Jakóbik: Ukraina ujawnia. Gazprom celowo wywołał kryzys dostaw

6 marca 2018, 17:15 Energetyka

Rewelacje ukraińskiego rządu sugerują, że rosyjski Gazprom celowo wywołał kryzys dostaw gazu na Ukrainę poprzez fortel, który ma świadczyć o tym, że Rosja nie jest godnym zaufania dostawcą dla Europy – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Budynek ministerstwa energetyki Ukrainy / fot. BiznesAlert.pl

Jakóbik: Triumf Naftogazu nad Gazpromem. Co to oznacza dla Polski?

Historia nadużyć

Z roboczego dokumentu sporządzonego przez rząd ukraiński wynika, że w przeszłości „Gazprom wykorzystywał przewagę w kryzysie używając zakłóceń dostaw gazu w środku mrozów, aby wywrzeć nacisk na Ukrainę i jej zachodnich partnerów”. Z tego mają wynikać niejasne i wątpliwe zapisy w kontraktach na dostawy i tranzyt gazu przez Ukrainę z 2009 roku. Na ich mocy Gazprom „dyskryminował” Naftogaz poprzez ustalanie cen „znacząco powyżej” wartości rynkowych i wymagając od firmy opłacenia zbyt wysokich ilości gazu, nawet, jeśli nie były zużyte (na mocy klauzuli take or pay – przyp. red.).

Przed 2014 rokiem Ukraina była zmuszona ubiegać się o „arbitralne” rabaty cenowe od rosyjskiego rządu i ulgi od przymusu zakupu minimalnej ilości gazu. – Te rabaty były wykorzystywane do wymuszenia na Ukrainie określonych koncesji politycznych – stwierdzają Ukraińcy.

W 2014 roku rozpoczęło się postępowanie arbitrażowe w sprawie obu kontraktów. Ostateczna decyzja została ogłoszona 22 grudnia 2017 roku w sprawie umowy na dostawy i 28 lutego 2018 roku w sprawie kontraktu przesyłowego. Wzajemne roszczenia sięgały 125 mld dolarów. Oba kontrakty obowiązują do końca 2019 roku.

W BiznesAlert.pl obszernie opisywaliśmy orzeczenia arbitrażu w sprawie obu umów. Oba kontrakty muszą zostać zrewidowane, a wyniki sprawy sądowej zostały uznane przez Gazprom za niekorzystne i „niesprawiedliwe”. Strona ukraińska przypomina, że chociaż wyrok w sprawie umowy na dostawy gazu wystarczy, jako podstawa do rewizji kontraktu, to razem z Rosjanami rozważała przyjęcie dodatkowego porozumienia, który miał doprecyzować, w jaki sposób ma zostać wdrożony wyrok.

Gazprom na oczach wielu świadków, miał przekonywać w toku negocjacji trwających w okresie styczeń-luty 2018 roku, że dodatek do wyroku ma być jedynie udogodnieniem. Jego szkic został stworzony przez Naftogaz i wysłany do Gazpromu w lutym tego roku. W tygodniu poprzedzającym wyrok w sprawie umowy tranzytowej rosyjski koncern odrzucił szkic, argumentując to brakiem potrzeby podpisywania go do rewizji kontraktu.

Jakóbik: Czy wraca stary Gazprom? Grozi Ukrainie, ale dalej w ryzach

Fortel Gazpromu

Z tego powodu Naftogaz przekazał przedpłatę w wysokości 127 mln USD za dostawy 0,5 mld m sześc. w marcu, czyli około 18 mln m sześc. dziennie od 1 marca. Gazprom potwierdził otrzymanie przedpłat. Mimo to 28 lutego rosyjska spółka opóźniła przekazanie standardowych nominacji o udostępnienie przepustowości przez Ukrtransgaz, operatora gazociągów przesyłowych należącego do Naftogazu. To podstawowy dokument uzasadniający codzienną współpracę. W tym czasie pracownicy Gazpromu mieli przestać reagować na telefony i wiadomości. Nominacje przekazane ostatecznie Ukrtransgazowi nie zawierały wolumenu zamówionego przez Naftogaz (mogły zawierać zamówienia innych użytkowników sieci rosyjskiej – przyp. red.).

Rankiem 1 marca minuty przed terminowym rozpoczęciem dostaw o godzinie 10 rano ukraińskiego czasu Gazprom poinformował Naftogaz, że nie dostarczy gazu i zwróci przedpłaty. Wskazał jako powód brak dodatkowego porozumienia o implementacji wyroku arbitrażu. Było to zaskoczenie dla Naftogazu. Firma traktuje to działanie, jako naruszenie kontraktu niezgodne z wyrokiem Trybunału. Będzie ubiegać się o odszkodowanie z tytułu szkód powstałych w wyniku tego działania.

