icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Sawicki: Bliskowschodnia ropa obniża zależność od Rosji (ANALIZA)

Zniesienie sankcji wobec Iranu, niskie ceny ropy naftowej, wydobycie ze złóż niekonwencjonalnych, poszukiwanie alternatywnych źródeł energii – czynniki te niewątpliwie wpływają na zmianę struktury rynku, który dotychczas opierał się na dominacji jednego lub dwóch dostawców ropy naftowej. Rynek od czasów Arabskiej Wiosny z 2009 roku staje się coraz bardziej elastyczny, wywierając presję na takie kraje jak Arabia Saudyjska czy Rosja. Sekwencja zmian dociera także do Europy Środkowo – Wschodniej. Nasz region staje się beneficjentem walki o klienta między Rosją a Arabią Saudyjską. Rosja jednak wciąż pozostaje głównym dostawcą ropy – pisze redaktor portalu BiznesAlert.pl, Bartłomiej Sawicki. 

Rosja pod naporem nowych graczy w regionie

Jak wynika z danych Polskiej Izby Paliw Płynnych w 2015 roku zależność od importu ropy w Polsce wynosiła niecałe 90 proc. W 2015 roku Do Polski dopłynęła także pierwszy raz ropa z Arabii Saudyjskiej. Jak wynika z raportu tej organizacji, ropa z Rosji stanowiła ok. 88 proc. dostaw surowca do polskich rafinerii. Ponad 6 proc. stanowiła ropa z Iraku, 1,4 proc. z Arabii Saudyjskiej, 1,2 z Norwegii a także 2,4 proc. z krajowych złóż. Dane za zeszły rok będą najprawdopodobniej pokazywać kolejny spadek zależności od ropy z Rosji, wzrost z Arabii Saudyjskiej oraz pojawienie się nowego dostawcy, a więc Iranu.

Wciąż jednak zależność od ropy z Rosji będzie znacząca, co nie oznacza, że Rosjanie mogą być spokojni o swą pozycję na rynku. Jego dynamika, wciąż atrakcyjne ceny ropy, nowi dostawcy pozwalają na coraz większą elastyczność i konkurencyjność cenową. Pojawienie się w Polsce ropy z Iraku, Arabii Saudyjskiej oraz Iranu w rosnącej ilości to element presji negocjacyjnej na Rosję. Rosjanie najprawdopodobniej zaoferowali polskiemu PKN Orlen korzystne warunki kontraktu w postaci elastycznego podejścia do wolumenu dostaw, punktu odbioru oraz, jak się wydaję sądząc po wartościach surowca na rynku, ceny. To pokazuje, że narzędzie w postaci nowych dostawców na rynku działa poprzez wzrost konkurencyjności, jednak wciąż Polska i nasz region będą zależne w znacznym stopniu od ropy z Rosji. Wynika to z kilku czynników, m.in. dostosowania technologicznego oraz wykorzystania transportu rurociągowego, który jest wciąż najtańszym środkiem logistyki dostaw.

Uzależnienie od ropy naftowej w Polsce jest nie tylko ilościowe, ale także jakościowe. Polskie rafinerie przez dziesięciolecia przerabiały ropę z Rosji, która gatunkowo jest cięższa od tej z Bliskiego Wschodu. Rafinerie są technicznie przygotowane do przerobu innego niż rosyjski surowiec, czego najlepszym przykładem były dostawy ropy z Iranu w sierpniu 2016 roku do gdańskiej rafinerii. Nie chodzi jednak tylko o technicznie możliwości samej instalacji rafineryjnej, a jakość i rodzaj produkcji. Z danego gatunku ropy w zależności od jej składu chemicznego można wyprodukować smary, czy paliwa dla różnego rodzaju silników. Tu znów posłużę się przykładem Grupy Lotos. Ropa z Iranu dostarczona w zeszłym roku była lekka. Po jej przerobieniu na naftowe produkty okazało się, że spełnia jakościowe parametry.

