Polskie Sieci Elektroenergetyczne proponują aby zamiast nowego, naziemnego interkonektora z Litwą (LiPol Link 2) ułożyć kabel po dnie Morza Bałtyckiego, który w założeniu ma połączyć Władysławowo z Kłajpedą na Litwie. Propozycja polskiego operatora pada w trakcie toczonej dyskusji o synchronizacji sieci państw bałtyckich z systemami kontynentalnej Europy. Dla Polski połączenie mogłoby okazać się korzystne ale czy tak samo postrzegałyby go Litwa, Łotwa i Estonia? – piszą Teresa Wójcik i Piotr Stępiński z redakcji BiznesAlert.pl.
Polska proponuje Litwie połączenie przez kabel podmorski
W sprawie danych technicznych tego połączenia jeszcze nie ma żadnych decyzji. Jak powiedział mediom prezes PSE Eryk Kłossowski, jest to na razie propozycja przedstawiona firmie Litgrid, operatorowi litewskiego systemu przesyłowego. PSE wychodzi z założenia, że synchronizacja sytemów przesyłowych państw bałtyckich z Europą kontynentalną będzie wymagać dodatkowych zabezpieczeń. Strona polska zamiast nowego połączenia AC synchronicznego z Litwą proponuje połączenia DC przez kabel podmorski – stwierdził na konferencji prasowej 13 marca br. prezes Kłossowski.
Takie połączenie miałoby głównie na celu awaryjne zasilanie państw bałtyckich, gdyby doszło do przerw w zasilaniu na odcinku między polską stacją Ełk Bis i litewską stacją Alytus. Zdaniem strony polskiej budowa kabla pod dnem morskim jest lepszym rozwiązaniem niż realizacja odcinka kolejnego odcinka lądowego.
– Zlokalizowanie kolejnej linii blisko istniejącego połączenia LitPol Link 1 nie poprawia parametrów bezpieczeństwa pracy zsynchronizowanych systemów natomiast mnoży problemy na etapie realizacji projektu inwestycyjnego – uważa Eryk Kłossowski. Co więcej, w interpretacji PSE ze studium rynkowego nie wynika znacząca przewaga wariantu lądowego. Eksperci oceniają, że budowa połączenia podmorskiego jest równoważna wariantowi lądowemu pod względem bezpieczeństwa, nie stwarza tak licznych problemów inwestycyjnych.
Przesył pod dnem morskim ważny dla bezpieczeństwa energetycznego Polski
Prezes PSE Eryk Kłossowski na konferencji prasowej 13 marca br przyznał, że Polsce może po 2019 r. zagrozić znaczny deficyt energii elektrycznej. Kończą się bowiem derogacje dla bloków o mocy 160 MW i 200 MW, konieczne stanie się odstawienie znacznej grupy bloków o mocno zaawansowanym wieku i w złym stanie technicznym. Trzeba więc brać pod uwagę zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Jedną z dróg ratunkowych pozwalających uniknąć tego zagrożenia jest powstanie połączeń międzynarodowych Polski z państwami bałtyckimi oraz Skandynawią. W takim m.in. kontekście rozumiemy koncepcję prezesa Kłossowskiego o powstaniu kabla przesyłowego pod dnem morskim umożliwiającego zwiększenie importu z Litwy i Szwecji. Kabel zapewni przesył energii w obu kierunkach.
Nowe podmorskie połączenie między Władysławowem i Kłajpedą miałoby zapewnić nie tylko przesył energii między krajami, ale też umożliwić odbiór energii z planowanych farm wiatrowych na Bałtyku. Nieoficjalnie wiadomo, że PSE jest gotowe sfinansować z własnych środków, przy ewentualnym wsparciu funduszy unijnych, przyłączeń dla tych projektów morskich PGE i Polenergii.
Bliżej wspólnego rynku energii elektrycznej na Bałtyku
Połączenia systemowe mogłyby znacznie ułatwić utworzenie prawdziwego i jednolitego rynku energii elektrycznej w tym rejonie a jednocześnie te inwestycje stanowiłyby sposób nakręcenia koniunktury w wielu sektorach gospodarki. Również we wszystkich krajach regionu. Dlatego ważne jest, aby przedyskutować jak i gdzie kładziemy kable które będą warunkować przyszłe kierunki rozwoju.
Jeśli mówimy o połączeniach transgranicznych – kabel podmorski Władysławowo – Kłajpeda daje stronie polskiej możliwość połączenia ze Szwecją, naszym najsilniejszym gospodarczo sąsiadem skandynawskim. Z dużym potencjałem energetycznym, m.in. rozbudowaną energetyką wiatrową na morzu. Po za tym mógłby umożliwić wyprowadzenie energii elektrycznej, która ma zostać wygenerowana z planowanej w naszym kraju elektrowni jądrowej.
