icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Stępiński: Ostrołęka jak Waterloo

W Polsce na dobre rozgorzała kampania wyborcza przed wyborami samorządowymi zaplanowanymi na październik. Równolegle do walk o fotele prezydentów, wójtów i burmistrzów polskich miast toczy się bitwa o nowy blok węglowy w Ostrołęce. Czy okaże się ona Waterloo polityki energetycznej Polski? – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl

Za niecały tydzień minie rok od deklaracji, jaką w trakcie zeszłorocznego Forum Ekonomicznego w Krynicy złożył minister energii. Pamiętajmy, że według jego zapowiedzi blok w Ostrołęce ma być ostatnią inwestycją w nową instalację węglową w Polsce. To w zasadzie tyle, jeżeli chodzi o to, co wiemy o polityce energetycznej Polski. Resort energii cały czas przekłada termin zaprezentowania strategii energetycznej, która miałaby jasno wskazać kierunek, w którym miałby zmierzać sektor. Mimo presji polityki klimatycznej Unii Europejskiej, gdzie trudno jest szukać miejsca dla węgla, Polska chce zrealizować projekt węglowy w Ostrołęce.

Bezlitosna statystyka

Jednak zasadność takiego rozwiązania budzi pewne wątpliwości. W ostatnim czasie pojawiły się dwa kolejne raporty, które podważają finansowe podstawy wartej ponad 6 mld złotych rozbudowy elektrowni Ostrołęka. Według ekspertów Carbon Tracker, bez wsparcia z rynku mocy instalacja „będzie trwale nierentowna i może przynieść inwestorom do 1,7 mld euro straty”. Nie ma gwarancji, że w ramach rynku mocy Ostrołęka otrzyma wsparcie na poziomie, który pozwoli na urentownienie projektu. To zdaniem Carbon Tracker powoduje znaczące ryzyko dla inwestorów projektu, czyli Energi i Enei.

Podobne wnioski płyną również z opublikowanego wczoraj raportu Fundacji Instrat. Rynek mocy nie poprawi w znaczącym stopniu kondycji finansowej nowych elektrowni węglowych. Natomiast Ostrołęka C może z rynku mocy uzyskać „w najlepszym przypadku tylko 15 proc. przychodów”. Ponadto, jak wynika z analizy opłacalności inwestycji wykonanej przez Fundację, nowy blok w Ostrołęce nigdy nie zapewni inwestorom zwrotu z inwestycji. Co więcej, według autora opracowania, przez cały okres żywotności do elektrowni trzeba będzie dołożyć 2,3 mld złotych, a więc prawie 50 proc. kosztów budowy.

Stępiński: Szablą w ekonomię rozbudowy Elektrowni Ostrołęka

Skoro mowao finansach, według inwestorów projektu to mechanizm mocowy miał pełnić rolę finansowego szkieletu, wokół którego miała się pojawić tkanka w postaci zewnętrznego finansowania. Tymczasem nie wiadomo ile z aukcji mocowych trafi na północ Mazowsza oraz kto zapewni resztę środków potrzebnych na realizację projektu. Do tej pory nie przedstawiono oficjalnie ostatecznego modelu finansowania inwestycji, mimo, że na początku lipca w obecności kamer, dziennikarzy i ministra energii doszło do podpisania umowy z generalnym wykonawcą rozbudowy Elektrowni Ostrołęka – konsorcjum GE Power i Alstom Power System.

Przedstawiciele Energi i Enei wielokrotnie przekonywali, że rozmowy na ten temat są na ostatniej prostej. Podczas uroczystości w Ostrołęce prezes Enei Mirosław Kowalik zapytany o to, czy może już teraz model ten jest znany, stwierdził, że jest on „dopinany” i że nie chce zdradzać szczegółów. Tego samego określenia użył pod koniec maja. Wcześniej, pod koniec marca, wiceprezes Energi Jacek Kościelniak oświadczył, że model finansowy dla projektu „jest właściwie przygotowany”, ale musi być gotowy najpóźniej do momentu, gdy będzie sygnowany kontrakt z generalnym wykonawcą. Tymczasem na początku sierpnia, podczas konferencji wynikowej, wiceprezes Kościelniak pytany przez BiznesAlert.pl, kiedy poznamy ostateczny model finansowania rozbudowy Ostrołęki odpowiedział: „wkrótce”, co jest pojęciem dość niejasnym.

