56,1 procent energii z zielonych źródeł. Tak brzmiał plan Polski jeszcze w październiku ubiegłego roku. Według aktualizacji KPEiK udział zmniejszy się prawie o jedną dziesiątą. Według minister Urszuli Zielińskiej jest to spowodowane opóźnieniami oraz brakiem ustawy wiatrakowej. Wypowiedzi prezydenta sugerują, że ta nie uzyska jego aprobaty.
Resort klimatu ujawnił projekt aktualizacji Krajowego Planu na Rzecz Energii i Klimatu (KPEiK). Ostatnia zmiana datowana jest na październik ubiegłego roku, a dokument powinien już dawno być w Komisji Europejskiej. Bruksela dwukrotnie wzywała Polskę do przedstawienia aktualnego projektu. Dokument, w stosunku do poprzednika, zawiera mniejszy udział OZE w energetyce do 2030 roku, ale większy do 2040. Projekt będzie rozpatrywany przez Radę Ministrów i przeszedł pod opieką ministerstwa energii.
Aktualizacja KPEiK powinna trafić do Komisji Europejskiej jeszcze w czerwcu 2024 roku. Tym samym rząd spóźnia się o ponad rok, co wpływa na redukcję celów, jak przyznała Urszula Zielińska, wiceminister klimatu i środowiska.
Nie tylko KPEiK ma opóźnienie. Pierwszy projekt ustawy wiatrakowej powstał pod koniec 2023 roku. Przez ponad półtorej roku nowelizacja nie weszła w życie. Obecnie, po poprawkach Senatu, została przyjęta przez Sejm i czeka na podpis prezydenta. Karol Nawrocki nie wydaje się być jednak jej entuzjastą.
Rozwój OZE, ale nie aż tak ambitny
KPEiK zakłada dwa plany, bardziej optymistyczny WAM (ang. With Additional Measures) i bazujący na istniejących narzędziach WEM (ang. With Existing Measures).
Według dokumentu, w wersji optymistycznej, udział OZE w sektorze elektroenergetycznym wyniesie 51,8 procent do 2030 roku
– Mając na uwadze dotychczasowe postępy dotyczące rozwoju OZE, zarówno unijne, jak i krajowe zobowiązania na 2030 r. należy uznać za ambitne – pisze w KPEiK.
Oprócz elektroenergetyki uwzględniono zwiększony udział OZE w ciepłownictwie i transporcie. Odpowiednio o 36,7 procent i 18,9 procent do 20 30 roku.

Jak zaznaczono w dokumencie rozwój OZE w energetyce będzie opierał się głównie na farmach wiatrowych, fotowoltaice oraz „zapewnieniu technicznych możliwości przyrostu OZE”.
51,8 procent oznacza spadek z 56,1 procent, które prognozowano w październiku ubiegłego roku. Zamiast tego aktualizacja zakłada większy wzrost do 2040 roku. Przewiduje osiągnięcie 79,8 procent, zamiast 69,4 procent.
WAM zakłada największy przyrost w elektrowniach słonecznych. Odpowiednio 31,7 GW w 2030 roku i 51,2 GW w 2040 roku. Rodzi to jednak problem. Pogodozależna fotowoltaika potrzebuje stabilizatora, co zauważają autorzy samego dokumentu. Dodatkowo jej rozwój już jest intensywny co rodzi pewne wyzwania, czego brutalnie doświadczyła Francja podczas blackoutu. Problemem jest nadprodukcja w słoneczne dni i niedobór wytwarzanej energii w pochmurne dni oraz podczas nocy. Jak w rozmowie z Biznes Alert wyjaśniał Michał Smoleń z Fundacji Instrat, dynamiczne inwestycje w fotowoltaikę potrzebują magazynów energii.
– Obecnie Europa mocno nasyciła energetykę fotowoltaiką. Niestety proporcjonalnie nie rosła liczba magazynów energii, co prowadzi do pewnych szczególnych trudności. Pierwszym z nich jest pokrycie zapotrzebowania na energię po zachodzie słońca. Gdy produkcja energii ze słońca maleje trzeba, ją szybko czymś zastąpić. I tu na pomoc mogą przyjść źródła konwencjonalne – mówił analityk.
Oprócz fotowoltaiki KPEiK zakłada wzrost energii z lądowych farm wiatrowych do około 16,6 GW w 2030 roku i 34,6 GW w 2040 roku. Jednocześnie budowany właśnie offshore ma wytwarzać około 5,9 GW w 2030 roku i 18 GW w 2040 roku.
Mniej OZE przez problemy z ustawą wiatrakową
– W tzw. ambitnym scenariuszu Krajowego Planu w Dziedzinie Energii i Klimatu trzeba było nieco obniżyć moce w OZE w najbliższej 5-latce ze względu na uciekający czas oraz ze względu na to, że nie została jeszcze wdrożona ustawa odległościowa dla wiatraków lądowych – powiedziała wiceminister Urszula Zielińska w rozmowie z PAP Biznes.
Ustawa odległościowa, czy też wiatrakowa, jest częścią programu koalicji rządzącej, która próbuje ją wdrożyć od końca 2023 roku. Mimo, że rząd Tuska jest przy władzy ponad półtorej roku, nie wdrożył ustawy. Sejm przyjął ją, po poprawkach 5 sierpnia bieżącego roku. I trafiła do podpisu prezydenta. Ówcześnie głową państwa był Andrzej Duda, ale już dzień później 6 sierpnia funkcję objął Karol Nawrocki.
Nowy prezydent jest sceptyczny do ustawy wiatrakowej. Dotyczącej nie tylko turbin, ale i mrożenia cen energii do końca roku (obecne przepisy gwarantują je do końca września). Najpierw jego rzecznik Rafał Leśkiewicz powiedział, że prezydent nie zaakceptuje ustawy. Następnie w rozmowie z Polsatem prezydent zadeklarował, że złoży swój wniosek dotyczący obniżenia cen energii i określił łączenie ustawy odległościowej z mrożeniem cen jako nieprzyzwoite. Nawrocki wprost nie zadeklarował weta, ale z uwagi na powyższe, jest mało prawdopodobne, że podpisze ustawę wiatrakową. Czy uwzględniono to w KPEiK? Na pewno wzięto pod uwagę już istniejące opóźnienie.
Do prezydenta spływają apele w sprawie podpisania ustawy. Rząd podnosi, że składając podpis spełni swoją obietnicę wyborczą, obniży ceny energii. Za ustawą wiatrakową opowiadają się również samorządowcy oraz branża.
W przypadku weta Sejm może je ominąć. Potrzebuje jednak do tego trzech piątych głosów w obecności minimum połowy posłów. Koalicja rządząca obecnie ma 240 na 460 mandatów.
Biorąc pod uwagę wypowiedzi prezydenta ustawa wiatrakowa prędko nie zmieni swojego stanu. Z obietnicy w obowiązujący akt prawny. Czy uwzględniono to w KPEiK?
Marcin Karwowski