Trudna sytuacja wywołana kryzysem na rynku węglowodorów oraz pandemią koronawirusa spowodowała, że w budżecie Rosji pojawiła się dziura. Jednym ze sposobów jej załatania jest przykręcenie fiskalnej śruby rosyjskim koncernom naftowym. Jednakże takie działanie w dłuższej perspektywie może przynieść fatalne skutki całej gospodarce rosyjskiej – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.
Trudna sytuacja markoekonomiczna Rosji
Sytuacja makroekonomiczna Rosji jest bardzo trudna. Mimo zgromadzenia rekordowych rezerw przechowywanych w Funduszu Dobrobytu Narodowego, które w październiku wyniosły 13,73 bln rubli, tj. 176 mld dolarów (12,1 procent PKB), spadają praktycznie wszystkie wskaźniki budżetowe. Najważniejszy z nich to współczynnik wzrostu gospodarczego. Ministerstwo rozwoju szacuje tegoroczny spadek na co najmniej 3,9 procent. Zmniejszają się również wpływy podatkowe, zarówno te pochodzące z podatku VAT stanowiącego podstawę dochodów rosyjskiego budżetu, jak i podatków oraz ceł związanych z produkcją i wydobyciem węglowodorów. Ściągalność tego pierwszego w sierpniu spadła o 3,7 procent a we wrześniu o kolejne 23 procent rok do roku. Dodatkowo od początku roku obrót gotówkowy zwiększa się o 20 procent, co jest związane prawdopodobnie z rozrostem szarej strefy.
Najważniejszym wyznacznikiem kryzysu gospodarczego jest deficyt budżetu federalnego, który w ostatnich latach nie był w Rosji częstym zjawiskiem. Dochody z tytułu sprzedaży, głównie, ropy i gazu pozwalały odkładać spore rezerwy i zabezpieczały nadwyżkę w kasie państwa. Teraz jest inaczej. We wrześniu dług państwa powiększył się o 209 mld rubli (2,69 mld dolarów) i w 2020 roku wynosi już ponad 1,8 bln rubli (około 23 mld dolarów). Według wyliczeń ministerstwa finansów, dziura budżetowa prawdopodobnie sięgnie 4,4 bln rubli (55 mld dolarów) do końca roku, czyli około pięć procent PKB.
Wydatki budżetowe w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2020 roku wyniosły około 15 bln rubli (187 mld dolarów) i wzrosły o 25 procent względem 2019 roku, natomiast wpływy w tym samym czasie spadły o 12 procent i wyniosły 13,2 bln rubli (164 mld dolarów)
Kolejnym i jednym z ważniejszych problemów finansowych Rosji są spadające przychody z eksportu węglowodorów. A te drastycznie spadły względem przychodów generowanych w 2019 roku (który i tak nie był najlepszy pod tym względem). Od stycznia do września sektor naftowo-gazowy „oddał” do budżetu w ramach podatków, akcyz i ceł o 36 procent mniej niż w tym samym okresie 2019 roku. Przychody budżetu z tego tytułu wyniosły około sześć bilionów rubli (75 mld dolarów).
W latach 2021-2023 nie będzie lepiej. Zgodnie z prognozą budżetową na lata 2021-2023, przyjętą przez Dumę pod koniec października, dochody państwa wyniosą odpowiednio:
- 18,8 bln rubli (233,6 mld dolarów) w 2021 roku
- 20,64 bln rubli (250 mld dolarów) w 2022 roku
- 22.26 bln rubli (277 mld dolarów) w 2023 roku
Wydatki szacowane są na:
- 21,52 bln rubli w 2021 roku
- 21,88 bln rubli w 2022 roku
- 23,67 bln rubli w 2023 roku
W każdym z trzech lat przewidywany jest deficyt budżetowy.
Fundusz Dobrobytu Narodowego
Na straży dobrobytu Rosji, a raczej bezpieczeństwa jej finansów publicznych, stoi Fundusz Dobrobytu Narodowego. Jest to specjalny instrument, który powstał pod koniec 2017 roku w wyniku połączenia z Funduszem Rezerwowym. FDN ma na celu zabezpieczenie wydatków związanych z dobrowolnym filarem emerytalnym oraz stabilizację budżetu federalnego.
Głównym źródłem finansowania funduszu jest nadwyżka ze sprzedaży węglowodorów. Mechanizm jest prosty. Kiedy cena ropy naftowej przekracza poziom ustalony w regule budżetowej na dany rok, wtedy nadwyżka jest kierowana do zakupu waluty na rynku. Zakupiona waluta trafia wtedy do FDN. Dzieje się to z reguły raz do roku. W 2020 roku stało się to w marcu. Wtedy fundusz został zasilony dodatkowymi 3,3 bln rubli, będącymi nadwyżką ze sprzedaży węglowodorów w 2019 roku. Kiedy jednak dochody ze sprzedaży ropy są niższe niż te założone w ustawie budżetowej, wtedy dochodzi do odwrotnego procesu. Waluta jest sprzedawana, a środki pozyskane w ten sposób trafiają do budżetu państwa.
