icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Marszałkowski: Offshore wind zastąpi rybę w Ustce i Łebie (ANALIZA)

Kluczowym elementem polskich morskich farm wiatrowych będą porty serwisowe. To na nich spoczywać będzie kilkudziesięcioletnia obsługa tych morskich instalacji, ale także wokół nich tworzyć będzie się tzw. local content, czyli gospodarcza wartość dodana związana z nowym sektorem polskiej elektroenergetyki – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.

Transformacja wypycha energetykę w morze

Aby sprostać wymogom transformacji energetycznej, która oprzeć ma się na źródłach nisko- i zeroemisyjnych nasz kraj musi wykorzystać wszelkie dostępne ku temu metody i  położenie geograficzne.  Sprzymierzeńcem w dokonaniu rewolucyjnej zmiany w energetyce jest Morze Bałtyckie, na którym w ciągu najbliższych pięciu lat pojawić mają się pierwsze turbiny wiatrowe. Łącznie w perspektywie do 2040 roku na Morzu Bałtyckim generowane ma być co najmniej 20 procent energii produkowanej w Polsce. Poza aspektem produkcji energii, morskie farmy wiatrowe będą stanowić istotny impuls rozwoju nowych sektorów polskiej gospodarki.

Według danych największych deweloperów projektów offshore wind, w tym Polskiej Grupy Energetycznej, jeden gigawat energii zainstalowanej w MFW tworzy siedem tysięcy nowych miejsc pracy od etapu projektu, badań, instalacji aż do obsługi i serwisu i ostatecznie do rozbiórki instalacji po okresie użyteczności, oraz ponad 3,5 mld złotych wartości dodanej w postaci m.in. podatków i opłat.

Udzielone i potencjalne lokalizacje PSzW według PZPPOM
Udzielone i potencjalne lokalizacje PSzW według PZPPOM

Potencjał polskiego offshore wind

Polska wyłączna strefa ekonomiczna (WSE) na Bałtyku liczy ponad 22,6 tys. km kwadratowych. Morskie farmy wiatrowe można budować na podstawie pozwolenia lokalizacyjnego, czyli tzw. Pozwolenia na wznoszenie sztucznych wysp – PSzW. Pozwolenie to wydawane jest jedynie na obszarze WSE, które zostało wyznaczone w tym celu w Planie Zagospodarowania Przestrzennego Obszarów Morskich RP – PZPOM. W obecnie obowiązującym PZPOM, na zabudowę MFW przeznaczono 2,3 tys. km kwadratowych, z czego ponad 1,1 tys. km kwadratowych jest już rozdzielone na poszczególnych inwestorów. Do końca bieżącego roku ma zostać rozstrzygniętych kolejnych 11 wniosków o wyznaczenie PSzW. W pierwszym rzucie, tj. do 2030 roku w polskiej WSE powstać ma co najmniej 5,9 GW mocy w offshorze. W następnych rzutach koncesyjnych ma do tego dołączyć kolejne 8-11 GW w 2040 roku.

Kluczowym graczem na polskim rynku offshore wind będzie PGE z jej Baltica 3, 2, oraz 1(dotychczasowe koncesje). Najbardziej zaawansowane projekty Baltica 3 oraz 2, które powstaną we współpracy z duńskim Orstedem, mają rozpocząć działalność operacyjną w latach 2025 oraz 2027. Przewidziany termin działania farm jest określony na 30 lat, jednak nie oznacza to, że po tym czasie zostaną one rozebrane. Najbardziej prawdopodobne jest przeprowadzenie repoweringu, czyli wymiana turbin na nowszej generacji.

Na koncesjach PGE stanąć ma do 273 wiatraków, których wysokość sięga co najmniej 250 metrów od poziomu morza. Spółka chce zainstalować największe dostępne turbiny na rynku, obecnie moc najpotężniejszych turbin wynosi pomiędzy 12 a 15 MW. Łącznie daje to moc od 3276 MW do nawet 4095 MW dla wszystkich trzech koncesji należących do PGE.

