Drogie miedziane kable ładujące z szybkich stacji DC mogą być łatwym łupem złodziei, bo urządzenia często nie są objęte monitoringiem wizualnym. Tak było w Mysłowicach, gdzie w styczniu zniszczono dwie ładowarki Power Dot Poland i jedną Lidl Polska. Oba postępowania umorzono z powodu niewykrycia sprawców – dowiedział się Biznes Alert. Złodziejom tym razem się upiekło, ale kradzież przewodów to przestępstwo ścigane z przepisów kodeksu karnego. Grozi za to kara od pół roku do ośmiu lat więzienia.
Rozwiązana zagadka posągów Wysp Wielkanocnych
Zagadka posągów na Wyspie Wielkanocnej została rozwiązana dzięki badaniom amerykańskich archeologów, którzy odkryli, że zostały one ustawione jako wskazówki źródeł wody pitnej, odsłaniającej je tylko podczas odpływu wód oceanu. Dzieje się tak mimo licznych opadów, gdyż te wsiąkają w porowate skały wulkaniczne nie tworząc rzek i innych jej naturalnych zbiorników. Woda pitna na tej wyspie gdzie temperatura przez cały rok nie spada poniżej 20ºC, była kwestią życia i śmierci dla jej mieszkańców. Dlatego jej źródła znaczono tak wyszukanymi rzeźbami.
Taurus dla Ukrainy: dlaczego są tak ważne dla ukraińskiego wojska?
Pociski Taurus dla Ukrainy, to nie kolejna broń – to zmiany układu sił na froncie. Dzięki swojemu zasięgowi i zdolności precyzyjnego niszczenia infrastruktury krytycznej, rakiety te mogą uderzyć w najczulsze punkty rosyjskiej logistyki, z mostem Kerczeńskim na czele. Dla Ukrainy to byłaby szansa na odcięcie Krymu, a dla Rosji – realne widmo strategicznej porażki.
PEJ o skardze na atom: Decyzja środowiskowa elektrowni ma solidne fundamenty
Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) uspokajają, że decyzja środowiskowa projektu pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, zaskarżona w ostatnich dniach przez aktywistów „Bałtyckiego S.O.S.”, została wydana na podstawie starannie przygotowanej dokumentacji. – Cały proces był transparentny i zgodny z prawem – zaznacza spółka w odpowiedzi dla Biznes Alert.
Nawet podczas wojny coraz więcej procesów SLAPP na Ukrainie
Zagrożenie Strategicznymi Pozwami Przeciwko Uczestnictwu Publicznemu (SLAPP) wskazano w raporcie Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy (NUJU). Ujawniono w nim coraz większą liczbę procesów SLAPP wymierzonych w ukraińskich dziennikarzy i media. Badanie opisuje niepokojący wzorzec nękania sądowego mającego na celu uciszanie dziennikarstwa krytycznego i śledczego.
Według NUJU przeciętna sprawa SLAPP przeciwko urkrińskim dziennikarzom ciągnie się średnio przez 813 dni – to ponad dwa lata niepewności prawnej, stresu i obciążenia finansowego dla zaangażowanych dziennikarzy i mediów. Te pozwy, często składane przez polityków i biznesmenów, nie mają na celu wygranej w sądzie, ale ukaranie i zastraszenie tych reporterów, którzy ujawniają nieprawidłowości.
SLAPP nawet podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę
„Te sztuczne postępowania są wszczynane głównie przez wpływowe osoby, które próbują chronić swoje interesy zastraszając dziennikarzy i zmuszając ich do zaniechania krytyki” – napisano w raporcie.
Co alarmujące, 15 z 36 analizowanych przypadków wszczęto w trakcie trwającego stanu wojennego, w czasie, gdy rola niezależnego dziennikarstwa jest ważniejsza niż kiedykolwiek. Mimo pracy w ciągłym zagrożeniu atakami rakietowymi i przy przytłaczającym wyczerpaniu emocjonalnym, ukraińscy dziennikarze nadal odkrywają korupcję narażając się na odwet sądowy.