Nie oznacza to jednak, że spółka skończyła testy. Z informacji portalu BiznesAlert.pl wynika, że irańska ropa, która trafi w maju do polskiego naftoportu zamówiona przez Lotos będzie cięższa. Pozwoli ona na zbadanie jakości produktów naftowych wytworzonych z innego gatunku. Wówczas można spodziewać się ewentualnie długoterminowej umowy.  – Oceniamy, że dostawy dwóch milionów baryłek dotrą do portu w Gdańsku na początku maja. Prezes poinformował, że do podpisania umowy długoterminowej mogłoby dojść po zakończeniu inwestycji w modernizację Rafinerii Gdańskiej wartej 2,3 mld złotych w 2018 roku – powiedział w rozmowie z agencją Reuters, prezes Lotosu, Marcin Jastrzębski.

Polska jednak wciąż będzie w znaczącym stopniu sprowadzać ropę z Rosji, co samo w sobie nie jest złe. Chodzi jednak o czysto rynkowe podejście, które w sytuacji monopolu dwóch największych eksporterów ropy do Europy, a więc Rosnieftu oraz Łukoila, było niemożliwe.

Grupa Lotos chce bazować w ok. 70 proc. na dostawach w ramach kontraktów terminowych. Pozostałe 30 proc. to m.in. dostawy w ramach jednorazowych umów. W 2016 roku stanowiły one ok. 25 proc. dostaw do gdańskiej rafinerii. Spółka zgodnie z strategią, która zakłada dywersyfikację, będzie starała się wykorzystać w maksymalny sposób możliwości jakie daje rynek i zwiększyć możliwości podpisując umowy z nowymi dostawcami. Wymaga to jednak czasu i sprawdzenia innej gatunkowo ropy. Dostawy tankowcami nie zastąpią jednak ropy dostarczanej ropociągami, mogą jednak stać znaczącym uzupełnieniem dostaw, dających możliwości zdywersyfikowania dostaw.

Saudyjska ropa w regionie odnosi skutek

Jakim przydatnym narzędziem poprawiającym konkurencyjność jest ropa z Bliskiego Wschodu pokazał przykład PKN Orlen. Firma w 2015 roku sprowadziła w ramach umowy spot dostawę ropy z Arabii Saudyjskiej. Pod koniec tego samego roku PKN Orlen podpisał aneks do długoterminowej umowy na dostawy ropy naftowej z Rosnieft Oil Company. – Porozumienie zapewnia dostawę od 18 mln ton do 25,2 mln ton ropy naftowej, a szacunkowa maksymalna wartość kontraktu wyniesie około 26 mld złotych przy obecnych warunkach rynkowych – napisano w komunikacie spółki z 2015 r. 

W maju 2016 r. PKN Orlen podpisał pierwszy raz historii umowę z Saudi Aramco na dostawę ropy naftowej do rafinerii koncernu. Kontrakt przewidywał zaopatrzenie w surowiec na poziomie około 200 tysięcy ton miesięcznie. Na początku listopada 2016 roku umowa została przedłużona. Płocki koncern będzie kontynuował współpracę z Saudi Aramco obejmującą dostawy ropy naftowej do rafinerii Koncernu w Polsce, Czechach i na Litwie. Kontrakt został przedłużony na kolejny rok obowiązywania tj. do 31 grudnia 2017 r.-Biorąc pod uwagę dotychczasową bardzo dobrą współpracę z saudyjską firmą, PKN Orlen zdecydował się na przedłużenie kontraktu – informował wówczas polski koncern. Umowa przewiduje zaopatrzenie w surowiec na poziomie około 200 tysięcy ton miesięcznie. Ropa naftowa może trafiać do przerobu w rafineriach Koncernu w Polsce, Czechach i na Litwie.