Serwis morskich farm wiatrowych

Kluczowym zagadnieniem dla deweloperów projektów offshorowych w polskiej WSE, nie tylko PGE, jest prawidłowe zaplanowanie procesu obsługowo-serwisowego zbudowanych morskich farm wiatrowych. Warto podkreślić, że wyzwaniem jest m.in. odległość farm od wybrzeża. Nawet przy dobrej widoczności wiatraki nie będą widoczne z brzegu morza.

Obsługę serwisową MFW można podzielić na trzy strefy. Pierwszą – w obrębie morza terytorialnego, czyli 12 mil morskich od brzegu. Ta strefa serwisowa w przypadku polskich MFW nie istnieje z racji usytuowania licencji na budowę SzW w WSE. Druga strefa rozciąga się na odległości 12-40 mil morskich od brzegu. W tej strefie znajdują się m.in. dwa projekty PGE – Baltica 3 oraz Baltica 2. Oba zlokalizowane są ok 33 i 35 mil morskich od portu serwisowego. W tym przypadku obsługą farm zajmować się będą jednostki CTV (crew transport vessels) czyli nieduże, stosunkowo szybkie jednostki serwisowe, których zadaniem jest przetransportować w rejon MFW serwisantów oraz niezbędne wyposażenie w krótkim czasie.

Jednostka SWATH fot BMS
Jednostka SWATH fot BMS

Przyjęło się, że jednostki CTV mogą być użyteczne w sytuacji, gdy czas dopłynięcia z portu serwisowego do farmy wiatrowej nie przekracza dwóch godzin. W przypadku obu pierwszych projektów PGE czas rejsu z Ustki, będącej portem serwisowym, do obu farm ma zajmować około 1 godzinę 40 minut. Jednostki CTV mogą być zróżnicowane, w zależności od wybranej technologii konstrukcji, a także ich dzielności, prędkości i specyfice stawianych przed nimi zadań. CTV mogą być jednostkami jednokadłubowymi, dwu lub więcej, katamaranami (SWATH – small-waterplane-area twin hull) lub poduszkowcami (SES – surface effect ship). W tym obszarze funkcjonowania, CTV wspierane są przez śmigłowce (w przypadku zaistnienia sytuacji awaryjnej, wymagającej szybkiej reakcji).

Trzecia strefa, znajdująca się powyżej 40 mil morskich od brzegu, obsługiwana ma być przez jednostki „matki”, czyli statki SOV (service operation vessels). Statki te mają cały czas znajdować się w okolicy farm wiatrowych, ich załogi mają być zmieniane z wykorzystaniem CTV oraz śmigłowców. Dzięki dynamicznie pozycjonowanemu napędowi jednostki te mogą precyzyjnie poruszać się po obszarze obejmującym farmy wiatrowe, a nie jest to mały obszar. Wszystkie trzy koncesje PGE liczą 428 km kwadratowych powierzchni. Dla porównania, powierzchnia Warszawy to 517 km kwadratowych.

Jednostka SOV fot. Ulstein Group

Porty serwisowe będą sercem local contentu

Aby proces produkcji energii i serwisu morskich farm wiatrowych był na najwyższym poziomie, musi go dopełniać funkcjonowanie bazy operacyjno-serwisowej zwanej inaczej portem serwisowym. Taka baza ma przede wszystkim być centrum monitoringu poprawnego działania wszystkich elementów MFW od samych turbin, poprzez kable przesyłowe, transformatory czy fundamenty, na których posadowione są wieże wiatraków. Dodatkowo baza, a właściwie port znajdujący się przy takim centrum, ma być miejscem stacjonowania jednostek pływających, które będą brały udział w transporcie personelu i sprzętu na obszar MFW. W bazie tej znajduje się miejsce całodobowego przebywania specjalistów zajmujących się serwisem farm, a także magazyny sprzętu potrzebnego do napraw i remontów elementów instalacji na morzu. Baza serwisowa musi spełniać określone kryteria, m.in. posiadać powierzchnię użyteczną do magazynowania części zamiennych, przestrzeń biurową, odpowiedniej długości nabrzeże, cechujące się odpowiednią nośnością, a także zapewniać wystarczającą głębokość podejść do pirsów i nabrzeży bazy serwisowej. Zgodnie z planem rządowym, wskazano dwie lokalizacje będące w opinii władz optymalnymi miejscami dla baz serwisowych. Są to Łeba oraz Ustka.

