KOMENTARZ
Prof. dr Władysław Mielczarski
Politechnika Łódzka
Oceniając racjonalnie sytuację w energetyce europejskiej można powiedzieć, że jest ona dosyć dobra, a perspektywy są jeszcze lepsze.
Dostęp do niekonwencjonalnych źródeł energii powoduje obniżkę cen paliw, zarówno węgla jak i gazu. Rośnie też dostępność tych paliw. Coraz bardziej racjonalizuje się polityka klimatyczna uwalniając energetykę z trudnego politycznego nacisku. Występują problemy z inwestycjami czy rezerwami mocy, ale są one rozwiązywane przez nowe regulacje uzupełniające, jak rynki zdolności wytwórczych.
Jednak to co dzieje się na Ukrainie, jak i zachowanie zaangażowanych stron, jest nie tylko nieprzemyślane, ale wręcz irracjonalne. Najpierw trzech ministrów spraw zagranicznych w imieniu Unii Europejskiej gwarantuje, pakującemu się już do wyjazdu prezydentowi, możliwość działania do końca roku i wymusza akceptację tego dokumentu na opozycji. Jednym z pierwszych kroków nowego rządu Ukrainy jest ustawa o jednym języku czym wywołuje nie tylko niezadowolenie, ale poczucie krzywdy znacznej części obywateli mówiących po rosyjsku. I na koniec Rosja mająca wszystkie atuty aby wygrać dla siebie sprawę Ukrainy przy dyplomatycznym stoliku: gwarancje UE dla Janukowycza, możliwość występowania w obronie „krzywdzonej językowo” znacznej mniejszości, a także referendum secesyjne na Krymie w końcu marca, przewraca ten stolik grożąc interwencją wojskową.
Jestem przekonany, że niezależnie jak bardzo będzie napięta sytuacja i ostry język oświadczeń w sprawie Ukrainy, wszystkie strony: Rosja, UE i USA dojdą do kompromisu, ponieważ wszyscy są zbyt powiązani gospodarczo i mają za dużo do stracenia. Realną „broń” mają tylko Stany Zjednoczone, a jest nią obniżenie cen gazu i ropy poprzez znaczny własny eksport. Jednak jest to zbyt kosztowne dla USA aby się na to zdecydowały. Ewentualne retorsje gospodarcze, jakie mogą być zastosowane przez Rosję wobec Ukrainy będą tak projektowane, aby nie dotknęły zbytnio krajów UE.
Jednak z tego co dzieje się na Ukrainie można wyciągnąć ważne wnioski dla Polski. Co prawda wpływ ograniczenia dostaw gazu na elektroenergetykę będzie znikomy, jako że tylko 5% energii elektrycznej pochodzi z gazu, to może wystąpić pewnie wpływ na przemysł chemiczny, ale niezbyt duży, bo na wiosnę zapotrzebowanie na gaz dla celów ogrzewczych maleje.
Byłoby jednak dobrze, aby zgodne szeregi rządzącej kolacji, wspierane przez całą opozycję i retoryka odwołująca się do polityki jagiellońskiej, zostały uzupełnione o realne działania poprawiające nasze bezpieczeństwo energetyczne. Potrzebny jest program rozwoju dla energetyki węglowej. To jest i będzie nasze główne źródło energii, co najmniej przez następne 50 lat. Należy jak najszybciej odejść od utopijnego, na który nas po prostu nie stać, programu energetyki jądrowej, a środki nań przeznaczane skierować na rozbudowę gazowych i elektroenergetycznych połączeń transgranicznych oraz budowę drugiego gazoportu w Gdańsku. Można przy tym skorzystać z doświadczeń sąsiadów. Niemcy do perfekcji opanowali subsydiowanie energetyki węglowej unikając, nie tylko oskarżeń, ale nawet podejrzeń o jakiekolwiek subsydia dla tych technologii. Litwa i jej gazoport w Kłajpedzie mogą być przykładem, jak szybko i efektywnie realizować tego typu inwestycje.