Sawicki: Nie będzie nadal nowej odkrywki w Złoczewie, ale ten będzie żył w jej cieniu

16 kwietnia 2021, 07:30 Energetyka

– Polska Grupa Energetyczna oświadczyła, że nie będzie wydobywać węgla w Złoczewie. Mimo to  postępowanie koncesyjne trwa, a Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska ma wydać decyzję 30 kwietnia. Natomiast Polityka Energetyczna Polski do 2040 roku zakłada, że teren niedoszłej kopalni w Złoczewie będzie obszarem chronionym. Czy to oznacza, że odkrywka jednak powstanie? – zastanawia się Bartłomiej Sawicki, redaktor BiznesAlert.pl.

Złoczew – geneza zapotrzebowania na nową odkrywkę

Węgiel brunatny z odkrywki Złoczew w województwie łódzkim miał w przyszłości zastąpić ten ze złóż w pobliżu Elektrowni Bełchatów. Kopalnia Bełchatów prowadzi eksploatację na obszarze dwóch pól eksploatacyjnych: ,,Bełchatów” i ,,Szczerców”. Wydobycie węgla brunatnego jest prowadzone na mocy dwóch ważnych koncesji: na eksploatację Pola Bełchatów do 31 grudnia 2026 roku oraz na eksploatację Pola Szczerców do 17 września 2038 roku. Oznacza to, że w ciągu najbliższych 18 lat może pojawić się niedobór węgla brunatnego na potrzeby bloków w Bełchatowie. Tymczasem zasobność złoża Złoczew szacowana jest na ponad 600 mln ton węgla, potencjał wydobywczy kopalni Złoczew to około 18 mln ton węgla rocznie.  Elektrownia bełchatowska składa się z 13 bloków o łącznej mocy 5300 megawatów. Zużywa do produkcji energii rocznie około 43 mln ton węgla brunatnego i zapewnia obecnie około 20 procent rocznego zapotrzebowania Polski na energię elektryczną. W scenariuszu bez nowej odkrywki, bloki energetyczne zostaną odstawione. Natomiast w razie jej budowy, pierwszy węgiel z tego złoża może pojawić się najwcześniej w 2032 roku. Budowa wyrobiska udostępniającego będzie trwała ok. 6,5 roku i zakończy się odsłonięciem stropu węgla, który będzie przedmiotem eksploatacji, a więc decyzje w tej sprawie musiałyby zostać podjęte jak najszybciej.

PGE nie będzie dalej zabiegać o wydobycie węgla brunatnego

Polska Grupa Energetyczna (PGE) doprowadzi sprawę koncesji Złoczew do końca, a więc do jej przyznania bądź nie, ale nie będzie już prowadzić kolejnych prac. Jesienią zeszłego roku prezes Wojciech Dąbrowski przy okazji prezentacji nowej Strategii Grupy do 2030 roku powiedział, że decyzję o losie nowej odkrywki zostawi nowemu właścicielowi aktywów węglowych, a więc Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Podmiot ten zaś powinien według deklaracji rządu zostać utworzony do końca tego roku, lub najdalej do połowy 2022 roku.

W październiku 2020 roku PGE ogłosiła nową strategię do 2030 roku.  – Stworzyła ona ramy i kierunki rozwoju Grupy oraz przygotowała Grupę do transformacji – wyjaśnia koncern. Zdaniem spółki oczekiwania społeczne, polityka klimatyczna i regulacje skłaniają ją do dążenia w kierunku neutralności klimatycznej. – W takim scenariuszu PGE nie widzi możliwości realizacji projektu zagospodarowania nowego złoża. Dzisiaj budowa kopalni jest nierentowna. Złoże Złoczew pozostanie natomiast w rezerwie energetycznej dla Polski – stwierdza spółka, ucinając spekulacje o kontynuacji tego projektu.

