icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Aktywiści znów uderzają w atom. Tym razem wskazują tańszą alternatywę

Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia wskazuje finanse jako kolejne potencjalne zagrożenie płynące z budowy elektrowni jądrowej w Choczewie. Aktywiści twierdzą, że stabilny system energetyczny nie musi się opierać na „drogim atomie”, a jako alternatywę wskazują zwiększanie oszczędności energii oraz budowę energii z wiatru, słońca i biogazu.

Przedstawiciele Fundacji Strefa Zieleni, Stowarzyszenia Ekologicznego Eko-Unia i Zielonego Instytutu ocenili kolejny aspekt planowanej budowy elektrowni jądrowej w Choczewie. Zdaniem aktywistów, stwierdzenie, iż energetyka jądrowa jest niezbędna do stabilizacji systemu energetycznego, to mit powszechnie funkcjonujący w przestrzeni publicznej. Wskazują, że projekt jądrowy to najbardziej kosztowna opcja, a alternatywą jest zwiększanie oszczędności energii oraz budowa energii z „polskiego” wiatru, słońca i biogazu.

– Czas najwyższy obalić mit, że nie ma alternatywy, że bez atomu nie da się w Polsce odejść od węgla i dojść do neutralności klimatycznej do 2050 roku. Ogromne kwoty, które wydamy na energię jądrową można dużo skuteczniej spożytkować rozwijając system zwany elektroprosumeryzmem, oparty w stu procentach na efektywności energetycznej, rozproszonych, odnawialnych źródłach energii oraz stabilizacji systemu przez wiatraki na morzu, magazyny energii, elektrownie biogazowe, wymianę zagraniczną i elektroinformatykę – mówi Ewa Sufin-Jaquemart, prezes Fundacji Strefa Zieleni, członkini Zielonych.

Eko-Unia podnosi, że taki scenariusz nie zakłada budowy wielkich bloków wykorzystujących paliwa kopalne i jądrowe, ze wszystkimi ich skutkami dla środowiska. – W przeciwieństwie do scentralizowanej energetyki jądrowej, rozproszony i różnorodny system przyczynia się m.in. do integracji lokalnej społeczności wokół wspólnej produkcji energii oraz do zapobiegania ubóstwu energetycznemu. Taki model rozwiązuje też wiele innych problemów, chociażby dostarczając dodatkowych źródeł dochodu rolnikom. Zwiększyłoby to niewątpliwie ich gotowość do transformacji w kierunku rolnictwa dużo bardziej zrównoważonego, zgodnego z celami Europejskiego Zielonego Ładu – czytamy w komunikacie stowarzyszenia.

Jego prezes Radosław Gawlik wskazuje, że alternatywa powinna polegać na oszczędzaniu energii i wzmacnianiu konkurencyjności gospodarki. – Zamiast pogłębiać problemy zadłużonych finansów publicznych kraju i wydawać lub gwarantować z budżetu ok. 200 mld zł na 3,75 GW energetyki jądrowej w Choczewie, moglibyśmy, w dużej mierze ze środków prywatnych, postawić za 100 mld zł ok. 4,5 GW mocy w biogazowniach rolniczych i komunalnych, a za drugie 100 mld zł ok. 14,5 GW mocy w wiatrakach na lądzie, co by pozwoliło produkować rocznie prawie trzy razy więcej energii elektrycznej. No i przede wszystkim inwestować w „negawaty” czyli poprawiać efektywność energetyczną i oszczędność energii, wzmacniając konkurencyjność naszej gospodarki – podnosi.

Zdaniem Eko-Unii, drugim mitem wymienianym przez ekspertów jest powielanie informacji, że energia z elektrowni jądrowych jest tania. Ekonomista Dariusz Szwed, ekspert Zielonego Instytutu, wymienia problemy, które niesie budowa elektrowni jądrowej w Choczewie. – Kolejne rządy mamią nas opowieścią o taniej energii z elektrowni jądrowych. Na początku 2018 roku ówczesny minister energii Tchórzewski z PiS mówił publicznie o kosztach całego „polskiego projektu jądrowego” na poziomie 70-75 mld zł, a premier Morawiecki zapewniał, że do sfinansowania inwestycji jądrowych jest długa kolejka chętnych. W 2024 roku nadal brak modelu finansowania elektrowni jądrowych w Polsce a tym bardziej chętnych do sfinansowania drogich i ryzykownych finansowo „jądrówek”. Jednocześnie rząd Morawieckiego przed oddaniem władzy w 2023 roku dokonał w trybie bezprzetargowym wyboru reaktorów AP1000 korporacji Westinghouse – twierdzi.

Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia zapowiedziało wniesienie kolejnych opinii eksperckich w trwającym postępowaniu środowiskowym dotyczącym planowanej budowy pierwszej elektrowni jądrowej w gminie Choczewo. Wcześniej, podczas konferencji organizowanych przez stowarzyszenie, naukowcy podnosili różne kwestie w związku z projektem, w tym wpływu na środowisko przyrodnicze i temperaturę wody Morza Bałtyckiego oraz zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Ekolodzy grillują jeden z wariantów elektrowni jądrowej na Pomorzu

Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia wskazuje finanse jako kolejne potencjalne zagrożenie płynące z budowy elektrowni jądrowej w Choczewie. Aktywiści twierdzą, że stabilny system energetyczny nie musi się opierać na „drogim atomie”, a jako alternatywę wskazują zwiększanie oszczędności energii oraz budowę energii z wiatru, słońca i biogazu.