Najczęściej zarzuty podczas postępowań SLAPP obejmują szkody dla honoru, godności i reputacji biznesowej, często połączone z żądaniami znacznego odszkodowania, nie tylko moralnego. Podczas gdy większość sądów ostatecznie odrzuca te roszczenia lub znacznie obniża żądane odszkodowania, przedłużające się procesy prawne zbierają swoje żniwo.
Pozwy polityków i przedsiębiorców przeciwko mediom
„Żadna z analizowanych spraw sądowych nie jest przyjemna dla dziennikarzy i innych osób, które padły ofiarą takich działań” – zauważają badacze. Raport zawiera osobiste zeznania dziennikarzy z całego kraju, którzy osobiście doświadczyli pozwów SLAPP.
„Nasza redakcja ma takie doświadczenie od 2000 roku Jedna z ostatnich spraw dotyczyła pozwu posła. Choć sąd ostatecznie wydał orzeczenie na naszą korzyść, stres był ogromny” – mówi dziennikarz z Dniepropietrowska.
W szczególnie jaskrawym przykładzie niezależny dziennikarz został jednocześnie obciążony czterema pozwami od dyrektora prywatnej fundacji, z których każdy domagał się 200 000 hrywien (ok. 18.000 złotych) odszkodowania za szkody moralne. Chociaż sądy odrzuciły roszczenia, prawny koszmar trwał miesiącami i spowodował znaczne wydatki.
Raport NUJU podkreśla potrzebę reformy prawa, aby chronić dziennikarzy przed nadużyciami w procesach sądowych. Powołując się na międzynarodowe modele, takie jak amerykański system zabezpieczeń proceduralnych przed SLAPP, raport wzywa ukraińskich ustawodawców do wprowadzenia podobnych mechanizmów. „Koniecznym etapem jest opracowanie strategii ochrony przed pozwami SLAPP, uwzględniającej praktykę sądów krajowych i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka” – podkreślono w raporcie.
hub/ MA – BA/ NUJU/ EFJ
Globalna podaż LNG pozostanie ograniczona co najmniej do 2027 roku
Globalna podaż LNG może pozostać ograniczona co najmniej do 2027 roku, a być może dłużej, ze względu na opóźnienia w budowie nowej infrastruktury eksportowej i rosnący popyt w Azji – ocenia Saul Kavonic, starszy analityk MST Financial.
Cudzoziemcy zapełniają luki w branżach, w których Polacy nie chcą pracować
Nie jest prawdą, że cudzoziemcy przyjeżdżają do Polski po socjal. Są bardzo aktywni na rynku pracy i często zapełniają luki w branżach, w których Polacy nie chcą pracować – oceniają eksperci. Wskazują, że w najbliższych latach rąk do pracy będzie brakować m.in. w handlu, opiece zdrowotnej i w edukacji.
Rainbow Tours na fali inwestycji. Nowe hotele i rozwój e-commerce
Rainbow Tours, jedno z wiodących biur podróży w Polsce, dynamicznie rozwija swoje portfolio inwestycyjne. Firma stawia na rozbudowę sieci hoteli pod marką White Olive oraz rozwój platform e-commerce, które już generują ponad 1/3 sprzedaży spółki – informuje portal PropertyNews.pl.
Kontrowersje wokół REIT-ów w Polsce: Czy wpłyną na wzrost cen mieszkań?
W Polsce trwają prace nad wprowadzeniem REIT-ów (Real Estate Investment Trusts), czyli funduszy inwestujących w nieruchomości. Temat budzi gorące dyskusje, szczególnie po słowach minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, która ostrzegła, że REIT-y mogą znacząco wpłynąć na rynek mieszkaniowy.
Hejt wymierzony w Najprzedszkole
We Wrocławiu matka czteroletniego chłopca, zorganizowała internetową nagonkę na prywatne przedszkole. Gdy dyrekcja rozwiązała z nią umowę, media rozpisały się o „wyrzuceniu dziecka za krytykę”, choć twarde dowody wskazują, że chodziło o ochronę firmy przed eskalacją oszczerstw.