Cena polityki klimatycznej uderzy w węgiel w Ostrołęce

W przeciwieństwie do terminu, znane są ceny uprawnień do emisji CO2, które w ostatnim czasie biją kolejne rekordy, przekraczając poziom 20 euro za tonę. Niewykluczone, że ten trend utrzyma się także w przyszłości. To z kolei zła informacja dla energetyki, która opiera swój park wytwórczy głównie o generację węglową. Oznacza to spadek rentowności bloków napędzanych tym wysokoemisyjnym paliwem. Wzrost cen uprawnień do emisji przełoży się na wzrost cen energii, a to z kolei znajdzie odbicie w rachunkach, jakie za światło zapłacą gospodarstwa domowe w Polsce.

Zdaniem Michała Hetmańskiego, autora przytoczonego wcześniej raportu Fundacji Instrat, na Towarowej Giełdzie Energii już obserwowany jest wzrost cen energii. W przyszłości, o ile blok w Ostrołęce powstanie, będzie kolejnym, drogim źródłem energii, która wpłynie na ceny na TGE, a więc w konsekwencji także dla odbiorców końcowych. – KSE (Krajowy System Elektroenergetyczny – przyp. red.) potrzebuje źródeł o niższym, uśrednionym koszcie energii elektrycznej, mających zamortyzowane jednostki węglowe, które produkują energię za 330-370 zł MWh – mówił Michał Hetmański podczas prezentacji raportu „Ostrołęka C – co dalej z ostatnią elektrownią węglową w Polsce?”.

Ponadto według przedstawionych przez niego wyliczeń wynika, że w przypadku Elektrowni Ostrołęka LCOE będzie wynosił 488 zł/MWh. Dla porównania dla fotowoltaiki, offshore czy gazu wskaźnik ten to odpowiednio 440, 420 i 370 zł/MWh. Oznacza to, że pod względem kosztów blok węglowy będzie przegrywał z niestabilnymi OZE. Różnica ta może się dalej pogłębiać, głównie dzięki obserwowanemu wzrostowi cen uprawnień do emisji.

Stępiński: Węgiel ciąży polskiej energetyce

Przeszkody prawne?

To jednak nie jedyny problem przed którym stoją inwestorzy Ostrołęki. Przed sądem administracyjnym rozpatrywany jest również wniosek Stowarzyszenia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, które domaga się stwierdzenia nieważności decyzji ministra środowiska o udzieleniu bezterminowego, zintegrowanego pozwolenia na budowę bloku C w Ostrołęce. W lipcu 2016 roku inwestor zwrócił się z wnioskiem o zmianę pozwolenia i przesunięcie terminu rozpoczęcia uprawnień do emisji z 1 czerwca 2016 roku na 30 września 2022 roku. Przypomnijmy, że pierwsza synchronizacja nowego bloku planowana jest na 2023 rok. We wrześniu 2012 roku zarząd Energi podjął decyzję o zaprzestaniu prac nad realizacją projektu. Po niecałych czterech latach, w maju 2016 roku, nowy zarząd gdańskiej spółki wrócił do pomysłu i wskrzesił projekt, wobec czego wnioskował o zmianę terminów. Jednak wniosek wpłynął po terminie rozpoczęcia biegu ważności pozwolenia. Wojewoda Mazowiecki udzielił odmowy, ale jego decyzję zmienił ówczesny szef resortu środowiska Jan Szyszko. W efekcie inwestorzy Ostrołęki otrzymali bezterminowe pozwolenie zintegrowane, ważne od 2022 roku. Zdaniem Stowarzyszenia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, dzięki temu nie musieli oni ponownie przechodzić procedury związanej z nowym pozwoleniem, co oznaczałoby że nowa instalacja musiałaby spełniać surowsze limity emisyjne. Jeżeli sąd stwierdziłby nieważność decyzji Jana Szyszki, wówczas projekt mógłby zostać opóźniony o co najmniej dwa lata. Enea i Energa przekonują, że posiadają ważne pozwolenie, które umożliwia im realizację inwestycji.

