icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Moskwa: Mrozimy ceny energii za przychody spółek (ROZMOWA)

– Mrożenie cen energii ma szeroki zakres. Poza gospodarstwami domowymi i podmiotami wrażliwymi są nimi objęte teraz samorządy oraz mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa. Dla całej tej grupy zastosowaliśmy cenę maksymalną energii. Różnica w stosunku do poprzednich rozwiązań to finansowanie m.in. z przychodów spółek – tłumaczy minister klimatu i środowiska Anna Moskwa w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Fuzja Orlen-Lotos-PGNiG stała się faktem. Jak ją ocenić z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski?

Anna Moskwa: Połączenie z Energą, z Lotosem i kolejne z PGNiG, to ważne kamienie milowe naszego bezpieczeństwa. W czasach kryzysowych ważną rolę odgrywają duże podmioty, gwarantujące niezależność energetyczną. W całej Europie dominują duże koncerny energetyczne, które mają też obszar odnawialny, czyli tak zwane koncerny multienergetyczne. Dobrze, że Orlen dołącza do tego grona. Patrząc na poziom dywersyfikacji biznesu i łączną kapitalizację w wysokości 87 mld zł, na przychody rzędu 200 mld zł i EBITDA ok. 20 mld zł można porównać te dane z innymi koncernami. W tym kontekście Orlen zaczyna być poważnym graczem na rynku energii mając łatwiejsze zadanie na przykład w rozmowach o gazie. Na pewno był to ważny argument przy negocjacjach ostatniej umowy PGNiG-Equinor. Pokazywaliśmy Norwegom plany nowego koncernu, plany transformacji przy użyciu OZE w tej grupie: lądowej i morskiej energetyce wiatrowej, wodorze, badaniach i rozwoju. Norwedzy stawiają na to samo i dla nich były to istotne argumenty za współpracą. Rozmowy na ten temat są kontynuowane przez pryzmat siły finansowej nowego podmiotu. Rozpoczęliśmy rozmowę o porozumieniu w sprawie nawiązania ścisłej współpracy z Norwegami między innymi przy wodorze poprzez stworzenie zespołów roboczych w naszych rządach. Po połączeniu PGNiG-Lotos-Orlen będzie łatwiej o inwestycje na lepszych warunkach a bez tego nie uda się nam przeprowadzić transformacji. Patrząc na wyzwania 2022 roku i zmiany na świecie po 24 lutego zdecydowanie we właściwym czasie doszło do fuzji.

Czy jest szansa na przekucie tej współpracy z Norwegami na obszar morskiej energetyki wiatrowej?

Trwa postępowanie administracyjne w sprawie dostępu do 11 lokalizacji offshore. Dzisiaj Orlen występuje tam samodzielnie, ale dla Polaków i Norwegów jest to obszar strategiczny i nikt nie wyklucza współpracy w tym zakresie, czy obecności norweskich podmiotów na rynku; zresztą norweska spółka jest obecna na polskim rynku i prowadzi projekty. Orlen ma już doświadczenie za pośrednictwem Baltic Power. Nowe projekty polskie będą miały zatem inny format, bo Orlen wie jak przygotować projekt, niedługo będzie potrafił go budować i wdrażać technologię. Współpraca z Vestas przy fabryce turbin z realizacją w 2026 roku daje nadzieję, że tak będzie.

Tymczasem w Europie rozwija się kryzys energetyczny. Jak Polska pozycjonuje się w tej rozmowie?