Dzięki temu PKN Orlen wynegocjował prawdopodobnie korzystne warunki dostaw ropy do zakładów w Polsce oraz w Czechach i na Litwie. Nie znając warunków umowy, możemy opierać się na słowach władz spółki, które przekonują, że wynegocjowane warunki są dla niej dogodne, a wartością, która pozwala także zoptymalizować koszty jest jej elastyczność wolumenu.

Przykład PKN Orlen pokazuje, że ropa z Bliskiego Wschodu to w pierwszej kolejności narzędzie uzyskania atrakcyjnych umów od dotychczasowego partnera. Co więcej PKN Orlen oprócz ropy z Arabii Saudyjskiej i Iraku sprowadził już także ropę z Iranu – na początku tego roku w ramach umowy spotowej.

Oczywiście z punktu widzenia bezpieczeństwa dostaw niezwykle ważna jest dywersyfikacja, jednak zastąpienie nawet w dłuższej perspektywie dostaw z Rosji, które sięgają blisko 90 proc. importowanego wolumenu wydaje się nierealne.

Czesi bliżej naftowej niezależności od Rosji

Czesi pod względem dostaw z Rosji są mniej zależni niż Polska. W 2015 roku import ropy z Rosji stanowił 56,4 proc. Był to najniższy wskaźnik od  2002 roku. Dzięki połączeniu IKL pozwalającym na import ropy za pomocą sieci ropociągów z włoskiego naftoportu w Trieście nasi południowi sąsiedzi importują coraz więcej surowca z Azerbejdżanu. W 2014 roku, po raz pierwszy stanowiły one ponad 30 proc. importu, a w 2015 roku było to już 33,4 proc. Trzecim największym importerem tego surowca do Czech jest Kazachstan.

Ropociągi w Europie Środkowo-Wschodniej. Fot. BiznesAlert.pl
Ropociągi w Europie Środkowo-Wschodniej. Fot. BiznesAlert.pl

Czesi zyskają kolejną możliwość dywersyfikacji dostaw ropy dzięki zawartej pod koniec zeszłego roku umowy między Unipetrolem należącej do PKN Orlen a chorwacką spółką JANAF, zarządzającą terminalem naftowym oraz ropociągiem Adria. – Z punktu widzenia Republiki Czeskiej, umowa ta oznacza kolejny krok w kierunku wzmocnienia bezpieczeństwa i stabilności dostaw ropy naftowej. Pozwoli na transport ropy naftowej rurociągiem Adria przez Chorwację i może być wykorzystywany w przyszłości na przykład w przypadku dostaw alternatywnych gatunków ropy –mówił wówczas Andrzej Modrzejewski, prezes Unipetrolu.

Orlen skorzysta na dywersyfikacji dostaw ropy do Chorwacji

Rurociąg Adria ma swój początek na chorwackiej wyspie Krk, gdzie znajduje się terminal naftowy Omišalj i dalej biegnie przez Chorwację w kierunku północnym, do Węgier i Słowacji, gdzie łączy się z rurociągiem Przyjaźń oraz w kierunku wschodnim do Bośni i Hercegowiny oraz Serbii. Transportuje ropę do rafinerii w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie, Serbii i na Węgrzech. Niezależnie od zawartej umowy z Jadranski Naftovod, Unipetrol negocjuje warunki transportu surowca poprzez węgierską część rurociągu.

Sawicki: Cegiełka Orlenu w ramach integracji naftowej między Bałtykiem a Adriatykiem

Jednak i tam dostawy surowca wciąż będą w znacznym stopniu opierać się na dostawach z Rosji. W czerwcu  2016 r. polski PKN Orlen oraz rosyjski Rosnieft przedłużyły kontrakt na dostawy ropy naftowej do czeskich rafinerii. Mają one zostać zwiększone do 15,8 mln ton. Umowa ma obowiązywać do 30 czerwca 2019 roku. – Zależy nam by mieć możliwe szeroki front dostawców, a przynajmniej szeroki przegląd sytuacji – powiedział wówczas prezes polskiego koncernu Wojciech Jasiński.

