Polska odpowie stronie czeskiej na złożoną skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE na dalszą pracę kopalni Turów. – Przygotowaliśmy wniosek i odpowiedzi do TSUE i tę odpowiedź wyślemy do 8 kwietnia. Mamy szereg argumentów, które odrzucają argumenty strony czeskiej – powiedział wiceminister klimatu i środowiska Piotr Dziadzio w Sejmie.
W Sejmie odbyło się posiedzenie wspólne Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa oraz Komisji Spraw Zagranicznych. Chodzi o wniosek o przedstawienie przez „Ministra Spraw Zagranicznych, Ministra Aktywów Państwowych oraz Ministra Klimatu i Środowiska stanowiska w sprawie decyzji z dnia 22 lutego br. podjętej przez rząd Republiki Czeskiej o złożeniu do dnia 15 marca 2021 roku pozwu o uchybienie zobowiązaniom państwa członkowskiego do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z negatywnymi skutkami funkcjonowania kopalni Turów, m.in. w postaci znacznego obniżenia poziomu wód gruntowych na terenie Republiki Czeskiej”.
Perspektywa MAP
Wiceminister aktywów państwowych Zbigniew Gryglas podkreślił, że kopalnia i elektrownia to istotne elementy bezpieczeństwa energetycznego; łączna moc to 2 GW, a produkowana tam energia dostarcza energię dla 2,3 mln gospodarstw domowych. – Procedura przedłużenia koncesji PGE rozpoczęła się sześć lat temu, znalazła swój finał w marcu 2020 roku, co pozwoliło przedłużyć jej pracę o sześć lat. W prace były zaangażowane czeskie ministerstwo środowiska, urzędy środowiskowe i geologiczne. Tych organizacji było wiele. Odbyły się także spotkania bezpośrednie z mieszkańcami, w tym także jedno z 400 osobami z Czech i Niemiec. We Wrocławiu w ramach konsultacji transgranicznych odbyły się konsultacje z grupą 40 reprezentantów strony czeskiej. W styczniu 2020 w wydanej decyzji środowiskowej dot. wydłużenia wydobycia znalazły się wątki środowiskowe, które spółka musi spełnić, aby kontynuować wydobycie. W zakresie poziomu wód, PGE zainstalowało 550 miejsc pomiaru zwierciadła wody po stornie czeskiej i niemieckiej, a także zainstalowała ekran filtracyjny, który będzie chronił przed ewentualnym przepływem wody w stronę kopalni Turów – powiedział wiceminister. Jego zdaniem winna nie jest kopalnia, a susza hydrologiczna, która panuje w tamtym regionie. Strona polska podjęła wiele starań, aby spełnić rygorystyczne warunki środowiskowe. PGE jest do tego przygotowana i przeprowadziliśmy konsultacje w dobrej wierze. Dążymy do tego, aby ta kwestia została rozwiązania polubownie. Wniosek strony czeskiej nie kończy możliwości polubownego rozwiązania sporu. Dla polskiego systemu energetycznego to kwestia fundamentalna, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne – podkreślił.
Perspektywa MSZ
Henryk Litwin, dyrektor departamentu polityki europejskiej MSZ, podkreślił, że sprawy związane z kontaktami ze stroną czeską dot. zabezpieczenia środowiska ws. zabezpieczenia prac kopalni w Turowie prowadzone były w ramach konwencji ESPOO o odziaływaniu transgranicznym. MSZ brało udział w tym procesie pomocniczo, co przejawiało się w tym, że we wrześniu 2019 roku w ramach transgranicznych konsultacji brał udział ekspert resortu. Rozmowy nie doprowadziły do porozumienia, jednak samo MSZ nie wystawia oceny tej sytuacji, bo jej rola była pomocnicza. Przypominał on, że w grudniu 2020 roku KE wydała uzasadnioną opinię w tej sprawie. Czechy wniosły skargę do Komisji 30 września 2020 roku, po tym, jak Komisja wysłuchała Czech i Polski. Przypomnijmy, że w swojej uzasadnionej opinii Komisja uznała, Polska popełniła pewne naruszenia prawa UE, które Czechy podnosiły w swojej skardze, ale nie wszystkie.
