– Ze względu na obowiązujące w Unii Europejskiej regulacje prawa energetycznego mamy do czynienia z pewnymi poważnymi ograniczeniami dotyczącymi możliwości eksploatacji gazociągów, które znajdują się na terenie UE. Ten podstawowy problem dotyczy właśnie gazociągu OPAL, ponieważ jako rurociąg znajdujący się na terytorium państwa członkowskiego Unii Europejskiej w pełni podlega on regulacjom prawa energetycznego. Jednym z podstawowych ograniczeń jest tzw. zasada TPA (Third Party Access), czyli dostępu strony trzeciej – powiedział w audycji „Rynek Opinii” w Radio dla Ciebie dr Szymon Kardaś, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Według niego w świetle tych regulacji żaden podmiot nie może zmonopolizować infrastruktury do tego, aby przesyłać nią wyłącznie swój gaz.
– Kiedy wspomniana zasada obowiązuje bez wyjątku, oczywiście uniemożliwia wykorzystywanie tej przepustowości przez jeden podmiot. W założeniu gazociąg ten miał służyć głównie do przesyłania rosyjskiego gazu. Tu właśnie pojawił się problem. Reagując na pierwsze wnioski strony rosyjskiej, Komisja Europejska nie chciała się zgodzić na to, by wobec tego gazociągu ta zasada była w pełni wyłączona. Przez wiele lat Rosjanie nie ustawali w wysiłkach i w jednej z kolejnych odsłon tego serialu o OPAL-u mieliśmy do czynienia z przełomowym momentem, do jakiego doszło w październiku ubiegłego roku. Wówczas Komisja Europejska zgodziła się na zwiększenie procentowych możliwości wykorzystywania tego gazociągu przez stronę rosyjską – przekonywał ekspert.
Jego zdaniem październikowa decyzja Komisji Europejskiej jest o tyle ważna, że faktycznie umożliwia zwiększenie wykorzystania przepustowości gazociągu z dotychczasowych 50 do przynajmniej 80 procent, a być może do 90 lub nawet więcej procent.
Zapytany o to, czy jeżeli uda się w sądzie obronić decyzję Komisji Europejskiej, to może się okazać, że Nord Stream 2 nie musi powstać, stwierdził, iż niekoniecznie do tego dojdzie, gdyż Rosjanie działają według „trochę innej logiki”.
– W momencie gdy rzeczywiście zostanie utrzymane to wyłączenie dla gazociągu OPAL i okaże się, że Rosjanie będą mogli wykorzystywać tę infrastrukturę w dużo większym zakresie, niż mogli do października ubiegłego roku, to będzie oznaczało, iż rzeczywiście będą mogli zwiększyć przesył gazu przez gazociąg Nord Stream 1. Po drugie Rosjanie wykorzystają to do wzmocnienia swojej narracji wskazującej na konieczność budowy dwóch nowych nitek, skoro te dwie pierwsze są tak znakomicie wykorzystywane i okazują się być potrzebne. W związku z tym nie oczekiwałbym, że ewentualna zwycięska batalia Gazpromu w odniesieniu do sprawy OPAL-u będzie skutkowała tym, że Rosjanie zrezygnują z budowy Gazociągu Północnego – mówił Kardaś.
– Raczej nie ma co na to liczyć. Tu będzie działała odwrotna logika. Jeżeli do tego dojdą jakieś ewentualne problemy na tych szlakach, które traktowane są w tej chwili jako kluczowe dla tranzytu (przede wszystkim trasa przez Ukrainę), to z pewnością zostanie to wykorzystane jako dodatkowy argument przemawiający za tym, aby rozbudować infrastrukturę na północy Europy i nie poprzestawać na Nord Stream 1 – dodał.
Pytany o to, czy Komisja Europejska wydając swoją decyzję dotyczącą OPAL, nie działała na korzyść Gazpromu, stwierdził, że „jest to dość interesująca sytuacja, gdyż mamy do czynienia z pewnym stanem zawieszenia”.
– Faktycznie strona polska, która kwestionuje wspomnianą decyzję, doprowadziła do sytuacji, w której czasowo zawieszono jej zastosowanie. Przy czym tak naprawdę w najbliższych tygodniach powinno się rozstrzygnąć, czy to zawieszenie zostanie utrzymane na dłużej, czy jednak będzie zniesione. Będziemy musieli poczekać na rozstrzygnięcie tej głównej sprawy. W tej chwili toczą się dwa równoległe postępowania. Jedno dotyczy tego czy utrzymać ten stan zawieszenia w wykonaniu decyzji, do czasu aż Trybunał Sprawiedliwości zajmie się tą sprawą główną; a w tym przypadku jest to ta, która dotyczy tego, czy w ogóle Komisja Europejska miała prawo podjąć taką decyzję. Jeżeli zawieszenie zostanie zniesione, to będzie oznaczało tyle, że decyzja będzie mogła być wykonana. Natomiast równolegle Trybunał będzie rozpatrywał w ramach tzw. postępowania głównego to, co jest najpoważniejszym zarzutem stawianym przez strony skarżące. Jest nim to, czy Komisja Europejska podjęła tę decyzję zgodnie z prawem i czy w związku z tym wyłączenie z zasady TPA w tym przypadku znajduje zarówno prawne, jak i ekonomiczne uzasadnienie.