Słowacy zaś w przeciwieństwie do Czechów są zależni od dostaw ropy poprzez ropociąg Drużba w 99 proc. Liczą jednak, że po modernizacji ropociągu Adria, która pozwala na przesył surowca z terminalu naftowego na wyspie Krk i zwiększeniu jego przepustowości do z 3,5 do 6 mln ton rocznie zależność ta spadnie.

Białoruski PR a irańskie plany w regionie

Osobnym przykładem w tej układance jest Białoruś, która spiera się o cenę gazu z Rosją. Moskwa nie mogąc dojść do porozumienia w tej sprawie z Mińskiem zmniejszyła dostawy ropy naftowej na Białoruś. Aleksandr Łukaszenka daje do zrozumienia, że spór jaki toczy z Moskwą dotyczy suwerenności jego kraju.

Kłysiński: Ważą się losy przyszłych relacji Rosji z Białorusią (ROZMOWA)

Na początku lutego agencja Reuters podała, że Białoruś zakupiła partię ropy naftowej z Iranu. Zakupu miała dokonać firma. Belarusnieft poprzez swoją spółkę-córkę Beloil Polska. Belarusnieft zgodnie z przekazem Reutersa nabył od irańskiego NIOC 80 tys. ton ropy (ok. 600 tys. baryłek). Oczekuje się, że surowiec może trafić do portu w Odessie na Morzu Czarnym bądź do portu Ventspils na Morzu Bałtyckim. Mało prawdopodobnym wydaje się, aby ropa mogła trafić do polskiego naftoportu i stamtąd na Białoruś. Na ropociągu Przyjaźń nie ma możliwości przesyłu ropy w kierunku Białorusi. Rozbudowa polskiej infrastruktury o tę możliwości będzie dopiero przedmiotem analiz polskiego operatora sieci przesyłowej PERN. Dostawy koleją wydają się zaś trudne do przeprowadzenia logistycznie ze względu na znaczący dystans między Gdańskiem a granicą z Białorusią.

Warto jednak zauważyć precedens do jakiego doszło w związku z tą informacją. Białoruski rząd, świadomie czy nie, dokonał symbolicznego przełomu w stosunkach z Rosją poprzez kontrakt z Iranem. Iran oferuje niskie ceny ponieważ chce wejść na nowe rynki, a Białoruś jest dla Teheranu pewną szansą. Choć można w tym aspekcie spodziewać się reakcji Moskwy, która zacieśniła współpracę energetyczną z Iranem. Białoruś kupując tanią ropę z Iranu, chce dostarczać produkty naftowe do krajów bałtyckich oraz na Ukrainę.

Jeśli posłuży Iranowi jako punkt zaczepienia w eksporcie na rynki Europy Środkowo – Wschodniej, to byłaby to próba osłabienia dominacji Rosji w regionie. Iran ma bez wątpienia możliwości zwiększenia eksportu ropy, jednak cieniem na planach Teheranu kładzie się stanowisko prezydenta USA Donalda Trumpa, który jest sceptycznie nastawiony do porozumienia z Iranem z zeszłego roku i zniesienia sankcji nałożonych na Iran.

Niezależnie jednak niezależnie od tego sam zakup nie wydaje się być zwrotem strategicznym Białorusi, a raczej próbą pokazania Rosji, że Mińsk ma możliwości manewru. Są one jednak w rzeczywistości znacząco ograniczone.

Dyner: Gra Białorusi z Rosją to nadal tylko gra (ROZMOWA)

Przykład Białorusi czy Słowacji a nawet Polski pokazuje, że Rosja wciąż pozostaje głównym dostawcą surowca do Europy, co nie oznacza jednak że sytuacja na rynku nie pozwala na zmniejszenie tej zależności i uzyskanie korzystniejszych warunków dostaw. PKN Orlen jest tego najlepszym przykładem.