Sawicki: Nie ma powrotu do węgla, czyli rok prezesa PGE

Powody odstąpienia od Złoczewa

Powodem zatrzymania prac PGE do momentu wydania koncesji jest polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Koszty utrzymania takiej kopalni wobec zaostrzania tej polityki będą znacząco wyższe niż obecnie. Zgodnie z wyliczeniami KOBIZE (Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami / Instytut Ochrony Środowiska) ceny uprawnień do emisji CO2 mogą wynieść w 2030 roku ponad 70 euro za tonę. Tymczasem już teraz energetyka konwencjonalna oparta na węglu balansuje na granicy opłacalności. Rodzi się także pytanie o zwrot kosztów inwestycji przy takich kosztach. Tymczasem rentowność wydobycia z odkrywki Złoczew będzie możliwa, jeżeli wydobycie zakończy się po 38 latach od rozpoczęcia budowy wyrobiska udostępniającego, a więc około 2070 roku, licząc od początku lat 30. Polska ma z kolei rozstać się z węglem brunatnym za 20 lat, a węglem kamiennym – do końca lat 40. Pojawia się również szereg wątpliwości natury ekonomicznej, głównie ze względu na lokalizację złoża, które znajduje się ok. 50 km w linii prostej od Elektrowni Bełchatów. Koszt transportu węgla do elektrowni uzależniony jest od miejsca wydobycia i rodzaju transportu. Węgiel z odkrywek jest zwykle transportowany taśmociągami do elektrowni. Jednak odległość odkrywki w Złoczewie od Bełchatowa to uniemożliwia. Surowiec musiałby zatem trafić do bloku koleją, rodząc konieczność budowy nowej linii kolejowej, co przełoży się na wzrost kosztów produkcji energii. Co więcej, wydobycie z nowej odkrywki wymagałaby wraz z jego postępem zajęcia częściowo, lub w całości 33 wsi. Szacunki w Raporcie o oddziaływaniu wydobycia węgla brunatnego ze złoża Złoczew na środowisko przewidują wysiedlenie ok. 3 041 mieszkańców.- To bardzo kapitałochłonna inwestycja, na którą żadna instytucja finansowa nie udzieli PGE kredytu. Natomiast wzrost kosztów emisji dwutlenku węgla sprawia, że inwestycje w węgiel i eksploatacja aktywów węglowych stają się nieopłacalne. Ceny uprawień do emisji CO2 zadomowiły się na poziomie powyżej 40 euro za tonę. Ponadto w przypadku rozpoczęcia inwestycji w Złoczew, zablokowana zostanie możliwość skorzystania przez region łódzki ze środków unijnych na transformację. Pytanie też do mieszkańców, czy chcą kolejnej odkrywki, czy rozwoju regionu w kierunku ekologicznym, z czystymi, zielonym miejscami pracy – powiedział Wojciech Dąbrowski na antenie Radia Łódź w marcu tego roku. To przesądza losy odkrywki w Złoczewie pod szyldem PGE, ale nie przekreśla przyszłości koncesji i nie wyjaśnia sprawy ostatecznie. Dlaczego? Nawet jeśli PGE otrzyma koncesję, prawo do jej wykorzystania nabędzie NABE, która zdecyduje o losach tej kopalni.

Dąbrowski: Przyszłości odkrywki Złoczew zależy od regulacji krajowych i unijnych

Losy koncesji w Złoczewie

BiznesAlert.pl zapytał Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska (GDOŚ) o przebieg procesu wydawania tej koncesji. GDOŚ wyjaśniła, że cały materiał dowody został zebrany, więc 3 lutego 2021 strony postępowania zostały powiadomione o możliwości zapoznania się z aktami sprawy, zaopiniowania zebranych dowodów i materiałów oraz zgłoszenia żądań. W marcu GDOŚ zmieniła termin zakończenia sprawy na 30 kwietnia, oraz poinformowała strony o wpłynięciu nowych materiałów. Jednocześnie Dyrekcja Ochrony Środowiska zapewniła, że dołoży wszelkich starań, aby wydać decyzję w terminie.

Do tej pory GDOŚ przedłużała postępowanie już 12 razy. Dyrekcja wyjaśnia, że stało się tak z kilku powodów. Po pierwsze, sprawa jest bardzo skomplikowana. Po drugie, GDOŚ musiała kilkukrotnie wzywać PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A. do uzupełnienia materiału dowodowego, w tym raportu o oddziaływaniu inwestycji na środowisko. Po trzecie, obowiązkiem Dyrekcji jest zapewnienie wszystkim stronom udziału w postępowaniu.

