icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kloc: Komisja broni spekulacyjnego rynku ETS

W sprawach dotyczących klimatu interpretacja ocen i decydujący głos należy do Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, odpowiedzialnego za Zielony Ład. To on w największej mierze odpowiada za oddanie w ręce spekulantów jednego z najbardziej wrażliwych sektorów gospodarki, jakim jest rynek uprawnień do emisji dwutlenku węgla – powiedziała europosłanka PiS Izabela Kloc w rozmowie z portalem wPolityce.

– Rząd premiera Mateusza Morawieckiego konsekwentnie i stanowczo domaga się uznania gazu i atomu za niezbędne ogniwa w procesie sprawiedliwej transformacji, więc z polskiej perspektywy nowy projekt Brukseli należy ocenić pozytywnie. Natomiast równie interesujące jest pytanie, komu to przeszkadza? Już od dawna niemieckie, prorządowe media nie atakowały z taką zajadłością Komisji Europejskiej. Niemcy poczuli się upokorzeni i rozczarowani, że Bruksela ośmieliła się przedstawić rozwiązania, które w pewnym stopniu torpedują ich plany „zielonej” rewolucji. Obrazili się nawet na datę ujawnienia nowych propozycji. Komisja Europejska ogłosiła swoje zamiary w przeddzień objęcia unijnej prezydencji przez Francję, która – razem z Polską – domagała się uznania gazu i atomu za zrównoważone źródła energii. Zwolennicy spiskowych teorii dowodzą, że Berlin zgodził się na taki ruch, aby wzmocnić pozycję Emanuela Macrona, którego za cztery miesiące czeka ciężki, wyborczy bój o prezydenturę. Śledząc jednak niemieckie komentarze trudno uwierzyć w taką „ustawkę”. Medialne i polityczne oburzenie jest szczere, ponieważ nie chodzi tylko o ujmę na honorze, ale o zagrożenie dla długofalowych planów polityczno-gospodarczych. Niemcy do spółki z Rosją dążą do zmonopolizowania europejskiego rynku energetycznego. Ich intencje są oczywiste. Nie po to inwestowali miliardy euro w projekt Nord Stream, aby pod ich nosem inne kraje rozwijały swoją infrastrukturę gazową. Teraz staje się to możliwe. Jeżeli Bruksela przeforsuje swoje propozycje to pojawi się szansa na bardziej racjonalną transformację energetyczną. Poleganie tylko na odnawialnych źródłach energii skończy się katastrofą albo – co na jedno wychodzi – oddaniem bezpieczeństwa energetycznego w ręce niemiecko-rosyjskiego syndykatu. Miejmy nadzieję, że Bruksela w polityce klimatycznej wreszcie podjęła dobrą decyzję – powiedziała Izabela Kloc.

– W sprawach dotyczących klimatu interpretacja ocen i decydujący głos należy do Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, odpowiedzialnego za Zielony Ład. To on w największej mierze odpowiada za oddanie w ręce spekulantów jednego z najbardziej wrażliwych sektorów gospodarki, jakim jest rynek uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Wszelkie pytania o cenową karuzelę Timmermans kwituje formułką, że „to jest rynek, w którego mechanizmy nie wolno ingerować”. Jest to zaproszenie do spekulacji, a odpowiedź unijnego przedstawiciela, że nie ma dowodów na manipulacje rynkowe jest bezczelna i cyniczna. Jeśli wzrost ceny uprawnień o 12 razy w bardzo krótkim czasie nie jest manipulacją, to czym jest? Przecież ktoś zarabia na tym krocie. Trzeba wprost zadać pytanie, kogo kryje Timmermans? Moim zdaniem żadna ocena ETS nie jest wiarygodna, jeśli zleca ją Komisja Europejska, której zależy na utrzymaniu chaosu na tym rynku. Ma to oczywisty, olbrzymi wpływ na ceny prądu. Nie oznacza to, że nie możemy liczyć na ich obniżki. Rząd uruchomił pakiety antyinflacyjne, są też sygnały o delikatnej stabilizacji na rynku gazu. To są czynniki, które w dłuższej perspektywie mogą zdecydować o spadku cen prądu – dodała Kloc.