To nie jest prosta historia o konflikcie rodziców z placówką edukacyjną. To przestroga przed brutalnym światem, w którym jeden internetowy wpis może zniszczyć reputację, a prawda ginie w szumie algorytmów. Ta historia zaczyna się od jednego wpisu. Od chęci zemsty. Od nienawiści, która nie potrzebuje noża, krwi, przemocy fizycznej.
Wrocławskie Najprzedszkole stało się ofiarą właśnie takiego ataku. Padło ofiarą hejtu, który nie uderzył w mury, ale w dusze: dzieci, rodziców i nauczycieli. Ofiarą słów, które – jak trucizna – zanieczyściły atmosferę wokół placówki, zamieniły zaufanie w podejrzliwość, a dialog w wojnę.
Miejsce, które miało być naj…
Wrocław, Wołowska 12. Przedszkole na rogu, z którego o świcie dobiegają głosy dzieci, a po południu – rozmowy rodziców. W środku: jasne sale pachnące farbą plakatową, półki z książkami o przyjaźni, regały z pracami dzieci, nowoczesny sprzęt, zajęcia z LEGO®️ Education.
Na ścianie motto: „Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia” – Janusz Korczak.
Na stronie internetowej przedszkola Pani Asia, tłumaczy: „Praca z dziećmi to podróż, podczas której uczymy się współpracować, poznajemy siebie i świat, zdobywamy umiejętności, pokonujemy przeszkody, cieszymy się z sukcesów”.
W tej podróży – jak zapewniają rodzice – dzieci są bezpieczne, szczęśliwe, a każde z nich traktowane indywidualnie.
– To jedyne miejsce, które nie dyskryminowało nas z powodu alergii syna – opowiada Kinga Czernichowska. – Cudowna atmosfera, wsparcie, indywidualna dieta, codzienne podsumowania dla rodziców – dodaje.
Najprzedszkole to nie tylko miejsce, to marka, filozofia, misja.
„Nasza inicjatywa to kilkanaście lat otwierania i prowadzenia żłobków, przedszkoli, centrum edukacyjnego i szkoły. Chcemy, by każde dziecko miało możliwość rozwoju w najfajniejszym klimacie, w atmosferze szacunku, samodzielności i akceptacji.” – pisze założycielka i szefowa firmy Klaudyna Cichocka-Volkov na stronie internetowej Najprzeszkola.
Wizja? Bardzo konkretna. Stworzyć bezpieczną, szczęśliwą przestrzeń, która jest trampoliną do odpowiedzialnej i świadomej dorosłości. Dzieci budują tu pewność siebie, samodzielność, poczucie własnej wartości, zdrowe nawyki, szacunek do siebie i innych. W praktyce: dwujęzyczność, wsparcie logopedy, psychologa, terapia ręki, integracja sensoryczna, zdrowe żywienie, kontakt z naturą, nowoczesne technologie, warsztaty dla rodziców.
„To przedszkole rośnie razem z dzieckiem” – kolejny wpis rodzica, zadowolonego z usług wrocławskiej placówki.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Najprzedszkole to rzeczywiście miejsce „naj” dla każdego dzieciaka. Co mogło pójść nie tak?
Wpis, który uruchomił lawinę
Wszystko zaczęło się od jednego wpisu. Olena, Ukrainka, matka czteroletniego chłopca, zamieściła w internecie opinię: „Stosunek dyrekcji do rodziców fatalny – brak chęci rozmowy, dialogu, uwzględniania próśb i sugestii, zastanie kogoś z kierownictwa na miejscu graniczy z cudem, wiadomości e-mail są zbywane i bagatelizowane”.
Wściekła matka, która walczy o dobro czteroletniego syna, to dla mediów nie lada gratka.
