icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Bałdys: Potrzebna wspólna platforma porozumienia wszystkich stron kontraktów publicznych

– W przypadku kontraktów, w których zamawiającym jest instytucja publiczna, np. GDDKiA, wykonawcy budowlani dyskutując szczegóły zapisów umowy są często w stanie zaakceptować kompromis w odniesieniu do 80 proc. takich zapisów. Jednak wobec pozostałych 20 proc. w większości przypadków wykonawcy toczą spory przed sądami w trakcie realizacji robót. Na te zapisy wykonawcy po prostu nie mogą się zgodzić – mówi Rafał Bałdys, członek rady Polskiego Związku Pracodawców Budowlanych.

W jego opinii jeżeli dochodzi się do momentu, w którym wykonawcy postulują jakąś zmianę, to instytucja publiczna mówi: my dalej posunąć się nie możemy, bo musimy uwzględniać wyższe regulacje i ograniczenia wynikające z mocy ustaw czy innych wytycznych, które nas wiążą.

Bałdys operuje konkretnym przykładem: – Jeśli środowisko wykonawców postuluje np. przywrócenie funkcji i osoby inżyniera w procesie inwestycyjnym, to GDDKiA, zasadniczo akceptując ten pomysł, odmawia uznania kompetencji czy mocy decyzyjnych inżyniera np. w zakresie określenia czasu na rozliczanie kontraktu. W związku z tym, jeśli tę osobę pozbawiamy realnych kompetencji to – mimo porozumienia co do 80 proc. zapisów kontraktu – proces inwestycyjny pozostaje ułomny – twierdzi Bałdys.

– Dlatego moim zdaniem próbą wyjścia z sytuacji byłaby zgoda obu stron kontraktu co do możliwości spotykania się na gruncie neutralnym dla przedyskutowania wszelkich niejasności czy wątpliwości. Tam gdzie inwestor publiczny – GDDKiA (czy PKP PLK) – miałby tak samo równe prawa, jak i budowlane organizacje branżowe, wykonawcy, architekci czy konsultanci – dodaje członek władz PZPB.

– Musimy znaleźć taką platformę porozumienia. Jeżeli jednak to GDDKiA będzie – jak dotąd – wyłącznym gospodarzem takich spotkań w roli moderatora dyskusji to do porozumienia nie dojdziemy – kończy.

– W przypadku kontraktów, w których zamawiającym jest instytucja publiczna, np. GDDKiA, wykonawcy budowlani dyskutując szczegóły zapisów umowy są często w stanie zaakceptować kompromis w odniesieniu do 80 proc. takich zapisów. Jednak wobec pozostałych 20 proc. w większości przypadków wykonawcy toczą spory przed sądami w trakcie realizacji robót. Na te zapisy wykonawcy po prostu nie mogą się zgodzić – mówi Rafał Bałdys, członek rady Polskiego Związku Pracodawców Budowlanych.

W jego opinii jeżeli dochodzi się do momentu, w którym wykonawcy postulują jakąś zmianę, to instytucja publiczna mówi: my dalej posunąć się nie możemy, bo musimy uwzględniać wyższe regulacje i ograniczenia wynikające z mocy ustaw czy innych wytycznych, które nas wiążą.

Bałdys operuje konkretnym przykładem: – Jeśli środowisko wykonawców postuluje np. przywrócenie funkcji i osoby inżyniera w procesie inwestycyjnym, to GDDKiA, zasadniczo akceptując ten pomysł, odmawia uznania kompetencji czy mocy decyzyjnych inżyniera np. w zakresie określenia czasu na rozliczanie kontraktu. W związku z tym, jeśli tę osobę pozbawiamy realnych kompetencji to – mimo porozumienia co do 80 proc. zapisów kontraktu – proces inwestycyjny pozostaje ułomny – twierdzi Bałdys.

– Dlatego moim zdaniem próbą wyjścia z sytuacji byłaby zgoda obu stron kontraktu co do możliwości spotykania się na gruncie neutralnym dla przedyskutowania wszelkich niejasności czy wątpliwości. Tam gdzie inwestor publiczny – GDDKiA (czy PKP PLK) – miałby tak samo równe prawa, jak i budowlane organizacje branżowe, wykonawcy, architekci czy konsultanci – dodaje członek władz PZPB.

– Musimy znaleźć taką platformę porozumienia. Jeżeli jednak to GDDKiA będzie – jak dotąd – wyłącznym gospodarzem takich spotkań w roli moderatora dyskusji to do porozumienia nie dojdziemy – kończy.

Najnowsze artykuły