Najważniejsze informacje dla biznesu

Unia Europejska nie odpuszcza. Utrzymano cel zerowej emisji dla samochodów od 2035 roku

Komisja Europejska w środę 5 marca 2025 roku potwierdziła, że utrzymuje w mocy ambitne przepisy, zgodnie z którymi od 2035 roku na rynku unijnym będzie można sprzedawać wyłącznie samochody o zerowej emisji CO2. Decyzja ta, choć oczekiwana przez wielu zwolenników zielonej transformacji, budzi jednocześnie obawy wśród producentów samochodów, którzy zmagają się z wyzwaniami technologicznymi, kosztami i niepewnością rynkową.

W odpowiedzi na te trudności Komisja zapowiedziała jedynie większą elastyczność we wdrażaniu norm oraz bliżej niesprecyzowane wsparcie finansowe dla sektora.

Rozporządzenie w sprawie norm emisji CO2, które weszło w życie w 2020 roku, od początku zakładało stopniowe zaostrzanie wymagań, aż do osiągnięcia pełnej zeroemisyjności za nieco ponad dekadę.

Jak podkreśla Komisja Europejska, regulacja ta „zapewnia przewidywalność dla inwestorów i producentów”, co ma kluczowe znaczenie w kontekście planowania długoterminowych strategii biznesowych i technologicznych. Jednak w obliczu rosnących kosztów produkcji, niedoborów kluczowych surowców takich jak lit czy kobalt oraz opóźnień w rozbudowie infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych, wielu ekspertów i przedstawicieli branży motoryzacyjnej oczekiwało złagodzenia tych wymogów lub przynajmniej przesunięcia terminu.

Wbrew tym oczekiwaniom Komisja zdecydowała się nie zmieniać fundamentów rozporządzenia. Zamiast tego zaproponowała bardziej elastyczne podejście do realizacji celów emisji w krótszej perspektywie. Wkrótce mają zostać przedstawione zmiany, które pozwolą producentom samochodów na uśrednianie swoich wyników w zakresie emisji CO2 w latach 2025, 2026 i 2027. Dzięki temu firmy będą mogły kompensować niedociągnięcia w jednym roku nadwyżkami w kolejnych, co daje im nieco więcej przestrzeni na dostosowanie się do rygorystycznych norm.

Wsparcie finansowe dla sektora: 1,8 miliarda euro na baterie

Aby złagodzić obawy sektora motoryzacyjnego i wesprzeć jego transformację, Komisja Europejska rozpoczęła pod koniec stycznia 2025 roku dialog z branżą, który zaowocował przyjęciem planu działania. Kluczowym elementem tego planu jest przekazanie w ciągu najbliższych dwóch lat 1,8 miliarda euro na wsparcie przedsiębiorstw produkujących baterie w Unii Europejskiej. Środki te pochodzić będą z Funduszu Innowacji, który już od 2024 roku udostępnia sektorowi dodatkowe 3 miliardy euro na projekty związane z zieloną transformacją.

Inwestycje w produkcję baterii są odpowiedzią na jeden z największych problemów branży motoryzacyjnej: zależność od dostaw z Azji, zwłaszcza z Chin, które dominują na globalnym rynku akumulatorów litowo-jonowych. Jak wynika z raportu Europejskiego Trybunału Obrachunkowego z 2023 roku, aż 85 procent ogniw bateryjnych używanych w europejskich pojazdach elektrycznych pochodzi spoza UE, co stwarza ryzyko dla bezpieczeństwa dostaw i podnosi koszty produkcji. Wsparcie finansowe ma zatem nie tylko przyspieszyć rozwój europejskiego sektora bateryjnego, ale także zwiększyć jego konkurencyjność i niezależność od zewnętrznych dostawców.

Wyzwania dla sektora motoryzacyjnego są duże

Mimo wsparcia finansowego i zapowiedzi większej elastyczności, sektor motoryzacyjny stoi przed ogromnymi wyzwaniami. Pierwszym z nich jest niewystarczająca infrastruktura ładowania pojazdów elektrycznych. Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), w 2024 roku w UE było zaledwie 630 tysięcy publicznych punktów ładowania, co daleko odbiega od potrzeb szacowanych na co najmniej 3 miliony do 2030 roku, jeśli Europa chce osiągnąć swoje cele klimatyczne. Brak infrastruktury odstrasza potencjalnych nabywców samochodów elektrycznych, co z kolei utrudnia producentom osiąganie wymaganych wolumenów sprzedaży zeroemisyjnych pojazdów.