Warto zwrócić jednak uwagę na politykę rządu łotewskiego i rządu litewskiego, które wyraźnie zamierzają realizować jak najszybsze połączenie państw bałtyckich z systemem Nordel dla poprawy bezpieczeństwa energetycznego. Nordel to system przesyłowy trójfazowego prądu przemiennego obejmujący państwa skandynawskie (Norwegię, Szwecję, Danię i Finlandię). Połączenie Kłajpeda-Polska miałoby przedłużenie Kłajpeda – Szwecja. Bez tych linii całe wschodnie wybrzeże Morza Bałtyckiego znajdzie się w kleszczach Moskwy. Kabel Kłajpeda – Władysławowo wymagałby stosunkowo dużego dofinansowania i to przede wszystkim z budżetu Unii Europejskiej gdyż nie da się znaleźć komercyjnego sposobu na spłatę tak dużych inwestycji.
Dobre doświadczenia i obiecujące perspektywy
Istniejące już połączenie, podwodna linia kablowa wysokiego napięcia prądu stałego SwePol przebiegająca pomiędzy półwyspem Stärnö w pobliżu Karlshamn w Szwecji a miejscowością Wierzbięcin w pobliżu Słupska w Polsce, to bardzo dobre doświadczenie. Długość jej wynosi 254,05 km. Odcinek podmorski ma 239,28 kilometra i wychodzi na ląd w Polsce w pobliżu Ustki (54°34′25″N 16°46′57″E), a następnie przebiega ostatnie 12,55 kilometra pod ziemią do stacji przekształtnikowej Wierzbięcin. Linia SwePol posiada kabel główny o przekroju żyły 2100 mm2. W odróżnieniu do tradycyjnych podmorskich linii HVDC, linia SwePol posiada kabel powrotny zamiast elektrod, złożony z dwóch żył o przekroju 630 mm2 w części podmorskiej oraz pojedynczej żyły o przekroju 1100 mm2 na odcinkach podziemnych.
Linia SwePol została oddana do użytku w roku 2000 i może przewodzić prąd o mocy 600 MW przy napięciu 450 kV. Linia SwePol stanie się częścią sieci przesyłowej obu krajów.
Przesyłowe kable elektroenergetyczne są często stosowanym rozwiązaniem infrastrukturalnym łączącym narodowe systemy. Najdłuższy na świecie, 800 – kilometrowy biegnący po dnie morskim dnie kabel energetyczny, połączy gminę Suldal w Norwegii i rejon Newcastle w Wielkiej Brytanii. Zgodnie z oświadczeniem prasowym norweskiego operatora Statnett, projekt ma zostać zrealizowany w latach 2017 – 2020. Maksymalna przepustowości podmorskiego kabla wyniesie 1400 MW, o napięciu 500kV. Linia energetyczna zostanie położona na licencji norweskiej dyrekcji ds. Zasobów Wodnych i Energii (Norges vassdragsog energidirektorat – NVE). Kosztami budowy obie strony podzielą się po równo. Przyczyną importu prądu do Norwegii, są okresowe spadki przepływu w zasilających hydroelektrownie rzekach oraz rozbudowanie energochłonnych działów gospodarki, z hutnictwem aluminium na czele. Kabel łączący Norwegię i Anglię jest planowany, jako główna część sieci w Norwegii, a więc zyski odczują konsumenci w postaci obniżonych stawek za kWh. Innym celem projektu, jest zapewnienie bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej obu państwom.
Bałtowie chcą zerwać z energetycznym dziedzictwem ZSRR
W kontekście bezpieczeństwa warto ponownie wrócić do procesu do jakiego ma dojść w państwach bałtyckich. Do 2025 roku zamierzają one odłączyć się od postsowieckiego systemu IPS/UPS i zsynchronizować swoje systemy z sieciami kontynentalnymi.
Jednym z narzędzi do realizacji tego celu jest budowa wspomnianego wcześniej połączenia elektroenergetycznego LitPol Link 2, które wraz z działającym od grudnia 2015 roku 500 MW LitPol Link 1 pozwoliłby na obustronne dostawy energii elektrycznej i synchronizację systemu elektroenergetycznego państw bałtyckich z systemem kontynentalnym przez Polskę.
W opublikowanych w listopadzie ubiegłego roku założeniach strategii energetycznej Litwini założyli, że do 2025 roku zostaną zrealizowane połączenia elektroenergetyczne z Polską oraz Szwecją (Nord Balt 2). Połączenie z Litwinami docelowo ma przesyłać 2000 MW energii rocznie.