Ostatnia prosta?

Obecnie trwają prace przygotowawcze, ponieważ do oficjalnego rozpoczęcia budowy potrzebne jest wydanie polecenia rozpoczęcia prac (ang. NTP). Do czasu wydania NTP koszty prac przygotowawczych mają nie przekroczyć 4 procent ceny objętej umową, czyli ok. 240 mln złotych. Według prezesa Enei Mirosława Kowalika, wydanie polecenia rozpoczęcia prac nastąpi niedługo, być może przed rozstrzygnięciem grudniowej aukcji dla rynku mocy. Aby zostało ono wydane, potrzebna jest ostateczna zgoda walnego zgromadzenia akcjonariuszy Energii i Enei. Te są zaplanowane odpowiednio na 3 i 24 września. Trudno jednak spodziewać się, aby przed wyborami samorządowymi zapadła inna decyzja niż ta, która będzie korzystna dla rozbudowy Ostrołęki zwłaszcza, że na realizację inwestycji liczą zarówno lokalni politycy, jak i mieszkańcy.

Niemniej jednak zgoda będzie oznaczała zapalenie zielonego światła dla projektu o dyskusyjnej rentowności. Budowa ostatniego bloku węglowego może dla ministerstwa energii i dla inwestorów okazać się tym, czym dla Napoleona była bitwa pod Waterloo – porażką i punktem zwrotnym. Czy pod wpływem czynników ekonomicznych padnie hasło spod Waterloo: „Gwardia ustępuje”?

Jakóbik: Czego życzyć polskiej energetyce?

W Polsce na dobre rozgorzała kampania wyborcza przed wyborami samorządowymi zaplanowanymi na październik. Równolegle do walk o fotele prezydentów, wójtów i burmistrzów polskich miast toczy się bitwa o nowy blok węglowy w Ostrołęce. Czy okaże się ona Waterloo polityki energetycznej Polski? – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl

Za niecały tydzień minie rok od deklaracji, jaką w trakcie zeszłorocznego Forum Ekonomicznego w Krynicy złożył minister energii. Pamiętajmy, że według jego zapowiedzi blok w Ostrołęce ma być ostatnią inwestycją w nową instalację węglową w Polsce. To w zasadzie tyle, jeżeli chodzi o to, co wiemy o polityce energetycznej Polski. Resort energii cały czas przekłada termin zaprezentowania strategii energetycznej, która miałaby jasno wskazać kierunek, w którym miałby zmierzać sektor. Mimo presji polityki klimatycznej Unii Europejskiej, gdzie trudno jest szukać miejsca dla węgla, Polska chce zrealizować projekt węglowy w Ostrołęce.

Bezlitosna statystyka

Jednak zasadność takiego rozwiązania budzi pewne wątpliwości. W ostatnim czasie pojawiły się dwa kolejne raporty, które podważają finansowe podstawy wartej ponad 6 mld złotych rozbudowy elektrowni Ostrołęka. Według ekspertów Carbon Tracker, bez wsparcia z rynku mocy instalacja „będzie trwale nierentowna i może przynieść inwestorom do 1,7 mld euro straty”. Nie ma gwarancji, że w ramach rynku mocy Ostrołęka otrzyma wsparcie na poziomie, który pozwoli na urentownienie projektu. To zdaniem Carbon Tracker powoduje znaczące ryzyko dla inwestorów projektu, czyli Energi i Enei.