– Rozpoczynając postępowanie przed TSUE, strona czeska cały czas jest gotowa do rozmów, wniosek do TSUE nie uniemożliwia polubownego rozwiązania sprawy. Takie rozmowy były prowadzone przez resorty klimatu i środowiska – mówił. Dodał on, że w październiku 2020 roku minister Zbigniew Rau informował stronę czeską, w tym opinię publiczną, o działaniach podjętych przez PGE. O tych działaniach czeska opinia publiczna nie wiedziała. Podczas ostatniej wizyty czeskiej delegacji w Warszawie odbyły się konsultacje, gdzie strona polska zapewniła kolejne działania, które miały zostać doprecyzowanie w najbliższym czasie. Po tej wizycie stronie czeskiej zostały przełożone propozycje, na które nie ma jeszcze odpowiedzi. Dodał, że wówczas po stronie czeskiej nastąpiło znacznie pogorszenie sytuacji pandemicznej.
Problem wody okiem MKiŚ
Piotr Dziadzio, wiceminister klimatu i środowiska powiedział, że rozmowy ze stroną czeską trwają od 2019 roku. – Nie jest prawdą, że resort nie reagował na oczekiwania strony czeskiej. Na zwolnioną komunikację wpłynęła pandemia. Jesienią wróciliśmy do dialogu, który był intensywny razem z propozycją załagodzenia sporu ze stroną czeską, która z jednej strony chciała zawrzeć to porozumienie, a z drugiej strony wystosowywała coraz to nowe żądania. Pod koniec września do KE skierowano skargę dotyczącą wydłużenia czasu pracy przez kopalnię Turów. Nasz dialog był pełen i otwarty. Próbowaliśmy rozmawiać na argumenty ze stroną czeską. Poszukiwali oni różnych argumentów, że po stronie czeskiej są ubytki wody pitnej w strefie najbliższego sąsiedztwa kopalni. My te wątpliwości wyjaśnialiśmy od strony naukowej – powiedział wiceminister.
Zgodnie z decyzjami ze stycznia 2020 roku rozpoczęto prace nad ekranem na lustrze wody, która zabezpieczała dostęp do wód kopalni. – To była decyzja Regionalnej Decyzji Ochrony Środowiska, a PGE podjęła się tej wielomilionowej inwestycji, a założenia zgodnie z decyzją środowiskową są realizowane zgodnie planem. Kurtyna na lustrze wody może ograniczyć migrację ze strony czeskiej do Polski. Nasza służba geologiczna jest w kontakcie ze stroną czeską i nie wykazała negatywnych opinii – powiedział.
Minister dodał, że są dowody na to, że woda, której ma brakować, jest po stronie czeskiej. – Ta woda jest w otworach ujęcia Uhelna. Woda, która jest zgromadzona i która zasila ten region, jest zabezpieczona przez kurtynę, co więcej odpływy wody są także ze strony polskiej do czeskiej. Na tę sytuację obniżenia wód gruntownych, mają wpływ zjawiska klimatyczne i spadek opadów. Nie jest prawdą, że brakuje tam wody. Jest ona wykorzystywana do basenów, uzdrowisk czy podlewania trawników. Mamy potwierdzenie ze strony czeskiej służby geologicznej, że tej wody nie brakuje – powiedział. – Nawet dzisiaj trwają rozmowy ze stroną czeską, aby wykonać model hydrologiczny, by określić jaki jest wpływ – powiedział.
Winna żwirownia po stronie czeskiej?
Minister wskazał także, że być może źródłem problemu przygranicznego Czech jest żwirownia, która znajduje się 550 metrów od strefy przygranicznej. – Jest ona tuż przy ujęciu wody po tamtej stronie. Są działania zabezpieczające tylko po stronie polskiej, a od strony czeskiej, od strony żwirowni nie ma. Zdaniem strony czeskiej nie ma ona wpływu na ujęcie wody powierzchniowej, co nie jest prawdą, bo żwir jest bardzo przepuszczalny. Ma ona wpływ na infiltrację w otworach czwartorzędu – powiedział. Po stronie czeskiej jest żwirowania na powierzchni kilkanaście tys. ha. – powiedział. Dodał, że spadek poziomu wody to efekt zmian klimatu.
