(RIA Novosti/EnBW/Anna Kucharska/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)
Polska, Łotwa, Litwa oraz Estonia, które wcześniej opowiadały się przeciwko projektowi gazociągu Nord Stream 2, nie będą w stanie go zablokować w procesie uzgodnień z krajami Unii Europejskiej przez których wyłączne strefy ekonomiczne będzie przebiegał nowy gazociąg – powiedział jeden z dyrektorów konsorcjum Nord Stream 2 AG Jens Müller.
W marcu media informowały, że premierzy Czech, Estonii, Węgier, Łotwy, Polski, Słowacji, Chorwacji, Rumunii oraz prezydent Litwy podpisali się pod pismem skierowanym do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean’a-Claude’a Juncker’a, w którym opowiedzieli się przeciwko realizacji Nord Stream 2. Ich zdaniem niesie on za sobą ryzyko geopolitycznej destabilizacji. W czerwcu kanclerz Niemiec Angela Merkel podkreślała, że Nord Stream 2 jest projektem czysto komercyjnym. Państwa przez, których strefy ekonomiczne będzie przebiegał rurociąg będą musiały ocenić informacje dotyczące projektu i, w razie ich akceptacji, udzielić zgodę na jego budowę. Zgodnie z oczekiwaniami może to nastąpić w 2017 roku.
W procesie oceny projektu pięć państw przez których wyłączne strefy ekonomiczne ma przebiegać magistrala, a mianowicie Rosja oraz cztery państwa UE (Niemcy, Szwecję, Danię oraz Finlandię) powinny wymienić się informacjami dotyczącymi projektu ze swoim sąsiadami. Chodzi o informacje na temat eksploatacji gazociągu oraz jego wpływu na środowisko. W tym przypadku powinny informować się zarówno wzajemnie jak i z czterema państwami, które znajdują się nad Morzem Bałtyckim tj. Łotwę, Litwę, Estonię oraz Polskę. To z kolei oznacza, że każde z tych pięciu państw, których dotyczy projekt przed podjęciem ostatecznej decyzji będzie musiało wziąć pod uwagę jego potencjalny wpływ na sąsiadów.
– Jednakże Litwa, Łotwa, Estonia oraz Polska nie będą mogły zablokować projektu tylko dlatego, że nie chcą, aby był on zrealizowany. Jeżeli dojdzie do transgranicznego oddziaływanie na środowisko, to w przypadku pięciu państw – to Rosja, Niemcy, Szwecja, Dania oraz Finlandia. To one przed podjęciem ostatecznej decyzji w sprawie zezwolenia na budowę rurociągu powinny wziąć pod uwagę te informacje – powiedział Müller. Podkreślił przy tym, że monitoring Nord Stream jest prowadzony od dłuższego czasu, a jego wyniki wskazują, że wpływ projektu na środowisko jest znacznie niższy, niż się spodziewano.
– Nord Stream 2 jest budowany w oparciu o te same technologie i oceny środowiskowe, co w przypadku dwóch pierwszych nitek gazociągu – powiedział przedstawiciel konsorcjum odpowiedzialnego za budowę gazociągu.
Projekt Nord Stream 2 zakłada budowę dwóch nitek gazociągu o przepustowości 55 mld m3, które po dnie Morza Bałtyckiego ma połączyć rosyjskie wybrzeże z Niemcami. Udziałowcami projektu są: Gazprom – 50 procent udziałów, OMV, BASF, Engie, Shell, Uniper posiadające odpowiednio 10 procent akcji.
Jens Müller twierdzi, że nowe połączenie gazowe z Rosją nie tylko nie oznacza większej zależności Europy, ale wręcz służy podniesieniu stopnia dywersyfikacji dostaw i poziomu konkurencji na europejskim rynku gazu. Artykuł, w którym Müller prezentuje zalety kontrowersyjnego projektu ukazał się na stronie internetowej Energie Baden-Württemberg AG (EnBW), przedsiębiorstwa energetycznego, które również jest bezpośrednio zaangażowane w rosyjsko-niemiecki projekt.
