Niemcy odkryli złoża rudy miedzi i nie chcą już oglądać się na Polskę

14 sierpnia 2024, 07:35 Energetyka

– Australijska spółka górnicza GreenX Metals Limited, mająca również swój oddział w Warszawie, odkryła na terenie Niemiec bogate i płytko zalegające złoża rudy miedzi. […] Tamtejsza sytuacja gospodarcza nie jest w najlepszej kondycji, a wraz europejskimi nawoływaniami do niezależności w wydobyciu surowców krytycznych, temat ten zwrócił uwagę biznesu. Do tego czasu był on gospodarczo blokowany przez polskie górnictwo, które zaopatrywało Niemcy w miedź. Ci jednak stają się coraz bardziej sceptyczni jeśli chodzi o jej import z Polski – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.

Katody miedziane. Fot. Jose Luis Stephens / stock.adobe.com

Giełda Papierów Wartościowych w Londynie (London Stock Exchange – 2 sierpnia 2024 roku), a w ślad za nią media na całym świecie podały informację, że znana australijska spółka górnicza, GreenX Metals Limited (Green) mająca również swój oddział w Warszawie, odkryła na terenie Niemiec bogate i płytko zalegające złoża rudy miedzi.

Z jednej strony nie jest to żadnym zaskoczeniem, bo eksploatację tych złóż w okolicy Mansfeld rozpoczęto około 1200 roku. Wydobywano wtedy płytko zalegające łupki cechsztyńskie typu Kupferschiefer o grubości nie przekraczającej 25 cm, najpierw dla pozyskiwania z nich srebra, a później również miedzi. Rozwój tego górnictwa nastąpił w XV w. i trwał do 1969 r., kiedy kopalnie ostatecznie zamknięto.

Najwyższe wskaźniki produkcji zarówno miedzi, jak i srebra osiągnięto w latach 1945–1969, kiedy kopalnie były eksploatowane, mimo że nie były dochodowe z powodu niedoboru obcych walut w byłej NRD. Od tego czasu w literaturze zawodowej panował pogląd, że na terenie Niemiec, mogą występować tylko tego rodzaju złoża miedzi, które są nieopłacalne, co zamykało wszelkie związane z tym ich poszukiwania na tym terenie. I tak było aż do chwili obecnej.

Teraz kiedy sytuacja gospodarcza Niemiec nie jest w najlepszej kondycji, a wraz europejskimi nawoływaniami do niezależności w wydobyciu surowców krytycznych, temat ten zwrócił uwagę biznesu. Do tego czasu temat ten był gospodarczo blokowany przez polskie górnictwo, które zaopatrywało ten kraj w miedź. Niemcy stawali się jednak coraz bardziej sceptyczni dla jej importu z Polski. Przede wszystkim ze względu na coraz wyższe ceny rynkowe, które płacono za ten metal. Dopóki niemiecka gospodarka była w rozkwicie, nie stanowiło to żadnego problemu. Trudno powiedzieć, skąd wyszła inicjatywa poszukiwania niemieckich złóż rud miedzi. Wiele wskazuje na znajdujący się na terenie Saksonii, najstarszy uniwersytet górniczy na świecie we Freibergu (Technische Universitet Bergacademie). Jest to tym bardziej możliwe, gdyż nauki geologiczne i górnicze rozwijane są w tym kraju od czasów wczesnego średniowiecza.