Polska była w grupie inicjatywnej z Grekami, Belgami i Włochami proponując cenę maksymalną dostaw gazu do Unii. Pilnujemy, żeby Komisja przygotowała propozycję legislacyjną. My przedstawiliśmy propozycję popartą potem przez 17 państw. Te proporcje odwracają się na tyle, że możemy mówić dziś o tym, że przeciwko są już tylko Holandia, Niemcy, Dania i Węgry z zastrzeżeniem, że nie wszyscy mówią głośne „nie”. Najbardziej opierają się Niemcy i Holendzy. Są przeciwko, bo obawiają się zaburzenia rynku dostaw w czasie, kiedy cała Unia daje sobie już radę z tymi wyzwaniami, mamy rekordowe zapełnienie magazynów ponad 80 procent, w Polsce pełne magazyny; nasze gospodarki muszą mimo to dalej zmagać się z horrendalnymi cenami gazu. Mamy nadzieję, że Komisja zachowa się racjonalnie przy takiej presji i zdecydowanej większości. Nie ma powodu by ignorować Unię i słuchać tylko jednego, choćby największego kraju członkowskiego. Niemcy będą w takim odosobnieniu, że będą musiały przystąpić do porozumienia. Żadne pojedyncze państwo nie może działać samo, musimy działać razem.

Mamy kilku dostawców i tylko nasz wspólny mechanizm pozwoli odwrócić negatywną tendencję narzucania wysokiej ceny. Na ostatnim posiedzeniu Rady doszło do swoistego strajku. Mieliśmy wszystko przedyskutowane w sprawie opodatkowania przychodów, ceny maksymalnej. Odmówiliśmy ponownej dyskusji na ten temat i przeszliśmy do ceny maksymalnej gazu, czyli do sedna. Ta dyskusja nie zakończyła się propozycją legislacyjną. Teraz jesteśmy dużo bliżej.

Z kolei wspólne zakupy gazu są proponowane od dawna, ale nikt nie wie w praktyce jak miałyby działać. Możemy o tym rozmawiać, ale odnośnie do gazu, który jeszcze nie został zakontraktowany, czyli o niewielkim jego procencie. To rozwiązanie ważne, ale uzupełniające, dotyczące relacji z dotychczasowymi dostawcami. Dla nas to jest trochę temat zastępczy. Wszystko wskazuje na to, że Niemcy i Holandia będą odosobnione. Z uwagi na brak argumentów poszli we wspólne zakupy czy obowiązkową redukcję. Możemy rozmawiać, ale najpierw musimy zamknąć temat ceny maksymalnej. Niemcy prawdopodobnie obawiają się ograniczenia  dostaw. Nie było ceny maksymalnej na początku roku, a Gazprom i tak odciął niektóre państwa i dostawy zostały ograniczone. Pojawiający się argument węgierski o tym, że Gazprom może Europę odciąć po zastosowaniu mechanizmu ceny maksymalnej jest bezzasadny. Putin może Europę odciąć od surowców w każdej chwili tak jak to zrobił w przypadku Bułgarii czy Polski. Działania Putina w tej sprawie nie są przewidywalne ani racjonalne, a na pewno nie mają związku z ewentualnym mechanizmem ceny maksymalnej. Jedynie jak najszybsze odcięcie się od gazu z Rosji jest skutecznym rozwiązaniem pozwalającym pozbyć się jej dyktatu. Należy uderzyć w przychody Rosjan. Ćwiczenia scenariuszowe w relacji z nimi są bez sensu, bo nie wiemy co się stanie. Nie należy ich zachowania brać pod uwagę. Liczę na rozsądek przewodniczącej Komisji, która nie będzie chciała stać po stronie wysokiej ceny gazu. W przeciwnym razie przyznałaby, że jest obojętna na wysokie ceny gazu i nie zamierza zajmować się tym kryzysem. Niemcy uważają, że kolejne obowiązkowe redukcje zużycia wpłyną na cenę. Nie jest to jednak instrument pomocny przy obecnych limitach cen. Tylko cena maksymalna i duża siła zakupowa państw europejskich może poprawić warunki dostaw gazu. Nie da się dłużej udawać, że nie ma problemu.

Polska chce uniezależnić się od gazu poprzez budowę energetyki jądrowej. Czy decyzja o wyborze partnera technologicznego zapadnie w październiku?

Robimy wszystko, aby decyzję podjąć szybko i sprawnie. Patrząc na złożoność tego rozstrzygnięcia i konsekwencje wieloletnie, a także, że jest to decyzja kolegialna w sprawie 3000 stron dokumentacji należy przyznać, że ten proces wymaga czasu. Przesłaliśmy propozycję umowy Polska-USA do Rady Ministrów i czekamy na odpowiedź pozostałych członków rządu. Nie chcemy nadmiarowo wydłużać tego procesu, ale mając szacunek do powagi tej decyzji będzie ona potrzebowała jeszcze trochę czasu.