Port w Łebie jako port serwisowy wybrał norweski Equinor. Natomiast port Ustka będzie bazą serwisową dla Polskiej Grupy Energetycznej oraz prawdopodobnie, dla grupy RWE.

Co ważne podkreślenia, porty te, po odpowiedniej modyfikacji i dostosowaniu np. poprzez budowę portów zewnętrznych, mogą być wykorzystywane również jako wsparcie portu instalacyjnego, którym według dokumentów rządowych została Gdynia. To stanie się jednak zapewne dopiero już w kolejnych rundach budowy MFW, czyli w latach 30.

Oba porty, zarówno Ustka jak i Łeba, dotychczas były centrami turystycznymi. W minionych dekadach o ich istnieniu i rozwoju w dużej mierze decydował przemysł rybny. Miasta te były ważnymi centrami polskiego rybołówstwa, z silnie rozwiniętą bazą połowową jak i przerobową. W ostatnich latach jednak segment ten traci na znaczeniu i powoli wymiera. Centrum serwisowe dla morskich farm wiatrowych może być ogromną szansą dla tych miejsc i na nowo przywrócić im charakter ośrodków silnie związanych z morzem, nie tylko geograficznie, ale i użytkowo. Wokół portów serwisowych powstawać będzie cały sektor usług i branż związanych z offshore wind, tzw. local content. To bez wątpienia okazja do powstania wysoko płatnych miejsc pracy, a samym gminom może przynieść duży zastrzyk gotówki związany z odprowadzanymi przez te podmioty daninami.

O ile wciąż niewiele wiemy o przyszłości Gdyni jako portu instalacyjnego, to z pewnością dużo już można powiedzieć o portach serwisowych, które bez mała wykorzystywane będą przez kilka najbliższych dekad.

Marszałkowski: Polska uniezależnia się w energetyce, ale zwiększa zależność od… Bałtyku

 

 

 

 

 

Kluczowym elementem polskich morskich farm wiatrowych będą porty serwisowe. To na nich spoczywać będzie kilkudziesięcioletnia obsługa tych morskich instalacji, ale także wokół nich tworzyć będzie się tzw. local content, czyli gospodarcza wartość dodana związana z nowym sektorem polskiej elektroenergetyki – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.

Transformacja wypycha energetykę w morze

Aby sprostać wymogom transformacji energetycznej, która oprzeć ma się na źródłach nisko- i zeroemisyjnych nasz kraj musi wykorzystać wszelkie dostępne ku temu metody i  położenie geograficzne.  Sprzymierzeńcem w dokonaniu rewolucyjnej zmiany w energetyce jest Morze Bałtyckie, na którym w ciągu najbliższych pięciu lat pojawić mają się pierwsze turbiny wiatrowe. Łącznie w perspektywie do 2040 roku na Morzu Bałtyckim generowane ma być co najmniej 20 procent energii produkowanej w Polsce. Poza aspektem produkcji energii, morskie farmy wiatrowe będą stanowić istotny impuls rozwoju nowych sektorów polskiej gospodarki.

Według danych największych deweloperów projektów offshore wind, w tym Polskiej Grupy Energetycznej, jeden gigawat energii zainstalowanej w MFW tworzy siedem tysięcy nowych miejsc pracy od etapu projektu, badań, instalacji aż do obsługi i serwisu i ostatecznie do rozbiórki instalacji po okresie użyteczności, oraz ponad 3,5 mld złotych wartości dodanej w postaci m.in. podatków i opłat.

