Ministerstwo rozwoju, pracy i technologii oraz PFR mają powiedzieć „nie” całkowitej likwidacji energetycznego obliga giełdowego – pisze Karolina Baca-Pogorzelska, współpracowniczka BiznesAlert.pl.
Nawet moi rozmówcy z kręgów rządowych nie są zgodni co do tego, że całkowita likwidacja stuprocentowego obliga giełdowego przyniesie spodziewane korzyści – w końcu to ten sam rząd dwa lata temu przekonywał, że jego podniesienie z 30 do 100 procent ma zwiększyć transparentność rynku i zatrzymać galopujący wzrost cen prądu. Rząd też wbrew pozorom ma pełną świadomość tego, czego jednak nie mają górniczy związkowcy – zniesienie obliga nie zmniejszy importu energii elektrycznej. Skoro nawet pandemia koronawirusa, która zmniejszyła w Polsce znacząco zapotrzebowanie na prąd tego nie zrobiła, to trudno oczekiwać, że zrobi to nie mające nic wspólnego z importem obligo.
Z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych wynika, że po pierwszym półroczu tego roku import prądu do Polski wynosił niemal 7,3 TWh, podczas gdy rok wcześniej było to 5,2 TWh. Można się więc spodziewać kolejnego rekordu zagranicznych zakupów, choć zużycie spada i w przeciwieństwie do dwóch ubiegłych lat będzie najprawdopodobniej niższe niż 170 TWh. Warto również pamiętać, że ten piętnowany import kilka razy w szczycie ratował naszym system energetyczny przed ograniczeniami w dostawach energii, jakie pamiętamy jeszcze z 2015 roku.
– Import mogłaby zmniejszyć jedynie awaria jakiegoś interkonektora – przyznał jeden z moich rozmówców z kręgów rządowych i dodał, że ustawa mająca je znieść nie jest popierana jednomyślnie przez wszystkie resorty. Dokumentem zajmuje się resort klimatu i środowiska. Tam z kolei usłyszałam, że realizując ustalenia porozumienia rządu z górnikami prace legislacyjne są w toku. – Oczywiście obowiązywanie porozumienia jest zależne od decyzji KE, ale chcemy również tym samym otworzyć debatę publiczną na temat obowiązywania obliga jako mechanizmu rynkowego i jego wpływie na polski rynek energii. To będzie tez dobra okazja do szerszej debaty o przyszłości rynku, co chcemy powiązać z wprowadzeniem do polskiego prawa dyrektywy 2019/944, której przecież głównym celem jest decentralizacja rynku energii – mówi mój rozmówca z tego resortu.
– Nie dostrzegam związku pomiędzy obligiem a importem energii, z tym może jedynie zastrzeżeniem, że brak obliga pozwala na pewną stymulację rynku kontraktami dwustronnymi, które jednak ze swej istoty nie są tak transparentne jak handel na rynku zorganizowanym. Wygląda jednak na to, że stanowisko górników jest w tym zakresie niepodlegające negocjacji i jeżeli rząd chce pokojowo rozpocząć planowaną dekarbonizację, będzie zmuszony ustąpić – mówi Jan Sakławski, radca prawny, partner kancelarii Brysiewicz, Bokina i Sakławski. – Trudno zresztą polemizować ze stanowiskiem PSE, że import energii, wskazywany przez związki jako główny winowajca zmniejszonej produkcji w rodzimych źródłach konwencjonalnych, jest istotnym stabilizatorem KSE. Dzięki energii płynącej przez interkonektory jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwo dostaw w czasie największych poborów, a także przyczyniamy się do ogólnej stabilizacji energetycznej w regionie – tłumaczy. O ile częściowe ograniczenie tego mechanizmu może pozwolić na pewną elastyczność w handlu energią przez dużych wytwórców, o tyle jego całkowite zniesienie może nasz rynek energii w sposób istotny cofnąć w rozwoju.
Zgodnie z Ustawą Prawo energetyczne obligo dotyczy sprzedaży energii przez polskich producentów głównie w ramach transakcji terminowych (85-90 procent wszystkich transakcji dla energii elektrycznej na Towarowej Giełdzie Energii) i nie dotyczy energii importowanej. „Literalnie więc zniesienie obliga nie ma bezpośredniego wpływu na wielkość importu energii. Merytorycznie potwierdzają to opnie ekspertów i PSE. Jedynym rynkiem częściowo powiązanym z wymianą zagraniczną jest rynek SPOT, co wynika z przepisów i zasad działania rynku energii w UE, jednak stanowi on ułamek obrotów na TGE. Obligo giełdowe realizowane przede wszystkim w zakresie rynku terminowego, zapewnia odpowiedni poziom płynności, a tym samym stabilność cen energii w dłuższej perspektywie – zapobiega nadmiernym skokom cen. Jego likwidacja, spowoduje nie tylko spadek obrotów na tym rynku, ale także obniży bezpieczeństwo samego handlu” – można przeczytać w odpowiedzi Towarowej Giełdy Energii na moje pytania. Giełda jednak ma nadzieję, że rynek znajdzie konsensus, by zrównoważyć potrzeby rynku po stronie wytwórców energii konwencjonalnej, jaki i odbiorców energii a w jakieś części również sektora OZE korzystającego ze stabilności indeksów TGE na rynku energii elektrycznej.
– Nie da się znaleźć żadnego merytorycznego powiązania między zniesieniem obliga a ograniczeniem importu. Być może chodzi o uniknięcie oskarżeń, że rząd nic nie próbuje robić, by pomóc górnictwu. Podobnie jak w przypadku pomysłu uzyskania zgody Komisji Europejskiej na dotowanie branży przez 30 lat, za kilka miesięcy rząd będzie mógł powiedzieć górnikom, że podjął próbę wsparcia sektora, ale czynniki zewnętrzne ją zablokowały – komentuje
Aleksander Śniegocki, szef projektu Klimat i Energia w WISE Europa. – Zniesienie obliga jest więc prawdopodobne, ale nie obniży importu energii. Myślę, że wkrótce zostanie ono zresztą przywrócone przy okazji uzyskiwania zgody Komisji Europejskiej na restrukturyzację i konsolidację sektora energetycznego – dodaje.