Czy po odpowiedzi na ofertę amerykańską Polska musi wybrać inną?

Nie mówimy nie, ani tak. Ta decyzja wynika z umowy polsko-amerykańskiej, która zobowiązuje nas do przyjęcia lub nie oferty amerykańskiej. Jeśli Polska nie przyjmie oferty amerykańskiej, nie musi przyjmować od razu innej. Polski projekt jądrowy to dwie lokalizacje i od 6 do 9 reaktorów, a zatem wiele decyzji do podjęcia, nie tylko technologia, ale wykonawcy i cały łańcuch dostaw. W tym wielkim projekcie jest miejsce dla wielu podmiotów, w żadnym państwie projektu nie wykonuje jeden partner ani jedna firma.

Ataki rakietowe Rosji zmusiły Ukrainę do zawieszenia eksportu energii. Czy Polska zawiesi też współpracę w tym zakresie?

Obecnie prawie 30 procent infrastruktury przesyłowej Ukrainy zostało wyłączone z użytku. Utrzymuje się obecność wojska rosyjskiego i pracowników Rosatomu na terenie Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Sytuacja jest krytyczna i dużo gorsza niż w pierwszych dniach wojny. To powoduje jeszcze większą solidarność Polski. Chcemy wesprzeć Ukrainę w odbudowie sieci poprzez wsparcie sprzętowe. Chcemy te działania zintensyfikować. Dobrze, że Ukraina weszła do Międzynarodowej Agencji Energii dzięki wsparciu Polski. Ma silnego partnera będącego źródłem wsparcia politycznego, technicznego i ekonomicznego. Nie rezygnujemy z planów linii elektroenergetycznej Chmielnicki-Rzeszów. Jesteśmy przekonani, że Ukraina odbuduje ten system po każdym bombardowaniu. Sieci były już tam przywracane i widać dużą sprawność tamtejszego operatora. Wierzymy, że prędzej czy później projekt dostaw do Polski będzie znów możliwy. Ukraińcy też mówią, że nie wycofują się z żadnych projektów. Wierzą, że będą mogli słać do nas tę energię, a ataki się niebawem skończą. Byłam w Buczy i okolicach. Widziałam kilka dni po tamtejszych tragicznych zdarzeniach i zniszczeniach jak szybko była przywracana infrastruktura energetyczna. Polska może włączyć się w odbudowę Ukrainy w energetyce. Rozważamy też różne projekty, nowe połączenie gazowe i rozwój dostaw z wykorzystaniem FSRU. Z racji ostatnich wydarzeń poświęcamy mniej czasu na spotkania robocze, bo administracja Ukrainy ma teraz inne wyzwania, ale umówiliśmy się na kolejne spotkanie o dalszej współpracy w najbliższym czasie. Wszelkie pomysły współpracy w zakresie paliw, gazu, przesyłu energii są na stole i zamierzamy się nimi zajmować dalej.

Czy Ukraińcy mogą skorzystać z Baltic Pipe, co sugerował Naftogaz? Czy Czesi i Słowacy skorzystają z naszego FSRU, o czym rozmawialiśmy wiosną?

Współpraca w zakresie gazu z naszymi południowymi partnerami kształtuje się bardzo dobrze. W sierpniu otworzyliśmy gazociąg łączący polski i słowacki system gazowy. We wrześniu przekazaliśmy z ministrem czeskim wspólny list do Komisji Europejskiej dotyczący reaktywacji rozbudowy połączenia polsko-czeskiego. Tworzymy wszelkie możliwości techniczne, aby korzystanie z polskiej bałtyckiej bramy LNG było dla naszych partnerów możliwe i korzystne. Już dziś nic nie stoi na przeszkodzie, aby gaz z Norweskiego Szelfu Kontynentalnego popłynął na Ukrainę.