Kolejnym problemem są koszty. Produkcja samochodów elektrycznych wciąż jest droższa niż ich spalinowych odpowiedników, przede wszystkim ze względu na wysokie ceny baterii. Chociaż koszty te stopniowo maleją – według BloombergNEF w 2024 roku średnia cena pakietu baterii spadła do 132 dolarów za kilowatogodzinę – nadal stanowią one barierę dla masowej adopcji. W połączeniu z rosnącymi cenami energii i inflacją, która dotyka europejskich konsumentów, może to spowolnić popyt na pojazdy elektryczne i skomplikować plany producentów.

Transformacja może pozbawić pracy nawet 500 tysięcy Polaków

Przejście na zeroemisyjne samochody to nie tylko wyzwanie technologiczne, ale także społeczne i gospodarcze. Sektor motoryzacyjny zatrudnia w Europie ponad 13 milionów osób, z czego znaczna część pracuje w branżach związanych z produkcją silników spalinowych i ich komponentów. Jak wynika z analizy PwC z 2024 roku, transformacja w kierunku elektromobilności może zagrozić nawet 500 tysiącom miejsc pracy w ciągu najbliższych 10 lat, szczególnie w regionach takich jak Niemcy, Włochy czy Polska, gdzie przemysł motoryzacyjny odgrywa kluczową rolę w gospodarce. Jednocześnie jednak nowe technologie mogą stworzyć miejsca pracy w sektorach związanych z produkcją baterii, oprogramowaniem czy infrastrukturą ładowania – pod warunkiem że Europa zainwestuje w odpowiednie szkolenia i wsparcie dla pracowników.

Warto również zwrócić uwagę na potencjalny wpływ na konsumentów. Wprowadzenie bardziej rygorystycznych norm emisji może podnieść ceny nowych samochodów, co w połączeniu z brakiem odpowiednich zachęt finansowych (np. dotacji na zakup pojazdów elektrycznych) może zniechęcić Europejczyków do wymiany swoich starych, bardziej emisyjnych aut. To z kolei może opóźnić redukcję emisji CO2 w sektorze transportu, który odpowiada za około 25 procent całkowitych emisji gazów cieplarnianych w UE.

PAP / Reuters / Mateusz Gibała

Orlen zbuduje 200 punktów szybkiego ładowania w Niemczech

Komisja Europejska w środę 5 marca 2025 roku potwierdziła, że utrzymuje w mocy ambitne przepisy, zgodnie z którymi od 2035 roku na rynku unijnym będzie można sprzedawać wyłącznie samochody o zerowej emisji CO2. Decyzja ta, choć oczekiwana przez wielu zwolenników zielonej transformacji, budzi jednocześnie obawy wśród producentów samochodów, którzy zmagają się z wyzwaniami technologicznymi, kosztami i niepewnością rynkową.

W odpowiedzi na te trudności Komisja zapowiedziała jedynie większą elastyczność we wdrażaniu norm oraz bliżej niesprecyzowane wsparcie finansowe dla sektora.

Rozporządzenie w sprawie norm emisji CO2, które weszło w życie w 2020 roku, od początku zakładało stopniowe zaostrzanie wymagań, aż do osiągnięcia pełnej zeroemisyjności za nieco ponad dekadę.

Jak podkreśla Komisja Europejska, regulacja ta „zapewnia przewidywalność dla inwestorów i producentów”, co ma kluczowe znaczenie w kontekście planowania długoterminowych strategii biznesowych i technologicznych. Jednak w obliczu rosnących kosztów produkcji, niedoborów kluczowych surowców takich jak lit czy kobalt oraz opóźnień w rozbudowie infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych, wielu ekspertów i przedstawicieli branży motoryzacyjnej oczekiwało złagodzenia tych wymogów lub przynajmniej przesunięcia terminu.

Wbrew tym oczekiwaniom Komisja zdecydowała się nie zmieniać fundamentów rozporządzenia. Zamiast tego zaproponowała bardziej elastyczne podejście do realizacji celów emisji w krótszej perspektywie. Wkrótce mają zostać przedstawione zmiany, które pozwolą producentom samochodów na uśrednianie swoich wyników w zakresie emisji CO2 w latach 2025, 2026 i 2027. Dzięki temu firmy będą mogły kompensować niedociągnięcia w jednym roku nadwyżkami w kolejnych, co daje im nieco więcej przestrzeni na dostosowanie się do rygorystycznych norm.