W rozmowie z portalem TuWroclaw.com Ukrainka prezentuje własną wersję wydarzeń: „Moje zarzuty nie są bezpodstawne. Dzieci wielokrotnie były narażane na niebezpieczeństwo – opuszczały sale bez opieki, szukając rodziców. Pracownicy nie znali imion dzieci, nie wiedzieli, kto je odbiera”.
Kobieta podkreśla, że nie krytykuje nauczycielek, tylko zarządzanie: „Liczyłam, że po moim wpisie ktoś z dyrekcji się ze mną skontaktuje i sytuacja się poprawi” – mówi.
Ale zamiast dialogu, najpierw otrzymuje przedsądowe wezwanie do zaprzestania szykanowania placówki, a potem wypowiedzenie umowy. Jej syn nie może już uczęszczać do Najprzedszkola.
„Starałam się, by moja opinia była konstruktywna i wyważona, nikogo nie obraziłam” – przekonuje dotknięta do żywego matka, tym razem w „Gazecie Wyborczej”.
Właścicielka Najprzedszkola, Klaudyna Cichocka-Volkov, odpowiada „Wyborczej”: „Musieliśmy rozwiązać umowę, by nie tracić energii na spór z rodzicami jednego chłopca. Mamy 110 dzieci pod opieką i naszym obowiązkiem jest zadbać o nie wszystkie, także o ich kondycję psychiczną. Dziecko odczuwa negatywne emocje rodziców wobec placówki, co źle na nie wpływa”.
Prawnik przedszkola, adwokat Magdalena Gawińska, wyjaśnia portalowi TuWroclaw.com: „Przyczyną rozwiązania umowy były bezprawne i szkodliwe działania polegające na podżeganiu znajomych do atakowania placówki oraz oczywisty brak zaufania i woli współpracy”.
Ale te tłumaczenia nie mają znaczenia. Media rozszarpują Najprzedszkole. Pojawia się seria negatywnych, napastliwych publikacji na największych portalach w Polsce. Artykuły bezrefleksyjne, napisane bez kontaktu z przedszkolem.
Równocześnie na internetowych forach pojawia się fala anonimowych, negatywnych opinii.
„Współpraca z rodzicami nie istnieje. Na każdą propozycję lub uwagę dostaje się sztuczną odpowiedź, ogólniki, sztampowe zdania jak wycięte z podręcznika. Rozmowa twarzą w twarz z dyrektorem nic nie zmienia” – piszą inni rodzice. Kim są naprawdę? Nie wiadomo.
Są oczywiście i głosy przeciwne. Tych dziennikarze jednak nie widzą: „O boszsz, znam tych rodziców, dramat! agresywni, roszczeniowi i robiący wokół siebie wielką zadymę, nie licząc się z innymi. Tu zrobili zadymę z wpisami i myśleli, że nic ich nie spotka, że mogą sobie tak bezkarnie jechać po innych no i się przeliczyli” – pisze jakiś rodzic z Wrocławia.
Ale kogo to interesuje? Najważniejsze, żeby teksty się klikały. Nienawiść to woda na młyn współczesnych mediów. Ludzie uwielbiają o niej czytać. Szybko się wkręcają, zaczynają ją czuć w sobie i komentują. W ten sposób, spirala hejtu zaciska się wokół tematu.
Próby dialogu
Fala negatywnych recenzji na temat wrocławskiej placówki pojawia się w wielu miejscach na raz, niemal jednocześnie, z podobnym przekazem. Komentarze obrażające dyrekcję, pisane z anonimowych kont, często z ukraińskimi nazwiskami. Wśród autorów – nie tylko rodzice, ale i osoby, które nigdy nie miały dzieci w Najprzedszkolu. Dyrekcja dokumentuje: „Komentarze wystawia nie tylko pani Olena, ale także jej mąż i znajomi, niebędący klientami przedszkola”.
Przedszkole archiwizuje te wszystkie działania, przedstawia je jako dowód zorganizowanej akcji, mającej na celu uderzenie w reputację placówki. Rodzice to rozumieją, wspierają, starają się pomóc.
