Od Nowego Roku ropociąg Wschodnia Syberia-Ocean Spokojny (ESPO) z przepustowością podwojoną z 15 do 30 mln ton rocznie tłoczy surowiec z Rosji do Chin. Zwrot Rosnieftu do Państwa Środka trwa. Może wysadzić porozumienie naftowe, bo zagraża Arabii Saudyjskiej.
Zwrot do Chin – lepiej w ropie niż gazie
Rosyjski zwrot do Chin w ropie ma lepsze perspektywy, niż realizowany od ponad dwóch dekad zwrot gazowy. Z ostatnich informacji medialnych wynika, że w sprawie dostaw gazu Siłą Syberii nie ma nadal umowy gazowej Gazprom-CNPC. Natomiast w ropie Rosjanie notują postępy.
Jakóbik: Gazpromu zwrot do Azji. Potencjał współpracy gazowej Chin z Rosją
Według agencji Xinhua rozbudowa uzgodniona w 2013 roku służy inicjatywie Nowego Jedwabnego Szlaku promowanego przez Chiny. Jednocześnie pozwoli Rosji zwiększyć dostawy na największy rynek ropy na świecie. W 2017 roku Chińczycy po raz pierwszy w historii wyprzedzili Amerykanów w konsumpcji czarnego surowca. Było to możliwe dzięki rozwojowi gospodarczemu tego kraju, a także spowolnieniu wzrostu importu do USA, które zwiększają krajowe wydobycie w ramach tzw. rewolucji łupkowej.
ESPO został wydłużony o odcinek z Mohe na granicy rosyjsko-chińskiej do miejscowości Daqing. Ropa Rosnieftu trafi do PetroChina, która będzie przerabiać je w trzech rafineriach na północnym wschodzie Chin. Według Reutersa Chińczycy inwestują we wzrost mocy przerobowych tych jednostek. Rafinerie Liaoyang, Dalian i Jilin mają być dedykowane rosyjskiej ropie. Najważniejsza będzie Liaoyang ze względu na brak dostępu do morza.
Porozumienie naftowe pod presją rywalizacji Arabii i Rosji
Wzrost dostaw z Rosji do Chin może mieć także znaczenie dla porozumienia naftowego. Pomimo obietnicy o utrzymaniu cięć produkcji Rosjanie podwoją dostawy do Państwa Środka, co może oznaczać konieczność zwiększenia wydobycia przez Rosnieft. Uruchomione w 2016 roku wydobycie ze złóż Kujumba i Mesojacha ma zapewnić stabilne dostawy do Chin.
Rosnieft wdrożył cięcia w ramach układu o ograniczeniu wydobycia przez kraje OPEC i jedenaście państw spoza kartelu (tzw. OPEC+)na łączną ilość 1,8 mln baryłek dziennie. Restrykcje dotyczą jednak głównie nierozpoczętych projektów (greenfields). Cięcia dotyczą złóż Tagul, Suzun i Wankor. Dzięki temu po okresie ociągania się Rosja zgodnie z obietnicą zmniejszyła wydobycie o 300 tysięcy baryłek. Rosnieft obniżył wydobycie z średnio 4,62 mln baryłek dziennie w okresie styczeń-marzec 2017 o 12,5 mln baryłek czyli 2,9 procent w stosunku do ostatniego kwartału 2016 roku. Porozumienie przedłużono do końca 2018 roku, ale Rosnieft sygnalizuje gotowość do szybkiego wznowienia wydobycia w razie zakończenia układu.
Tymczasem o rynek chiński Rosjanie walczą z głównym partnerem porozumienia, czyli Arabią Saudyjską, największym producentem OPEC. W pierwszych siedmiu miesiącach 2017 roku Rosjanie dostarczyli Chińczykom średnio 1,18 mln baryłek dziennie, a Saudyjczycy 1,05 mln. Dlatego Arabia chce przejąć udziały w rafinerii Yunnan na poczet dostaw przez naftoport w Mjanmie w wysokości 260 tysięcy baryłek dziennie na południowym zachodzie Chin, a także podpisała umowę na dostawy do rafinerii Huizhou należącej do chińskiego CNOOC w ilości 200 tysięcy baryłek dziennie. Rijad chce zainteresować Chińczyków inwestycją w akcje Saudi Aramco, które ma ogłosić ofertę publiczną w tym roku.
Rywalizacja Arabii i Rosji o Chiny może zagrozić porozumieniu naftowemu, gdy ceny ropy wzrosną do poziomów akceptowalnych przez oba kraje. Dla Rosji – 50 dolarów, dla Arabii – 70 dolarów gwarantuje stabilność budżetową. Wtedy państwa mogą wrócić do wojny cenowej obserwowanej w latach poprzedzających kryzys cen ropy i układ OPEC+.
Wnioski dla Polski
Zwrot Rosnieftu do Chin może mieć znaczenie także dla Polski. Andrzej Kublik z Gazety Wyborczej słusznie zauważył, że w celu poprawy jakości surowca słanego na teren wojny handlowej z Arabią Saudyjską, Rosjanie zwiększają zasiarczenie surowca słanego do Europy, w tym do Polski. Podniesie to koszty dla naszych rafinerii. Z drugiej strony potencjalne uszczuplenie dostaw na rynek europejski – wcale nie przesądzone – może zwiększyć presję na dalszą dywersyfikację dostaw do polskich firm – PKN Orlen i Grupa Lotos. Sprzyja temu rosnąca różnica między baryłką europejskiej mieszanki Brent a amerykańskim WTI, która sięga już 6 dolarów (odpowiednio 68 do 62 dolarów). Czy pierwsze dostawy amerykańskiego surowca to zapowiedź szerszego trendu zmian na polskim rynku?