Zniesienie sankcji wobec Iranu, niskie ceny ropy naftowej, wydobycie ze złóż niekonwencjonalnych, poszukiwanie alternatywnych źródeł energii – czynniki te niewątpliwie wpływają na zmianę struktury rynku, który dotychczas opierał się na dominacji jednego lub dwóch dostawców ropy naftowej. Rynek od czasów Arabskiej Wiosny z 2009 roku staje się coraz bardziej elastyczny, wywierając presję na takie kraje jak Arabia Saudyjska czy Rosja. Sekwencja zmian dociera także do Europy Środkowo – Wschodniej. Nasz region staje się beneficjentem walki o klienta między Rosją a Arabią Saudyjską. Rosja jednak wciąż pozostaje głównym dostawcą ropy – pisze redaktor portalu BiznesAlert.pl, Bartłomiej Sawicki. 

Rosja pod naporem nowych graczy w regionie

Jak wynika z danych Polskiej Izby Paliw Płynnych w 2015 roku zależność od importu ropy w Polsce wynosiła niecałe 90 proc. W 2015 roku Do Polski dopłynęła także pierwszy raz ropa z Arabii Saudyjskiej. Jak wynika z raportu tej organizacji, ropa z Rosji stanowiła ok. 88 proc. dostaw surowca do polskich rafinerii. Ponad 6 proc. stanowiła ropa z Iraku, 1,4 proc. z Arabii Saudyjskiej, 1,2 z Norwegii a także 2,4 proc. z krajowych złóż. Dane za zeszły rok będą najprawdopodobniej pokazywać kolejny spadek zależności od ropy z Rosji, wzrost z Arabii Saudyjskiej oraz pojawienie się nowego dostawcy, a więc Iranu.

Wciąż jednak zależność od ropy z Rosji będzie znacząca, co nie oznacza, że Rosjanie mogą być spokojni o swą pozycję na rynku. Jego dynamika, wciąż atrakcyjne ceny ropy, nowi dostawcy pozwalają na coraz większą elastyczność i konkurencyjność cenową. Pojawienie się w Polsce ropy z Iraku, Arabii Saudyjskiej oraz Iranu w rosnącej ilości to element presji negocjacyjnej na Rosję. Rosjanie najprawdopodobniej zaoferowali polskiemu PKN Orlen korzystne warunki kontraktu w postaci elastycznego podejścia do wolumenu dostaw, punktu odbioru oraz, jak się wydaję sądząc po wartościach surowca na rynku, ceny. To pokazuje, że narzędzie w postaci nowych dostawców na rynku działa poprzez wzrost konkurencyjności, jednak wciąż Polska i nasz region będą zależne w znacznym stopniu od ropy z Rosji. Wynika to z kilku czynników, m.in. dostosowania technologicznego oraz wykorzystania transportu rurociągowego, który jest wciąż najtańszym środkiem logistyki dostaw.

Uzależnienie od ropy naftowej w Polsce jest nie tylko ilościowe, ale także jakościowe. Polskie rafinerie przez dziesięciolecia przerabiały ropę z Rosji, która gatunkowo jest cięższa od tej z Bliskiego Wschodu. Rafinerie są technicznie przygotowane do przerobu innego niż rosyjski surowiec, czego najlepszym przykładem były dostawy ropy z Iranu w sierpniu 2016 roku do gdańskiej rafinerii. Nie chodzi jednak tylko o technicznie możliwości samej instalacji rafineryjnej, a jakość i rodzaj produkcji. Z danego gatunku ropy w zależności od jej składu chemicznego można wyprodukować smary, czy paliwa dla różnego rodzaju silników. Tu znów posłużę się przykładem Grupy Lotos. Ropa z Iranu dostarczona w zeszłym roku była lekka. Po jej przerobieniu na naftowe produkty okazało się, że spełnia jakościowe parametry.

