Orlen i Saudi Aramco analizują projekt budowy kompleksu petrochemicznego w Gdańsku. To inwestycja, na którą Lotos liczy od co najmniej dekady. Jej realizacja
z jednej strony wpisuje się w strategię Orlenu dotyczącą wzrostu udziałów w rynku olefin. Z drugiej stanowi produkcyjne i handlowe domknięcie procesu przerobu ropy naftowej w Rafinerii Gdańskiej – pisze Mateusz Cabak, współpracownik BiznesAlert.pl.
Z enigmatycznego komunikatu dostarczonego przez Orlen wiemy na pewno że to dopiero początek długiej drogi. Właściciele Lotosu mają przeprowadzić studium wykonalności projektu (feasibility study) poparte szczegółowymi analizami rynkowymi i technicznymi oraz przygotować model finansowania inwestycji. Na razie w planach jest budowa steam crackera i instalacji pochodnych, które byłyby zintegrowane z istniejącą infrastrukturą rafinerii
w Gdańsku. Sednem sprawy są owe instalacje pochodne, które zdeterminują finalne strumienie produktów dostarczanych przez kompleks. Jednak z ich wyborem przyjdzie nam poczekać na wyniki ww. analiz.
Orlen nie zasypia gruszek w popiele. Od 2019 r. razem z takimi tuzami jak Fluor, KBR i Hyundai [ten ostatni buduje również instalację PDH (propane dehydrogenation) dla Grupy Azoty
w Policach] rozbudowuje płocki kompleks olefin. Rozpoczęcie produkcji przez nowe instalacje ma zwiększyć udział Orlenu w europejskim rynku petrochemicznym z obecnych 5% do 6,4%, wypracować 1 mld zł dodatkowego zysku EBITDA rocznie oraz przybliżyć koncern do osiągniecia celów zapisanych w strategii neutralności emisyjnej.
Inwestycja potrzebna od zaraz
Rafineria w Gdańsku budowana była na potrzeby rynku baz olejowych, olejów silnikowych i smarów, nie paliw motorowych czy petrochemii. Jej pierwotne moce przerobowe wynosiły zaledwie 3 mln ton rocznie, jednak w ramach kolejnych postoi remontowych zwiększono je do 6 mln ton rocznie i to w oparciu o ten sam ciąg destylacji ropy naftowej. Dopiero w ramach Programu 10+ zakład zyskał kolejne instalacje destylacji atmosferycznej (crude distillation unit) i próżniowej (vacuum distillation unit) zwiększając tym samym moc nominalną do obecnych 10,5 mln t/r. Niestety następne programy inwestycyjne – Projekt EFRA czy obecnie realizowany HBO (Hydrocracking Base Oil) nie dostarczyły części petrochemicznej, stanowiącej produkcyjne i handlowe dopełnienie procesu przerobu ropy. Aktualnie Lotos jest obecny na tym rynku zaledwie dzięki frakcji ksylenowej, której dostarcza 100 tysięcy ton rocznie. Jest ona bazą do dalszej produkcji m.in. opakowań PET czy ubrań z poliestru.
Powrót do przyszłości
Pomysł na kompleks petrochemiczny w Gdańsku to nic nowego. Równo 10 lat temu do tej inwestycji przymierzał się tandem Lotos i Grupa Azoty. Jego główną instalacją, podobnie jak w przypadku bieżących planów Orlenu i Saudi Aramco, był steam cracker. Natomiast wsadem benzyna surowa (naphtha), z której nadwyżką Lotos boryka się od zakończenia Programu 10+ i gaz LPG. Jednak koszt inwestycji, szacowany wówczas na 12 mld zł (dwa razy więcej niż realizacja Programu 10+), zwyczajnie przerósł obu partnerów. Nie ma tego złego, gdyż korzystając z rezultatów przeprowadzonego wespół z Lotosem studium wykonalności Azoty realizują dziś swój flagowy projekt – Polimery Police, którego Lotos jest zresztą współudziałowcem, zasiliwszy budżet inwestycji kwotą 0,5 mld zł.
Licząc skonsolidowaną produkcję Orlenu za 2021 r. (860 tys. tys. t/r etylenu i propylenu oraz 640 tys. t/r polietylenu i polipropylenu), przyszłą Grupy Azoty Polyolefins (440 tys. t/r polipropylenu) w 2023 r. i Orlenu (740 tys. t/r etylenu, 340 tys. t/r propylenu) w 2025 roku (w ramach rozbudowy kompleksu olefin) w najbliższych latach naszą gospodarkę czeka podwojenie produkcji olefin i poliolefin. Co w istotny sposób zniweluje lukę uzupełnianą do tej pory importem szacowanym na co najmniej 800 tys. t/r polietylenu i 400 tys. t/r propylenu. A wszystko to nie licząc przyszłych uzysków wisienki na torcie, jaką może być steam cracker Lotosu w Gdańsku.