EnergetykaEnergia elektrycznaGaz.Opinie

Jakóbik: Test solidarności gazowej przed wyborami w Polsce

Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Fot. Marcin Roszkowski

Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Fot. Marcin Roszkowski

– Polska nie chce przymusowej solidarności na rynku gazu, ale może być ona potrzebna w najczarniejszym scenariuszu całkowitego zatrzymania dostaw z Rosji. Jednakże drogi Brukseli i Warszawy mogą się znów rozejść przed wyborami – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Polska uderza w zasadę, o którą walczyła

Rozporządzenie o bezpieczeństwie dostaw SOS reguluje ochronę klientów wrażliwych jak szkoły, szpitale, itp. w razie kryzysu dostaw gazu w Europie w oparciu o zasadę solidarności, której Polska broniła w przeszłości, gdy nie było jasne czy Niemcy pomogą jej w razie zakręcenia kurka z gazem przez Rosję. Zasada solidarności energetycznej pozwoliła zrewidować rozporządzenie SOS w 2017 roku tak, by Niemcy musieli zaopatrywać w gaz odbiorców wrażliwych w Polsce zamiast tłoczyć go do magazynu Katharina. Ta sama zasada została wykorzystana przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, kiedy orzekał po myśli Polski w sporze o wykorzystanie odnogi gazociągu Nord Stream 1 z Rosji do Niemiec o nazwie OPAL przez Gazprom. Trybunał orzekł, że żadne państwo unijne nie może podejmować decyzji w sektorze energetycznym na szkodę innego, więc Rosjanie nie mogą zmonopolizować tej rury.

Kiedy sytuacja uległa zmianie w dobie kryzysu energetycznego podsycanego przez Rosję i to Niemcy mogą potrzebować pomocy Polski, stanowisko Warszawy uległo usztywnieniu. Polacy nie chcą obowiązkowej redukcji zużycia gazu zaproponowanej przez Komisję Europejską i razem z Węgrami zablokowali taką możliwość na arenie Rady Unii Europejskiej. W przeciwieństwie do Budapesztu liczącego na bliskie relacje z rosyjskim Gazpromem Warszawa znajduje własne powody, by blokować te przepisy.

– Bezpieczeństwo energetyczne to wyłączna kompetencja państw i nigdy nie zgodzimy się na jej oddanie na poziom europejski. Nikt nas nie może zmusić do reglamentowania gazu ani do innych działań ograniczających. Co więcej, nie chcemy podejmować decyzji o ograniczeniach w innych państwach z poziomu Warszawy – powiedziała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa komentując w tygodniku Sieci dyskusję o planie dzielenia się zapasami w Unii Europejskiej. – Nie ma takiej możliwości i na pewno nigdy się na takie działanie nie zgodzimy. Przede wszystkim Komisja Europejska nie zdołała przeforsować podczas ostatniej rady obowiązkowej redukcji zapotrzebowania. Będzie dobrowolna, a decyzję podejmuje w tym względzie suwerennie każdy kraj – zaznaczyła szefowa resortu.

Frustracja w Warszawie

Rozporządzenie SOS jest realizowane w praktyce w oparciu o porozumienia dwustronne między państwami członkowskimi regulujące zasady oraz rekompensaty dostaw kryzysowych gazu. Polska wciąż nie podpisała z Niemcami takiego porozumienia dwustronnego o środkach solidarnościowych na wypadek kryzysu dostaw gazu, choć niemiecki resort klimatu informował o rozmowach na ten temat. Berlin ma je podpisać z Austrią, Czechami, Szwajcarią i Włochami.

Brak decyzji Polski może być elementem negocjacji, które coraz bardziej frustrują ich uczestników z Warszawy. Wskazują oni, że propozycje Polski zawieszenia systemu handlu emisjami CO2 lub chociaż jego reformy w dobie kryzysu energetycznego tak, by ulżył firmom, na przykład poprzez usunięcie spekulacji, pozostają bez odpowiedzi. Nie ma także ustępstw w sprawie szeregu dyrektyw pakietu Fit for 55, choć państwa w całej Europie mogą zostać na dłużej przy węglu przez konieczność minimalizowania wykorzystania węgla. Polacy twierdzą, że to zakulisowe działania Niemiec torpedują ich wszelkie inicjatywy. Stąd bierze się opór w sprawie obowiązkowej redukcji zużycia.

