrowych, do katalogu celów publicznych ma umożliwić lokalizację takich inwestycji, do czasu przyjęcia planów ogólnych w gminach.

– Nieprawdą jest również, że nieruchomości osób prywatnych będą mogły być wywłaszczane na cele budowy elektrowni wiatrowych na życzenie inwestorów – kontynuuje Małgorzata Banasik. – Przepisy dotyczące wywłaszczenia funkcjonują w polskim porządku prawnym od wielu lat. Przepisy prawa dopuszczają wywłaszczanie tylko na rzecz Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego (art. 113 ust. 1 ustawy o gospodarce nieruchomościami) i jedynie wtedy, gdy cele publiczne nie mogą być zrealizowane w inny sposób (art. 112 ust. 3 ustawy o gospodarce nieruchomościami) – mówi Małgorzata Banasik.

– Projektowana ustawa nie wprowadza zmian w zakresie lokalizacji ewentualnych wywłaszczeń dotyczących inwestycji liniowych np. sieci elektroenergetycznych na podstawie decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego – podsumowuje mecenas Banasik.

Zgadza się z nią Michał Sznycer. – Projekt ustawy nie przewiduje możliwości wydania decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego dla elektrowni wiatrowych, a to z kolei wyklucza możliwość wywłaszczenia gruntów pod ich budowę – ocenia partner MGS Law. – Obecna ustawa o elektrowniach wiatrowych zachowuje zasadę 10H, wymagając ich lokalizacji w odległości co najmniej dziesięciokrotnie większej niż ich wysokość od budynków mieszkalnych, z wyjątkiem minimalnej odległości 700 metrów, gdy pozwala na to plan miejscowy gminy. Projekt nowelizacji ustawy wprowadza możliwość lokalizacji wiatraków bliżej zabudowań, w zależności od emitowanego przez nie hałasu, z zachowaniem minimalnej odległości 300 metrów – wylicza.

– Lokalizacja elektrowni wiatrowej będzie zależeć od indywidualnych uwarunkowań środowiskowych i decyzji gminy, z zachowaniem minimalnej odległości 300 metrów, ustalanej odrębnie dla każdej inwestycji. Decyzje o lokalizacji będą opierać się na miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, zintegrowanych planach inwestycyjnych lub uchwałach o ustaleniu lokalizacji inwestycji, z obowiązkowymi konsultacjami społecznymi – podkreśla prawnik MGS Law.

PSEW: Ustawa odległościowa to hamulcowy onshore

Z raportu Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), przedstawionego w połowie czerwca 2023 roku, wynika, że potencjał rozwoju lądowej energetyki wiatrowej jest bliski wyczerpania. Powodem jest właśnie ustawa odległościową, która narzuca konkretne odległości pomiędzy turbinami wiatrowymi.

Zgodnie z raportem, na koniec 2022 roku w Polsce działały elektrownie wiatrowe o mocy 8,25 GW, a w ciągu ubiegłego roku przybyło ponad 1,1 GW mocy. Wszystkie OZE dostarczyły 21 procent energii elektrycznej, z czego sam wiatr – 10,8 procent.

Polskie Sieci Elektroenergetyczne podają, że w 2022 roku produkcja energii elektrycznej z samej energetyki wiatrowej wyniosła niemal 19 TWh, co oznacza 15 procent wzrostu generacji w stosunku do 2021 roku. 4 stycznia 2023 roku między godz. 18.00 a 19.00 padł rekord generacji elektrowni wiatrowych, które pracowały z mocą̨ 7576 MW, bijąc poprzedni rekord z kwietnia 2022 roku na poziomie ok. 7200 MW.

Wojciech Sztuba z TPA ocenia, że aukcyjny model wsparcia OZE jest już w Polsce na wyczerpaniu, szczególnie w przypadku energetyki wiatrowej na lądzie.

– Nie ma już projektów gotowych do udziału w kolejnych aukcjach – wskazywał Sztuba, przypominając, że budżety wsparcia w ostatnich aukcjach zostały wykorzystane zaledwie w połowie. – To oznacza, że część inwestorów nie decyduje się już na aukcje, jako sposób zabezpieczenia rentowności projektu – ocenił Wojciech Sztuba.

Według danych, Polska realizuje obecnie projekty o mocy ok. 3 GW, które są na różnych etapach budowy. To oznacza, że docelowo moc farm wiatrowych przekroczy nieco 11 GW. W ocenie Sztuby, do końca dekady powstanie jeszcze 2-3 GW, jednak luka inwestycyjna będzie coraz bardziej widoczna. Nowe projekty, zgodne ze znowelizowaną ustawą odległościową z minimalną dopuszczalną odległością 400 m, będą wymagały kolejnych uzgodnień i przez to ich budowa będzie trwała dłużej.

Tretyn: OZE to zakładnicy własnego sukcesu w Polsce

 

Najnowsze artykuły