Nie oznacza to jednak, że spółka skończyła testy. Z informacji portalu BiznesAlert.pl wynika, że irańska ropa, która trafi w maju do polskiego naftoportu zamówiona przez Lotos będzie cięższa. Pozwoli ona na zbadanie jakości produktów naftowych wytworzonych z innego gatunku. Wówczas można spodziewać się ewentualnie długoterminowej umowy.  – Oceniamy, że dostawy dwóch milionów baryłek dotrą do portu w Gdańsku na początku maja. Prezes poinformował, że do podpisania umowy długoterminowej mogłoby dojść po zakończeniu inwestycji w modernizację Rafinerii Gdańskiej wartej 2,3 mld złotych w 2018 roku – powiedział w rozmowie z agencją Reuters, prezes Lotosu, Marcin Jastrzębski.

Polska jednak wciąż będzie w znaczącym stopniu sprowadzać ropę z Rosji, co samo w sobie nie jest złe. Chodzi jednak o czysto rynkowe podejście, które w sytuacji monopolu dwóch największych eksporterów ropy do Europy, a więc Rosnieftu oraz Łukoila, było niemożliwe.

Grupa Lotos chce bazować w ok. 70 proc. na dostawach w ramach kontraktów terminowych. Pozostałe 30 proc. to m.in. dostawy w ramach jednorazowych umów. W 2016 roku stanowiły one ok. 25 proc. dostaw do gdańskiej rafinerii. Spółka zgodnie z strategią, która zakłada dywersyfikację, będzie starała się wykorzystać w maksymalny sposób możliwości jakie daje rynek i zwiększyć możliwości podpisując umowy z nowymi dostawcami. Wymaga to jednak czasu i sprawdzenia innej gatunkowo ropy. Dostawy tankowcami nie zastąpią jednak ropy dostarczanej ropociągami, mogą jednak stać znaczącym uzupełnieniem dostaw, dających możliwości zdywersyfikowania dostaw.

Saudyjska ropa w regionie odnosi skutek

Jakim przydatnym narzędziem poprawiającym konkurencyjność jest ropa z Bliskiego Wschodu pokazał przykład PKN Orlen. Firma w 2015 roku sprowadziła w ramach umowy spot dostawę ropy z Arabii Saudyjskiej. Pod koniec tego samego roku PKN Orlen podpisał aneks do długoterminowej umowy na dostawy ropy naftowej z Rosnieft Oil Company. – Porozumienie zapewnia dostawę od 18 mln ton do 25,2 mln ton ropy naftowej, a szacunkowa maksymalna wartość kontraktu wyniesie około 26 mld złotych przy obecnych warunkach rynkowych – napisano w komunikacie spółki z 2015 r. 

W maju 2016 r. PKN Orlen podpisał pierwszy raz historii umowę z Saudi Aramco na dostawę ropy naftowej do rafinerii koncernu. Kontrakt przewidywał zaopatrzenie w surowiec na poziomie około 200 tysięcy ton miesięcznie. Na początku listopada 2016 roku umowa została przedłużona. Płocki koncern będzie kontynuował współpracę z Saudi Aramco obejmującą dostawy ropy naftowej do rafinerii Koncernu w Polsce, Czechach i na Litwie. Kontrakt został przedłużony na kolejny rok obowiązywania tj. do 31 grudnia 2017 r.-Biorąc pod uwagę dotychczasową bardzo dobrą współpracę z saudyjską firmą, PKN Orlen zdecydował się na przedłużenie kontraktu – informował wówczas polski koncern. Umowa przewiduje zaopatrzenie w surowiec na poziomie około 200 tysięcy ton miesięcznie. Ropa naftowa może trafiać do przerobu w rafineriach Koncernu w Polsce, Czechach i na Litwie.