Podobne wnioski płyną również z opublikowanego wczoraj raportu Fundacji Instrat. Rynek mocy nie poprawi w znaczącym stopniu kondycji finansowej nowych elektrowni węglowych. Natomiast Ostrołęka C może z rynku mocy uzyskać „w najlepszym przypadku tylko 15 proc. przychodów”. Ponadto, jak wynika z analizy opłacalności inwestycji wykonanej przez Fundację, nowy blok w Ostrołęce nigdy nie zapewni inwestorom zwrotu z inwestycji. Co więcej, według autora opracowania, przez cały okres żywotności do elektrowni trzeba będzie dołożyć 2,3 mld złotych, a więc prawie 50 proc. kosztów budowy.

Stępiński: Szablą w ekonomię rozbudowy Elektrowni Ostrołęka

Skoro mowao finansach, według inwestorów projektu to mechanizm mocowy miał pełnić rolę finansowego szkieletu, wokół którego miała się pojawić tkanka w postaci zewnętrznego finansowania. Tymczasem nie wiadomo ile z aukcji mocowych trafi na północ Mazowsza oraz kto zapewni resztę środków potrzebnych na realizację projektu. Do tej pory nie przedstawiono oficjalnie ostatecznego modelu finansowania inwestycji, mimo, że na początku lipca w obecności kamer, dziennikarzy i ministra energii doszło do podpisania umowy z generalnym wykonawcą rozbudowy Elektrowni Ostrołęka – konsorcjum GE Power i Alstom Power System.

Przedstawiciele Energi i Enei wielokrotnie przekonywali, że rozmowy na ten temat są na ostatniej prostej. Podczas uroczystości w Ostrołęce prezes Enei Mirosław Kowalik zapytany o to, czy może już teraz model ten jest znany, stwierdził, że jest on „dopinany” i że nie chce zdradzać szczegółów. Tego samego określenia użył pod koniec maja. Wcześniej, pod koniec marca, wiceprezes Energi Jacek Kościelniak oświadczył, że model finansowy dla projektu „jest właściwie przygotowany”, ale musi być gotowy najpóźniej do momentu, gdy będzie sygnowany kontrakt z generalnym wykonawcą. Tymczasem na początku sierpnia, podczas konferencji wynikowej, wiceprezes Kościelniak pytany przez BiznesAlert.pl, kiedy poznamy ostateczny model finansowania rozbudowy Ostrołęki odpowiedział: „wkrótce”, co jest pojęciem dość niejasnym.

Cena polityki klimatycznej uderzy w węgiel w Ostrołęce

W przeciwieństwie do terminu, znane są ceny uprawnień do emisji CO2, które w ostatnim czasie biją kolejne rekordy, przekraczając poziom 20 euro za tonę. Niewykluczone, że ten trend utrzyma się także w przyszłości. To z kolei zła informacja dla energetyki, która opiera swój park wytwórczy głównie o generację węglową. Oznacza to spadek rentowności bloków napędzanych tym wysokoemisyjnym paliwem. Wzrost cen uprawnień do emisji przełoży się na wzrost cen energii, a to z kolei znajdzie odbicie w rachunkach, jakie za światło zapłacą gospodarstwa domowe w Polsce.

Zdaniem Michała Hetmańskiego, autora przytoczonego wcześniej raportu Fundacji Instrat, na Towarowej Giełdzie Energii już obserwowany jest wzrost cen energii. W przyszłości, o ile blok w Ostrołęce powstanie, będzie kolejnym, drogim źródłem energii, która wpłynie na ceny na TGE, a więc w konsekwencji także dla odbiorców końcowych. – KSE (Krajowy System Elektroenergetyczny – przyp. red.) potrzebuje źródeł o niższym, uśrednionym koszcie energii elektrycznej, mających zamortyzowane jednostki węglowe, które produkują energię za 330-370 zł MWh – mówił Michał Hetmański podczas prezentacji raportu „Ostrołęka C – co dalej z ostatnią elektrownią węglową w Polsce?”.