Opracował Michał Perzyński

W sprawach dotyczących klimatu interpretacja ocen i decydujący głos należy do Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, odpowiedzialnego za Zielony Ład. To on w największej mierze odpowiada za oddanie w ręce spekulantów jednego z najbardziej wrażliwych sektorów gospodarki, jakim jest rynek uprawnień do emisji dwutlenku węgla – powiedziała europosłanka PiS Izabela Kloc w rozmowie z portalem wPolityce.

– Rząd premiera Mateusza Morawieckiego konsekwentnie i stanowczo domaga się uznania gazu i atomu za niezbędne ogniwa w procesie sprawiedliwej transformacji, więc z polskiej perspektywy nowy projekt Brukseli należy ocenić pozytywnie. Natomiast równie interesujące jest pytanie, komu to przeszkadza? Już od dawna niemieckie, prorządowe media nie atakowały z taką zajadłością Komisji Europejskiej. Niemcy poczuli się upokorzeni i rozczarowani, że Bruksela ośmieliła się przedstawić rozwiązania, które w pewnym stopniu torpedują ich plany „zielonej” rewolucji. Obrazili się nawet na datę ujawnienia nowych propozycji. Komisja Europejska ogłosiła swoje zamiary w przeddzień objęcia unijnej prezydencji przez Francję, która – razem z Polską – domagała się uznania gazu i atomu za zrównoważone źródła energii. Zwolennicy spiskowych teorii dowodzą, że Berlin zgodził się na taki ruch, aby wzmocnić pozycję Emanuela Macrona, którego za cztery miesiące czeka ciężki, wyborczy bój o prezydenturę. Śledząc jednak niemieckie komentarze trudno uwierzyć w taką „ustawkę”. Medialne i polityczne oburzenie jest szczere, ponieważ nie chodzi tylko o ujmę na honorze, ale o zagrożenie dla długofalowych planów polityczno-gospodarczych. Niemcy do spółki z Rosją dążą do zmonopolizowania europejskiego rynku energetycznego. Ich intencje są oczywiste. Nie po to inwestowali miliardy euro w projekt Nord Stream, aby pod ich nosem inne kraje rozwijały swoją infrastrukturę gazową. Teraz staje się to możliwe. Jeżeli Bruksela przeforsuje swoje propozycje to pojawi się szansa na bardziej racjonalną transformację energetyczną. Poleganie tylko na odnawialnych źródłach energii skończy się katastrofą albo – co na jedno wychodzi – oddaniem bezpieczeństwa energetycznego w ręce niemiecko-rosyjskiego syndykatu. Miejmy nadzieję, że Bruksela w polityce klimatycznej wreszcie podjęła dobrą decyzję – powiedziała Izabela Kloc.

– W sprawach dotyczących klimatu interpretacja ocen i decydujący głos należy do Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, odpowiedzialnego za Zielony Ład. To on w największej mierze odpowiada za oddanie w ręce spekulantów jednego z najbardziej wrażliwych sektorów gospodarki, jakim jest rynek uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Wszelkie pytania o cenową karuzelę Timmermans kwituje formułką, że „to jest rynek, w którego mechanizmy nie wolno ingerować”. Jest to zaproszenie do spekulacji, a odpowiedź unijnego przedstawiciela, że nie ma dowodów na manipulacje rynkowe jest bezczelna i cyniczna. Jeśli wzrost ceny uprawnień o 12 razy w bardzo krótkim czasie nie jest manipulacją, to czym jest? Przecież ktoś zarabia na tym krocie. Trzeba wprost zadać pytanie, kogo kryje Timmermans? Moim zdaniem żadna ocena ETS nie jest wiarygodna, jeśli zleca ją Komisja Europejska, której zależy na utrzymaniu chaosu na tym rynku. Ma to oczywisty, olbrzymi wpływ na ceny prądu. Nie oznacza to, że nie możemy liczyć na ich obniżki. Rząd uruchomił pakiety antyinflacyjne, są też sygnały o delikatnej stabilizacji na rynku gazu. To są czynniki, które w dłuższej perspektywie mogą zdecydować o spadku cen prądu – dodała Kloc.

Opracował Michał Perzyński

Najnowsze artykuły