Kolejny wątek to retoryka suwerennościowa ważna dla obozu rządzącego w Warszawie przed wyborami parlamentarnymi 2023 roku. Lider obozu władzy Jarosław Kaczyński narzekał w tygodniu Sieci, że rząd zbytnio ustąpił Komisji Europejskiej w sporze o praworządność. Zakomenderował usztywnienie kursu, który był bardziej elastyczny po ataku Rosji na Ukrainę. Podobna linia kieruje podejściem Warszawy do sporu o bezpieczeństwo dostaw gazu. Warszawa ostrzega, że Komisja chce uzyskać kompetencje, które w przekonaniu Polski leżą wyłącznie w gestii państw członkowskich w zgodzie z Traktatem o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej.

Nasi negocjatorzy uznają, że decyzja o obowiązkowej redukcji zużycia nie może być podejmowana większością kwalifikowaną, ponieważ rozstrzygnięcia dotyczące miksu energetycznego państw członkowskich powinny zapadać w drodze jednomyślności. Polacy tłumaczą tę tezę tak, że ograniczenie zużycia gazu zwiększyłoby wykorzystanie innych paliw, wpływając na zestawienie źródeł energii i ciepła w danym kraju, a zatem na jego miks energetyczny. Warszawa chce zatem utrzymania możliwości weta w tej sprawie. Jednakże takie rozwiązanie pozwoliłoby wspomnianemu Budapesztowi będącemu koniem trojańskim Rosji torpedować efektywną reakcję Unii Europejskiej na całkowite zatrzymanie dostaw gazu rosyjskiego, które jest możliwe w tym sezonie grzewczym.

Co ciekawe, Polska nie miała oporów przed wejściem na wyższy poziom koordynacji na rynku energii elektrycznej, na którym często korzysta z importu do równoważenia sytuacji na rynku krajowym. Minister gospodarki i klimatu Niemiec podpisał 28 czerwca memorandum o porozumieniu ze swymi odpowiednikami z Austrii, Węgier, Polski, Czech i Słowacji o wsparciu w razie kryzysu na rynku.  – Strony również potwierdziły swoją gotowość w zakresie wzajemnego wsparcia w sytuacjach kryzysowych oraz potwierdziły gotowość do wypracowywania nowych, skutecznych mechanizmów wzajemnego wspierania się w sytuacjach zagrożenia. W celu jak najlepszego przygotowania się na sytuacje zagrożenia, strony również wyraziły zainteresowanie przeprowadzeniem wspólnych ćwiczeń i symulacji na wypadek kryzysów energetycznych – tłumaczy resort klimatu w komentarzu dla BiznesAlert.pl. Ewentualne problemy z bezpieczeństwem dostaw energii w Polsce będą w przyszłości, tak jak w przeszłości, kompensowane z rynków ościennych, jak Niemcy. Podobnie mogłoby być na rynku gazu. Tej zimy to Niemcy mogą potrzebować pomocy, ale kolejnej mogą być w potrzebie Polacy.

Polska idzie na wybory

Być może jest przestrzeń do porozumienia Brukseli oraz Warszawy polegającego na ustępstwach w sprawie polityki klimatycznej oczekiwanych przez Polaków w zamian za porozumienie o nowym mechanizmie ograniczania zużycia gazu w razie alertu na rynku ogłoszonego przez Komisję. Wyzwaniem będzie retoryka suwerennościowa istotna z punktu widzenia walki przedwyborczej w Polsce, która każe Warszawie iść na dalszy spór z Brukselą. Brak elastyczności po drugiej stronie nie ułatwia rozmów.

Jakóbik: Polska powinna Niemcom z gazem pomagać i wymagać


Powiązane artykuły

Prof. Jakub Kupecki, dyrektor Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ). Fot. Ministerstwo przemysłu

Reaktor Maria ma nowego dyrektora. Zaczyna od września

Ministerstwo przemysłu poinformowało, że nowym dyrektorem Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ), sprawującego pieczę nad Reaktorem Maria, będzie prof. Jakub Kupecki....

Orlen pomógł Czechom zerwać z rosyjską ropą

Koncern poinformował, że od marca 2025 roku wszystkie jego rafinerie korzystają z ropy naftowej spoza Rosji. Ostatnia dostawa została zrealizowana...

Austria wydała w 2024 roku 10 miliardów euro na paliwa kopalne

W zeszłym roku do Austrii importowano paliwa kopalne za kwotę 10 miliardów euro. Ropa i gaz pochodziły m.in. z Kazachstanu,...

Udostępnij:

Facebook X X X