Ponadto według przedstawionych przez niego wyliczeń wynika, że w przypadku Elektrowni Ostrołęka LCOE będzie wynosił 488 zł/MWh. Dla porównania dla fotowoltaiki, offshore czy gazu wskaźnik ten to odpowiednio 440, 420 i 370 zł/MWh. Oznacza to, że pod względem kosztów blok węglowy będzie przegrywał z niestabilnymi OZE. Różnica ta może się dalej pogłębiać, głównie dzięki obserwowanemu wzrostowi cen uprawnień do emisji.

Stępiński: Węgiel ciąży polskiej energetyce

Przeszkody prawne?

To jednak nie jedyny problem przed którym stoją inwestorzy Ostrołęki. Przed sądem administracyjnym rozpatrywany jest również wniosek Stowarzyszenia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, które domaga się stwierdzenia nieważności decyzji ministra środowiska o udzieleniu bezterminowego, zintegrowanego pozwolenia na budowę bloku C w Ostrołęce. W lipcu 2016 roku inwestor zwrócił się z wnioskiem o zmianę pozwolenia i przesunięcie terminu rozpoczęcia uprawnień do emisji z 1 czerwca 2016 roku na 30 września 2022 roku. Przypomnijmy, że pierwsza synchronizacja nowego bloku planowana jest na 2023 rok. We wrześniu 2012 roku zarząd Energi podjął decyzję o zaprzestaniu prac nad realizacją projektu. Po niecałych czterech latach, w maju 2016 roku, nowy zarząd gdańskiej spółki wrócił do pomysłu i wskrzesił projekt, wobec czego wnioskował o zmianę terminów. Jednak wniosek wpłynął po terminie rozpoczęcia biegu ważności pozwolenia. Wojewoda Mazowiecki udzielił odmowy, ale jego decyzję zmienił ówczesny szef resortu środowiska Jan Szyszko. W efekcie inwestorzy Ostrołęki otrzymali bezterminowe pozwolenie zintegrowane, ważne od 2022 roku. Zdaniem Stowarzyszenia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, dzięki temu nie musieli oni ponownie przechodzić procedury związanej z nowym pozwoleniem, co oznaczałoby że nowa instalacja musiałaby spełniać surowsze limity emisyjne. Jeżeli sąd stwierdziłby nieważność decyzji Jana Szyszki, wówczas projekt mógłby zostać opóźniony o co najmniej dwa lata. Enea i Energa przekonują, że posiadają ważne pozwolenie, które umożliwia im realizację inwestycji.

Ostatnia prosta?

Obecnie trwają prace przygotowawcze, ponieważ do oficjalnego rozpoczęcia budowy potrzebne jest wydanie polecenia rozpoczęcia prac (ang. NTP). Do czasu wydania NTP koszty prac przygotowawczych mają nie przekroczyć 4 procent ceny objętej umową, czyli ok. 240 mln złotych. Według prezesa Enei Mirosława Kowalika, wydanie polecenia rozpoczęcia prac nastąpi niedługo, być może przed rozstrzygnięciem grudniowej aukcji dla rynku mocy. Aby zostało ono wydane, potrzebna jest ostateczna zgoda walnego zgromadzenia akcjonariuszy Energii i Enei. Te są zaplanowane odpowiednio na 3 i 24 września. Trudno jednak spodziewać się, aby przed wyborami samorządowymi zapadła inna decyzja niż ta, która będzie korzystna dla rozbudowy Ostrołęki zwłaszcza, że na realizację inwestycji liczą zarówno lokalni politycy, jak i mieszkańcy.

Niemniej jednak zgoda będzie oznaczała zapalenie zielonego światła dla projektu o dyskusyjnej rentowności. Budowa ostatniego bloku węglowego może dla ministerstwa energii i dla inwestorów okazać się tym, czym dla Napoleona była bitwa pod Waterloo – porażką i punktem zwrotnym. Czy pod wpływem czynników ekonomicznych padnie hasło spod Waterloo: „Gwardia ustępuje”?

Jakóbik: Czego życzyć polskiej energetyce?

Najnowsze artykuły