W Warszawie odbyło się „Forum Zmieniamy Polski Przemysł”. Podczas panelu „Energetyka. Rynek mocy w Polsce. Zależności, prognozy, wyzwania” starano się odpowiedzieć na pytania dotyczące procedury wprowadzania rynku mocy w Polsce. Ustawa o rynku mocy weszła już w życie. Pierwsze aukcje odbędą się pod koniec tego roku, jednak wciąż nie ma notyfikacji ze strony Komisji, mimo licznych rozmów i konsultacji. Paneliści zgodzili się, że rynek mocy to narzędzie nieidealne, ale w tym momencie konieczne. Problemem jest jednak wsparcie przemysłu energochłonnego i konkurencyjność polskiej gospodarki, na co rynek mocy może mieć przełożenie.
Panel poprowadził Ireneusz Chojnacki, publicysta z Magazynu Gospodarczego Nowy Przemysł, WNP.PL. Jego celem było poszukiwanie odpowiedzi na pytania: Czy rynek mocy to korzyści dla polskiej gospodarki, a jeśli tak, to jakie? Jaki jest wpływ rynku mocy na rynek energii i jej ceny? Kto będzie finansował rynek mocy, w tym koszty po stronie odbiorcy?
Rynek mocy – narzędzie kosztowne, ale niezbędne
Janusz Steinhoff, wicepremier, minister gospodarki w latach 1997-2001, pytany o ocenę projektu oraz potrzebę przyjęcia tej ustawy powiedział, że budziła ona wiele kontrowersji. – To materia trudna, ingerująca poważnie w rynek energii ze wszelkimi konsekwencjami. Według mnie ta ustawa nie jest konieczna, ale dopuszczam, że jest ona potrzebna. Polski rynek energii nie jest wystarczająco otwarty na rynek zagraniczny. Jest skażony dużym wsparciem OZE, które różnią się znacząco w zależności od kraju UE. Polska energetyka oparta jest na paliwach stałych. Z drugiej strony mamy presję w postaci pakietu energetyczno–klimatycznego. Musimy zmienić miks energetyczny, musimy przestawiać ją na inne nośniki energii, być może atom. Powinien to definiować dokument: Strategia Energetyczna do 2050 r. Póki co takiego dokumentu nie mamy. Potrzebna jest jednak notyfikacja rynku mocy przez UE. Myślę, że była ona konsultowana z UE także w kontekście przyszłego miksu energetycznego Polski. Moim zdaniem rynek mocy będzie stabilizować ceny energii do 2040 roku – powiedział były premier. Dodał, że Wielka Brytania ma raczej negatywne doświadczenia, bo przyrost mocy jest stosunkowo niewielki.
Maciej Bando, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, pytany o ocenę rynku mocy powiedział, że nie jest to mechanizm rynkowy, ale nie ma innego pomysłu, aby zabezpieczyć dostawy energii. – Chodzi o budowę nowych mocy i utrzymanie tego, co mamy. Wymogi prawne i środowiskowe nakazują nam modernizację lub redukcję tego, co mamy, co może wiązać się z problemem generacji energii. Rynek mocy może dać nam szansę i czas na dotrwanie do rewolucji energetycznej, której wciąż nie ma. Chodzi o magiczny miks paliwowy, w tym także, być może, o atom. Nie tylko Polska jest w nietypowej sytuacji, podobnie jest z Francją, opartą na atomie, czy Danią – na OZE – powiedział.
Przyznał, że rynek mocy odbije się na rachunku za energię dla konsumentów, może poza dużym przemysłem, który będzie mógł liczyć na wyłączenie. – Jednak płacimy także składki na OZE. Podobnie jest w taryfach, gdzie płacimy za operacyjną rezerwę mocy, co już działa – argumentował. Dodał, że przed nami jeszcze zatwierdzenie regulaminu rynku mocy, a jesienią mają ruszyć trzy aukcje. – Wtedy okaże się ile to kosztuje i czy środki z aukcji pozwolą na modernizację czy inwestycje – powiedział. Zaznaczył, że problemem jest jednak, co zrobić do 2020 roku, przed uzyskaniem wpływu z aukcji. – Otwartym jest pytanie, czy do tego czasu zapadną decyzje spółek energetycznych i banków, czy ruszą inwestycje. Ich proces powinien zacząć się już teraz, aby zdążyć – dodał.
„Przez rynek mocy cena energii będzie wyższa, ale bez niego byłaby jeszcze wyższa”
Jarosław Broda, wiceprezes zarządu ds. zarządzania majątkiem i rozwoju firmy Tauron Polska Energia, powiedział, że energetyka przechodzi głęboką modernizację i wkrótce rynek energii w Europie będzie bardziej zsynchronizowany. Ceny energii OZE spadają i mamy regulacje pakietu energetyczno–klimatycznego. – Oznacza to, na poziomie makro, ogromną niepewność, a to nie sprzyja inwestycji. Energetyka nie jest zwykłym działem gospodarki. Rynek mocy to doskonałe narzędzie, aby zarządzać niepewnością. Nie wiem czy nowe moce się pojawią, nie jest to w tym kontekście najważniejsze, istotniejsza jest możliwość utrzymania mocy. W zależności do tego, która z technologii w energetyce wygra, w nią możemy inwestować. Mamy też czas na eksperymenty, poprzez zapewnienie bazy mocy, na co pozwala rynek mocy. Z punku widzenia sektora zmniejszenie niepewności i zapewnienie przepływu środków, to pomoc publiczna, ale nie ekonomiczna, a prawna. Państwo stymuluje rozwój. My, jako spółka, możemy zamknąć nieekonomiczne elektrownie, jednak państwo nie może sobie na to pozwolić – powiedział.