Jak pogodzić wsparcie w kryzysie energetycznym z koniecznością zachowania dyscypliny budżetowej w celu uniknięcia za dużej inflacji? Czy logika mrożenia cen energii zaproponowanego ostatnio zmierza w tym kierunku?

Mrożenie cen energii ma szeroki zakres. Poza gospodarstwami domowymi i podmiotami wrażliwymi są nimi objęte teraz samorządy oraz mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa. Dla całej tej grupy zastosowaliśmy cenę maksymalną energii. Różnica w stosunku do poprzednich rozwiązań to finansowanie z przychodów spółek. Powstaje metodyka wyliczania kosztów jak zakup surowca, opłaty środowiskowe, EU ETS i inne daniny, a także trwające oraz planowane inwestycje i uzasadniona marża. To co zostaje w przychodach spółek będzie zaś przekazywane do zarządcy rozliczeń i mechanizmem dystrybucji trafiało na wsparcie długiej listy podmiotów, która też już powstaje. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć ETS ani ceny surowca, więc gdyby się okazało, że w tych czasach kryzysowych owe instrumenty nie są wystarczające, uzupełniającym narzędziem będzie budżet państwa. Do ustalenia pozostaje rozporządzenie określające poziomy marż według źródła i pełen katalog kosztów akceptowalnych. Po przyjęciu ustawy przez Sejm rozpoczniemy konsultacje szczegółowe tak, aby nie spowalniać transformacji, ale wesprzeć odbiorców. Teraz skoncentrowaliśmy się na poziomach i liście podmiotów. Warto zaznaczyć, że to jest revenue cap, a nie windfall tax. Ten drugi zakłada opodatkowanie zysku bilansowego. Jest zatem odroczony, bo musielibyśmy czekać na rozliczenia spółek w zgodzie z planowaniem podatków po zamknięciu roku podatkowego. Stosując revenue cap możemy przybliżyć ceny energii dla odbiorcy końcowego do kosztów wytwarzania już teraz.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Anna Moskwa: Polska jest przygotowana na każdy scenariusz na rynku gazu (ROZMOWA)

– Mrożenie cen energii ma szeroki zakres. Poza gospodarstwami domowymi i podmiotami wrażliwymi są nimi objęte teraz samorządy oraz mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa. Dla całej tej grupy zastosowaliśmy cenę maksymalną energii. Różnica w stosunku do poprzednich rozwiązań to finansowanie m.in. z przychodów spółek – tłumaczy minister klimatu i środowiska Anna Moskwa w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Fuzja Orlen-Lotos-PGNiG stała się faktem. Jak ją ocenić z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski?

Anna Moskwa: Połączenie z Energą, z Lotosem i kolejne z PGNiG, to ważne kamienie milowe naszego bezpieczeństwa. W czasach kryzysowych ważną rolę odgrywają duże podmioty, gwarantujące niezależność energetyczną. W całej Europie dominują duże koncerny energetyczne, które mają też obszar odnawialny, czyli tak zwane koncerny multienergetyczne. Dobrze, że Orlen dołącza do tego grona. Patrząc na poziom dywersyfikacji biznesu i łączną kapitalizację w wysokości 87 mld zł, na przychody rzędu 200 mld zł i EBITDA ok. 20 mld zł można porównać te dane z innymi koncernami. W tym kontekście Orlen zaczyna być poważnym graczem na rynku energii mając łatwiejsze zadanie na przykład w rozmowach o gazie. Na pewno był to ważny argument przy negocjacjach ostatniej umowy PGNiG-Equinor. Pokazywaliśmy Norwegom plany nowego koncernu, plany transformacji przy użyciu OZE w tej grupie: lądowej i morskiej energetyce wiatrowej, wodorze, badaniach i rozwoju. Norwedzy stawiają na to samo i dla nich były to istotne argumenty za współpracą. Rozmowy na ten temat są kontynuowane przez pryzmat siły finansowej nowego podmiotu. Rozpoczęliśmy rozmowę o porozumieniu w sprawie nawiązania ścisłej współpracy z Norwegami między innymi przy wodorze poprzez stworzenie zespołów roboczych w naszych rządach. Po połączeniu PGNiG-Lotos-Orlen będzie łatwiej o inwestycje na lepszych warunkach a bez tego nie uda się nam przeprowadzić transformacji. Patrząc na wyzwania 2022 roku i zmiany na świecie po 24 lutego zdecydowanie we właściwym czasie doszło do fuzji.