Według ministra finansów Rosji Antona Siluanowa w 2020 roku w wyniku spieniężania rezerw zgromadzonych w FDN do budżetu federalnego trafi ponad 342 mld rubli (4,3 mld dolarów). W 2021 roku ma to być 91 mld rubli (1,15 mld dolarów). Jest to jednak bardzo konserwatywne założenie. Większość tegorocznego deficytu ma być finansowana z pożyczek, obligacji i kredytów. Dopiero w następnej kolejności mają być wykorzystywane środki zgromadzone w FDN. Pierwsza sprzedaż walut, pokrywająca zadłużenie, nastąpiła w sierpniu. Dzięki temu udało się pozyskać 3,5 mld rubli, które mają częściowo pokryć niedobory dochodów. Taka operacja była przeprowadzona pierwszy raz od końca 2017 roku.
Złe dane dane z perspektywy budżetu i spółek
Trzeba jednak pamiętać, że w 2021 roku fundusz nie zostanie zasilony, podobnie jak w 2020 roku, dodatkową nadwyżka z tytułu sprzedaży węglowodorów ponieważ tej nadwyżki po prostu nie będzie.
Po pierwsze dlatego, że średnia cena ropy Urals w okresie styczeń-wrzesień 2020 roku wyniosła 40,84 dolara za baryłkę (w analogicznym okresie 2019 roku wynosiła 64,15 dolarów) co jest mniejszą kwotą niż założona w ustawie budżetowej na poziomie 42,45 dolarów za baryłkę. Drugim powodem jest znacznie mniejszy wolumen ropy, która zostanie w wyeksportowana w bieżącym roku. Plany budżetowe, poza średnią ceną, zakładają również wolumen eksportu. Pomiędzy styczniem a październikiem 2019 roku Rosja wydobyła łącznie 466,4 mln ton ropy i kondensatu gazowego, co dało średnią dzienną na poziomie 11,25 mln baryłek. Jednocześnie eksport w tym samym okresie wyniósł 209 mln ton.
W bieżącym roku w identycznym przedziale czasowym wydobycie ropy wyniosło 429 mln ton, co daje 10,31 mln baryłek dziennie, natomiast eksport 195,5 mln ton ropy.
Oznacza to, że poza spadkiem średniej ceny sprzedawanej ropy, znacznie spadł również fizyczny wolumen. Nie jest więc prawdą, że powracająca cena ropy powyżej 42,45 dolarów za baryłkę jest satysfakcjonująca dla Rosji.
Poza stratami budżetu, potężny cios otrzymały spółki naftowe. Straty największej kompanii naftowej w Rosji – Rosnieftu – w pierwszym półroczu wyniosły 113 mld rubli (1,4 mld dolarów) wobec zysku na poziomie 325 mld rubli (cztery miliardy dolarów) w pierwszym półroczu 2019 roku.
Zysk Gazpromnieft w pierwszym półroczu spadł względem pierwszych sześciu miesięcy 2019 roku o 96 procent – do ośmiu miliardów rubli (100 mln dolarów).
Strata Łukoila, największego prywatnego producenta ropy naftowej, wyniosła w pierwszym półroczu bieżącego roku 64,2 mld rubli (800 mln dolarów) wobec zysku w wysokości 331 mld rubli (4,1 mld dolarów) w 2019 roku.
Zysk Tatnieftu w pierwszym półroczu 2020 roku spadł czterokrotnie do 23,1 mld rubli (230 mln dolarów) w stosunku do pierwszej połowy 2019 roku, kiedy wyniósł 93,3 mld rubli (1,15 mld dolarów).
Marszałkowski: Ile naprawdę kosztuje ropa rosyjska? (ANALIZA)
Gdy nie ma pieniędzy w budżecie, sięgnij do kieszeni koncernom
Rząd rosyjski znalazł się w trudnym położeniu. Musiał wybrać pomiędzy wsparciem sektora, który generuje największe dochody budżetu, a zachowaniem równowagi budżetowej. Została wybrana druga opcja.
W połowie października Władimir Putin podpisał ustawy o zmianach w opodatkowaniu sektora naftowego. Stało się to w obliczu dość sporych kontrowersji i dużego sprzeciwu firm naftowych. Projekt ustawy trafił do Dumy na początku sierpnia i w szybkim tempie został zaakceptowany przez obie izby rosyjskiego parlamentu oraz prezydenta.
Główne zmiany dotyczą trzech obszarów:
– Zniesienia ulg podatkowych (NDIP) dla wysoko szczerpanych pól,
– Zniesienia preferencyjnych stawek celnych na eksport ropy o wysokiej gęstości i lepkości,
– Zmiany parametrów w podatku od Dodatkowych Dochodów (NDD).
Według Siulianowa, dzięki tym zmianom budżet państwa zyska ponad 290 mld rubli rocznie (3,6 mld dolarów).
Więcej o pomysłach zmian w systemie podatkowym związanych z NDD pisałem tutaj.