– Nie naruszaliśmy prawa, strona czeska uważa, że podjęto decyzję bez uzgodnień, co jest nie prawdą, bo takie uzgodnienia były i mamy dokumenty, by to potwierdzić. Negocjacje trwają nadal, mimo że 26 lutego wypłynęła skarga przeciwko Polsce do TSUE ze strony czeskiej dot. uchybienia obowiązków wynikających z traktatów. Tego samego dnia wpłynął wniosek złożony przez Czechy zgonie ze złożoną skargą, którego przedmiotem jest wstrzymanie działalności wydobywczej w Turowie na terenie Polski. Mamy dokumenty na potwierdzenie naszych racji. Strona polska była zobowiązana, że wybuduje po stronie czeskiej wał ziemny, który ma oddzielić Czechy od ew. zanieczyszczeń i hałasu. Polska powiedziała, że to wykona, ale Czesi wówczas powiedzieli, że ich to nie interesuje, mimo że na to się zgodzili i podpisali się pod tymi zobowiązaniami – powiedział.
Roszczenia strony czeskiej na 60 mln euro
Dodał, że jednocześnie w listopadzie 2020 roku strona czeska podesłała całą listę dot. finansowania różnych inwestycji które nie mają związku z potencjalną ucieczką po stronie czeskiej, łącznie z budową po stronie czeskiej wodociągów w miejscach tam, gdzie zasięg odziaływania kopalni nie sięga. – Już teraz roszczenia finansowe sięgają 10 mln euro, a docelowo miały wynosić 60 mln euro po stronie czeskiej, być może gdybyśmy złożyli taką deklarację, to Czesi mogliby nie mieć uwag – uznał.
Wstrzymanie prac kopalni?
– Zatrzymanie działalności kopalni górniczej – o co proszą Czesi w skardze – jest nierealne. To jest także problem bezpieczeństwa energetycznego kraju, bo region ten odpowiada za 3,5 procent produkcji energii elektrycznej. Docelowo to będzie 4,5 procent. Elektrownia stanowi także pewien bufor dostaw energii także dla Niemiec i Czech. Przygotowaliśmy wniosek i odpowiedź do TSUE i tę odpowiedź wyślemy do 8 kwietnia. Mamy szereg argumentów, które odrzucają argumenty strony czeskiej – powiedział minister Dziadzio.
„Wcześniej uwag nie było”
Wioletta Czemiel-Grzybowska, prezes PGE GiEK, przypomniała, że protokół porozumień transgranicznych strony czeskiej i niemieckiej zamykał wszelkie roszczenia względem Turowa. – Wówczas wprowadzono monitoring w kopalni Turów, który wskazuje, że wywiązujemy się z tych ustaleń. Podpisanie tych porozumień z 2019 roku powinno zamknąć temat. Nie rozumiemy, dlaczego w 2020 i 2021 roku temat ten wraca mimo uchybień. Kopalnia Turów od 2015 roku podejmuje działania, aby spełnić wszystkie wymagania, wydaliśmy 85 mln zł, aby dostosować się do wymogów środowiskowych. Podjęto działania zmierzające do dostosowania obecnych bloków energetycznych i budowy nowego bloku. To koszt 5 mld zł. W Polsce wydobywa się 5,7 mln ton węgla, a po stronie czeskiej i niemieckiej są większe kompleksy węglowe, które powinny skupić więcej uwagi niż Polska. Zarzuty strony czeskiej dot. zamknięcia kompleksu turoszowskiego zostały wskazane przez Komisję Europejską jako nieuzasadnione – powiedziała. Zaznaczyła, że kompleks turoszowski to tysiące miejsc pracy. – W zakresie transformacji energetycznej współpracujemy z urzędem marszałkowskim przy przygotowaniu transformacji, mamy 11 projektów, aby przejść z węgla na inne alternatywne źródła. Muszą to być zmiany ewolucyjne, a nie rewolucyjne. Zamknięcie kopalni spowodowałoby straty ekonomiczne, środowiskowe, technologiczne i społeczne. Mamy plan transformacji regionu do 2044 roku, ograniczający sukcesywnie działanie kompleksu kopalni i będziemy podążać w tym kierunku, aby wydobycie zmieszało się wprowadzając nowe źródła energii – wskazała.
Bartłomiej Sawicki