Czy jest szansa na przekucie tej współpracy z Norwegami na obszar morskiej energetyki wiatrowej?

Trwa postępowanie administracyjne w sprawie dostępu do 11 lokalizacji offshore. Dzisiaj Orlen występuje tam samodzielnie, ale dla Polaków i Norwegów jest to obszar strategiczny i nikt nie wyklucza współpracy w tym zakresie, czy obecności norweskich podmiotów na rynku; zresztą norweska spółka jest obecna na polskim rynku i prowadzi projekty. Orlen ma już doświadczenie za pośrednictwem Baltic Power. Nowe projekty polskie będą miały zatem inny format, bo Orlen wie jak przygotować projekt, niedługo będzie potrafił go budować i wdrażać technologię. Współpraca z Vestas przy fabryce turbin z realizacją w 2026 roku daje nadzieję, że tak będzie.

Tymczasem w Europie rozwija się kryzys energetyczny. Jak Polska pozycjonuje się w tej rozmowie?

Polska była w grupie inicjatywnej z Grekami, Belgami i Włochami proponując cenę maksymalną dostaw gazu do Unii. Pilnujemy, żeby Komisja przygotowała propozycję legislacyjną. My przedstawiliśmy propozycję popartą potem przez 17 państw. Te proporcje odwracają się na tyle, że możemy mówić dziś o tym, że przeciwko są już tylko Holandia, Niemcy, Dania i Węgry z zastrzeżeniem, że nie wszyscy mówią głośne „nie”. Najbardziej opierają się Niemcy i Holendzy. Są przeciwko, bo obawiają się zaburzenia rynku dostaw w czasie, kiedy cała Unia daje sobie już radę z tymi wyzwaniami, mamy rekordowe zapełnienie magazynów ponad 80 procent, w Polsce pełne magazyny; nasze gospodarki muszą mimo to dalej zmagać się z horrendalnymi cenami gazu. Mamy nadzieję, że Komisja zachowa się racjonalnie przy takiej presji i zdecydowanej większości. Nie ma powodu by ignorować Unię i słuchać tylko jednego, choćby największego kraju członkowskiego. Niemcy będą w takim odosobnieniu, że będą musiały przystąpić do porozumienia. Żadne pojedyncze państwo nie może działać samo, musimy działać razem.

Mamy kilku dostawców i tylko nasz wspólny mechanizm pozwoli odwrócić negatywną tendencję narzucania wysokiej ceny. Na ostatnim posiedzeniu Rady doszło do swoistego strajku. Mieliśmy wszystko przedyskutowane w sprawie opodatkowania przychodów, ceny maksymalnej. Odmówiliśmy ponownej dyskusji na ten temat i przeszliśmy do ceny maksymalnej gazu, czyli do sedna. Ta dyskusja nie zakończyła się propozycją legislacyjną. Teraz jesteśmy dużo bliżej.

