ROZMOWA
Na ile wszyscy uczestnicy rynku gazu w Polsce mogą zapewnić bezpieczną ciągłość dostaw tego surowca? Czy liberalizacja rynku i mechanizmy rynkowe są w stanie zapewnić naszemu krajowi konieczny poziom bezpieczeństwa energetycznego? Na pytania BiznesAlert.pl odpowiada Jerzy Kurella, wiceprezes Zarządu PGNiG do spraw handlowych.
BiznesAlert.pl: Czy sam wolny rynek jest w stanie zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne, a nasze firmy prywatne dostarczające gaz, przy obecnych warunkach przesyłu i stanie infrastruktury, zapewnią Polsce to bezpieczeństwo przynajmniej w sektorze gazowym?
Jerzy Kurella: Rynek gazu podlega silnej interwencji państwa z uwagi na specyfikę gazu ziemnego jako towaru, uwarunkowania infrastrukturalne oraz realia geopolityczne. Kształt polskich regulacji rynku gazu ziemnego wynika ze słusznego przekonania ustawodawcy co do tego, że sam mechanizm wolnorynkowy nie jest w stanie zapewnić oczekiwanego poziomu bezpieczeństwa energetycznego. Potwierdzeniem trafności tej tezy może być ocena obecnego poziomu zaangażowania uczestników rynku w budowę bezpieczeństwa energetycznego kraju. Aktualnie to PGNiG, a nie jego konkurenci, aktywnie uczestniczy w przedsięwzięciach służących poprawie bezpieczeństwa energetycznego, między innymi poprzez szeroko zakrojone inwestycje w segment magazynowania gazu ziemnego oraz utrzymywanie wysokiego poziomu zapasów, który chroni polskich odbiorców przed negatywnymi konsekwencjami wydarzeń nadzwyczajnych. Charakterystyczne jest to, że konkurenci PGNiG za jedną z największych barier w liberalizacji rynku gazu uważają właśnie regulacje związane z obowiązkiem tworzenia i utrzymywania zapasów gazu
Oceniając aktualną sytuację na rynku gazu pamiętać należy o tym, że znajduje się on w fazie przyspieszonej liberalizacji. W dotychczasowym modelu rynku gazu PGNiG pełnił rolę gwaranta bezpieczeństwa dostaw, co związane było z jego szczególną pozycją na rynku. Wraz z liberalizacją pozycja ta ulega osłabieniu, ale nie widzimy, żeby za tym podążało równomierne rozkładanie obowiązków uczestników rynku w zakresie bezpieczeństwa energetycznego.
Bez zmiany tego stanu konkurenci PGNiG nie będą mieli silnych bodźców do wypełniania funkcji w zakresie bezpieczeństwa dostaw, które wykonuje obecnie wyłącznie PGNiG, a PGNiG nie będzie miał już takiego oddziaływania, żeby brać cały ciężar tego obowiązku na siebie.
Zdaniem prywatnych firm handlujących gazem PGNiG ma pozycję monopolisty, który m.in. dyktuje wysoką cenę gazu. Czy Pan zgodzi się z ta ceną, czy PGNiG ma szanse na wynegocjowanie w kolejnym kontrakcie z Gazpromem ceny na poziomie np. cen dostaw gazu do Niemiec?
JK: Jeśli chodzi o pierwszą część pytania, PGNiG ma największy udział w krajowym rynku gazu, co wynika wprost z uwarunkowań historycznych. Również z uwarunkowań historycznych wynika w dużej mierze koszyk kosztów pozyskania gazu, jaki ponosi Spółka.
Gdy mówimy więc o możliwości dyktowania ceny sprzedaży dla odbiorców końcowych to należy podkreślić, że cena ta nadal podlega ścisłym regulacjom ze strony Prezesa URE i PGNiG ma bardzo ograniczone możliwości swobodnego jej kształtowania jako, że metodologia jej wyznaczenie wynika wprost z przepisów prawa. Trudno więc tu mówić o jakimkolwiek dyktacie czy działaniach monopolistycznych. Natomiast w kwestii cen giełdowych gazu, PGNiG jest tylko jednym z wielu uczestników rynku TGE i mylnym jest założenie, że Spółka jako jedyny podmiot odpowiada za pełne kształtowanie cen giełdowych. Cena gazu na Towarowej Giełdzie Energii ustalana jest poprzez siły popytu i podaży.
Rozszerzanie się spreadu cenowego pomiędzy ceną na TGE a ceną w krajach ościennych jest natomiast zjawiskiem, którego przyczyną są zdarzenia czysto fundamentalne. W sytuacji ograniczenia podaży z kierunku wschodniego, o czym PGNiG wraz z OGP Gaz-System S.A. informuje na bieżąco, przy równoczesnym tradycyjnie rosnącym w okresach jesienno-zimowych zapotrzebowaniu i ograniczonych zdolnościach technicznych importu gazu z innych kierunków, naturalnym jest zachwianie równowagi rynkowej na rzecz popytu. Efektem jest zazwyczaj wzrost cen na danym rynku. Równocześnie w takim przypadku rośnie presja na zakup zdolności transgranicznych, co przyczynia się do wzrostu kosztów związanych z ich pozyskaniem, a w ślad za tym do utrwalania istniejącego spreadu cenowego pomiędzy poszczególnymi rynkami. Tak właśnie aktualnie wygląda sytuacja na polskim rynku gazu.