Dzięki temu PKN Orlen wynegocjował prawdopodobnie korzystne warunki dostaw ropy do zakładów w Polsce oraz w Czechach i na Litwie. Nie znając warunków umowy, możemy opierać się na słowach władz spółki, które przekonują, że wynegocjowane warunki są dla niej dogodne, a wartością, która pozwala także zoptymalizować koszty jest jej elastyczność wolumenu.

Przykład PKN Orlen pokazuje, że ropa z Bliskiego Wschodu to w pierwszej kolejności narzędzie uzyskania atrakcyjnych umów od dotychczasowego partnera. Co więcej PKN Orlen oprócz ropy z Arabii Saudyjskiej i Iraku sprowadził już także ropę z Iranu – na początku tego roku w ramach umowy spotowej.

Oczywiście z punktu widzenia bezpieczeństwa dostaw niezwykle ważna jest dywersyfikacja, jednak zastąpienie nawet w dłuższej perspektywie dostaw z Rosji, które sięgają blisko 90 proc. importowanego wolumenu wydaje się nierealne.

Czesi bliżej naftowej niezależności od Rosji

Czesi pod względem dostaw z Rosji są mniej zależni niż Polska. W 2015 roku import ropy z Rosji stanowił 56,4 proc. Był to najniższy wskaźnik od  2002 roku. Dzięki połączeniu IKL pozwalającym na import ropy za pomocą sieci ropociągów z włoskiego naftoportu w Trieście nasi południowi sąsiedzi importują coraz więcej surowca z Azerbejdżanu. W 2014 roku, po raz pierwszy stanowiły one ponad 30 proc. importu, a w 2015 roku było to już 33,4 proc. Trzecim największym importerem tego surowca do Czech jest Kazachstan.

Ropociągi w Europie Środkowo-Wschodniej. Fot. BiznesAlert.pl
Ropociągi w Europie Środkowo-Wschodniej. Fot. BiznesAlert.pl

Czesi zyskają kolejną możliwość dywersyfikacji dostaw ropy dzięki zawartej pod koniec zeszłego roku umowy między Unipetrolem należącej do PKN Orlen a chorwacką spółką JANAF, zarządzającą terminalem naftowym oraz ropociągiem Adria. – Z punktu widzenia Republiki Czeskiej, umowa ta oznacza kolejny krok w kierunku wzmocnienia bezpieczeństwa i stabilności dostaw ropy naftowej. Pozwoli na transport ropy naftowej rurociągiem Adria przez Chorwację i może być wykorzystywany w przyszłości na przykład w przypadku dostaw alternatywnych gatunków ropy –mówił wówczas Andrzej Modrzejewski, prezes Unipetrolu.

Orlen skorzysta na dywersyfikacji dostaw ropy do Chorwacji

Rurociąg Adria ma swój początek na chorwackiej wyspie Krk, gdzie znajduje się terminal naftowy Omišalj i dalej biegnie przez Chorwację w kierunku północnym, do Węgier i Słowacji, gdzie łączy się z rurociągiem Przyjaźń oraz w kierunku wschodnim do Bośni i Hercegowiny oraz Serbii. Transportuje ropę do rafinerii w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie, Serbii i na Węgrzech. Niezależnie od zawartej umowy z Jadranski Naftovod, Unipetrol negocjuje warunki transportu surowca poprzez węgierską część rurociągu.

Sawicki: Cegiełka Orlenu w ramach integracji naftowej między Bałtykiem a Adriatykiem

Jednak i tam dostawy surowca wciąż będą w znacznym stopniu opierać się na dostawach z Rosji. W czerwcu  2016 r. polski PKN Orlen oraz rosyjski Rosnieft przedłużyły kontrakt na dostawy ropy naftowej do czeskich rafinerii. Mają one zostać zwiększone do 15,8 mln ton. Umowa ma obowiązywać do 30 czerwca 2019 roku. – Zależy nam by mieć możliwe szeroki front dostawców, a przynajmniej szeroki przegląd sytuacji – powiedział wówczas prezes polskiego koncernu Wojciech Jasiński.