Z kolei wspólne zakupy gazu są proponowane od dawna, ale nikt nie wie w praktyce jak miałyby działać. Możemy o tym rozmawiać, ale odnośnie do gazu, który jeszcze nie został zakontraktowany, czyli o niewielkim jego procencie. To rozwiązanie ważne, ale uzupełniające, dotyczące relacji z dotychczasowymi dostawcami. Dla nas to jest trochę temat zastępczy. Wszystko wskazuje na to, że Niemcy i Holandia będą odosobnione. Z uwagi na brak argumentów poszli we wspólne zakupy czy obowiązkową redukcję. Możemy rozmawiać, ale najpierw musimy zamknąć temat ceny maksymalnej. Niemcy prawdopodobnie obawiają się ograniczenia  dostaw. Nie było ceny maksymalnej na początku roku, a Gazprom i tak odciął niektóre państwa i dostawy zostały ograniczone. Pojawiający się argument węgierski o tym, że Gazprom może Europę odciąć po zastosowaniu mechanizmu ceny maksymalnej jest bezzasadny. Putin może Europę odciąć od surowców w każdej chwili tak jak to zrobił w przypadku Bułgarii czy Polski. Działania Putina w tej sprawie nie są przewidywalne ani racjonalne, a na pewno nie mają związku z ewentualnym mechanizmem ceny maksymalnej. Jedynie jak najszybsze odcięcie się od gazu z Rosji jest skutecznym rozwiązaniem pozwalającym pozbyć się jej dyktatu. Należy uderzyć w przychody Rosjan. Ćwiczenia scenariuszowe w relacji z nimi są bez sensu, bo nie wiemy co się stanie. Nie należy ich zachowania brać pod uwagę. Liczę na rozsądek przewodniczącej Komisji, która nie będzie chciała stać po stronie wysokiej ceny gazu. W przeciwnym razie przyznałaby, że jest obojętna na wysokie ceny gazu i nie zamierza zajmować się tym kryzysem. Niemcy uważają, że kolejne obowiązkowe redukcje zużycia wpłyną na cenę. Nie jest to jednak instrument pomocny przy obecnych limitach cen. Tylko cena maksymalna i duża siła zakupowa państw europejskich może poprawić warunki dostaw gazu. Nie da się dłużej udawać, że nie ma problemu.

Polska chce uniezależnić się od gazu poprzez budowę energetyki jądrowej. Czy decyzja o wyborze partnera technologicznego zapadnie w październiku?

Robimy wszystko, aby decyzję podjąć szybko i sprawnie. Patrząc na złożoność tego rozstrzygnięcia i konsekwencje wieloletnie, a także, że jest to decyzja kolegialna w sprawie 3000 stron dokumentacji należy przyznać, że ten proces wymaga czasu. Przesłaliśmy propozycję umowy Polska-USA do Rady Ministrów i czekamy na odpowiedź pozostałych członków rządu. Nie chcemy nadmiarowo wydłużać tego procesu, ale mając szacunek do powagi tej decyzji będzie ona potrzebowała jeszcze trochę czasu.

Czy po odpowiedzi na ofertę amerykańską Polska musi wybrać inną?

Nie mówimy nie, ani tak. Ta decyzja wynika z umowy polsko-amerykańskiej, która zobowiązuje nas do przyjęcia lub nie oferty amerykańskiej. Jeśli Polska nie przyjmie oferty amerykańskiej, nie musi przyjmować od razu innej. Polski projekt jądrowy to dwie lokalizacje i od 6 do 9 reaktorów, a zatem wiele decyzji do podjęcia, nie tylko technologia, ale wykonawcy i cały łańcuch dostaw. W tym wielkim projekcie jest miejsce dla wielu podmiotów, w żadnym państwie projektu nie wykonuje jeden partner ani jedna firma.

Ataki rakietowe Rosji zmusiły Ukrainę do zawieszenia eksportu energii. Czy Polska zawiesi też współpracę w tym zakresie?