Wsparcie finansowe dla sektora: 1,8 miliarda euro na baterie

Aby złagodzić obawy sektora motoryzacyjnego i wesprzeć jego transformację, Komisja Europejska rozpoczęła pod koniec stycznia 2025 roku dialog z branżą, który zaowocował przyjęciem planu działania. Kluczowym elementem tego planu jest przekazanie w ciągu najbliższych dwóch lat 1,8 miliarda euro na wsparcie przedsiębiorstw produkujących baterie w Unii Europejskiej. Środki te pochodzić będą z Funduszu Innowacji, który już od 2024 roku udostępnia sektorowi dodatkowe 3 miliardy euro na projekty związane z zieloną transformacją.

Inwestycje w produkcję baterii są odpowiedzią na jeden z największych problemów branży motoryzacyjnej: zależność od dostaw z Azji, zwłaszcza z Chin, które dominują na globalnym rynku akumulatorów litowo-jonowych. Jak wynika z raportu Europejskiego Trybunału Obrachunkowego z 2023 roku, aż 85 procent ogniw bateryjnych używanych w europejskich pojazdach elektrycznych pochodzi spoza UE, co stwarza ryzyko dla bezpieczeństwa dostaw i podnosi koszty produkcji. Wsparcie finansowe ma zatem nie tylko przyspieszyć rozwój europejskiego sektora bateryjnego, ale także zwiększyć jego konkurencyjność i niezależność od zewnętrznych dostawców.

Wyzwania dla sektora motoryzacyjnego są duże

Mimo wsparcia finansowego i zapowiedzi większej elastyczności, sektor motoryzacyjny stoi przed ogromnymi wyzwaniami. Pierwszym z nich jest niewystarczająca infrastruktura ładowania pojazdów elektrycznych. Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), w 2024 roku w UE było zaledwie 630 tysięcy publicznych punktów ładowania, co daleko odbiega od potrzeb szacowanych na co najmniej 3 miliony do 2030 roku, jeśli Europa chce osiągnąć swoje cele klimatyczne. Brak infrastruktury odstrasza potencjalnych nabywców samochodów elektrycznych, co z kolei utrudnia producentom osiąganie wymaganych wolumenów sprzedaży zeroemisyjnych pojazdów.

Kolejnym problemem są koszty. Produkcja samochodów elektrycznych wciąż jest droższa niż ich spalinowych odpowiedników, przede wszystkim ze względu na wysokie ceny baterii. Chociaż koszty te stopniowo maleją – według BloombergNEF w 2024 roku średnia cena pakietu baterii spadła do 132 dolarów za kilowatogodzinę – nadal stanowią one barierę dla masowej adopcji. W połączeniu z rosnącymi cenami energii i inflacją, która dotyka europejskich konsumentów, może to spowolnić popyt na pojazdy elektryczne i skomplikować plany producentów.

Transformacja może pozbawić pracy nawet 500 tysięcy Polaków

Przejście na zeroemisyjne samochody to nie tylko wyzwanie technologiczne, ale także społeczne i gospodarcze. Sektor motoryzacyjny zatrudnia w Europie ponad 13 milionów osób, z czego znaczna część pracuje w branżach związanych z produkcją silników spalinowych i ich komponentów. Jak wynika z analizy PwC z 2024 roku, transformacja w kierunku elektromobilności może zagrozić nawet 500 tysiącom miejsc pracy w ciągu najbliższych 10 lat, szczególnie w regionach takich jak Niemcy, Włochy czy Polska, gdzie przemysł motoryzacyjny odgrywa kluczową rolę w gospodarce. Jednocześnie jednak nowe technologie mogą stworzyć miejsca pracy w sektorach związanych z produkcją baterii, oprogramowaniem czy infrastrukturą ładowania – pod warunkiem że Europa zainwestuje w odpowiednie szkolenia i wsparcie dla pracowników.

Warto również zwrócić uwagę na potencjalny wpływ na konsumentów. Wprowadzenie bardziej rygorystycznych norm emisji może podnieść ceny nowych samochodów, co w połączeniu z brakiem odpowiednich zachęt finansowych (np. dotacji na zakup pojazdów elektrycznych) może zniechęcić Europejczyków do wymiany swoich starych, bardziej emisyjnych aut. To z kolei może opóźnić redukcję emisji CO2 w sektorze transportu, który odpowiada za około 25 procent całkowitych emisji gazów cieplarnianych w UE.

PAP / Reuters / Mateusz Gibała

Orlen zbuduje 200 punktów szybkiego ładowania w Niemczech

Najnowsze artykuły