KOMENTARZ
Karolina Baca-Pogorzelska
Górnictwo 2.0
Wydawało się, że temat ratowania Kompanii Węglowej przesłoni resztę górniczych problemów w kampanii wyborczej. Okazuje się jednak, że będziemy mieć w ciągu najbliższego miesiąca wiele ciekawych zwrotów akcji. Emocje gwarantowane.
W poniedziałek Enea ogłosiła wezwanie na Bogdankę proponując 67,39 zł za walor kopalni. Nie byłoby w tym zapewne nic zaskakującego, bo Bogdanka jest strategicznym dostawcą węgla dla Kozienic, a Enea jest głównym klientem kopalni. Tyle tylko, że czas i cena wezwania mocno mnie zastanawiają w związku z wydarzeniami ostatnich tygodni czy nawet miesięcy.
21 lipca pisałam tutaj o tym, że Enea ostrzy sobie pazurki na Bogdankę. Oto kilka fragmentów. – Sprawa kupna Bogdanki przez Eneę była dyskutowana jeszcze za kadencji poprzedniego ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego – mówi jeden z moich rozmówców. – Skupienie w jednym ręku Bogdanki i Enei to był pomysł Kulczyka już w 2011r. Niewykluczone,że wrócił, bo PO szuka miejsc dla siebie, były minister skarbu może nie być na 1.miejscu w lubelskim – mówił inny.
To oznacza, że temat przejęcia Bogdanki przez Eneę wciąż żył swoim życiem. Ba, prezes Enei wcale nie wypierał się tego, że grupa interesuje się lubelską kopalnią, co według mnie jest oczywiście bardzo naturalnym ruchem przy współdziałaniu obu firm. Tyle tylko, że Skarbowi Państwa bardziej zależało na tym, by Enea ratowała śląskie górnictwo, a konkretnie Katowicki Holding Węglowy. Jednym z pomysłów było kupno ZEC przez Eneę, a innym – wniesienie KHW aportem do Enei po to, by ta zainwestowała w holding, który obok Bogdanki jest także ważnym dostawcą węgla do Kozienic. O tej sprawie pisałam z kolei tutaj 18 sierpnia.
Warto jednak dodać, że pośrednio Enea musiała jednak uczestniczyć w pomocy dla Kompanii Węglowej, skoro do dzisiaj nie udało się stworzyć Nowej Kompanii Węglowej i kupowała jej tani węgiel w promocji. Promocja oznaczała kilka zł za GJ, a Enea zmniejszyła dostawy z KHW o jakieś 700-800 tys. ton. O ile KHW na działania KW poskarżył się w MSP (no bo gdzie, jak nie u właściciela?), tak prywatna Bogdanka, która w związku z działaniami rządu w śląskim górnictwie ogłosiła zmniejszenie produkcji na ten rok do 8,5 mln ton (jej roczne zdolności przekraczają 11 mln ton), poskarżyła się dwukrotnie w UOKiK. Bezskutecznie, bo urząd uznał, że KW działa zgodnie z prawem, nie stosuje dumpingu, a promocje są dozwolone.
W związku z tym Bogdanka zaciskała pasa coraz bardziej, ogłaszała coraz większe cięcia (obniżała CAPEX, redukowała zatrudnienie – cel na ten rok to 400 osób mniej, czyli ok. 10% załogi), a jej akcje taniały i taniały. Wtedy, czyli w lipcu, gdy dowiedziałam się o rozmowach dotyczących wezwania, napisałam o tym. Według moich informatorów rozmowy Enei z OFE oscylowały na poziomie dobrze ponad 70 zł za papier Bogdanki. Wezwanie po 73-75 zł dawało wycenę kopalni na poziomie plus minus 2,5 mld zł, obecna cena w wezwaniu Enei to wycena na poziomie ok. 2,3 mld zł. Enea chce skupić 66% akcji Bogdanki, czyli mówimy o wydatku 1,5 mld zł zamiast 1,65 mld zł. Niewielka różnica (na marginesie dodam tylko, że takie kwoty właśnie Enea miała zainwestować w KHW, gdyby został do niej wniesiony). Dlaczego więc o niej piszę?
Bo pod koniec sierpnia Enea wypowiedziała Bogdance najważniejszy kontrakt na dostawy węgla do Kozienic tłumacząc, że surowiec… jest za drogi (zrobiła to zresztą dzień po publikacji półrocznych wyników Lubelskiego Węgla). Kurs Bogdanki się zawalił, ceny akcji oscylowały wokół 30 zł. DM BZWBK wydał nawet rekomendację „sprzedaj” z ceną docelową 27,9 zł, a analitycy przyznali, że w ciągu kilku miesięcy, po ustaleniu nowej półrocznej średniej można się spodziewać wezwania. Tyle tylko, że po 40% spadkach ceny akcji Bogdanki zaczęły się bardzo szybko odbijać. Tak się składa, że stało się to w tym samym momencie, gdy rada nadzorcza Enei zatwierdziła decyzję o wezwaniu. Rzecznik spółki, Sławomir Krenczyk, zapewniał wczoraj na Twitterze, że sprawa jest jasna i przejrzysta. Ponadto analizująca wszystko zwykle dość rozwlekle Komisja Nadzoru Finansowego już kilka godzin po wezwaniu uznała, że jak na razie nie widzi żadnych nieprawidłowości. Wypowiedziała się jednak jeszcze przed skargą Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Zobaczymy, jaka tu będzie odpowiedź.