Mówiąc o eksperymentach podkreślił, że chodzi o sieci niskich i średnich napięć, OSD, przyłącza, inteligentny licznik, zarządzanie siecią, sposoby zarządzania OZE, a także miejsce farm wiatrowych na morzu, czy atomu.
Dawid Klimczak, prezes zarządu Enea Trading, pytany co będzie najważniejsze dla spółki po wejściu w życie rynku mocy powiedział, że trwają obecnie negocjacje dotyczące pakietu zimowego, w których kładziony jest duży nacisk na sieci niskich napięć, emisję bloków energetycznych, czy udział OZE nie 30 proc. a 35 proc. w krajach UE. – Oddaliśmy do użytku blok w Kozienicach o mocy 1075 Mw. W kontekście rozbudowy Elektrowni Ostrołęka patrzymy na decyzję banków. Patrzymy także na rozwój projektów zgazowania węgla. Rynek mocy jest bardzo istotny z punktu widzenia odbiorców końcowych. Bez niego ceny energii mogą rosnąć bez limitu. OZE są niestabilne i energia mogłaby nie być dostarczona, a jej cena mogłaby rosnąć. Energia niedostarczona jest najdroższa – powiedział Klimczak. Wiceprezes Broda dodał, że dzięki rynkowi mocy konsument może łącznie oszczędzić ok. 1 mld złotych.
Piotr Zawistowski, prezes zarządu Towarowej Giełdy Energii, powiedział, że dla obrotu na rynku hurtowym istotne są tzw. kodeksy sieciowe. – Pojawiają się nowe uwarunkowania kreowania ceny. Rynek, mimo mechanizmu mocowego, wciąż będzie się rozwijać, podobnie jak handel. Spółki będą musiały oferować nowe usługi, tak aby ich produkt, jako energia, był sprzedawany właśnie od nich, a nie od konkurencji. Dyskusja jest otwarta: Jak rynek mocy zostanie zaimplementowany pod względem bilansowania? Co leży w kompetencji operatora? Mogą pojawić się nowe możliwości ofertowania – dodał. Powiedział, że ceny energii po wprowadzeniu rynku mocy mogą być niższe niż przy braku rynku mocy.
Gdzie jest wsparcie dla przemysłu?
Jerzy Kozicz, prezes zarządu CMC Poland, patrząc na rynek mocy z punktu widzenia branży hutniczej powiedział, że jest przerażony. – Tym, co dla nas jest korzystne są ulgi dla dużego przemysłu. Jednak aby przetrwać, musimy być liderem, aby konkurować z hutami niemieckimi, my także musimy inwestować. Tam energia dla przemysłu energochłonnego jest o połowę tańsza. Tam przemysł ten zatrudnia 2 mln osób, u nas to poziom 0,5 mln. Jednak nasz potencjał powinien pozwolić nie na 5 procentowy, a 10 procentowy wzrost gospodarczy – powiedział Kozicz. Dodał, że z tego co wie, notyfikacja rynku mocy dla podstawy programu została wstępnie przyjęta przez Komisję, ale system wsparcia dla przemysłu jeszcze nie.
Broda dodał, że przemysł energochłonny, to najlepszy klient dla energetyki i zgodził się, że trudno będzie rywalizować z producentami i przemysłem w Niemczech. To jest pytanie o regulacje na poziomie UE, ale w tym zakresie energetyka wspiera przemysł. Dodał, że w Niemczech jest atom, który charakteryzuje się niską zmiennością kosztów oraz OZE, dotowane przez konsumentów indywidualnych, których w Polsce na razie na to nie stać.
Janusz Steinhoff powiedział, że rząd powinien dbać o zapewnienie mocy, ale i o konkurencyjność. – Dbanie tylko o producentów energii zwykle przekłada się negatywnie na innych uczestników rynku – powiedział, godząc się z wątpliwościami prezesa CMC Poland. Dodał, że dzisiaj mamy operatora i spółki energetyczne, w których udziały ma skarb państwa i, poprzez mechanizm mocowy, wracamy do jednego zarządzania regulacjami i rynkiem.
– To przerabialiśmy w minionym systemie. Musimy dbać o konkurencję. Rynek mocy to utrata części konkurencyjności przez średni przemysł, ale godzimy się na zapewnienie ciągłości dostaw energii. Rynek mocy powinien mieć na względzie modernizację energetyki, redukcję emisji CO2, dzięki poprawie procesu wytwarzania, a nie petryfikację tego, co mamy teraz – powiedział były wicepremier. Prezes Bando dodał zaraz po byłym wicepremierze, że rynek mocy to prawdziwy test dla prywatnego sektora w przemyśle. O rynku niemieckim dopowiedział, że to wciąż głównie miks atomowo–brunatny, gdzie węgiel nadal ma duże znaczenie.