Przedstawiciel spółki Nord Stream 2 wskazuje, że zapotrzebowanie na gaz będzie rosnąć i w perspektywie długoterminowej konieczne są nowe, pewne połączenia gazowe. Prognozuje, że w ciągu najbliższych 20 lat wydobycie surowca w Unii Europejskiej wyniesie nawet do 100 mld m3 rocznie mniej niż obecnie. Samo tylko wyczerpanie złóż w Niderlandach może obniżyć europejską produkcję o około 40 mld m3. W przypadku rezerw gazu na Morzy Północnym, tamtejsze wydobycie prowadzone przez Wielką Brytanię i Norwegię także będzie malało z powodu rosnących kosztów.
Müller podkreśla, że wśród ekonomistów, naukowców i polityków panuje zgoda co do tego, że zużycie gazu będzie rosło, chociaż nie jest z całą pewnością wiadome, jak bardzo. Jest to informacja, którą kwestionują dane w posiadaniu Komisji Europejskiej, która spodziewa się płaskiego wzrostu zapotrzebowania na kontynencie. Mimo to, zdaniem Millera konieczne jest zapewnienie nowych możliwości długoterminowego importu gazu. W tym kontekście ma na myśli właśnie projekt Nord Stream 2. Przedstawiciel spółki zajmującej się planowaniem i budową projektu zwraca uwagę, że stanowi on wyłącznie odpowiedź na europejskie zapotrzebowanie na surowiec. Dlatego też, mając na uwadze prognozowany wzrost konsumpcji gazu, przedsiębiorstwa energetyczne z Francji, Wielkiej Brytanii, Holandii, Austrii, Niemiec i Rosji zdecydowały się zainwestować w nową infrastrukturę w postaci Nord Stream 2.
Zdaniem Müllera, silnym argumentem przemawiającym za Nord Stream 2 jest perspektywa wzmocnienia bezpieczeństwa dostaw gazu nie tylko dla Niemiec, do których docelowo prowadzi gazociąg, ale także dla całej Unii Europejskiej. Ma się odbywać poprzez gwarancję bezpośredniego dostępu do największych na świecie rezerw gazu ziemnego, do jakich zalicza się rosyjskie złoża, wraz z dobrze rozwiniętą infrastrukturą wydobywczą.
Jak twierdzi Müller, gaz ziemny pochodzący z Nord Stream 2 będzie dystrybuowany w ramach europejskich systemów obrotu, czyli na rynkach gazu, z których w przyszłości będzie mogło być zaopatrywanych coraz więcej klientów w Unii Europejskich. Daje to, w opinii Müllera, bodziec do rozbudowy hubów gazowych w środkowo- i wschodnioeuropejskich państwach członkowskich UE oraz łączenia ich systemów handlu gazem z Zachodem, poprzez co poziom cen i wypłacalność będą na porównywalnym poziomie z krajami Europy Zachodniej. Dodatkowo także, rozbudowa infrastruktury da odbiorcom większy wybór odnośnie do źródła i drogi, jaką chcą otrzymywać surowiec.
Wniosek, jaki z tych rozważań wyciąga Müller, jest taki, że nowe moce przesyłowe w postaci Nord Stream 2 nie oznaczają większej zależności, ale podwyższają poziom istniejącej już w wielu miejscach konkurencji. Przedstawiciel Nord Stream 2 AG odnosi się do debaty na temat Nord Stream 2, która w jego opinii jest często wyrazem starań różnych dostawców energii, operatorów infrastruktury i ich państwowych właścicieli, aby zająć lepsze stanowisko wobec rosnącej konkurencji w obszarze gazu.
