Już w 2014 roku Polska mogła się spodziewać kryzysu cen energii, który jest widoczny obecnie. Nie wyjdzie z niego prędko, głównie przez opóźnienie projektu polskiej elektrowni jądrowej – wynika z raportu, do którego dotarł BiznesAlert.pl.
Porażka z 2014 roku mści się dzisiaj
W analizie Bolesława Jankowskiego z firmy Badania Systemowe „EnergSys” z 5 listopada 2014 roku wynika, że stabilny i istotny wzrost cen energii w okolicach 2020 roku to skutek dekarbonizacji ustalonej na szczycie unijnym z 23 października 2014 roku z udziałem Polski. – Niestety, bliższy ogląd prowadzi do wniosków, że wynegocjowane rozwiązania nie zatrzymają szybkiego wzrostu cen energii – czytamy w analizie sprzed prawie pięciu lat. – Przewidywania unijne odnośnie cen CO2 po roku 2030 powodują brak opłacalności budowy jakiejkolwiek nowej elektrowni węglowej w Polsce.
Autor wskazuje jako przyczynę podwyżek m.in. „stworzenie w ramach EU ETS rezerwy (Market Stability Reserve) pozwalającej wpływać w pewnym zakresie na dostępną dla uczestników liczbę uprawnień emisyjnych, a w efekcie na ich cenę”. Ów mechanizm wchodzi w życie 1 stycznia 2019 roku, choć może mieć opóźnione działanie ze względu na darmowe uprawnienia w dyspozycji Komisji Europejskiej, które są jeszcze do rozdysponowania.
– Wyniki negocjacji, które prowadzić miały do uzyskania korzyści neutralizujących inne koszty polityki klimatycznej, w rzeczywistości te koszty będą pogłębiać – ocenia autor raportu. – Przy takich założeniach, koszty wytwarzania w elektrowniach węglowych rosną szybko wraz z ceną CO2, zaś koszty wytwarzania w elektrowniach gazowych rosną nieco wolniej. W efekcie koszty wytwarzania w roku 2030 we wszystkich technologiach mieszczą się w granicach 450 – 500 zł/MWh co ponad dwukrotnie przekracza obecne hurtowe ceny energii elektrycznej (ok. 180 – 200zł/MWh).
– Jak wynika z przedstawionych wyliczeń, rozpatrywane darmowe przydziały jedynie w niewielkim stopniu ograniczają wzrost cen energii w wyniku rosnących cen CO2. Przydzielenia do 25 procent darmowych uprawnień spowalnia tempo wzrostu kosztów wytwarzania w okresie 2020 – 2030 średnio o ok. 3 lata (te same rosnące koszty pojawiają się nieco później) – wskazuje Jankowski.
– Wyniki październikowego szczytu unijnego oznaczają przyjęcie polityki dekarbonizacji i zgodę na rosnące ceny CO2 w okresie do roku 2050 – stwierdza autor analizy. – Polska godząc się na 40 procent redukcji emisji CO2 zgodziła się na zwiększenia tempa ograniczenia emisji w systemie EU ETS nie tylko do roku 2030, ale także po tym roku i wspólnej realizacji tego celu poprzez redukcje emisji wymuszane rosnącymi cenami CO2. Powoduje to konkretne dodatkowe obciążenia dla energetyki a poprzez rosnące koszty wytwarzania – a pośredni także dodatkowe obciążenia dla odbiorców. Dokonane uzgodnienia oznaczają także zgodę na nowe cele redukcyjne dla systemu Non ETS do roku 2030.
– Przedstawione wyniki pokazują, że zmniejszenie emisji CO2 do roku 2030 nie będzie łatwe ze względu na ograniczone możliwości wprowadzenia technologii niskoemisyjnych, ich wysokie koszty i długie cykle inwestycyjne. Wyraźny efekt redukcji występuje jedynie w scenariuszu dekarbonizacji na skutek wprowadzenia po roku 2025 energetyki jądrowej oraz znacznej liczby nowych bloków parowo- gazowych na gaz ziemny. Znacznie większe redukcje emisji uzyskiwane są dopiero w kolejnych latach – ostrzega Jankowski.
Być może wskutek analogicznych wyliczeń ówczesny rząd realizuje Program Polskiej Energetyki Jądrowej zakładającej budowę polskiej elektrowni. Jednak termin realizacji przedsięwzięcia opóźnia się najpierw do 2028 roku, a potem 2030 roku. Warto podkreślić, że w projekcie Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku zwanym strategią energetyczną pierwszy blok jądrowy jest zaplanowany dopiero na 2033 rok.
Kryzys pomoże?
– Nie jest wykluczone, że niepowodzenie globalnych negocjacji klimatycznych, utrzymujący się kryzys gospodarczy w UE i spadająca gotowość do subsydiowania drogiej energii z OZE spowodują dryfowanie unijnej polityki klimatycznej przez kolejne lata i ukształtowanie cen uprawnień emisyjnych na niższym poziomie niż to wynika z ocen KE. Taka sytuacja zmniejszy bezpośrednie koszty dekarbonizacji dla Polski – konkluduje Bolesław Jankowski.
Nadzieje autora raportu się nie spełniły, a polityka klimatyczna Unii Europejskiej systematycznie zwiększa ambicje. Podobne nadzieje prezentuje obecnie minister energii Krzysztof Tchórzewski, który ocenił, że nowa Komisja Europejska wyłoniona po wyborach do Parlamentu Europejskiego w kwietniu 2019 roku może doprowadzić do rewizji polityki klimatycznej. Nie wiadomo, czy po wyborach będzie szansa na zwrot w polityce klimatycznej.
Wojciech Jakóbik