Były minister gospodarki prof. Janusz Steinhoff wziął udział w panelu eksperckim poświęconym paliwom kopalnym w Polsce. Wyraził on tam konieczność odejścia polskiej energetyki od monokultury węglowej i wyraził się pozytywnie o zmianie kierunku polskiej polityki względem gazu ku dywersyfikacji źródeł dostaw.
Steinhoff zaznaczył, że pozytywny jest sam fakt, że ukazał się taki dokument jak strategia energetyczna: – Polska musi sobie odpowiedzieć na pytanie o przyszłość swojej energetyki, utrzymanie monokultury węgla jest nie do utrzymania. Prognozy rosnących cen emisji CO2 dramatycznie oddziałują na ceny energii elektrycznej w Polsce. Mamy średnio o połowę większą emisję CO2 od średniej unijnej. To przekłada się na poziom życia obywateli i konkurencyjność gospodarki. To największy problem gospodarczo społeczny. Te problemy trzeba rozwiązywać. Nie można zakładać, że na Śląsku będziemy wydobywać tyle samo węgla co obecnie, bo będzie tego coraz mniej, a to się przełoży na koszty. Będziemy coraz większym importerem węgla, zastanawiający jest też brak zaangażowania polskiego rządu w poszukiwanie zagranicznego inwestora dla polskiego górnictwa. Obawiam się, że PGG nie będzie miała pieniędzy na inwestycje. Jeśli spadną ceny węgla, PGG będzie nierentowna, a trzeba pamiętać, że górnictwo węgla kamiennego otrzymuje pomoc przez transfery do systemu emerytalnego -mówił.
Steinhoff przypomniał, że polskie górnictwo przeszło bardzo trudne społecznie procesy restrukturyzacji: – Od 1999 roku z branży odeszło 300 tysięcy ludzi. Te procesy trzeba prowadzić konsekwentnie i z wyczuciem, ale nie można ich zaprzestać. Byłoby nieracjonalne i nieodpowiedzialne, gdybyśmy utrzymali dominację paliw stałych. Musimy od tego odejść i wspierać dywersyfikację miksu, a dbając o bezpieczeństwo energetyczne trzeba sprawić, by ceny były konkurencyjne i rozbudowywać połączenia transgraniczne. Tam, gdzie nie ma konkurencji, tam nie ma motywacji do redukcji kosztów. Ważną rolę ma tu URE, który wymusza pewne posunięcia. W administracji państwowej nie można mieszać dwóch porządków: funkcji właścicielskich i funkcji legislacyjnych, to zawsze szkodzi gospodarce – powiedział były minister gospodarki.
Zaznaczył też, że należy pozytywnie ocenić to, co od 10 lat dzieje się w polskiej polityce względem gazu, jeśli chodzi o uniezależnianie się od jednego dostawcy, co według niego miało dobry wpływ na rynek: – PEP 2040 to jeden z najważniejszych dokumentów rządowych tej kadencji. Wzrost cen energii przełoży się jednak na poziom życia. Polski przemysł może być przez to mniej konkurencyjny. W tej chwili finezyjne funkcje regulacyjne zastępuje się siermiężną polityką właścicielską. Powinniśmy zdecydować czy zbudujemy elektrownię atomową, która ma plusy i minusy; coraz tańszy jest wiatr i fotowoltaika. Wpływy z uprawnień do emisji CO2 oczywiście zostają w polskim budżecie, ale powinny być przeznaczane na restrukturyzację systemu elektroenergetycznego – powiedział.