Nie będzie  kopalni, ale teren pozostanie chroniony

Wydawałoby się więc, że w świetle planów PGE odkrywka Złoczew pozostanie tylko na papierze, a teren możliwej kopalni i sama gmina będą rozwijać się w innym kierunku. Tymczasem, jak czytamy w przyjętej przez rząd w lutym Polityce Energetycznej Polski do 2040 roku, złoża perspektywiczne (Złoczew i Ościsłowo), zostaną  zabezpieczone ze względu na charakter strategiczny, jednakże ich eksploatacja będzie zależeć od decyzji inwestorów. Zapytaliśmy ministerstwo klimatu i środowiska o to, jak interpretować ten zapis. Resort tłumaczy go koniecznością podejmowania działań na rzecz ochrony złóż kopalin, które zostały unormowane w ustawie Prawo Ochrony Środowiska. Zgodnie z tym aktem prawnym, złoża kopalin podlegają ochronie polegającej na racjonalnym gospodarowaniu ich zasobami oraz kompleksowym wykorzystaniu kopalin, w tym kopalin towarzyszących. Natomiast stosownie do treści zapisów Prawa geologicznego i górniczego, m.in. udokumentowane złoża kopalin w celu ich ochrony są ujawnianie w studiach uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin, miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego oraz planach zagospodarowania przestrzennego województwa. – Mając powyższe na względzie wykazać należy, że obowiązek ujawnienia udokumentowanych złóż kopalin w dokumentach planistycznych  ma na celu ich ochronę, zabezpieczenie przed zagospodarowaniem w sposób wykluczający przyszłą eksploatację – tłumaczy resort. Zapis ten już wprost ogranicza swobodne podejście gminy do losów tak dużego terenu i ogranicza działalność gospodarczą, którą będzie można tam prowadzić. To znacznie zawęża możliwości inwestycyjne gminy w oparciu o ten obszar.

Co istotne, obecnie obowiązujące przepisy prawa wprowadzają obowiązek uwzględnienia udokumentowanych złóż kopalin w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. Zgodnie z Prawem geologicznym i górniczym w terminie do 2 lat od dnia zatwierdzenia dokumentacji geologicznej przez właściwy organ administracji geologicznej, m.in. obszar udokumentowanego złoża kopaliny obowiązkowo wprowadza się do studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. Zatem zapisy o ochronie złóż oraz udokumentowanych zasobach oznaczają, że wójt, burmistrz czy prezydent miasta mają obowiązek ująć udokumentowane złoża kopalin w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.

Resort klimatu tłumaczy, że w przypadku, w którym gmina nie wywiąże się z ustawowego obowiązku, wojewoda wprowadza obszar udokumentowanego złoża kopaliny do studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy i wydaje w tej sprawie zarządzenie zastępcze, o czym przesądza ustawa Prawo geologiczne i górnicze. Ogranicza więc możliwość obejścia tego przepisu przez władze danego regionu.

Meres: Odkrywka Złoczew nie powstanie, ale region zostanie jej zakładnikiem

Co w zamian za Złoczew?

Przyszłość nowej kopalni węgla brunatnego w Złoczewie zostanie rozstrzygnięta nie z końcem kwietnia, kiedy GDOŚ ma wydać postanowienie w sprawie koncesji, ale w przeciągu roku, półtorej, kiedy NABE zdecyduje o tym, czy ją wykorzysta. Jeśli chodzi o teren elektrowni i kopalni węgla brunatnego w samym Bełchatowie, mają one dostać drugie życie. Polska Grupa Energetyczna planuje tam budowę nowych farm wiatrowych i fotowoltaicznych.  Na terenach formowanych zwałowisk mogą powstać jeszcze dwie instalacje wiatrowe – Szczerców i Zwałowisko, o łącznej mocy 100 MW. Wartość nakładów inwestycyjnych to ok. 140 mln euro. Może tam również powstać instalacja fotowoltaiczna o mocy 100 MW oraz składowisko odpadów. CAPEX tych inwestycji to ok. 70 mln euro. Bardziej odległą perspektywą jest budowa elektrowni jądrowej na terenie Bełchatowa, jako kolejny etap rozwoju programu jądrowego. Województwo łódzkie ma otrzymać wsparcie dla obszarów dotkniętych transformacją energetyczną. O takie wsparcie ubiega się Bełchatów, ale może to zrobić także leżący w tym samym województwie Złoczew. Pierwsze instalacje fotowoltaiczne powstające na terenie potencjalnej koncesji pokazują, że ten region może dalej rozwijać się w oparciu o energetykę, ale zieloną, nie węglową. Jednak aby Złoczew otrzymał wsparcie, muszą zostać zawieszone wszelkie prace i analizy prowadzone przez inwestora, którym wkrótce zostanie NABE.