Udzielone i potencjalne lokalizacje PSzW według PZPPOM
Udzielone i potencjalne lokalizacje PSzW według PZPPOM

Potencjał polskiego offshore wind

Polska wyłączna strefa ekonomiczna (WSE) na Bałtyku liczy ponad 22,6 tys. km kwadratowych. Morskie farmy wiatrowe można budować na podstawie pozwolenia lokalizacyjnego, czyli tzw. Pozwolenia na wznoszenie sztucznych wysp – PSzW. Pozwolenie to wydawane jest jedynie na obszarze WSE, które zostało wyznaczone w tym celu w Planie Zagospodarowania Przestrzennego Obszarów Morskich RP – PZPOM. W obecnie obowiązującym PZPOM, na zabudowę MFW przeznaczono 2,3 tys. km kwadratowych, z czego ponad 1,1 tys. km kwadratowych jest już rozdzielone na poszczególnych inwestorów. Do końca bieżącego roku ma zostać rozstrzygniętych kolejnych 11 wniosków o wyznaczenie PSzW. W pierwszym rzucie, tj. do 2030 roku w polskiej WSE powstać ma co najmniej 5,9 GW mocy w offshorze. W następnych rzutach koncesyjnych ma do tego dołączyć kolejne 8-11 GW w 2040 roku.

Kluczowym graczem na polskim rynku offshore wind będzie PGE z jej Baltica 3, 2, oraz 1(dotychczasowe koncesje). Najbardziej zaawansowane projekty Baltica 3 oraz 2, które powstaną we współpracy z duńskim Orstedem, mają rozpocząć działalność operacyjną w latach 2025 oraz 2027. Przewidziany termin działania farm jest określony na 30 lat, jednak nie oznacza to, że po tym czasie zostaną one rozebrane. Najbardziej prawdopodobne jest przeprowadzenie repoweringu, czyli wymiana turbin na nowszej generacji.

Na koncesjach PGE stanąć ma do 273 wiatraków, których wysokość sięga co najmniej 250 metrów od poziomu morza. Spółka chce zainstalować największe dostępne turbiny na rynku, obecnie moc najpotężniejszych turbin wynosi pomiędzy 12 a 15 MW. Łącznie daje to moc od 3276 MW do nawet 4095 MW dla wszystkich trzech koncesji należących do PGE.

Serwis morskich farm wiatrowych

Kluczowym zagadnieniem dla deweloperów projektów offshorowych w polskiej WSE, nie tylko PGE, jest prawidłowe zaplanowanie procesu obsługowo-serwisowego zbudowanych morskich farm wiatrowych. Warto podkreślić, że wyzwaniem jest m.in. odległość farm od wybrzeża. Nawet przy dobrej widoczności wiatraki nie będą widoczne z brzegu morza.

Obsługę serwisową MFW można podzielić na trzy strefy. Pierwszą – w obrębie morza terytorialnego, czyli 12 mil morskich od brzegu. Ta strefa serwisowa w przypadku polskich MFW nie istnieje z racji usytuowania licencji na budowę SzW w WSE. Druga strefa rozciąga się na odległości 12-40 mil morskich od brzegu. W tej strefie znajdują się m.in. dwa projekty PGE – Baltica 3 oraz Baltica 2. Oba zlokalizowane są ok 33 i 35 mil morskich od portu serwisowego. W tym przypadku obsługą farm zajmować się będą jednostki CTV (crew transport vessels) czyli nieduże, stosunkowo szybkie jednostki serwisowe, których zadaniem jest przetransportować w rejon MFW serwisantów oraz niezbędne wyposażenie w krótkim czasie.

Jednostka SWATH fot BMS
Jednostka SWATH fot BMS

Przyjęło się, że jednostki CTV mogą być użyteczne w sytuacji, gdy czas dopłynięcia z portu serwisowego do farmy wiatrowej nie przekracza dwóch godzin. W przypadku obu pierwszych projektów PGE czas rejsu z Ustki, będącej portem serwisowym, do obu farm ma zajmować około 1 godzinę 40 minut. Jednostki CTV mogą być zróżnicowane, w zależności od wybranej technologii konstrukcji, a także ich dzielności, prędkości i specyfice stawianych przed nimi zadań. CTV mogą być jednostkami jednokadłubowymi, dwu lub więcej, katamaranami (SWATH – small-waterplane-area twin hull) lub poduszkowcami (SES – surface effect ship). W tym obszarze funkcjonowania, CTV wspierane są przez śmigłowce (w przypadku zaistnienia sytuacji awaryjnej, wymagającej szybkiej reakcji).