Obecnie Komisja Europejska analizuje możliwe scenariusze planowanej synchronizacji. Jeden z nich zakłada rozbudowę dotychczasowego interkonektora z Polską. Z kolei według innego ma to nastąpić przy wykorzystaniu jednego połączenia z Finlandią i wówczas Bałtowie dokonają synchronizacji z systemami skandynawskimi. Kiedy zostanie określony ostateczny model realizacji tego procesu Europejska Sieć Operatorów Elektroenergetycznych Systemów Przesyłowych (ENTSO-E) wyda odpowiednie techniczne warunki, których spełnienie jest obligatoryjne dla zakończenia synchronizacji.
Czy synchronizacja to zagrożenie dla Polski?
Powstaje pytanie, czy sami Polacy chcą synchronizacji z Bałtami? Pojawienie się taniej energii z państw bałtyckich mogłoby zagrozić naszej energetyce, ponieważ Warszawa wyraża zainteresowanie utrzymaniem naszych rodzimych mocy wytwórczych.
Zapytany o ewentualną rozbudowę LitPol Link minister energii Krzysztof Tchórzewski stwierdził, że ten projekt nie jest priorytetem i ,,nie waży o losie energetycznym Polski”. Ponadto podnoszony jest również argument, że dotychczasowy interkonektor nie jest w pełni wykorzystywany.
Na tę kwestię w rozmowie w listopadzie ubiegłego roku wskazywał prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Eryk Kłossowski. Co do ewentualnej rozbudowy tego interkonektora stwierdził, że budowa nowych połączeń międzysystemowych powinna zostać przeanalizowana ponieważ według szacunków Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER) dotychczas istniejące połączenia w Europie są wykorzystywane jedynie w 30 procentach.
Rosja obawia się exodusu państw bałtyckich
Niepokój związany z synchronizacją sieci elektroenergetycznych powoduje zaniepokojenie w Rosji. Moskwa obawia się o zapewnienie dostaw energii do swojej eksklawy w postaci obwodu kaliningradzkiego czego wyraz dał pod koniec grudnia ubiegłego roku w wypowiedzi dla rosyjskich mediów prezydent Władimir Putin. Zaznaczył wówczas, że Rosja będzie musiała ponieść znaczące koszty związane z zapewnieniem nieprzerwanych dostaw energii.
Wśród potencjalnych źródeł pozyskania energii rosyjski przywódca wymienił dostawy LNG oraz budowę elektrowni w tym małych instalacji jądrowych. Warto w tym kontekście przypomnieć, że co jakiś czas Moskwa powraca to tematu budowy elektrowni jądrowej w Kaliningradzie. Przy czym nawet jeżeli by powstała to po synchronizacji systemów elektroenergetycznych państw bałtyckich z systemami kontynentalnej Europy obwód kaliningradzkiego musiałby pracować w trybie izolacyjnym. Wobec tego w przypadku gdyby w rosyjskiej eksklawie pojawiłaby się nadwyżka mocy to Królewiec nie miałby możliwości jej eksportu. W grę mogą wchodzić dwa scenariusze.
Po pierwsze, porozumienie Rosji z Bałtami i Unią Europejską i jednoczesna synchronizacja systemu elektroenergetycznego Kaliningradu z systemami elektroenergetycznymi Europy Kontynentalnej. W tym przypadku Moskwa mogła zostawić sobie uchylone drzwi do wyprowadzenia energii z planowanej w Królewcu elektrowni jądrowej o mocy ok. 2 400 MW. Przy czym pojawienie się tego instalacji mogłoby stanowić zagrożenie dla planowanych obiektów tego typu w Polsce i na Litwie. W skutek czego powstałaby największa w regionie jednostka mocy co bezpośrednio mogłoby zwiększyć zależność energetyczną państw bałtyckich od Rosji. Moskwa zostałaby wyposażona w możliwość regulowania dostęp do energii elektryczne.
Istnieje również możliwość wyspowej pracy kaliningradzkiego system elektroenergetycznego poprzez powstanie wstawki prądu stałego (przekształtnik prądu stałego umożliwiający połączenie sieci energetycznych, które w inny sposób nie mogłyby zostać połączone) co pozwoliłoby na wejście rosyjskiej energii na zsynchronizowany rynek. Pytanie czy taka inwestycja byłaby opłacalna i czy zgodę wyraziłaby Polska czy państwa bałtyckie. Pomijając fakt, że sam proces łączenia asynchronicznych systemów energetycznych funkcjonujących w różnych strefach synchronicznych stanowi pewnego rodzaju wyzwanie.