Porównując zatem ceny gazu na giełdach w Polsce i krajach ościennych, nie można pomijać istotnego wzrostu premii na aukcjach przepustowości transgranicznych oferowanych przez OGP Gaz-System S.A. w ostatnich miesiącach, o czym z jakiegoś powodu nie informują nasi konkurenci. Jeśli bowiem skoryguje się poziom cen TGE o pełne koszty zdolności przesyłowych okaże się, że znajdują się one na bardzo zbliżonym poziomie do krajów ościennych. Ponadto, już na obecnym etapie liberalizacji obserwujemy wzmożone działania firm niezależnie importujących gaz ziemny na rynek polski. W ostatnim okresie udział innych odbiorców w imporcie wynosi nawet 30% – dowodzi to, że PGNiG nie ma pozycji monopolistycznej i istnieją alternatywne formy nabycia gazu.
W przypadku drugiej części pytania, istotnie, na początku listopada wystąpiliśmy do Gazpromu o renegocjację warunków cenowych naszego kontraktu długoterminowego o czym już informowaliśmy. W tym wypadku mówimy wyłącznie o renegocjacji aktualnego kontraktu i nie mówimy o żadnym podpisywaniu nowej umowy, a mówimy jedynie o modyfikacji obecnej umowy w części dotyczącej ceny. Z oczywistych względów nie możemy jednak udzielać szczegółowych informacji na ten temat.
Czy pełna liberalizacja rynku gazu bez państwowych inwestycji (gazoport, połączenia transgraniczne, duże gazociągi, interkonektory) jest w Polsce możliwa? Jeżeli tak – czy to firmy prywatne powinny zacząć inwestować w infrastrukturę przesyłową i czy wtedy handel gazem będzie opłacalny przy zachowaniu tendencji do obniżania cen?
JK: Liberalizacja rynku nie jest celem samym w sobie. Proces ten służyć ma wzmocnieniu konkurencji pomiędzy przedsiębiorcami na rynku, co w sposób oczywisty przełoży się na wymierne korzyści dla odbiorców. Tempo liberalizacji musi być dostosowane do specyfiki polskiego rynku gazu oraz wymogów związanych z bezpieczeństwem energetycznym kraj Doświadczenia z ostatnich lat pokazują, że publiczne inwestycje w infrastrukturę gazową są warunkiem koniecznym dla rozwoju konkurencji w kraju.
Warto podkreślić również fakt, że choć obecnie w szybkim tempie nadrabiamy infrastrukturalne zaległości, to jednak nadal niedostatki infrastrukturalne determinują sposób funkcjonowania rynku. Wskazać można w tym zakresie przede wszystkim na potrzebę rozbudowy mocy eksportowych. Jeżeli chcemy zapewnić rzeczywistą integracją rynków europejskich, to zapewnić musimy funkcjonowanie połączeń dwukierunkowych. Osiągnięta dzięki równowadze mocy importowych i eksportowych integracja rynków byłaby najbardziej korzystna dla Polski, zarówno pod względem kształtowania cen, jak i ze względów bezpieczeństwa energetycznego.
Jeśli Polska dostosuje krajowy rynek gazu do wymogów liberalizacji, czy efektem będzie rezygnacja z kontraktów długoterminowych i jakie będą tego konsekwencje?
JK: Polski rynek gazu ziemnego przechodzi bardzo szybkie, gruntowne zmiany i z pewnością za kilka lat będzie miał kształt odmienny od obecnego. Zmiany dotyczą również całej Unii Europejskiej i znajdzie to swoje odzwierciedlenie również w warunkach kontraktów długoterminowych, które pozostaną jednak elementem rynku gazu ziemnego ponieważ horyzont ich obowiązywania sięga dwudziestu i więcej lat. Niemniej jednak, nie można zapominać o innym bardzo ważnym elemencie związanym z kontraktacją długoterminową, a mianowicie bezpieczeństwie, w tym także ciągłości dostaw. Tym bardziej, w tym kontekście, ważna jest dywersyfikacja dostaw, zarówno w zakresie kierunków dostaw gazu ziemnego jak i źródeł jego pozyskania. W tym wypadku PGNiG jest zaangażowany w bardzo wiele projektów, które mają na celu zarówno dywersyfikację dostaw (np. w zakresie źródła dostaw – kontrakt z Qatargas, kierunków dostaw – terminal LNG w Świnoujściu, projekty związane ze zwiększeniem wydobycia węglowodorów).
W tym wypadku, mówiąc o liberalizacji rynku gazu ziemnego w Polsce, powinno się pamiętać o istotnych kosztach jakie ponosi PGNiG w związku z realizacją celów wynikających z bezpieczeństwa energetycznego kraju. Naszym zdaniem, należy zastanowić się nad rozpoczęciem debat na temat odpowiedzialności wszystkich uczestników rynku za zapewnienie ciągłości dostaw w systemie polskim np. poprzez utrzymywanie rezerwy gazu ziemnego w Polsce. W tej chwili jedynym podmiotem, który utrzymuje w tak wielkiej skali zapasy gazu ziemnego jest wyłącznie PGNiG.
Rozmawiała Teresa Wójcik