Przedstawiciele Fundacji Strefa Zieleni, Stowarzyszenia Ekologicznego Eko-Unia i Zielonego Instytutu ocenili kolejny aspekt planowanej budowy elektrowni jądrowej w Choczewie. Zdaniem aktywistów, stwierdzenie, iż energetyka jądrowa jest niezbędna do stabilizacji systemu energetycznego, to mit powszechnie funkcjonujący w przestrzeni publicznej. Wskazują, że projekt jądrowy to najbardziej kosztowna opcja, a alternatywą jest zwiększanie oszczędności energii oraz budowa energii z „polskiego” wiatru, słońca i biogazu.

– Czas najwyższy obalić mit, że nie ma alternatywy, że bez atomu nie da się w Polsce odejść od węgla i dojść do neutralności klimatycznej do 2050 roku. Ogromne kwoty, które wydamy na energię jądrową można dużo skuteczniej spożytkować rozwijając system zwany elektroprosumeryzmem, oparty w stu procentach na efektywności energetycznej, rozproszonych, odnawialnych źródłach energii oraz stabilizacji systemu przez wiatraki na morzu, magazyny energii, elektrownie biogazowe, wymianę zagraniczną i elektroinformatykę – mówi Ewa Sufin-Jaquemart, prezes Fundacji Strefa Zieleni, członkini Zielonych.

Eko-Unia podnosi, że taki scenariusz nie zakłada budowy wielkich bloków wykorzystujących paliwa kopalne i jądrowe, ze wszystkimi ich skutkami dla środowiska. – W przeciwieństwie do scentralizowanej energetyki jądrowej, rozproszony i różnorodny system przyczynia się m.in. do integracji lokalnej społeczności wokół wspólnej produkcji energii oraz do zapobiegania ubóstwu energetycznemu. Taki model rozwiązuje też wiele innych problemów, chociażby dostarczając dodatkowych źródeł dochodu rolnikom. Zwiększyłoby to niewątpliwie ich gotowość do transformacji w kierunku rolnictwa dużo bardziej zrównoważonego, zgodnego z celami Europejskiego Zielonego Ładu – czytamy w komunikacie stowarzyszenia.

Jego prezes Radosław Gawlik wskazuje, że alternatywa powinna polegać na oszczędzaniu energii i wzmacnianiu konkurencyjności gospodarki. – Zamiast pogłębiać problemy zadłużonych finansów publicznych kraju i wydawać lub gwarantować z budżetu ok. 200 mld zł na 3,75 GW energetyki jądrowej w Choczewie, moglibyśmy, w dużej mierze ze środków prywatnych, postawić za 100 mld zł ok. 4,5 GW mocy w biogazowniach rolniczych i komunalnych, a za drugie 100 mld zł ok. 14,5 GW mocy w wiatrakach na lądzie, co by pozwoliło produkować rocznie prawie trzy razy więcej energii elektrycznej. No i przede wszystkim inwestować w „negawaty” czyli poprawiać efektywność energetyczną i oszczędność energii, wzmacniając konkurencyjność naszej gospodarki – podnosi.

Zdaniem Eko-Unii, drugim mitem wymienianym przez ekspertów jest powielanie informacji, że energia z elektrowni jądrowych jest tania. Ekonomista Dariusz Szwed, ekspert Zielonego Instytutu, wymienia problemy, które niesie budowa elektrowni jądrowej w Choczewie. – Kolejne rządy mamią nas opowieścią o taniej energii z elektrowni jądrowych. Na początku 2018 roku ówczesny minister energii Tchórzewski z PiS mówił publicznie o kosztach całego „polskiego projektu jądrowego” na poziomie 70-75 mld zł, a premier Morawiecki zapewniał, że do sfinansowania inwestycji jądrowych jest długa kolejka chętnych. W 2024 roku nadal brak modelu finansowania elektrowni jądrowych w Polsce a tym bardziej chętnych do sfinansowania drogich i ryzykownych finansowo „jądrówek”. Jednocześnie rząd Morawieckiego przed oddaniem władzy w 2023 roku dokonał w trybie bezprzetargowym wyboru reaktorów AP1000 korporacji Westinghouse – twierdzi.

Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia zapowiedziało wniesienie kolejnych opinii eksperckich w trwającym postępowaniu środowiskowym dotyczącym planowanej budowy pierwszej elektrowni jądrowej w gminie Choczewo. Wcześniej, podczas konferencji organizowanych przez stowarzyszenie, naukowcy podnosili różne kwestie w związku z projektem, w tym wpływu na środowisko przyrodnicze i temperaturę wody Morza Bałtyckiego oraz zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Ekolodzy grillują jeden z wariantów elektrowni jądrowej na Pomorzu

Najnowsze artykuły