Z oficjalnego komunikatu, który właśnie pojawił się na stronie Najprzedszkola: „Każdy może do nas zawsze przyjść, poznać nasze wartości i zobaczyć na własne oczy naszą codzienną pracę. Dziękujemy wszystkim, którzy okazują nam zaufanie i wsparcie. Wasze pozytywne opinie o pracy naszego zespołu motywują nas do dalszych działań na rzecz dzieci”
I dalej: „Każdą sytuację staramy się zawsze rozwiązywać poprzez otwarty dialog i skuteczne poszukiwanie porozumienia. Tym razem, pomimo wielu starań, zostaliśmy zmuszeni do złożenia pozwu przeciwko osobom, które w sposób uporczywy i agresywny po prostu nas wszystkich obrażały”.
Ale takie komunikaty giną w szumie informacyjnym. W mediach powielane są hejterskie kalki: „wyrzucenie dziecka”, „kara za krytykę”. Przedszkole prostuje, tłumaczy, pokazuje dokumenty. Umowa została rozwiązana z rodzicami, nie z dzieckiem. Próby dialogu były wielokrotne.
Tajemnice Oleny
W każdym biznesie zaufanie jest walutą. Każda negatywna opinia to potencjalnie utracony klient. Kilka fałszywych komentarzy może przekreślić lata pracy nad marką i relacjami…
Olena, która postanowiła być Nemezis dla Najprzedszkola, nie chce już komentować całej sprawy. Twierdzi, że wszystko co miała do powiedzenia, przekazała mediom. Aha i jeszcze jedno – pod koniec rozmowy zastrzega sobie anonimowość. Ze względu na dobro dziecka. Tak też robiła podczas kontaktów z innymi dziennikarzami. Wszystkie komentarze w sieci również podpisuje nickiem.
Zauważacie tę potężną dysproporcję w komunikacji? Z jednej strony anonimowa mama, a z drugiej napiętnowani: przedszkole i jego przedstawiciele. Do wiadomości publicznej podane nazwy, adresy, dane osobowe. O co tu chodzi?
Może odpowiedzią jest tożsamość Oleny? Ciężko ją znaleźć w internecie, ale w serwisie społecznościowym LinkedIn ma zawodowy profil i tam ją można lepiej poznać. Pracuje jako QA Engineer w spółce, specjalizującej się w marketingu online. Co ciekawe, znalezienie informacji o tej firmie też nie jest łatwe. Ale podmiot o dokładnie takiej samej nazwie zarejestrowany jest pod rosyjską domeną „ru”.
Ale idźmy dalej, bo robi się coraz ciekawiej. Damien, mąż Oleny pracuje na stanowisku Senior QA Engineer. Przez wiele lat w szwajcarskim banku, niedawno zmienił miejsce zatrudnienia na polską spółkę informatyczną. Na portalu Go Work ludzie piszą o tej firmie, że popadła w tarapaty i zaczęła zatrudniać tanich, słabo wykwalifikowanych ludzi.
Ciekawe, prawda? Z jednej strony fala hejtu i dezinformacji na temat wrocławskiego przedszkola, która nagle i profesjonalnie zalewa polski internet. Z drugiej dwoje młodych, świetnie wykwalifikowanych Ukraińców ze szwajcarskimi i rosyjskimi inklinacjami. Przecież to do złudzenia przypomina działania rosyjskich służb. Czy zatem Olena z Ukrainy, mieszkająca w Polsce, może być rosyjskim szpiegiem? Tak, czy nie? Co jest prawdą?
Niech każdy sobie odpowie sam. Niech się każdy dobrze nad tym zastanowi i nie rozpowszechnia tej informacji dalej, bo tak się właśnie rodzi nienawiść.
We Wrocławiu na Wołowskiej dzieci ciągle biegają po korytarzach, nauczyciele uczą, rodzice przychodzą, pytają, czasem się wahają. Przedszkole odpowiada – otwartością, dokumentami, zaproszeniem do rozmowy.