Już sama nazwa najbardziej produktywnego poziomu rud miedzi na świecie nosi niemiecką nazwę cechsztyn (niemiecki zechstein, czyli. „kamień kopalniany” lub „twardy kamień”) oznaczającą warstwę skał osadowych położoną w europejskim basenie permskim, rozciągającym się od wschodniego wybrzeża Anglii do północnej Polski. W tym też basenie permskim znajdują się cechsztyńskie złoża tych rud na Dolnym Śląsku. Wraz z naukowymi studiami nad zalegającymi w basenie permskim złożami rud miedzi odkryto, że ich koncentracja związana jest z brzeżną partią tego basenu przylegająca do waryscyjskich pasm górskich (orogeneza późnego karbonu – wypiętrzenie gór, około 300 milionów lat temu). W polskim przypadku są to Sudety, a w niemieckim Góry Harzu. Praktyczni Niemcy, nie mając współczesnego doświadczenia w poszukiwaniu surowców zwrócili się do jednej z firm poszukiwawczych składających się z kilku lub kilkunastu wybitnych ekspertów w tej dziedzinie. Mając wspomniane wyżej zasygnalizowane przesłanki do odniesienia sukcesu, nie trzeba było długo czekać na pozytywne efekty poszukiwań na terenie Niemiec. Odkrycia dokonano w w środkowych Niemczech, w rejonie historycznych kopalń miedzi i srebra „Richelsdorf”, na koncesji poszukiwawczej Tannenberg, która o powierzchni 272 km2, znajduje się na terenie kraju związkowego Hesji.

Odkrycia te pod względem gospodarczym są dużo bardziej korzystne, aniżeli podobnych złóż w Polsce. Przede wszystkim zalegają one na głębokości około 300 – 500 m, w geologicznej strukturze płaskiej antykliny sięgającej do powierzchni ziemi. Opublikowane materiały Londyńskiej Giełdy (Acquring Large Scale Copper Project In Germany) i ich porównywanie z polskimi złożami miedzi wskazują na podobną skalę ich zasobów. W kilku otworach wykonanych na południowym skraju obszaru koncesyjnego uzyskano rewelacyjne wyniki zarówno, co do miąższości złoża w granicach 1,5 – 3,45 m, jak i zawartości miedzi od 1.0 do 3,7 procent Cu. Firma, która dokonała odkrycia niemieckich złóż rud miedzi powołuje się na amerykańską literaturę dotyczącą europejskiego basenu cechsztyńskiego, z którym związane są złoża rud miedzi występujące w skałach osadowych.

Okazuje się, że publikacja Geologicznej Służby Stanów Zjednoczonych (USGS – Assessment of undiscovered copper resources associated with the Permian Kupferschiefer, Southern Permian Basin, Europe, 2015) opracowana została we współpracy z Państwowym Instytutem Geologicznym – Państwowym Instytutem Badawczym w Warszawie z udziałem Sławomira Oszczepalskiego, polskiego eksperta i naukowca od złóż rud miedzi. Mamy zatem również swój skromny i pośredni udział w odkryciu niemieckich złóż rud miedzi. Powstaje pytanie, czy niemieckie odkrycia zagrażają istnieniu polskich kopalń rud miedzi? Ekonomię polskiego ich wydobycia pogarsza stale powiększająca się głębokość eksploatacji prowadzonej na monoklinie przedsudeckiej, która geometrycznie odpowiada równi pochyłej. Koszt schładzania górotworu o temperaturze ponad 40ºC i głębokość wydobycia poniżej 1500 m, to zasadnicze problemy, których nikt nie jest w stanie zmienić. Na tym tle polskie górnictwo miedziowe wchodzi w schyłkowy okres swojej świetności. Jego opłacalność mieści się obecnie w cenie powyżej 10 000 USD za tonę miedzi, czego uzyskanie w dłuższym okresie czasu jest mało prawdopodobne.

Jakby na to nie patrzeć, niemieckie odkrycia są też dobrym znakiem dla naszego biznesu górniczego. Po prostu Niemcy, mają tuż pod bokiem dobrze wykształconą polską kadrę górniczą, której nie muszą w tej skali tworzyć od nowa. Mają też do dyspozycji sprawdzone nasze technologie wydobycia i tysiące polskich górników mogących znaleźć dobrze płatne stanowiska w nowym, niemieckim przemyśle górnictwa miedziowego. Przyszłym powiązaniom polsko–niemieckim w tej dziedzinie, sprzyja stosunkowo bliska odległość naszego centrum wydobycia miedzi od jego niemieckiego odpowiednika, wynosząca w prostej linii około 400 km na zachód od polskich złóż na Dolnym Śląsku.

Polskie górnictwo potrzebuje reformy zarządzania i struktury sektora