Zmiany w systemie podatkowym uderzą w rosyjskie firmy naftowe
Największymi przegranymi wprowadzonych zmian będą firmy posiadające najbardziej zubożone złoża, czyli Tatnieft (11 procent pól roponośnych) oraz Łukoil (siedem procent takich aktywów). Firmy te w dużym stopniu prowadzą wydobycie w obszarach, w których ropa ma najgorsze właściwości, jest wysoce zasiarczona, a zaprzestanie wydobycia będzie skutkowało właściwie utratą odwiertu.
Ze względu na zmianę w podatku NDD, zniesienie możliwości odpisu od podatku historycznych strat wynikających z zagospodarowania złoża powyżej 50 procent najbardziej uderzy w Rosnieft. Firma ta może stracić około 130 mld rubli (1,6 mld dolarów) w ciągu trzech lat.
Według Putina, zmiany w systemie podatkowym mają zmobilizować firmy wydobywcze do porzucenia nieefektywnych, zczerpanych złóż na rzecz nowych inwestycji, z zastosowaniem innowacyjnych technologii. Warto wspomnieć, że Rosja może posiadać jedne z większych pokładów złóż niekonwencjonalnych, tzw. łupkowych. Jednak dotychczas Rosja wolała wydobywać surowiec z prostych geologicznie pól roponośnych. Powodem jest oczywiście kwestia finansowa. Państwo, jako kreator polityki fiskalnej, ma duży wpływ na to, że nowe złoża nie są wykorzystywane.
Zmiany są groźne dla Rosji i jej firm
Według Putina, te zmiany mają pomóc w przestawieniu rosyjskiej gospodarki na model mniej uzależniony od wpływów z sektora naftowego. Dodatkowe dochody budżetowe, wynikające ze zmian opodatkowania nafciarzy, mają być przeznaczone m.in. na rozwój branży IT i sektora MŚP.
Trudno jednak powiedzieć, czy państwo, którego budżet w ponad 30 procentach jest zależny od dochodów z eksportu ropy i gazu, będzie w stanie się zreformować i wspierać inne sektory gospodarki.
Państwo rosyjskie nie wykorzystało okresu koniunktury, w którym miliardowe zyski z eksportu ropy mogło przeznaczyć na inne gałęzie gospodarki. Obecne tłumaczenia o zmianach świadczą raczej o tym, że finanse państwa znalazły się w tak trudnym położeniu, że nie są w stanie sprostać wydatkom pomimo m.in redukcji budżetu obronnego. Z drugiej strony w społeczeństwie rosyjskim słychać coraz większe rozgoryczenie faktem, że pomimo posiadania setek miliardów rezerw, państwo cały czas zwleka z ich rozdysponowaniem.
Rosyjski sektor naftowy od lat narzeka na sposób opodatkowania branży. Według firm rosyjskich, obecnie nie opłaca się inwestować w nowe projekty, ponieważ nie można przewidzieć, czy państwo znów nie zmieni strategii fiskalnej. W ostatnich latach było już kilka dużych zmian opodatkowania przemysłu wydobywczego. Żadna z nich nie ostała się w zakładanej formie. Ministerstwo finansów twierdzi, że wszelkie zachęty podatkowe nie motywują firm do inwestycji, a jedynie dają im dodatkowe dochody i możliwość wypłaty wyższych dywidend akcjonariuszom, kosztem państwa.
Kolejne zmiany wydają się jedynie doraźnymi próbami ratowania budżetu federalnego. Należy przy tym zwrócić uwagę, że zmiany podatkowe i rozwój branży naftowej ma wpływ nie tylko na budżet federalny, ale także na rozwój poszczególnych podmiotów federalnych. Obwód Jamalsko-Nieniecki, Republika Komi, praktycznie cały obszar Zachodniej Syberii i Tatarastan są silnie uzależnione od wpływów podatkowych z branży naftowej. Poza tym ten sektor daje zatrudnienie setkom tysięcy pracowników zarówno na polach naftowych, jak i w firmach poszukiwawczych, geodezyjnych, produkcji prefabrykatów rur i wszystkich innych elementów potrzebnych do wydobycia.
Od wielu lat można usłyszeć, że wczesne lata dwudzieste to ostatni moment eksploatacji prostych złóż. Potrzeba będzie zatem znacznie większych funduszy na inwestycje, a sama marka rosyjskiej ropy Urals utraci przewagę cenową, m.in. w porównaniu z Brentem.
Uzależnienie od pieniędzy z nafty i gazu jest zabójcze dla rozwoju Rosji jako takiego, jednak trudno uznać reformy podatkowe w okresie pandemii, obniżenie cen surowców, obniżenie popytu oraz ograniczenia wynikające z umowy OPEC+, za stymulanty rozwoju innych gałęzi gospodarki. Rosja miała kilka okazji do przestawienia gospodarki opartej na surowcach na nowoczesny model wysokich technologii. Zawsze ważniejsze były jednak interesy teraźniejsze, czyli łatwe pozyskiwanie dewiz. Nowe obciążenia fiskalne mogą z kolei doprowadzić do problemów nie tylko na poziomie federalnym, ale z czasem, rozsadzić cienką warstwę w poszczególnych regionach. Zwłaszcza, że czas ropy powoli, bo powoli, ale jednak przemija, a alternatywy w głębokiej Syberii na razie nie widać.