Müller uważa, że dywersyfikacja europejskiego zaopatrzenia w gaz ziemny jest już zagwarantowana na najwyższym poziomie, a dalszy jej rozwój jest na dobrej drodze. Rozbudowa terminali LNG, szereg połączeń rurociągowych i przepływy dwukierunkowe na licznych odcinkach tras transportu gazu zasadniczo już rozszerzyły możliwości importowe w wielu krajach. Müller określa to jako „cichą rewolucję”, która jest pozytywnym i pożądanym kierunkiem rozwoju. W tym ujęciu, Nord Stream 2 stanowi dodatkowy projekty importowy, który dalej wspiera dywersyfikację dostaw.
Müller krytykuje również narrację jednostronnej zależności energetycznej Europy od gazu z Rosji. Pisze on, że dążenia Rosji do wzmocnienia swojej pozycji na europejskim rynku gazu są naturalną działalnością w ramach konkurencji, nie stanowią jednak zagrożenia. Co więcej, Müller twierdzi, że Nord Stream 2 nie będzie miał znaczącego wpływu na niebezpieczny wzrost udziału rosyjskiego gazu na europejskim rynku, ponieważ dodatkowe ilości surowca będą stanowić tylko część bezsprzecznie rosnącego unijnego zapotrzebowania na import gazu. Müller podkreśla, że także inni eksporterzy będą nadal sprzedawać gaz do Europy, a udział rosyjskiego gazu na całym pierwotnym runku energii w UE stanowi jedynie 6%.
Z kolei z perspektywy Moskwy, Müller podkreśla jej silne uzależnienie od unijnego rynku zbytu. Udział transportu gazu ziemnego do UE wynosi 60% całościowego rosyjskiego eksportu. Müller odwołuje się także do blisko pięciu dziesięcioleci rosyjskiej współpracy z Europą Zachodnią w ramach sektora gazowego. Zwraca też uwagę, że sytuacja gospodarcza w kraju dodatkowo sprzyja rozwojowi w kierunku większego zorientowania na potrzeby klientów. Widocznie to będzie m.in. poprzez zwiększenie udziału aukcji w handlu gazem oraz nastawienie na nowe projekty importowe, jak właśnie Nord Stream 2, który zdaniem Müllera wpisuje się w europejskie cele ku pewniejszym dostawom energii.
Wraz z projektem Nord Stream 2, europejskie przedsiębiorstwa inwestują nie tylko we wkład do długoterminowego bezpieczeństwa dostaw gazu do UE, ale także w rozwiązanie dla europejskich celów klimatycznych. Gaz stanowi bowiem jedno z najczystszych paliw w procesie dekarbonizacji. Jak podaje Müller: aby obniżyć emisje CO2 o 40% do 2030 r., nie wystarczy zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii w produkcji prądu w poszczególnych państwach członkowskich UE. Przede wszystkim musi zostać zredukowana do minimum produkcja energii z elektrowni węglowych. Gdyby całość gazu z przesyłu Nord Stream 2 w ilości 55 mld m3 zastąpiła węgiel w produkcji energii elektrycznej, wówczas emisje CO2 w tym sektorze zmniejszyły by się o 14%. Müller podkreśla, że ten aspekt powinien zacząć być silniej brany pod uwagę.
Jens D. Müller jest odpowiedzialny za międzynarodową działalność medialną w ramach projektu Nord Stream 2. Od 2013 do 2015 r. sprawował funkcję kierownika ds. promocji przy Central European Petroleum GmbH. Od 2006 do 2013 r. był zastępcą dyrektora ds. komunikacji w spółce Nord Stream AG. Wcześniej pracował przy międzynarodowych agencjach ds. sieci z sektora energetycznego w wymiarze hurtowym, a przy tym zajmował się działalnością informacyjną w projektach infrastrukturalnych.
Krytycy Nord Stream 2 wskazują, że projekt jest ekonomicznie nieopłacalny, niezgodny z prawem Unii Europejskiej oraz priorytetami Unii Energetycznej. Komisja Europejska ma wydać decyzję w sprawie zgody na realizację projektu niezależnie od losu oceny skutków inwestycji dla środowiska prowadzonej w wymienionych wyżej krajach.