– Jeżeli w pewnym sensie potraktujemy tę decyzję w sprawie OPAL jako coś co było zgodne z rosyjskimi oczekiwaniami, to w tej chwili Komisja występując jako strona postępowania przed Trybunałem, nie ma innego wyjścia, jak bronić wydanej decyzji. Mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, w której rzeczywiście Komisja Europejska i Gazprom występują po tej samej stronie – ocenił dr Kardaś.
Odnosząc się do zarzutów upolitycznienia tego projektu, ekspert stwierdził, że rzeczywiście polityki jest w nim dużo.
– Choć tak naprawdę jak patrzymy na sprawę Nord Stream i OPAL-u, to właściwie przewijają się trzy perspektywy, tzn. polityczna, ekonomiczna i prawna. W zależności od tego, na który z aspektów będziemy zwracać większą uwagę, to też do innych wniosków będziemy dochodzić, oceniając całą sytuację. Przy czym moim zdaniem nie należy od żadnej z tych płaszczyzn abstrahować, ponieważ tak naprawdę te dwa wspomniane projekty pokazują, że ten splot jest niezwykle silny – mówił Kardaś.
Ekspert zwrócił szczególną uwagę na kwestie prawne. Jego zdaniem prawo europejskie nie budzi wątpliwości, gdy rozciąga się na tę część terytorium państw członkowskich, które podlegają pełnej suwerenności. Problem pojawia się w sytuacji, gdy sprawa dotyczy tych obszarów, które jej nie podlegają.
– Jest problem z odcinkiem morskim. Jego spora część będzie przechodzić przez wyłączne strefy ekonomiczne, a tutaj nie ma już tej klarowności, czy prawo europejskie w pełni rozciąga się na te obszary, czy nie. Nawet w ramach samej Unii istnieją różne interpretacje – powiedział Kardaś.
Jego zdaniem nie można zapominać o aspektach politycznych. Według eksperta z punktu widzenia rosyjskiej polityki energetycznej jednym z jej kluczowych celów jest budowa infrastruktury przesyłowej oraz zmniejszanie zależności od państw tranzytowych, a w szczególności od Ukrainy.
– Z rosyjskiego punktu widzenia sytuacja jest czytelna. Staje się mniej klarowna, jeżeli spojrzymy na politykę z punktu widzenia UE. Dochodzimy tutaj do tego, co tak naprawdę jest fundamentalnym problemem Europy, a więc budowana z mozołem polityka energetyczna. Jej fundamenty, założenia, cele są rozmaicie postrzegane przez różne państwa czy bloki państw w ramach Europy. Tutaj nie ma jedności. Z jednej strony można zrozumieć racje Niemców, którzy chcą stać się poważnym hubem gazowym dla Europy i zapewniają wszystkich, że jeżeli w UE będzie jeszcze więcej gazu, to wówczas nasze bezpieczeństwo będzie większe – mówił na antenie RDC ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Jego zdaniem przy większym poziomie zależności i mniejszym polu manewru mniejsze państwa są bardziej narażone na tego typu dziania, a zatem postulat zmniejszenia zależności od tych dostawców, którzy już mają silną pozycję na rynku, jest całkowicie zrozumiały.
– To czego brakuje to zdecydowanie asertywność po stronie Brukseli. Mam wrażenie, że to z czym teraz mamy do czynienia, jeżeli chodzi o działania Komisji Europejskiej w kwestii Nord Stream, wymagałoby bardziej zdecydowanego stanowiska. Tymczasem obserwujemy politykę działania przez zaniechanie. Komisja Europejska liczy na to, że sprawa sama się rozwiąże; w tym sensie, że nie widzi na razie konkretnych instrumentów prawnych, które pozwoliłyby jej zająć stanowisko. Być może to co tutaj byłoby pewnym czynnikiem mobilizującym, to wprowadzenie tego na poziom poważniejszych rozmów politycznych – stwierdził ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Podkreślił przy tym, że w momencie kiedy dochodzimy do sytuacji, w której musimy dokonywać wyboru w kwestii chociażby polityki energetycznej, zaczynają dominować egoizmy narodowe.
– Na tym w zasadzie polega zwycięstwo polityczne Rosji, że ten projekt który na razie w bardzo niewielkim stopniu wszedł w fazę operacyjną, już przyniósł stronie rosyjskiej konkretną dywidendę polityczną. Ujawnienie tych wszystkich sporów, które obserwujemy wewnątrz Unii Europejskiej, a które toczą się wokół Nord Stream, jest z rosyjskiego punktu widzenia korzystne o tyle, że jest kolejną blokadą na drodze do tworzenia czegoś realnie wspólnego – podsumował dr Szymon Kardaś.