Sawicki: Rezerwa węglowa, czyli bohater ostatniej akcji na rzecz energetyki

 

Niekończąca się historia studium zagospodarowania przestrzennego

W 2017 roku rada gminy Złoczew podjęła uchwałę o przyjęciu studium zagospodarowania przestrzennego. Ta uchwała została zaskarżona przez Greenpeace i stowarzyszenie „Nie dla Odkrywki”. Pod koniec 2018 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny  stwierdził, że studium gminy, w którym zapisana jest odkrywka Złoczew, jest nieważne. Rada gminy na początku 2019 roku odwołała się od tej decyzji do Naczelnego Sądu Administracyjnego, składając skargę kasacyjną. Czas oczekiwania na decyzję wyniósł ponad rok. W tym czasie obowiązywało studium, w którym kopalni nie było w planach. Następnie w lutym 2021 roku NSA stwierdził, że studium z odkrywką jest ważne i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez WSA. – Od czterech lat trwa administracyjny ping-pong. Raz obowiązuje studium z kopalnią, a raz bez niej. Może dojść do sytuacji, w której będę wydawał decyzje, które zaraz nie będą ważne. Co powiedzieć wówczas mieszkańcom czy inwestorom, którzy w międzyczasie otrzymali pozytywne decyzje lokalizacyjne  – powiedział Dominik Drzazga, burmistrz Złoczewa w rozmowie z BiznesAlert.pl.

– Przyglądając się od kilku lat dyskusji o złożu Złoczew, zaangażowane są wszystkie strony, ale nie sama gmina Złoczew. Dowiaduję się o większości rzeczy z mediów. Nikt z Polskiej Grupy Energetycznej nie rozmawiał z nami od czasu kiedy zostałem burmistrzem, a więc od 2019 roku. Większość mieszkańców i ja uważamy, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż kopalni węgla brunatnego jednak nie będzie. Uważam, że temat kopalni na następne lata jest zamknięty. Jeszcze kilka lat temu spora część mieszkańców była za kopalnią. Teraz nastroje uległy zmianie, głównie dlatego, że inwestor przez te kolejne lata nie potrafił się określić. Dodam tylko, że potencjalna kopalnia miała działać na 50 procentach terenu gminy – wskazał burmistrz.

PGE deklaruje chęć spotkania

Z drugiej strony, PGE zapewniła, że starała się o takie spotkanie z władzami gminy. Inicjatywa spotkania pojawiała się w sierpniu 2020 roku, jednak ostatecznie do niego nie doszło. Spółka tłumaczy, że zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, studium uwarunkowań i zagospodarowania przestrzennego gminy jest dokumentem planistycznym procedowanym w ramach zadań własnych gminy. – Jest to autonomiczne zadanie gminy  i jej prerogatywa. Współpraca z gminą realizowana była na zasadach ogólnych, w granicach i na podstawie prawa – kopalnia złożyła wniosek o zmianę studium kierunków i zagospodarowania. Gmina rozpatrzyła go pozytywnie. Sprawa odwołania się od wyroku WSA w Łodzi jest sprawą gminy i to burmistrz podjął autonomiczną decyzję – wyjaśnia koncern. Spółka nadal deklaruje chęć spotkania się z władzami gminy.

Zasób chroniony, nie do ruszenia?

