Wprawdzie dziś mija 199 dni odkąd Rosja najechała Ukrainę, ale to dobry moment, by podsumować wydarzenia ostatnich trzech miesięcy z okładem. W tej chwili trwa ofensywa Ukraińców na froncie charkowskim, sytuacja jest bardzo dynamiczna. Niemniej do tej pory był to czas poważnych turbulencji, nie tylko na polu walki, ale w całej Europie.
Sankcje cofną Rosję o dwa pokolenia
W raportu przygotowanego dla rosyjskiego rządu, do którego dotarł Bloomberg wynika, że Rosja może stanąć w obliczu długiej i głębokiej recesji spowodowanej sankcjami na witalne obszary jej gospodarki. Dokument, będący wynikiem wielomiesięcznych prac urzędników i ekspertów, próbujących ocenić rzeczywisty wpływ izolacji gospodarczej Rosji po inwazji na Ukrainę, rysują złowieszczy obraz. Dwa z trzech przedstawionych w raporcie scenariuszy pokazują, że kurczenie się gospodarki w przyszłym roku przyspieszy, powróci ona do poziomu sprzed inwazji dopiero na początku przyszłej dekady. Scenariusz „rzeczywisty” zakłada, że pik recesji przypadnie na przyszły rok, kiedy gospodarka Rosji skurczy się o 8,3 procent, natomiast scenariusz negatywny zakłada szczyt recesji w 2024 roku, kiedy gospodarka zmniejszy się o 11,9 procent. Wszystkie scenariusze zakładają zaostrzenie sankcji, do których będą dołączać kolejne państwa. Negatywną sytuację pogłębi odwracanie się Europy od rosyjskich węglowodorów, które są podstawą rosyjskiej gospodarki.
Tajny raport Kremla: Sankcje cofną rozwój Rosji o dwa pokolenia
Trudna sytuacja związana jest również z blokadami transportowymi nałożonymi na Rosję a także odpływem wysokowykfalifikowanej kadry m.in. informatyków. Według szacunków, do 2025 roku Rosję opuści do 200 tys. specjalistów. Dokument wzywa do podjęcia szeregu środków wspierających gospodarkę i dalszego złagodzenia skutków ograniczeń, aby w 2024 roku gospodarka wróciła do poziomu sprzed wojny, a następnie stabilnie się rozwijała. Ale kroki obejmują wiele takich samych środków stymulujących inwestycje, które rosyjski rząd realizował w ciągu ostatniej dekady, kiedy wzrost w dużej mierze pozostawał w stagnacji, nawet bez pogłębionych sankcji. Według Bloomberga, wobec ograniczonego dostępu do zachodnich technologii, fali dezinwestycji zagranicznych przedsiębiorstw i trudności demograficznych, potencjalny wzrost kraju ma się zmniejszyć do 0,5-1 procent w następnej dekadzie. Następnie będzie się dalej kurczyć, aż do poziomu nieco powyżej zera do 2050 roku. Rosja będzie również coraz bardziej podatna na spadek światowych cen surowców, ponieważ rezerwy międzynarodowe nie będą stanowić bufora dla jej budżetu. Według raportu całkowite odcięcie dostaw gazu do Europy, głównego rynku eksportowego Rosji, może kosztować nawet 400 miliardów rubli (6,6 miliarda dolarów) rocznie. W rezultacie trzeba będzie zmniejszyć produkcję, co zagraża planom Kremla w zakresie zwiększania poziomu zgazowania kraju. Dodatkowo brak technologii potrzebnej do budowy instalacji skraplających gaz jest „krytyczny” i może utrudnić budowę nowych.
Polska przedstawia koalicjantom ofertę zakupu AHS Krab w ramach wsparcia Ukrainy
Korea Północna dostarcza Rosji amunicję
Z kolei New York Times donosi, że w ocenie wywiadu Stanów Zjednoczonych, Rosja sprowadza rakiety i pociski artyleryjskie z Korei Północnej. Amerykańscy urzędnicy potwierdzają, że doniesienia gazety są dokładne i że spodziewane są dodatkowe zakupy sprzętu wojskowego przez Rosję z tamtego kierunku. – Rosyjskie ministerstwo obrony jest w trakcie zakupu milionów rakiet i pocisków artyleryjskich z Korei Północnej do użytku na ukraińskim polu bitwy – napisał anonimowy urzędnik w odpowiedzi dla Reuters, zapytany o informacje przekazane przez NYT. Informator przekazał również, że zakup ten wskazuje na wyczerpanie rosyjskiego wojska z powodu kontroli eksportu i sankcji, co powoduje poważne niedobory dostaw. New York Times stwierdza, że amerykański wywiad nie podał żadnych szczegółów na temat rosyjskich zakupów na Dalekim Wschodzie, poza tym, że dotyczyły one pocisków artyleryjskich i rakiet. Wzmożone dostawy z Korei Północnej mogą świadczyć o pewnej desperacji Rosji w kwestii pozyskiwania zaopatrzenia dla swoich żołnierzy. Należy pamiętać, że Ukraina niedawno rozpoczęła kontrofensywę wokół Chersonia, który Rosja okupuje od początku inwazji. W ramach przygotowań do tych ataków siły ukraińskie zaatakowały rosyjskie magazyny zaopatrzenia, w tym te z artylerią i amunicją. Możliwe, że to jest właśnie przyczyna obecnych niedoborów, które zmuszają Rosjan do pośpiesznego szukania zagranicznych dostawców sprzętu.