Słowacy zaś w przeciwieństwie do Czechów są zależni od dostaw ropy poprzez ropociąg Drużba w 99 proc. Liczą jednak, że po modernizacji ropociągu Adria, która pozwala na przesył surowca z terminalu naftowego na wyspie Krk i zwiększeniu jego przepustowości do z 3,5 do 6 mln ton rocznie zależność ta spadnie.

Białoruski PR a irańskie plany w regionie

Osobnym przykładem w tej układance jest Białoruś, która spiera się o cenę gazu z Rosją. Moskwa nie mogąc dojść do porozumienia w tej sprawie z Mińskiem zmniejszyła dostawy ropy naftowej na Białoruś. Aleksandr Łukaszenka daje do zrozumienia, że spór jaki toczy z Moskwą dotyczy suwerenności jego kraju.

Kłysiński: Ważą się losy przyszłych relacji Rosji z Białorusią (ROZMOWA)

Na początku lutego agencja Reuters podała, że Białoruś zakupiła partię ropy naftowej z Iranu. Zakupu miała dokonać firma. Belarusnieft poprzez swoją spółkę-córkę Beloil Polska. Belarusnieft zgodnie z przekazem Reutersa nabył od irańskiego NIOC 80 tys. ton ropy (ok. 600 tys. baryłek). Oczekuje się, że surowiec może trafić do portu w Odessie na Morzu Czarnym bądź do portu Ventspils na Morzu Bałtyckim. Mało prawdopodobnym wydaje się, aby ropa mogła trafić do polskiego naftoportu i stamtąd na Białoruś. Na ropociągu Przyjaźń nie ma możliwości przesyłu ropy w kierunku Białorusi. Rozbudowa polskiej infrastruktury o tę możliwości będzie dopiero przedmiotem analiz polskiego operatora sieci przesyłowej PERN. Dostawy koleją wydają się zaś trudne do przeprowadzenia logistycznie ze względu na znaczący dystans między Gdańskiem a granicą z Białorusią.

Warto jednak zauważyć precedens do jakiego doszło w związku z tą informacją. Białoruski rząd, świadomie czy nie, dokonał symbolicznego przełomu w stosunkach z Rosją poprzez kontrakt z Iranem. Iran oferuje niskie ceny ponieważ chce wejść na nowe rynki, a Białoruś jest dla Teheranu pewną szansą. Choć można w tym aspekcie spodziewać się reakcji Moskwy, która zacieśniła współpracę energetyczną z Iranem. Białoruś kupując tanią ropę z Iranu, chce dostarczać produkty naftowe do krajów bałtyckich oraz na Ukrainę.

Jeśli posłuży Iranowi jako punkt zaczepienia w eksporcie na rynki Europy Środkowo – Wschodniej, to byłaby to próba osłabienia dominacji Rosji w regionie. Iran ma bez wątpienia możliwości zwiększenia eksportu ropy, jednak cieniem na planach Teheranu kładzie się stanowisko prezydenta USA Donalda Trumpa, który jest sceptycznie nastawiony do porozumienia z Iranem z zeszłego roku i zniesienia sankcji nałożonych na Iran.

Niezależnie jednak niezależnie od tego sam zakup nie wydaje się być zwrotem strategicznym Białorusi, a raczej próbą pokazania Rosji, że Mińsk ma możliwości manewru. Są one jednak w rzeczywistości znacząco ograniczone.

Dyner: Gra Białorusi z Rosją to nadal tylko gra (ROZMOWA)

Przykład Białorusi czy Słowacji a nawet Polski pokazuje, że Rosja wciąż pozostaje głównym dostawcą surowca do Europy, co nie oznacza jednak że sytuacja na rynku nie pozwala na zmniejszenie tej zależności i uzyskanie korzystniejszych warunków dostaw. PKN Orlen jest tego najlepszym przykładem.

Najnowsze artykuły