Obecnie prawie 30 procent infrastruktury przesyłowej Ukrainy zostało wyłączone z użytku. Utrzymuje się obecność wojska rosyjskiego i pracowników Rosatomu na terenie Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Sytuacja jest krytyczna i dużo gorsza niż w pierwszych dniach wojny. To powoduje jeszcze większą solidarność Polski. Chcemy wesprzeć Ukrainę w odbudowie sieci poprzez wsparcie sprzętowe. Chcemy te działania zintensyfikować. Dobrze, że Ukraina weszła do Międzynarodowej Agencji Energii dzięki wsparciu Polski. Ma silnego partnera będącego źródłem wsparcia politycznego, technicznego i ekonomicznego. Nie rezygnujemy z planów linii elektroenergetycznej Chmielnicki-Rzeszów. Jesteśmy przekonani, że Ukraina odbuduje ten system po każdym bombardowaniu. Sieci były już tam przywracane i widać dużą sprawność tamtejszego operatora. Wierzymy, że prędzej czy później projekt dostaw do Polski będzie znów możliwy. Ukraińcy też mówią, że nie wycofują się z żadnych projektów. Wierzą, że będą mogli słać do nas tę energię, a ataki się niebawem skończą. Byłam w Buczy i okolicach. Widziałam kilka dni po tamtejszych tragicznych zdarzeniach i zniszczeniach jak szybko była przywracana infrastruktura energetyczna. Polska może włączyć się w odbudowę Ukrainy w energetyce. Rozważamy też różne projekty, nowe połączenie gazowe i rozwój dostaw z wykorzystaniem FSRU. Z racji ostatnich wydarzeń poświęcamy mniej czasu na spotkania robocze, bo administracja Ukrainy ma teraz inne wyzwania, ale umówiliśmy się na kolejne spotkanie o dalszej współpracy w najbliższym czasie. Wszelkie pomysły współpracy w zakresie paliw, gazu, przesyłu energii są na stole i zamierzamy się nimi zajmować dalej.

Czy Ukraińcy mogą skorzystać z Baltic Pipe, co sugerował Naftogaz? Czy Czesi i Słowacy skorzystają z naszego FSRU, o czym rozmawialiśmy wiosną?

Współpraca w zakresie gazu z naszymi południowymi partnerami kształtuje się bardzo dobrze. W sierpniu otworzyliśmy gazociąg łączący polski i słowacki system gazowy. We wrześniu przekazaliśmy z ministrem czeskim wspólny list do Komisji Europejskiej dotyczący reaktywacji rozbudowy połączenia polsko-czeskiego. Tworzymy wszelkie możliwości techniczne, aby korzystanie z polskiej bałtyckiej bramy LNG było dla naszych partnerów możliwe i korzystne. Już dziś nic nie stoi na przeszkodzie, aby gaz z Norweskiego Szelfu Kontynentalnego popłynął na Ukrainę.

Jak pogodzić wsparcie w kryzysie energetycznym z koniecznością zachowania dyscypliny budżetowej w celu uniknięcia za dużej inflacji? Czy logika mrożenia cen energii zaproponowanego ostatnio zmierza w tym kierunku?

Mrożenie cen energii ma szeroki zakres. Poza gospodarstwami domowymi i podmiotami wrażliwymi są nimi objęte teraz samorządy oraz mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa. Dla całej tej grupy zastosowaliśmy cenę maksymalną energii. Różnica w stosunku do poprzednich rozwiązań to finansowanie z przychodów spółek. Powstaje metodyka wyliczania kosztów jak zakup surowca, opłaty środowiskowe, EU ETS i inne daniny, a także trwające oraz planowane inwestycje i uzasadniona marża. To co zostaje w przychodach spółek będzie zaś przekazywane do zarządcy rozliczeń i mechanizmem dystrybucji trafiało na wsparcie długiej listy podmiotów, która też już powstaje. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć ETS ani ceny surowca, więc gdyby się okazało, że w tych czasach kryzysowych owe instrumenty nie są wystarczające, uzupełniającym narzędziem będzie budżet państwa. Do ustalenia pozostaje rozporządzenie określające poziomy marż według źródła i pełen katalog kosztów akceptowalnych. Po przyjęciu ustawy przez Sejm rozpoczniemy konsultacje szczegółowe tak, aby nie spowalniać transformacji, ale wesprzeć odbiorców. Teraz skoncentrowaliśmy się na poziomach i liście podmiotów. Warto zaznaczyć, że to jest revenue cap, a nie windfall tax. Ten drugi zakłada opodatkowanie zysku bilansowego. Jest zatem odroczony, bo musielibyśmy czekać na rozliczenia spółek w zgodzie z planowaniem podatków po zamknięciu roku podatkowego. Stosując revenue cap możemy przybliżyć ceny energii dla odbiorcy końcowego do kosztów wytwarzania już teraz.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Anna Moskwa: Polska jest przygotowana na każdy scenariusz na rynku gazu (ROZMOWA)

Najnowsze artykuły