Burmistrz Drzazga uważa, że zapisy o Złoczewie w Polityce Energetycznej Polski do 2040 roku to sposób na zabezpieczenie tego złoża. – Ocena, czy te zapisy są słuszne, nie leży w moich kompetencjach. W interesie kraju jest dodanie tego zapisu. Jednak w interesie mieszkańców mojej gminy nie jest on korzystny. Nikt nie wie, co się wydarzy za 10-15-20 lat. Nie wiemy, czy pojawią się do tego czasu bardziej przyjazne środowisku technologie wydobycia i spalania węgla brunatnego. Nie możemy jednak, tylko i wyłącznie ze względu na ten fakt, zatrzymywać rozwoju naszej gminy czy całego regionu sieradzkiego – wskazał.

Pojawia się więc pytanie o to, jak gmina ma traktować zapisy obowiązujące w strategii energetycznej, która wymienia węgiel kamienny w Złoczewie jako zasób chroniony, i jednocześnie dbać o rozwój tego obszaru i regionu. – Od ponad 12 lat gmina Złoczew znajduje się w bardzo trudnej sytuacji prawno-administracyjnej. Obecnie nie wiemy, które studium zagospodarowania przestrzennego obowiązuje. Co chwilę jest ono zaskarżane. Nie wiemy w którym kierunku rozwoju mamy iść. Czy opierać się na studium, które uwzględnia kopalnię lub też nie. Na tę chwilę obowiązuje studium zakładające powstanie kopalni. Ogranicza to mieszkańców i potencjalnych inwestorów – wyjaśnił. Co istotne, Naczelny Sąd Administracyjny ponownie cofnął skargę na obowiązujący plan do rozpatrzenia przez Wojewódzki Sąd Administracyjny.

– Do czasu orzeczenia sądu bazujemy na planie przestrzennym uwzględniającym kopalnię. Może to potrwać cztery miesiące – powiedział burmistrz w rozmowie z BiznesAlert.pl. – Kiedy w 2019 roku zostałem burmistrzem, do 2020 roku bazowałem na studium przestrzennym, które nie uwzględniało kopalni. W lutym 2020 roku jednak, po wygranej sprawie przed NSA obowiązuje ponownie studium z 2017 roku, w którym występuje kopalnia. Jeśli jednak za 4-6 miesięcy WSA wyda orzeczenie, w którym obecne studium jest nieważne, będziemy funkcjonować w bałaganie administracyjnym. To zatrzyma rozwój gminy na kilka lat. Nawet jeśli WSA podtrzyma obecne studium to ono i tak może zostać zaskarżone ponownie przez organizacje ekologiczne. Trudno więc stwierdzić, kiedy jako gmina wyjdziemy z tego bałaganu prawnego – podkreślił nasz rozmówca.

Jego zdaniem inwestor przez ostatnie kilka lat nie określił się odnośnie do losu kopalni. – Zależało nam na tym, aby kopalnia powstała, ponieważ moi poprzednicy tworzyli studium, które ją uwzględniało, i pomagali w decyzjach środowiskowych, a nawet odwoływali się od skarg organizacji ekologicznych. Ponosiliśmy w ten sposób wielomilionowe straty. Musieliśmy odmawiać potencjalnym inwestorom czekając na kopalnię. Inwestorzy nie mogli budować zakładów produkcyjnych, a ludzie rozbudowywać. To także straty podatkowe gminy – dodał Drzazga.

Farmy fotowoltaiczne zamiast kopalni?

Burmistrz Złoczewa został zapytany przez BiznesAlert.pl o rozwój odnawialnych źródeł energii na terenie gminy. Powiedział, że obecnie wydaje ona dokumenty zawierające uzgodnienia na rzecz rozwoju farm fotowoltaicznych. – Takowe będą powstawać na działkach, gdzie miała być kopalnia. Oczywiście nie chodzi o cały obszar, a pojedyncze działki. Zgłaszają się kolejni inwestorzy, którzy na tym terenie chcą budować farmy fotowoltaiczne. Takie decyzje mogłem wydawać do marca. Teraz ponownie jestem przyblokowany kolejną decyzją sądu. Nie wiemy co dalej się wydarzy. Możliwe, że rada miejska będzie chciała zmienić studium i strategię rozwoju gminy wykreślając kopalnię – powiedział burmistrz Złoczewa.

Sawicki: Może być za późno na Złoczew