Zarząd Bogdanki przez cały poniedziałek nie zajął stanowiska w sprawie wezwania. Akcje kopalni na zamknięciu poniedziałkowej sesji podrożały o ok. 25 proc. Dziś od rana drożeją nadal, ale już nie w tak szalonym tempie. A ich cena niewiele różni się od tej w wezwaniu Enei. Puls Biznesu wyliczył wczoraj, że zerwanie kontraktu Enei z Bogdanką wcale nie wpłynęło na obniżenie wyceny kopalni. Owszem. Wpłynęło jednak znacząco na atmosferę wokół Lubelskiego Węgla oraz na pewno dało do myślenia inwestorom. Bo naprawdę jest sprawą mocno niezrozumiałą, że w sytuacji, gdy szuka się ratunku dla polskiego górnictwa węgla kamiennego i rozważa także prywatyzację tylko po to, by ratować nasze kopalnie, prywatna i wręcz modelowa kopalnia ma być ponownie nacjonalizowana (Bogdanka jest od 2010 r. całkowicie prywatnym podmiotem, a Enea jest spółką kontrolowaną przez Skarb Państwa). Dodatkowo trzeba jednak zwrócić uwagę, że Enea może ogłaszać w wezwaniu cenę na poziomie 67,39 zł, bo pozycja Bogdanki od początku tego roku była jednak systematycznie osłabiane przez podejmowanie działań ratowania górnictwa na Śląsku.
Czego w takim razie możemy się teraz spodziewać? Główny akcjonariusz lubelskiej kopalni, Aviva (ma ponad 15% akcji Bogdanki), próbuje coś ugrać, o czym wczoraj pisał portal Wysokie Napięcie (uważa, że cena proponowana przez Eneę jest za niska). Ja tylko przypomnę, że gdy w 2010 r. NWR Zdenka Bakali ogłowił wezwanie na Bogdankę po 100,75 zł (parę miesięcy wcześniej MSP sprzedało swoje akcje po 70,5 zł za walor), to ówczesny prezes Bogdanki, Mirosław Taras nazwał cenę „niegodziwą”, a próbę przejęcia „wrogim”, a resort skarbu sam namawiał OFE do niesprzedawania akcji. Ale to były inne czasy (dla OFE zwłaszcza, ale i dla węgla). Wydaje mi się, że obecne wezwanie ma większe szanse powodzenia. A z punktu widzenia Enei ruch ten jest mistrzowski – potem powie, że nie może przecież pomagać Śląskowi, skoro kupiła Bogdankę. Choć dzisiaj w „Parkiecie” Krzysztof Zamasz, prezes Enei, znowu wraca do tematu KHW (tylko po co mu aż tyle węgla? No chyba, że KHW połowę kopalń zamknie – ale to osobny temat; w Wieczorku kończy się złoże, a likwidacja Wujka wciąż jest dyskutowana).
Warto jednak zauważyć, że w tle rozgrywki Enea-Bogdanka dzieje się sporo innych rzeczy. Jastrzębskiej Spółce Węglowej grozi upadłość po tym, jak ING Bank Śląski zażądał wcześniejszej spłaty zadłużenia, Nowa Kompania Węglowa nadal nie powstała (ale tu wszystko jest „klepnięte” w scenariuszu z TF Silesia dokapitalizowanym akcjami PZU, PGE i PGNiG), a SRK próbuje sprzedać kopalnię Brzeszcze (w grze są Tauron, Węglokoks i Columbus – spółka Michała Sołowowa; i tu znowu wątpliwości – jest prywatny inwestor, ale pewnie przepadnie, skoro związki zawodowe „nie są zainteresowane prywatyzacją kopalni”). Temat kopalni Brzeszcze ma być zamknięty do 25 września. Do 21 września z kolei JSW ma wykupić obligacje za 26,3 mln zł i 12,95 mln dolarów.
Jednym słowem górnictwo po raz kolejny jednym z najgorętszych tematów kampanii wyborczej. Z tą jednak różnicą, że tym razem po wyborach (ktokolwiek je wygra) nie będzie sobie można odłożyć tematu na bok, jak to zwykle bywało, bo sytuacja jest już tak poważna, że niestety powoli wymyka się wszystkim spod kontroli. Ale przecież #OniJeszczeNieWiedza…