Rosja musi sprowadzać amunicję z Korei Północnej – podaje wywiad USA
Spór o Zaporoską Elektrownię Jądrową
Z kolei nie dalej jak w minioną środę dowiedzieliśmy się, że ONZ wzywa do demilitaryzacji Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej i zaprzestania ostrzałów przez Rosję i Ukrainę. Z tym samym apelem MAEA zakończyło swoją misję w Zaporożu, zaznaczając, że niefortunny ostrzał może doprowadzić do katastrofy całego regionu i obszarów poza. Według ekspertów, teren elektrowni powinien zostać zdemilitaryzowany, a Ukraina powinna obiecać, że nie będzie próbować odbić obiektu. – Jakiekolwiek uszkodzenia, czy celowe, czy nie, największej elektrowni jądrowej w Europie lub innych obiektów jądrowych na Ukrainie, może oznaczać katastrofę nie tylko dla bezpośredniego sąsiedztwa, ale całego regionu i obszarów poza nim – powiedział sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ poświęconego sytuacji w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Po zakończonej misji w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Rafael Grossi zaznaczył, że konieczne jest zakończenie operacji wojskowych w kierunku lub na terenie zakładu. Jak dodał, elektrownia powinna wrócić do normalnego trybu pracy, a pracownicy powinni zostać uwolnieni spod presji wywieranej przez rosyjskich żołnierzy. W tym celu, Grossi przedstawił siedem rekomendowanych działań, które miałyby zmniejszyć niebezpieczeństwo katastrofy. Szef MAEA apelował w swoim wystąpieniu o zaprzestanie działań militarnych na terenie elektrowni przez obie strony. W raporcie wydanym po zakończeniu wizytacji w Zaporożu, MAEA zaznacza, że organizacja może podjąć się prowadzenia konsultacji. Organizacja podkreśla, że konieczne jest utworzenie strefy bezpieczeństwa jądrowego i ochrony obiektu przed awarią jądrową, które może mieć miejsce w wyniku uszkodzeń spowodowanych działaniami militarnymi.
Prowokacje Rosji z atomem w Zaporożu mogą posłużyć do uprawomocnienia jej zdobyczy terytorialnych
Rosja może wykorzystywać napięcia wokół zaporoskiej elektrowni jądrowej do umocnienia swoich roszczeń względem podbitych terytoriów. Jak informuje Amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW), Moskwa może próbować oddziaływać na społeczność międzynarodową, kreując atmosferę zagrożenia wokół okupowanego obiektu. Raport MAEA z szóstego września potwierdził informacje, że na terenie elektrowni znajduje się rosyjski sprzęt wojskowy oraz pracownicy Rosatomu, który zagraża bezpieczeństwu siłowni zarówno w bezpośrednim sensie militarnym, jak i w kwestii zarządzania jej działaniem. Obecność pracowników Rosatomu może prowadzić do zakłócenia normalnego procesu funkcjonowania obiektu i hierarchii służbowej. – MAEA nie może współpracować z Rosją w sprawie eksploatacji siłowni, bez przyznania, choćby milczącego, że Rosja ma prawo do konsultacji – pisze w raporcie ISW. Tym samym Federacja Rosyjska zostałaby uznana za stronę bardziej neutralną, która przyczynia się do stabilizacji regionu, choć wiadomo, że jest ona agresorem i przyczyną całego kryzysu. Władimir Putin próbuje wykreować sytuację podobną do porozumień Mińskich, które w podobny sposób traktowały Rosję w 2014 roku. Przedstawiały one wojnę na Ukrainie jako konflikt wewnętrzny, a Rosję jako państwo w najlepszym razie słabo zaangażowane w poparcie jednej ze stron. – Putin może chcieć wykorzystać warunki, które stworzył w elektrowni atomowej, by wymusić podobną sytuację, podważając suwerenne prawa Ukrainy wobec znacznie większych terenów niż te, które Rosja obecnie okupuje – piszą analitycy ISW w raporcie.