Poprzez odmowę świadczenia dostaw w marcu Gazprom nie umożliwił Naftogazowi realizację wyroku arbitrażu poprzez zakup minimalnej ilości gazu z Rosji (4 mld m sześc. rocznie – przyp. red.). Naftogaz podaje, że nigdy w historii importu z Europy nie spotkał się z takim traktowaniem przez firmę. Nigdy nie było tak, żeby przekazał przedpłatę i nie dostał gazu. W dniu 2 marca Gazprom oficjalnie poinformował, że zamierza się wycofać z kontraktu na dostawy z Naftogazem. Prawnicy ukraińskiej firmy jeszcze oceniają ten wniosek.

Ze względu na brak dostaw od Gazpromu ukraiński Naftogaz musiał podjąć środki zaradcze. Dzienne zapotrzebowanie na Ukrainie to obecnie ponad 100 mln m sześc. Większość z tego (100 mln m sześc.) jest pokrywane z zapasów spoczywających w magazynach gazu. Są one wykorzystywane z pełną przepustowością. Jedna trzecia dziennego zapotrzebowania jest pokrywana z wydobycia krajowego. Resztę pokrywa import gazu z Unii Europejskiej. Z tego względu 1 marca Naftogaz musiał szybko podpisać kontrakt na dodatkowe 18 mln m sześc. dziennie, by uzupełnić niedobór wywołany przez Gazprom. Przez zaskakującą, ale podaną do oficjalnej wiadomości, decyzję Gazpromu ceny giełdowe wzrosły – wynika z informacji, do których dotarł BiznesAlert.pl. Sytuację miały pogorszyć niedobory gazu w Europie wywołane mrozami.

Z tego względu Ukraina wprowadziła nadzwyczajne środki na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa dostaw: obniżenie temperatur w sektorze publicznym i przemysłowym, przestawienie się na inne paliwa, czasowe zamknięcie instytucji publicznych jak szkoły oraz przedszkola. Na wezwanie władz odpowiedziało społeczeństwo, które obniżyło temperatury w domach o 1-2 stopnie w następnych trzech dniach po rozpoczęciu kryzysu.

Sytuacja nadzwyczajna sprawiła, że Naftogaz podpisał z polskim PGNiG kontrakt o interwencyjnych dostawach gazu. Obowiązuje on do końca marca 2018 roku i opiewa na 60 mln m sześc. Dostawy ruszyły 2 marca o szóstej ranu czasu ukraińskiego przez połączenie w Hermanowicach. – Dostawy gazu z Polski pozwolą znieść nadzwyczajne środki w najbliższej przyszłości – czytamy w informacji przekazanej dziennikarzom.

Ukraina poinformowała o problemie Komisję Europejską jeszcze 1 marca. Poprosiła ją o zorganizowanie jak najszybciej trójstronnych negocjacji w formacie KE-Ukraina-Rosja, uruchomienie mechanizmu wczesnego ostrzegania w zgodzie z artykułem 340 Umowy Stowarzyszeniowej UE-Ukraina. Rząd ukraiński deklaruje gotowość do podjęcia wszelkich działań na rzecz dalszej realizacji obecnych kontraktów, a także wykonania decyzji arbitrażu w dobrej wierze. – Ukraina jest i pozostanie godnym zaufania partnerem energetycznym Europy – czytamy na końcu dokumentu.

Jakóbik: Gazprom traci na Ukrainie klientów, a Rosja serca, które Polska może zyskać

Konkluzje

Oświadczenie strony ukraińskiej sugeruje, że Gazprom celowo wprowadził ją w błąd doprowadziwszy do niepodpisania dokumentu, co stało się potem pretekstem do zablokowania dostaw gazu na Ukrainę. Za tę politykę zapłaciło społeczeństwo ukraińskie, któremu zagroziła przerwa dostaw w okresie największych mrozów. Byłby to kolejny dowód na to, że Rosja nie jest godnym zaufania dostawcą gazu. Podobnie jak na Ukrainie może działać także w Unii Europejskiej. Może nie podporządkować się wyrokowi arbitrażu w sporze z polskim PGNiG. Może stosować fortele z wykorzystaniem Gazpromu w celu uzyskania skutków politycznych. Może się to dziać nawet wbrew woli rosyjskiego koncernu i niezgodnie z jego interesem ekonomicznym. Fortel Gazpromu może wynikać z nacisków politycznych Kremla. Nowy, europejski i łagodny wizerunek rosyjskiego giganta pryska. Wraca stary, niebezpieczny Gazprom. Wniosek w sprawie kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2 promowanego obecnie w Europie może być tylko jeden. Niekoniecznie jednak dojdzie do refleksji na ten temat. To może z kolei zachęcić Rosjan do dalszych nadużyć.