Trzecia strefa, znajdująca się powyżej 40 mil morskich od brzegu, obsługiwana ma być przez jednostki „matki”, czyli statki SOV (service operation vessels). Statki te mają cały czas znajdować się w okolicy farm wiatrowych, ich załogi mają być zmieniane z wykorzystaniem CTV oraz śmigłowców. Dzięki dynamicznie pozycjonowanemu napędowi jednostki te mogą precyzyjnie poruszać się po obszarze obejmującym farmy wiatrowe, a nie jest to mały obszar. Wszystkie trzy koncesje PGE liczą 428 km kwadratowych powierzchni. Dla porównania, powierzchnia Warszawy to 517 km kwadratowych.

Jednostka SOV fot. Ulstein Group

Porty serwisowe będą sercem local contentu

Aby proces produkcji energii i serwisu morskich farm wiatrowych był na najwyższym poziomie, musi go dopełniać funkcjonowanie bazy operacyjno-serwisowej zwanej inaczej portem serwisowym. Taka baza ma przede wszystkim być centrum monitoringu poprawnego działania wszystkich elementów MFW od samych turbin, poprzez kable przesyłowe, transformatory czy fundamenty, na których posadowione są wieże wiatraków. Dodatkowo baza, a właściwie port znajdujący się przy takim centrum, ma być miejscem stacjonowania jednostek pływających, które będą brały udział w transporcie personelu i sprzętu na obszar MFW. W bazie tej znajduje się miejsce całodobowego przebywania specjalistów zajmujących się serwisem farm, a także magazyny sprzętu potrzebnego do napraw i remontów elementów instalacji na morzu. Baza serwisowa musi spełniać określone kryteria, m.in. posiadać powierzchnię użyteczną do magazynowania części zamiennych, przestrzeń biurową, odpowiedniej długości nabrzeże, cechujące się odpowiednią nośnością, a także zapewniać wystarczającą głębokość podejść do pirsów i nabrzeży bazy serwisowej. Zgodnie z planem rządowym, wskazano dwie lokalizacje będące w opinii władz optymalnymi miejscami dla baz serwisowych. Są to Łeba oraz Ustka.

Port w Łebie jako port serwisowy wybrał norweski Equinor. Natomiast port Ustka będzie bazą serwisową dla Polskiej Grupy Energetycznej oraz prawdopodobnie, dla grupy RWE.

Co ważne podkreślenia, porty te, po odpowiedniej modyfikacji i dostosowaniu np. poprzez budowę portów zewnętrznych, mogą być wykorzystywane również jako wsparcie portu instalacyjnego, którym według dokumentów rządowych została Gdynia. To stanie się jednak zapewne dopiero już w kolejnych rundach budowy MFW, czyli w latach 30.

Oba porty, zarówno Ustka jak i Łeba, dotychczas były centrami turystycznymi. W minionych dekadach o ich istnieniu i rozwoju w dużej mierze decydował przemysł rybny. Miasta te były ważnymi centrami polskiego rybołówstwa, z silnie rozwiniętą bazą połowową jak i przerobową. W ostatnich latach jednak segment ten traci na znaczeniu i powoli wymiera. Centrum serwisowe dla morskich farm wiatrowych może być ogromną szansą dla tych miejsc i na nowo przywrócić im charakter ośrodków silnie związanych z morzem, nie tylko geograficznie, ale i użytkowo. Wokół portów serwisowych powstawać będzie cały sektor usług i branż związanych z offshore wind, tzw. local content. To bez wątpienia okazja do powstania wysoko płatnych miejsc pracy, a samym gminom może przynieść duży zastrzyk gotówki związany z odprowadzanymi przez te podmioty daninami.

O ile wciąż niewiele wiemy o przyszłości Gdyni jako portu instalacyjnego, to z pewnością dużo już można powiedzieć o portach serwisowych, które bez mała wykorzystywane będą przez kilka najbliższych dekad.

Marszałkowski: Polska uniezależnia się w energetyce, ale zwiększa zależność od… Bałtyku

 

 

 

 

 

Najnowsze artykuły