Ukraina domaga się korytarza humanitarnego z Zaporoża. Rosjanie milczą, torturują, porywają
Sekretarz generalny NATO apeluje o pomoc dla Ukrainy
Kolejnym ważnym głosem w debacie zachodnich polityków o wojnie w Ukrainie był artykuł napisany przez sekretarza generalnego ONZ Jensa Stoltenberga dla Financial Times. – Płacimy cenę za nasze wsparcie dla Ukrainy. Ale cena, którą płacimy jest liczona w dolarach, euro i funtach, a Ukraińcy płacą życiem – podkreśla Stoltenberg. – Wszyscy zapłacimy znacznie wyższą cenę, jeśli Rosja i inne autorytarne reżimy uznają, że mogą bezkarnie najeżdżać na swoich sąsiadów i deptać prawo międzynarodowe. Jeśli Rosja przestanie walczyć, zapanuje pokój. Jeśli Ukraina przestanie walczyć, przestanie istnieć jako niepodległy naród. Ponosimy moralną odpowiedzialność za wspieranie tej niezależnej demokracji w sercu Europy – przekonuje sekretarz generalny NATO. – Mamy więc wybór w sprawie świata, w którym chcemy żyć. Sojusznicy NATO są oddani prawu każdego narodu do wyboru własnego losu. Dlatego zapewniamy bezprecedensową pomoc finansową, humanitarną i wojskową, aby pomóc Ukrainie w przetrwaniu jako suwerenny, niezależny naród – dodaje. Stoltenberg podkreśla rolę NATO w przygotowaniu wojsk Ukrainy do obrony przed rosyjską inwazją, które miało miejsce od momentu zajęcia Krymu przez Rosję w 2014 roku. Wskazał również, że sankcje Zachodnie będą mocno uderzać w rosyjską gospodarkę w najbliższych latach. Wierzy on, że wsparcie, które Zachód udziela Ukrainie nie pójdzie na marne, ale zalecił przygotować się do zimy, która może być ciężka nie tylko dla walczących Ukraińców, ale także dla społeczeństw Europy.
Sekretarz generalny NATO: My płacimy za konflikt w euro, Ukraińcy płacą życiem
Udana kontrofensywa Ukraińców
Ostatnie dni były zdominowane przez informacje o sukcesach armii ukraińskiej w związku z jej kontrofensywą. Prorosyjski szef administracji miasta Kupiańsk, Witalij Ganczew, wezwał kobiety i dzieci do ewakuacji z miasta w miarę zbliżania się sił ukraińskich. Ganczew powiedział, że miasto jest stale „pod ukraińskim terrorem” i doświadcza ciągłych ataków rakietowych ze strony Sił Zbrojnych Ukrainy. Ukraińscy urzędnicy odmówili komentarza na temat ofensywy w północno-wschodniej części Ukrainy, jednak filmy udostępniane w mediach społecznościowych pokazują ukraińskich żołnierzy wyzwalających miasto Bałaklija i pobliskie wioski we wschodniej części obwodu charkowskiego. Cała operacja miała na celu zaskoczenie sił rosyjskich po nasilającym się konflikcie na południu Ukrainy w okolicach miasta Chersoń.
W ostatnich tygodniach Rosja przegrupowała część sił na południe, aby wzmocnić swoje szeregi przed ukraińską kontrofensywą w rejonie Chersonia. Podczas gdy południowy front będzie jednym z głównych miejsc konfliktu, ukraińskie natarcie w Charkowie może rozciągnąć siły rosyjskie na dwa różne miejsca przed nadchodzącą zimą. Operacje Ukrainy w okolicach Chersonia zmusiły siły rosyjskie do koncentracji swoich wojsk na południe, umożliwiając siłom ukraińskim przeprowadzenie lokalnych, ale skutecznych kontrataków w rejonie Iziumu. Rosyjscy analitycy twierdzą że nacisk sił ukraińskich na Kupiańsk ma na celu odcięcie linii zaopatrzenia do strategicznego miasta Izium na południu. – Łączna powierzchnia terytorium zwróconego Ukrainie w kierunku Charkowa i Chersonia wynosi około 700 km kwadratowych – powiedział generał brygady Ołeksij Gromow, zastępca szefa jednostki operacyjnej w sztabie generalnym. Ukraińcy uderzyli na ponad 400 celów za pomocą systemów rakietowych HIMARS, które mają dużą siłę rażenia i przynoszą odpowiednie efekty.
ONZ wezwie Rosję do opuszczenia okupowanej elektrowni jądrowej na Zaporożu