Informacje o tym, że zachodnie spółki zgodziły się pożyczyć po 950 mln euro na budowę kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2 komentuje Andrzej Czerwiński, Poseł na Sejm (PO), członek sejmowej Komisji Energii i Skarbu Państwa, były Minister Skarbu Państwa.
Umowy o udziale w finansowaniu Nord Stream 2 pięciu zachodnioeuropejskich kompanii naftowych strona rosyjska zawarła z każdą z nich z osobna. To rozwiązanie, które ma przekonać, że kompanie zaangażowane w tę inwestycję nie powołały żadnej wspólnej struktury, w dodatku wspólnie z Gazpromem. Wkład każdej z kompanii wyniesie po 950 mld euro, łącznie będzie to 4,5 mld euro. Połowa całego szacowanego kosztu inwestycji.
Może dziwić powód, którym kierują się te kompanie, bo jedynym udziałowcem Nord Stream 2 AG jest Gazprom. Dlaczego biorą na siebie znaczne zobowiązania finansowe, co zyskają w zamian? Może bardzo być interesujące, jak zdefiniowano tryb przekazania tych środków finansowych. Czy pieniądze będą przekazywane przez banki, czy w jakiś inny sposób?
Same umowy stanowią oczywiście tajemnicę handlową, po ich podpisaniu podano jedynie kwotę finansowania projektu. Informacje o ich podpisaniu nie ujawniają konkretów dotyczących formuły prawnej i realizacji zobowiązań finansowych. To wszystko musi budzić wątpliwości co do zgodności z prawem europejskim. Sprawa jest wielkiej wagi, dotyczy bezpieczeństwa energetycznego i niezależności energetycznej całej Unii Europejskiej. Uważam, że powinna się znaleźć w centrum zainteresowania Komisji Europejskiej. Jest również żywotną sprawą dla Polski, zapewne zainteresują się nią zarówno władze, jak i PGNiG, nasz silny gracz na europejskim rynku gazowym.
Jakóbik: Są pieniądze na Nord Stream 2. Nieprzejrzysty układ z Gazpromem